Veintecinco

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Idąc w stronę domu napotkałam Lisę.
Blondynka przez przypadek wpadła na mnie biegnąc w przeciwną stronę.

- O jezu sory – przeprosiła mnie i pomogła mi wstać gdyż upadłam przez nią na ziemie

- Nic się nie stało.. – odparłam smętnie i chciałam ruszyć dalej lecz ona mnie zatrzymała

- Wszystko ok? Jesteś jakaś smutna – spojrzała na mnie zaniepokojonym wzrokiem

- Ta.. – chciałam się jej wygadać, nie miałam innej osoby która by mnie wysłuchała w tym momencie, jednak coś w środku nie pozwalało mi na to – Chodzi o to że.. nie wiem jak sobie poradzę gdy wyjadę z miasteczka... bez Camilo i moich przyjaciół to nie będzie to samo – powiedziałam na co niebieskooka spojrzała na mnie ze współczuciem na twarzy

- Rozumiem cię. Też kiedyś musiałam wyjechać z domu, początkowo nie wiedziałam jak się tu wpasować, tęskniłam za wszystkimi i nie chciałam wychodzić z domu, ale poznałam kogoś kto pomógł mi otworzyć się na wszystko. Camilo i ja od tamtego momentu byliśmy nierozłączni, najlepsi przyjaciele, rozumieliśmy się bez słów, śmialiśmy się ze wszystkiego i znaliśmy się na wylot. Może też znajdziesz tam taką osobę – powiedziała

- Może.. – nie byłam pewna co do jej słów, co jeśli nigdy nie znajdę nikogo takiego?

– Słuchaj, muszę już iść, jak coś to zawsze możesz do mnie przyjść, chętnie pomogę – odparła blondynka i odbiegła

Ja natomiast smętnie wróciłam do domu, na szczęście matka nie zezłościła się na mnie zbytnio gdyż przecież pozwoliła mi rozerwać się przez te ostatnie dni.

- Diana. – powiedziała gdy weszłam do kuchni

- Tak?

- Był tutaj ktoś.. ten Camilo czy jak mu tam. Powiedział żebym przekazała ci, że czeka na ciebie tam gdzie to się powtórzyło – zdziwiłam się bardzo na tę wiadomość, czemu powiedział to moim rodzicom?

- Czy pozwolisz mi pójść? – spytałam

- Tak. Tylko wróć szybko, w południe mamy wizytę u dziadków. – odpowiedziała kobieta i wróciła do zmywania naczyń

Wybiegłam z domu i zaczęłam zastanawiać się gdzie może być to miejsce o którym mówił Camilo.

Nagle na drodze napotkałam Mirabel, dziewczyna wesoło rozmawiała z jakimiś dziećmi.

- Mirabel! – krzyknęłam na co odwróciła się w moją stronę

- O cześć Diana! Co tam? – spytała poprawiając swoje okulary z zielonymi oprawkami

- Widziałaś może Camilo? Zniknął mi gdzieś

Dziewczyna zaśmiała się i wskazała na zasłoniętą przez drzewa alejkę w której już kiedyś byłam.

- Poszedł tam. – podziękowałam jej i pobiegłam w stronę miejsca które mi zaznaczyła

- Camilo! – krzyknęłam gdy gałęzie drzew otuliły mnie w alejce

- Nie krzycz tak. – usłyszałam

- Cam! O co chodzi? – spytałam gdy uśmiechnięta twarz chłopaka pojawiła się za rogiem

- Muszę ci coś powiedzieć.

- No?

- Coś się dzieje z naszą magią... usłyszałem to od Mirabel kiedy zmieniłem się w Dolores z zamiarem wzięcia dokładki, powiedziała coś o problemie – spojrzałam na niego groźnie, nigdy nie lubiłam jak zmieniał się w kogoś dla korzyści – No wiem wiem – odpowiedział mi – Kontynuując, potem usłyszałem jak prawdziwa Dolores mówi Mirabel, że słyszała jak oko Luisy drgało w nocy. – widać że naprawdę go to przejęło – Poza tym, nikomu tego nie mówiłem, ale ostatnio chciałem się zmienić Isabelę, i... sprawiło mi to dziwną trudność.. – jego źrenice rozszerzyły się ze strachu

- Póki co nic więcej się nie dzieje? – spytałam

- Na ceremoni Antonia.. zanim po tym jak poszłaś, Mira zaczęła panikować bo podobno widziała jakieś pęknięcia w ścianach... z początku myślałem że coś jej się przywidziało, ale na jej ręce było zadrapanie, jakby przecięła się czymś ostrym, jak wiesz, taką ostrą rzeczą może być dachówka.. – złapał mnie za ramię – Diana.. coś złego dzieje się w naszym domu.

- To co możemy zrobić? – nie miałam żadnych pomysłów, przeczesałam palcem swoje długie włosy i utkwiłam wzrok w jego ślicznych oczach

Chłopak zrezygnowany pokręcił głową.
Nagle przypomniałam sobie że przecież za chwilę idę do dziadków, potrząsnęłam nim i spytałam.

- Która godzina??

- Eee... nie wiem poczekaj sekundę, Dolores która godzina? – Camilo spojrzał w górę, a po chwili dało się usłyszeć krzyk jego siostry dochodzący z placu

- 11:40! – zerwałam się i przerażona wybiegłam z alejki

- Gdzie się tak spieszysz? – spytał mnie mój chłopak

- Do dziadków! – krzyknęłam i przyspieszyłam

Time skip

Zdyszana dotarłam do domu, ledwo pchnęłam duże, ciemno - brązowe drzwi i weszłam do środka.

- Diana szybko ubieraj się i uczesz włosy, załóż naszyjnik i bransoletkę, dopasuj buty do sukienki i zejdź tu na dół jak będziesz gotowa. – wydała polecenie moja matka

- Oczywiście. – posłusznie skinęłam głową i weszłam na górę uspokajając oddech

Wybrałam z szafy pudrowo - niebieską sukienkę oraz tego samego koloru buty, na szyi zapięłam złoty naszyjnik który dostałam od babci, a na nadgarstku postanowiłam dać także złotą bransoletkę z kameleonem zawieszonym na niej, zawsze przypominała mi o Camilo.
Do włosów przypięłam niebieskie spinki i weszłam do toalety żeby rozczesać włosy.

Zeszłam na dół i pokazałam się rodzicom, ojciec wyjął nos znad gazety i spojrzał na mnie.

- Świetnie, jesteś już gotowa więc możemy iść. – poprowadził nas do wyjścia, a ja posłusznie szłam za nim

Po drodze wszyscy ludzie szeptali na nasz widok, patrzyli na nas i witali się z nami.
Byliśmy prawie jak rodzina Madrigal.

Uśmiechałam się tak jak mi kazano, szłam prosto tak jak mi kazano, patrzyłam tylko przed siebie tak jak mi kazano, nie mogłam tego zmienić.
Nie mogłam..

———————————————
Cześć
Chora jestem
Tak wasza 𝕴𝖘𝖆𝖇𝖊𝖑𝖆 jest chora
Tak
Smutne

Czuje się fatalnie
FATALNIE KURWA

UMIERAMMMMMMMMMMM
Spytajcie Rose_Atreides bo jej się żaliłam przez cały dzień dosłownie

A i jak się podobał rozdział?

Mam nadzieję że było git

Bajj✌️🥵

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro