17

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Matka Liv

Wyszła i zostawiła mnie z tymi mutantami! Mój mąż leży na ziemi od początku tego zejścia tu, bo stwierdził, że odstąpi miejsca kobiecie w ciąży. W dodatku na tej ziemi zasnął! Rozumiecie?!  Podchodzę do niego od razu, gdy moja pożal się córka poszła na tą niby wojnę zostawiając mnie tu!
Klepłam go w policzek na co od razu się obudził.

-Co chcesz kobieto?- spytał zaspanym głosem i się przeciągnął

- No nie wierzę w ciebie! Jak możesz spać otoczony tymi mutantami!!! Ogarnij się człowieku i nas stąd wyciągnij nim nas pożrą żywcem!

-Kobieto ciszej. Nie widzisz, że są tu kobiety z dziećmi, które śpią mimo tej całej wojny? Kobiety w ciąży, które i tak mają dużo stresu mimo tego wszystkiego? Starsze kobiety, które na starość potrzebują spokoju, a nie wojen i wrzeszczącej baby?- powiedział mój mąż zirytowany, a ja naprawdę nie wiedziałam oco mu chodzi

-To nie kobiety i nie dzieci!! To potwory! Monstrum, które przybrały postać człowieka!  Musimy uciekać! Poza tym to się nie stresuje tylko udają, by nas zmylić, a teraz zbieraj to swoje leniwe dupsko i idziemy!- warknęłam nie zmieniając tonu głosu

-Uspokoj się, bo w końcu zakleje ci tą twoją niewyparzoną buzię. To, że ktoś jest inny nie znaczy, że jest potworem czy tam monstrum- powiedział, a we mnie się Zagotowało

-Poważnie?! Ruszaj się idziemy!- krzyknęłam

Wstał z miejsca na co uśmiechnęłam się z wyższością do tych... Uhhh...wiecie czego i ruszyłam w stronę drzwi, gdy nagle usłyszałam jak rwie się coś, a gdy się odwróciłam miałam skrępowane ręce taśmą i to samo nogi. Spojrzałam na sprawczynie tego, a okazało się, że to mój mąż mnie tak urządził. Chciałam coś powiedzieć, lecz zaklejono mi usta. Zostałam posadzona na posadzce i jeszcze bardziej skrępowana (związana). Próbowałam krzyczeć czy coś mówić, ale wychodziło to jakby ktoś po prostu mówił ciągle "bla bla bla bla" i w sumie nic więcej. W sumie zachciało mi się siku, ale no co ja mam zrobić? Muszę się powstrzymać. Rozejrzałam się i zobaczyłam, że po skrępowanie mnie oraz rzuceniu w kąt każdy zajął się sobą, gdy nagle podeszła do mnie mała dziewczynka walnęła mi mocno z pięści w twarz. Poczułam jak z nosa leci mi krew.

-To zia to, ze oblazałas monią mamunie. Tiak ne wolno- powiedziała dziewczynka i odeszła, a reszta się śmiała. Jej matka oczywiście powiedziała jej, że tak nie wolno i nie powinna zniżać się do mojego poziomu na ci chciałam jej odpyskować, że na jakim ona jest, ale nic z tego nie wyszło, bo miałam  zaklejone usta. Pff... I tak kiedyś będę mogła coś powiedzieć,a wtedy będzie naprawdę źle. 

   Liv

Zabezpieczając kobiety no i moich rodziców przed jakimkolwiek ryzykiem zła pobiegliśmy na miejsce wojny. Będąc blisko złączyłyśmy ręce i tym razem nie zamykając oczu zaczęłyśmy iść co raz bliżej miejsca wojny. Otaczała nas dziwna bańka przez, która nikt nie mógł się dostać, a najlepsze jest to, że ta babka to sprawka Jasmin. Promieniało to z niej, a ona zdawała się nawet tego nie odczuwać co oznaczało, że to jest tylko namiastką jej mocy i najwyraźniej jej to nie męczy ani trochę, a jest to dla niej wręcz jak oddychanie i mówię tu o normalnym oddychaniu bez kataru czy coś. Naprawdę.  Zobaczyłam Noa, a z moich oczu zaczęły płynąć łzy tak samo było gdy spojrzałam na dziewczyny, które wpatrywały się w swoich przeznaczonych. Mój ukochany walczył z alfą banitów i był cały zakrwawiony. Jego wilk mimo, że był piękny i potężny nie wyglądał za dobrze pod względem fizycznym. Obok mojego mate były czy nasze bety, które walczyły z innymi betami nie będąc też w najlepszym stanie. Podeszłyśmy jeszcze bliżej, aż w końcu byłyśmy niemal w centrum. Inne wilki atakowały nas coraz bardziej, lecz nasza bańka Wedy się jeszcze bardziej umacniała, a przez nasze połączone dłonie zaczęła zmieniać kolory na takie same co mamy na ogonach i w dodatku jakby tamto było najmniej zadziwiające to bańka gdy dotykał jej obcy raziła prądem. Poraziła śmiertelnie kilku naszych, a gdy miałyśmy już za nimi płakać przez oczy przechodziły nam jego spiski z banitami i innymi watahami przez co od razu nam przechodził smutek, a na jego miejsce wchodził żal. Żal, że zdradzili swoje stado, które naprawdę zapewnia im najlepsze możliwe warunki, wykształcenie i wszytko po prostu.  Nie rozumiem tego naprawdę. Podeszłyśmy tak, że nas zauważyli i sam alfa się chciał na nas rzucić, lecz nie zdołał, bo Noa przygryzł mu szyję, a dokładniej tchawicę. Spojrzałam na Jasmin i zobaczyłam, że dokładnie przypatruje się Noa z zafascynowaniem, a moje łzy już po prostu leciały strumieniami. Noa zawył ogłaszając swoje zwycięstwo, a razem z nim nasze stado oraz wilki, które jak mi się przedstawiło przed oczami były zmuszone do wojny. Inne uciekły i wątpię, że wrócą. Wiedzą, że nie mają tu szans. Zostali tylko ci dobrzy z dziewczynami puściłyśmy ręce i dalej nie wiem co się z nimi działo, ale ja zrobiłam kilka kroków w tył i upadłam na kolana trzymając mocno naszą córeczkę w objęciach i po prostu się popłakałam. Czułam jak wszystko ze mnie schodzi. Nagle poczułam jak  ktoś nas przytula, a Jasmin się śmieje co na 100% oznaczało, że to Noah. Wtulilam się w niego, a on odwiązał mi Jasmin i ktoś ją wziął i gdy chciałam protestować usłyszałam ten głos

-Kruszynko mama ją weźmie, żeby nie patrzy na nas w takim stanie i zaniesie ją do domu-powiedział Noa, leć, ja podkręciłam głową

-Muszę ją nakarmić

-Dobrze zrobisz to jak z Noa dojdziecie do was do domu. Tam ją zaniosę, a wy pojedziecie razem dobrze? Umyję ją, a wy w tym czasie też się ogarnięcie i ją nakarmisz dobrze?- powiedziała Mama Noa i tym razem kiwnełam głową

-Czemu tu przyszłaś? Tak się bałem, że stanie ci się krzywda- powiedział Noa troskliwym głosem, a ja się w niego wtuliłam nie zważając na krew

-Kocham cię Noa i pójdę za tobą w ogień, a ta bańka... Jasmin ją zrobiła... Nasza moc nadała jej odcień i dodała prądu, ale sama w sobie za każdym uderzeniem robiła się coraz mocniejsza

- nasza wyjątkowa córeczka odkrywa swoją jedna z wielu wyjątkowych mocy w wyjątkowym momencie- powiedział Noa i pocałował mnie lekko w usta

#_$

Mam dla was niespodziankę!!!

Pisze już następna książkę od jakiegoś czasu i mam napisane już chyba z 3 rozdziały, lecz nie wstawię jej dopóki nie ukończę tej do końca, więc no...,ale jeśli tą ukończę to od razu powinien wlecieć rozdział nowej książki pt:."elemination od the princes" coś takiego.

Podał się ten rozdział?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro