Seis

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Z ostatniego rozdziału:

Camilo także stał w miejscu i patrzył się na mnie.

- Jesteśmy sami... – powiedział i zbliżył się do mnie

Co on zamierza zrobić?
Spanikowałam
Chciałam się jakoś odsunąć lecz za mną była tylko ściana.
Nie nie nie...
Nie teraz...
Nie jestem gotowa..

Nagle z góry dobiegł nas głos Almy.

- Camilo chodź! Robimy zdjęcie – brunet aż podskoczył i szybko pobiegł po schodach zostawiając mnie samą

Świetnie...

Nie pozostało mi nic innego jak pójść tam do nich i udawać że jestem przeszczęśliwa.
Muszę przyznać że Antonio ma mega fajny pokój, normalnie dżungla!
Na chwilę oślepił mnie błysk obiektywu i ujrzałam rodzinę Madrigal robiących zdjęcie.

Lecz kogoś tam nie było... Mirabel.. starałam się znaleźć ją wzrokiem i ujrzałam ją.
Odrzucona przez własną rodzinę...
Jak tak można?

Przypomniała mi mnie.
Podeszłam do niej i położyłam rękę na jej ramieniu.

- Hej. Wszystko w porządku? – spytałam i zauważyłam łzę spływającą po jej policzku

- T-tak... – wyszeptała

- Wiem jak to jest być odrzuconym przez własną rodzinę.. – odwróciła się w moją stronę

- Naprawdę wszystko w porządku – uśmiechnęła się smutno i poszła w stronę tłumu

Postanowiłam zrobić to samo.
Wokół nas grała muzyka a wszyscy tańczyli szczęśliwi, próbowałam znaleźć wzrokiem Camilo lecz nigdzie go nie widziałam.

Postanowiłam więc nie przejmować się nim i zatańczyć lub poznać nowych ludzi.
Było strasznie gorąco ale nikt sobie nic z tego nie robił, Isabela stworzyła tęcze kwiatów nad nami co dodało nastroju, muszę przyznać że to wszystko było świetnie zorganizowane.
Po godzinie wyszłam z pokoju z zamiarem znalezienia czegoś do picia.
- Gdzie oni mają wodę?? – spytałam sama siebie

Nagle czyjaś ręka pociągnęła mnie w bok i zaciągnęła do jakiegoś pokoju.

Było to ciemne pomieszczenie, nic praktycznie nie było widać, słyszałam tylko czyiś oddech.

Nagle ktoś zapalił światło i z ciemności wyłonił się on.

- Camilo? Co ty- – nie zdążyłam dokończyć gdyż on natychmiastowo wbił się w moje usta

No tego się nie spodziewałam.
Niepewnie oddałam pocałunek, a on objął mnie rękoma i przysunął do siebie.
Co on wyprawia?
Co ja wyprawiam?
Przecież my się praktycznie nie znamy!
Ale jakieś uczucie w środku nie pozwalało mi przestać.

Gdy zabrakło nam powietrza odsunęłam się do niego i spojrzałam mu prosto w oczy.

- Camilo... – chciałam coś powiedzieć ale znów ktoś nam przerwał, tym razem byli to moi rodzice oznajmiający że wracamy do domu – Muszę iść

Wyszłam z pomieszczenia i odwróciłam się w jego stronę machając na pożegnanie.
Idąc do domu myśli zalewały mi głowę jedna za drugą jak fale podczas sztormu.
Dlaczego to zrobił?
Co jeżeli chciał mnie tym tylko pocieszyć?
Może ja nic dla niego nie znaczę?
Mam nadzieję że to co tam zrobiliśmy miało dla niego chociaż najmniejsze znaczenie.

Pov. Camilo

Gdy wyszła z domu poczułem pustkę.
Czemu ją pocałowałem?
Przecież pewnie nic do mnie nie czuje.

Jestem pewien że oddała pocałunek tylko dlatego żeby nie było mi przykro.

Jak mogę sprawdzić czy ona także mnie kocha?
Może...

Tak!
Jestem genialny!

- Lisa! Musisz mi pomóc! – niebiesko - zielono oka blondynka wychyliła się zza rogu //uznajmy że to będę taka ja w encanto bo mam blond włosy i niebiesko zielone oczy//

- Co jest? – spytała zaciekawiona //Lisa jest jego przyjaciółką jak coś//

- Muszę zdobyć jedną dziewczynę...

——————————————
Iiiii....
Jak się wam podoba?

Piiiiiszcie tu —————————(☞ ͡° ͜ʖ ͡°)☞

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro