Rozdział 1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Minęło kilka dni od tamtego zdarzenia. Razem z Kookim próbowaliśmy o tym zapomnieć ale nie mogliśmy. To było zbyt trudne. Szczególnie dla mnie. Od tamtego czasu Jungkook nie opuszczał mnie nawet na krok. Przyszedł do nas nasz przyjaciel: Taehyung. Wysoki chłopak z pomarańczowymi włosami. Czasami zachowuje się jak  małe dziecko. Podobały mi się oczy Taehyunga. Miały piękny kolor. Bardzo ciemny brąz. Piękne. Taehyung siedział na kanapie i pił swoje kakao.
- Widzę że dobrze wam się ze sobą mieszka- Uśmiechnął się szeroko
- No  wiadomo- Kookie mnie przytulił. Nadal w głowie miałam ten dzień...ten dzień w którym myślałam że wykrwawię się na śmierć. Kookie powiedział że kiedyś o tym zapomnę. Że mi  pomoże o tym zapomnieć. Ale ja o tym nigdy nie zapomnę. Do cholery ja prawie tam zginęłam!.
- Arika. Wszystko w porządku?- Tae spojrzał na mnie.
- Pomyśl Taehyung. Wczoraj prawie zginęłam. Kookie mnie uratował w ostatej chwili...
- Cieszysz się. Prawda....?- Kookie spojrzał na mnie smutnym wzrokiem
- Oczywiście że tak. Tylko...to pozostanie we mnie na całe życie... Nie zapomnę o tym nawet jakbym cholernie tego chciała.- Chłopcy przytulili mnie.
- Przepraszam że zapytałem.
- Nie przepraszaj.- Przytuliłam go, Kookie spojrzał z zazdrością na Tae, spojrzałam na niego- No chodź tu zazdrośniku
°°°
Wracałam do domu. Niestety  sama, Kookiemu coś wypadło i musiał coś załatwić w mieście. Weszłam na ulicę przy której mieszkaliśmy, najbiedniejsza część Incheon. No ale nie było nas stać na coś większego. Ale żyło nam się całkiem dobrze. Stać nas na czynsz, jedzenie i zostaje nam trochę kasy którą odkładamy na wymarzone wakacje.
Bałam się, to właśnie tutaj ich pierwszy raz spotkałam no i Kookiego. Uratował mnie przed nimi i zaprosił do swojego mieszkania. Poznaliśmy się i wymieniliśmy się numerami telefonów. Może to trochę głupio brzmi ale zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia.
No i...minęło kilka miesięcy i  jesteśmy parą. Szczęśliwą parą. Ale niestety musiałam się wpakować w to gówno. Oni ode mnie zbyt dużo wymagali. Kazali mi ćpać i to sprzedawać. Przecież za to wyląduję w więzieniu!. Ale nie mogłam tego powiedzieć Kookiemu. On by chciał to załatwić za mnie. Jeszcze by to się źle skończyło.
Wchodziłam po schodach, każdy mój ruch był wolny, delikatny i uważny. Tyle razy spadłam że schodów, moje  kości niedługo tego nie wytrzymają.
Wyjęłam z kieszeni klucze od mieszkania, otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Może nasza kamienica w którym mieszkaliśmy wyglądał mega  biednie ale w środku jest bardzo przytulnie. Powiesiłam mój płaszcz na  wieszaku, zdjęłam buty i zmierzyłam do okna. Zima w Incheon. Coś pięknego. Ten widok aż ciszy oko.
°°°
Minęły 3 godziny. Kookiego nadal nie było w domu, zostawiłam mu kartkę że wychodzę. Tak na wszelki wypadek żeby się nie martwił że nie ma mnie w domu.
Wyszłam z mieszkania, zamknęłam drzwi na klucz i wyszłam z kamienicy. Zaatakowali mnie...uderzyli mnie czymś twardym w głowę, obudziłam się w jakimś pokoju. Zobaczyłam Taehyunga...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro