2.08

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Amy's POV:

Następnego dnia wstałam bardzo wcześniej. W sumie nie wiem jak to się stało, może po prostu byłam podekscytowana? Przez moje wcześniejsze wstawanie, obudziłam także Alex oraz Holly, z którymi dzieliłam pokój w hotelu. Nie wiem jak było z resztą, ponieważ wczoraj byłam za bardzo śpiąca i nie świadoma praktycznie tego co robię. Z tego co słyszałam, prawdopodobnie Zoe dzieliła pokój z Zackiem, a ja postanowiłam nie myśleć do czego mogło dojść między nimi.

Aktualnie szukałam mojej bluzki, która zaginęła gdzieś pomiędzy moimi szpargałami w torbie. O godzinie ósmej mieliśmy się spotkać na śniadaniu, a potem zaplanować gdzie się wybierzmy, ponieważ jeśli dobrze pamiętam, Dangerous otwierają dopiero o godzinie siedemnastej.

Kiedy w końcu znalazłam moja koszulkę, automatycznie poszłam się przebrać i odświeżyć. Jak wspominałam, postawiłam na dresowe spodenki oraz zwykłą bluzkę na krótkim rękawku.

- Gotowa? - zapytała Alex, kiedy wychodziłam z łazienki. - A co najważniejsze, wyspana?

Zachichotałam i od razu przytaknęłam.

- Gdzie jest Holly? - wspomniałam, po czym rozejrzałam się po pokoju.

Alex wzruszyła ramionami i oznajmiła, że prawdopodobnie wyszła gdzieś wcześniej z Mattem.

_____

- To gdzie po śniadaniu? - zapytał Sean i rozejrzał się wokół.

Nasza grupka siedziała przy ostatnim stole od ściany. Wszyscy byli obecni, oprócz Matta oraz Holly. Trochę się niepokoiłam, ale chyba wiedzą co robią? Od samego rana nie zamieniłam praktycznie słowa z nikim oprócz Alex. Było mi to na rękę, ponieważ nie bardzo miałam ochotę na rozmowę z kim kolwiek. Zdecydowanie wolałam być już na kolejce i krzyczeć ile wlezie, jak strasznie się boję.

- Możemy obejrzeć miasto. - zaproponował Jack, a reszta skinęła głową, oprócz mnie i prawdopodobnie Nialla. -Zgadzacie się?

Ocknęłam się i spojrzałam na Jacka przytakując. Niall także to zrobił, po czym oznajmił, że musi do łazienki.

- Ja też chyba pójdę przed wyjściem - oświadczyłam.

Wszyscy skineli głową, a ja jedynie posłałam im uśmiech.

Powoli zmierzałam do łazienki, gdy zauważyłam Matta i Holly wchodzących do jadalni. Bardzo głośno się śmiali, a szyja Hollu posiadała więcej malinek, niż moje czoło trądziku.

- Witam serdecznie! - zaśmiałam się, a Holly automatycznie zakryła szyję ręką.

Przewróciłam oczami i zaproponowałam, aby dołączyli do reszty wskazując na stolik, przy którym siedzieliśmy.

Powoli kierowałam się w stronę toalety, po chwili przekraczając jej próg. Spojrzałam w stronę kabin i zauważyłam, że wszystkie były wolne, więc weszłam na pierwszej lepszej. Po załatwianiu się, podeszłam do zlewu, po czym zaczęłam dokładnie myć ręce.

- Specjalnie poszłaś? - zapytał, ktoś kto stał prawdopodobnie za mną.

Podniosłam głowę i zauważyłam w lustrze, chudą, wysoką postać. Automatycznie się obróciłam i podniosłam do góry brew.

- Co masz na myśli? - zapytałam Nialla, który stał przede mną z rękami założonymi na klatce piersiowej.

- To, że odeszłaś od stolika - oznajmił uśmiechając się. - Miałaś dość ich towarzystwa?

Przewróciłam oczami i zaprzeczyłam wycierając twarz w ręcznik papierowy.

- Jak się nie mylę to jest damska toaleta - oznajmiłam wskazując na znaczek na drzwiach.

Chłopak jedynie się zaśmiał i poradził żebyśmy wracali na co skinęłam głową.

Nie wiem co tak właściwie się dzieje z Horanem. Raz jest miły i da się z nim pogadać, a innym razem zachowuje się jak dupek. Chciałam za wszelką cenę dowiedzieć się, co stało się w życiu Nialla, że tak strasznie się zmienił. W sumie opowiedział mi po części, ale jestem przekonana, że nie mówił mi całej prawdy. Wiem, że minęło dużo czasu i Horan prawdopodobnie stracił zaufanie do mnie, ale przecież kiedyś byliśmy blisko.

Kiedyś ...

Kiedy wracaliśmy z toalety wszystkie spojrzenia były skierowane w naszą stronę.

- Możemy już iść - oznajmiłam lekko się uśmiechając i biorąc torebkę z krzesła.

________

Była godzina szesnasta, kiedy powoli kierowaliśmy się w stronę Dangerous. Przez całe pięć godzin chodziliśmy bez żadnego celu po mieście. Raz zatrzymaliśmy się, aby coś zjeść, a resztę czasu zajęło nam szwendanie się bez określonego celu.

- Nogi mi wysiadają! - jeknęłam. -Weźcie mnie dobrzy ludzie na barana!

Wszyscy zachichotali, a Justin oświadczył, że się poświęci.

Każdy praktycznie chodzili "parami". Holly szła z Mattem, oraz Jackiem, Zack towarzyszył Zoe, a reszta czyli Niall, Alex oraz Sean szli w trójkę.

- Czemu Dylan nie pojechał? - zapytał się Niall, a ja momentalnie się spięłam. - Amy?

Obróciłam się w drugą stronę ignorując pytanie Nialla i kładąc podbródek na ramieniu Justina. Chłopak jedynie się spojrzał i posłał mi uśmiech.

Piętnaście minut później mogłam ujrzeć wielki szyld - Dangerous Crow.

- O Boże, o Boże! - krzyknęłam do ucha chłopaka, na co się skrzywił.

Zeskoczyłam z pleców Justina i jak małe dziecko zatrzymałam się i zaczęłam skakać.

- Spokojnie - mruknął ktoś do mojego ucha, wymijając mnie.

Szyby zauważyłam Horana i przewróciłam oczami.

- Kto kupuje bilety? - zapytałam doganiając resztę.

Zoe oraz Alex wzruszyły ramionami.

- W sumie mogę kupić - oznajmił Sean. - Ile?

Rozejrzałam się dookoła licząc po kolei każdego.

- Dziesięć, tak? - upewniłam się, a reszta skinęła głową.

_____

- Kurwa, tu jest super! - krzyknął Jack schodząc wraz z Alex, Justinem oraz Niallem ze słynnego Roller Coster.

Zaśmiałam się i podeszłam do reszty. Rozdzieliliśmy się na dwie grupki. Ja, Alex, Niall, Justin oraz Jack i Holly, Matt, Zoe, Sean, Zack.

- Idziemy do stoisk? - zapytałam, a wszyscy przytaknęli.

Do tej pory byliśmy dokładnie na dziewięciu kolejkach w niecałe dwie godziny. Aktualnie dochodziła dwudziesta, a ja dalej nie czułam zmęczenia.

Po pięciu minutach znajdowaliśmy się przy stoisku z alkoholem. Zamówiliśmy wszyscy piwa, a Jack poszedł zająć miejsce dla nas pięciu.

Każdy wziął po dwa piwa, a ja byłam pewna, że nie dam rady wypić takiej ilości alkoholu. Wzięliśmy wpszyscy swoje kubki oraz piwo dla Jacka i skierowaliśmy się w stronę stolika.

Kiedy dobijała godzina dwudziesta pierwsza wszyscy byli wstawieni włącznie ze mną, a w sumie najbardziej ja. W między czasie Holly i Matt dołączyli do nas. Nagle usłyszałam wibracje i ledwo co sięgnęłam po telefon do torebki.

Odebrałam nie patrząc nawet na numer, który właśnie do mnie się dobijał.

- H-halo?

- Dzięki Bogu, że odebrałaś! - krzyknął Dylan.

Automatycznie się spięłam i poczułam jakbym nagle wytrzeźwiała. Wstałam z miejsca i zaczęłam kierować się w stronę jakiegoś cichego miejsca.

- Czego chcesz? - warknęłam ledwo chodząc na nogach.

- Wybaczenia?

Wybaczenia?

______

Proszę :) Chciałam napisać trochę dłuższy, dlatego nie było rozdziału wczoraj.

Liczę na komentarze, ponieważ ostatnio było ich mało :))

Czekam kochani!! ♡

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro