Trese

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Z poprzedniego rozdziału:
Zostałam sama.
Bez nikogo.
Tylko ja.
Sama.

Nagle wszystko się rozpłynęło.
Obudziłam się cała spocona i z bijącym ze stresu, strachu, i rozpaczy sercem.
Co to było?..
Camilo... umarł?
Przeze mnie?
A-ale...
Nie..
To tylko sen, nic więcej, to napewno się nie zdarzy.
Nie może.

A może jednak?...
Nie chcę ryzykować, powiem mu.
Powiem i koniec.
Lepiej dmuchać na zimne.

Było jeszcze bardzo ciemno czyli musiał być środek nocy.
Powoli podniosłam się z łóżka i wysunęłam nogi spod kołdry, wnętrze mojego pokoju było ledwo widoczne, jedyne co mogłam dostrzec to zarysy jakichś mebli czy czegoś.
Ręką wymacałam zapałki oraz świeczkę i zapaliłam ją.
Promyk światła oświetlił trochę mój pokój nadając mu przyjemny klimat.
Wstałam i skierowałam się do szafy.

Otworzyłam ją powoli żeby nikogo nie obudzić i wyjęłam z niej zieloną, luźną sukienkę, do niej dodałam zielone baleriny i wyszłam po cichu na korytarz.

Teraz zostały mi tylko schody...
Jak by tu zejść żeby nie zaczęły skrzypieć?
Wiem że to nie był dobry pomysł ale postanowiłam że zjadę po poręczy.
Niebezpieczne, ale praktyczne.

Ostrożnie zdmuchnęłam świeczkę i zjechałam na dół.
Gdy już moje nogi dotknęły ziemi chciałam krzyknąć „WOW!", ale zorientowałam się że bym tym wszystkich obudziła więc szepnęłam tylko.

- Wow ale fajne, muszę tak częściej robić. – wyszłam z domu powoli zamykając drzwi

Co mu powiem?
Jak zacznę rozmowę?
Mam go obudzić?
Co jeśli nie będzie chciał ze mną rozmawiać?
Te myśli wciąż chodziły po mojej głowie, non stop dopóki nie dotarłam do ich domu. Jego domu.

Wyszukałam wzrokiem okno do pokoju Camilo, o dziwo paliło się światło czyli musiał nie spać.

- Camilo! – krzyknęłam szeptem mając nadzieję że mnie usłyszy

- Dia? – cicha odpowiedź dobiegła z okna po czym twarz z gęstymi brązowymi lokami wychyliła się z okna

- O hej! – spojrzałam na jego koszulę, biała, o nie, nie pozwolę na to co stało się we śnie – Słuchaj mnie! Pod żadnym pozorem nie bierz niczego białego rozumiesz? – powiedziałam stanowczo na co on przybrał zdziwiony wyraz twarzy ale przytaknął

- Si señorita

- Bueno. baja tan pronto como estés listo – odparłam idąc do drzwi wejściowych

//jak ktoś nie rozumie to to znaczy „Dobra. zejdź, jak tylko będziesz gotowy" według tłumacza//

Po chwili Camilo wyszedł z domu, miał na sobie pomarańczową koszulę i koc, musialo mu być zimno, w sumie się nie dziwie, miał bardzo podkrążone oczy więc pewnie nie spał całą noc, ale dlaczego?

- Nie spałeś co? – spytałam szturchając go w ramie żeby się trochę rozbudził

- C-co? – spytał sennym głosem przecierając oczy

- Ugh. Nieważne. – zaśmiałam się cicho łapiąc go za rękę i prowadząc w stronę lasu

- Gdzie mnie prowadzisz...? – ziewnął wlokąc się za mną po ziemi

- Musimy pogadać. Skup się. – odwróciłam się puszczając go przez co poleciał na ziemię – Camilo! Ja nie mogę... No chodź – pomogłam mu wstać i ułożyłam trochę jego poczochrane włosy

- Diana ja nie chce... – męczył mnie tak aż dotarliśmy do łąki

- Camilo już się tak nie użalaj nad sobą, chodź to naprawdę ważne. – przewróciłam oczami i usiadłam co później zrobił też on

Wyglądał tak słodko w niedbale założonych ubraniach i poczochranych włosach... jeszcze ten koc którym się otulił..

- No już skup się. – przybliżyłam się do niego i mocniej otuliłam go okryciem – Moi rodzice podjęli ostatnio pewną decyzję...

Od razu gdy to usłyszał podniósł ospale głowę i otworzył szeroko oczy.

- J-jaką?

- Za rok... przeprowadzam się.. do Londynu... – po moich policzkach spłynęła łza bo znów przypomniałam sobie o tym wszystkim co przez nich stracę

- Ale czemu...? – widziałam że naprawdę się załamał

- Nie wiem.. mój tata mówił coś o ofercie pracy – przytuliłam się do niego

Pov. Camilo

Nie wiedziałem co powiedzieć..
Ona...
Wyjeżdża?
Do Londynu...
Tak daleko...
Spojrzałem na nią
Już zasypiała..
Ja z resztą też

- Diana.. posłuchaj... nawet jeśli będziesz tak daleko ode mnie, to nigdy o tobie nie zapomnę, może i nie jesteśmy parą, ale zawsze będziesz i jesteś.. moją (nie)idealną przyjaciółką.. – uśmiechnąłem się i zasnąłem z nią w ramionach

————————————
NIE
TO NIE JEST KONIEC KSIĄŻKI
JAK KTOŚ TAK POMYŚLAŁ TO
AhA
DOBRA NIEWAŻNE PISZCIE JAK SIĘ PODOBA I TYLE BAJ

❤️💜😏✨🌸🦋🔮🌻😀😎💚🥰🌺😈🥲🍃💙🐢🛐🦈🔀⬆️😍☺️🤍😘🐸🌼🙂😩
Oto moje wszystkie ostatnio używane emotki
Hot
✨💜🔮

TO CO ROBIMY WALENTYNKOWY MARATON?

ROBIMY A CO

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro