#11

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Dziewczyna bardzo dobrze spędziła czas z Patrickiem. Dawno nie rozmawiała z nikim w taki sposób. Nie wiedziała dlaczego, ale zaniepokoiła ją informacja o tym, że Dylan jest w szpitalu. Chciała oddać mu bluzę, którą jej pożyczył, jednak bała się.

Wróciła do domu i poszła pod prysznic. Na nodze miała średniej wielkości siniaka. Bolało. Niby zwykły kamień, a potrafi zrobić krzywdę.

Umyta i w piżamie zasnęła.

---------------------

Kilka dni później...

Ubrana w białą koszulkę i czarne spodnie dziewczyna ruszyła w stronę szkoły. Wchodząc na plac zauważyła jadący samochód. Viola. Nie zdążyła uciec i została ochlapana wodą z kałuży. Upadła na chodnik cała przemoczona. Wszyscy zebrani przed budynkiem patrzyli na nią i się naśmiewali. Zaczęła płakać.

- Brudasie uważaj jak chodzisz- zaśmiała się jej kuzynka podchodząc do niej ze swoimi koleżankami.

- Z takim wyglądem nie zarobisz za wiele- wtrąciła jedna.

- Dziwka, a wcale o siebie nie dba- następna szarpnęła za jej włosy. Molly była bezsilna. Nawet jeśliby chciała, o i tak nie da rady się im przeciwstawić.

W tym samym czasie do szkoły po krótkiej przerwie wrócił Dylan. Patrick nadal nie chciał z nim rozmawiać. Właśnie chciał wchodzić do szkoły, gdy nagle usłyszał głos swojego kumpla.

- Co wy robicie?!- brunet kierował się w stronę dziewczyny siedzącej na ziemi.

- Molly niezdara myśli, że weźmie wszystkich na litość- zaśmiała się Viola.

- Dobrze, że ty nie musisz. Jeszcze raz zobaczę, że ją zaczepiasz, a nie ręczę za siebie.

- Ty jej bronisz Patrick?!- zdziwiła się. Nikt nigdy nie stanął w obronie jej kuzynki- A może się w niej zakochałeś?

- Jesteś głupią tępą idiotką. Zejdź mi z oczu.

Dziewczyna obruszyła się, ale odeszła.

- Wszystko dobrze?- zapytał i podał dziewczynie rękę.

- A czy wyglądam jakbym było wszystko w porządku?- załkała- jak ja wyglądam.

- Trzymaj- powiedział chłopak zdejmując koszulkę, którą miał na sobie.

- Ale...

- Weź.

- Co tu się stało??- usłyszeli nagle głos pewnej rudowłosej dziewczyny.

- Viola mnie...

- Znowu ona?! Jak ją zobaczę to nogi z dupy powyrywam!

Chłopak się zaśmiał. Wtedy Sam go zobaczyła. Zawstydziła się.

- Cześć Sam- odparł niepewnie.

- Cześć Patrick. Dlaczego jesteś bez...- pokazała na jego klatkę piersiową.

- Oh no tak! Długa historia. Ja spadam. Cześć. A ty Molly, nie daj się.

I odszedł.

Dylan przyglądał się zdarzeniu z otwartą buzią. Co tutaj się wydarzyło? Jego przyjaciel, Viola, Molly, ta Sam. Spojrzał na bruneta, który właśnie przechodził obok niego. Ten spojrzał tylko na przyjaciela, pokręcił głową i udał się do swojej szafki. Każdego wzrok skierowany był w jego stronę. Nie dziwne. Rzadko zdarza się, żeby ktoś chodził po szkole bez koszulki, a jeszcze rzadziej, jak ktoś staje w obronie dziewczyny. Nie obchodziło go to. Otworzył szafkę, wyjął z niej bluzkę na WF i ją założył.

- Cześć Patrick - usłyszał, gdy zamknął niebieskie pudło. Stał przed nim jego przyjaciel.

- A cześć- odparł obojętnie.

- Porozmawiaj ze mną, na spokojnie.

- O czym? Chcesz umierać to umieraj. Ja nie mam nic do tego- wzruszył ramionami i odszedł.

Dylan poczuł się źle. Nie w sensie zdrowotnym. Jego przyjaciel nie chce nawet z nim porozmawiać. Nie może tak tego zostawić. Uderzył w szafki i ruszył w stronę klasy. Po drodze minął Molly, która miała już na sobie koszulkę jego przyjaciela i jej rudowłosą koleżankę.

Dziewczyny weszły do toalety. Molly obmyła twarz i udały się na lekcję. Sam chodziła do klasy rok starszej. Każda weszła do swojej sali i rozpoczęła się pierwsza lekcja.

Viola siedziała przez czterdzieści pięć minut i zastanawiała się co może zrobić, aby ośmieszyć swoją kuzynkę. Rano jej się udało, ale tym razem wymyśliła najgorszą zemstę.

- Cześć kochana- powiedziała podchodząc do Molly.

- Cześć?- dziewczyna stała przestraszona i zdezorientowana.

- Bo ja mam do ciebie pytanko. Słuchaj. Robimy razem z Dylanem imprezę i pomyślałam, że skoro ostatnio tak się zaprzyjaźniłaś z Patrickiem to może byś wpadła.

- Na imprezę? Do was?

- Tak.

- Nie dziękuję- już miała odejść, ale Viola przytrzymała ją za ramię.

- Nalegam. Możesz przyjść z Sam.

- Zapytam się jej i zobaczymy. Kiedy ta impreza?

- Dzisiaj.

- Okej.

- Świetnie! - ucieszyła się- mam nadzieję, że do zobaczenia.

Powiedziała i odeszła. Po chwili Molly wyjaśniała Sam czego chciała od niej kuzynka. Dla rudowłosej cała sytuacja była bardzo podejrzana. Nigdy nie wiadomo czego można się spodziewać po Violi.

Postanowiły jednak, że się wybiorą.

Dylan na każdej lekcji tak jak zawsze siedział z Patrickiem, ten jednak nie powiedział do niego nawet jednego słowa. Na przerwie podeszła do niego Viola i całując namiętnie oznajmiła, że dzisiaj wieczorem robi imprezę. Nie miał najmniejszej ochoty na nią iść, ale się zgodził. Wiedział, że jego przyjaciel również nie opuści takiej okazji.

W trakcie lunchu każdy udał się na podwórko, ponieważ słońce grzało. Na placu roiło się d różnych grupek jak i od osób, które siedziały same czytając coś, słuchając muzyki, lub po prostu jedząc. Josh założone miał na uszy słuchawki, gdy nagle ktoś za nie pociągnął.

- Ał- jęknął

- Oj księżniczkę zabolało!- zaśmiała się Sussane- gdzie masz swojego księcia z bajki pedale?

- Odczep się.

- Co ty powiedziałeś?- podeszła do niego.

- To co słyszysz. Odwal się ode mnie.

Dziewczyna zaskoczona wstała i odeszła. Josh był z siebie zadowolony. Wiedział jednak, że to dopiero początek. Po chwili poczuł jak coś na niego upada. Na jego kolanach wylądowało ponad dziesięć żab. Były żywe. Chłopak przestraszony aż podskoczył.

- Musisz dać buziaka każdej z nich, może zamienią się w twojego księcia- warknęła dziewczyna z uśmiechem na ustach.

Chłopak przełknął ślinę.

- No już!- ponagliła go. Ten obrzydzony złapał jedną z ropuchowatych i rzucił w Sussane. Ta zaczęła piszczeć.

- Mówiłem ci żebyś się odwaliła!

- Jeszcze tego pożałujesz.

Odeszła, a chłopak odetchnął. Nie miał już siły się z nią użerać i jej znajomymi. Miał jej dosyć.

Oscar patrzył na to zdarzenie z bólem w sercu. Nie wiedział jak zareagować. Wahał się. Wiedział, że Josh da sobie radę, ale chciał być przy nim. Jednak obawiał się tego, co może zrobić Sussane, gdyby się dowiedziała. Był tchórzem.

----------------------

Życzę wam miłej pory dnia, w której to czytacie!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro