#13

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

W poniedziałek jak gdyby nigdy nic Dylan ubrał się, spakował i ruszył do szkoły. Colin zaproponował, że go podwiezie, więc się zgodził. Jechali w ciszy. Starszy z braci czuł się niezręcznie. Kiedyś miał z blondynem świetne kontakty, jednak coś się popsuło. Chciał to naprawić, ale Dylan nie wykazywał chęci powrotu do tego, co było kiedyś.

- Dzięki - powiedział wreszcie Dylan przerywając ciszę. On również czuł się niezręcznie. W końcu Colin był jego bratem, a nie wiedział o czym z nim może rozmawiać.

- Spoko. I tak jadę do miasta załatwić kilka spraw.

- A tak w ogóle... Co tam u Natalie?

- Nie wiem, nie jestem z nią. Mówiłem o tym rodzicom.

- Nooo, rodzicom. Nie mnie. Dlaczego nie jesteście już razem?

- Zdradziła mnie.

- Ouu.

- Właśnie.

- Przykro mi.

- Nie powinno. Dzięki temu, że zerwałem z Natalie poznałem inną dziewczynę, która jest o wiele lepsza od niej.

- Co? Czemu się nie chwaliłeś?

- Mówiłem o tym...

- Ta, rodzicom - przerwał mu.

- Myślałem, że wam powiedzą.

- Pewnie tylko ja nie wiedziałem - mruknął pod nosem. Byli na miejscu. Siedzieli jednak w aucie.

- Myślałem, że...

- Za dużo myślisz - przerwał mu. - No nic, jesteśmy. Cześć.

Wysiadł. Bez słowa już ruszył w stronę drzwi frontowych budynku.

- Dylan!?

Odwrócił się.

- Przyjechać po ciebie po szkole?

- Nie musisz. Dam sobie radę. Bez obaw.

Znów ruszył przed siebie. W szkole na nikogo nie zwracając uwagi zostawił rzeczy w szafce i wziął odpowiednie książki. Pierwszą miał geografię. Nauczyciel zapowiedział przed weekendem sprawdzian, więc chłopak całą niedzielę, sobotę i połowę piątku spędził na nauce. Zazwyczaj Patrick mu podpowiadał, jednak nie spodziewał się tego w tym przypadku.

Jeszcze przed dzwonkiem wszedł do sali i usiadł przy swojej ławce. Nie był głupi, do bardzo inteligentnych również nie należał, ale wiedział, że ucząc się można wysoko zajść. Nauczył się wystarczająco, aby nie oblać tego testu.

- Dylan, skarbie! - Usłyszał nagle. - Próbuję się z tobą skontaktować przez cały weekend, dlaczego nie przyszedłeś na piątkową imprezę?!

- Cześć Viola. Wypadło mi to kompletnie z głowy.

- Nawet nie wiesz jaki ubaw był, zresztą, zobaczysz sam na następnej przerwie. Pa.

- Violka, stój! - Ktoś krzyknął. Ona zaczęła uciekać. - I tak byłem już u dyra, więc możesz już sprzątać szafkę!

- Co?! - Zatrzymała się nagle. Patrick przewyższał ją o głowę. - Naskarżyłeś na mnie?!

- Oj tak. Ciesz się, że nie poszedłem na policję.

- Patrick, wiesz przecież, że to były żarty. - Podeszła do niego i zaczęła bawić się sznurkiem od bluzy.

- Nie dotykaj mnie.

- Jeszcze tego pożałujesz!

- Nie boję się ciebie!

Wyszła z sali. Dopiero wtedy Patrick zauważył, że nie byli sami. Dylan siedział zaskoczony i tylko się przyglądał. Kiedyś pewnie by go wyśmiał, lub cokolwiek, a teraz tylko patrzył. Zadzwonił dzwonek, więc Patrick usiadł na swoim miejscu. Sala się zapełniła i na koniec wszedł nauczyciel uciszając towarzystwo.

- Nie wyjmijcie nic! Mamy sprawdzian!

- Czym mamy pisać? I na czym?!

- Mam dla was kartki i długopisy również. Umiecie ściągać na różne sposoby, nawet na długopisie ściągi widziałem, więc wolę nie ryzykować. A i telefony na biurko.

Wypowiedź nauczyciela spotkała się z ogromnym oburzeniem, jednak wszyscy wykonali polecenie.

- Test! Zapomniałem! - Zauważył Patrick załamany. Przez cały weekend siedział z Sam i Molly. - Ej, Martha, umiesz coś? - zapytał szturchając dziewczynę siedząca przez nim.

- Nie podpowiem ci, bo cię nie lubię - odpowiedziała. Była to ich klasowa kujonica, więc nie zdziwiła go jej odpowiedź.

- Cisza już! - krzyknął nauczyciel rozdając testy. - Zaczynajcie.

Każdy zabrał się do pisania. Patrick natomiast rozglądał się po sali szukając ratunku. Nikt nie zwracał na niego nawet najmniejszej uwagi. Przez połowę lekcji siedział podpisując się jedynie na teście.

- Tssst. - Usłyszał po swojej lewej stronie, kiedy już się poddał. Dylan kiwnął mu głową na znak, aby podmienił kartki. Myślał, że to żart, ponieważ chłopak nigdy nic nie umiał, ale zamienił testy. Zauważył wtedy, że kartka jego przyjaciela jest cała zapełniona. Napisał wszystko.

- Koniec czasu. Oddajemy testy i wynocha z sali.

- Daj, oddam za ciebie - powiedział Dylan i szybko zabrał obie prace, aby nauczyciel niczego się nie domyślił.

- Widzę, że się nauczyliście.

- Oczywiście.

Wyszli z sali. Patrick już miał coś powiedzieć, jednak zauważył, że Dylan zniknął. Po chwili spostrzegł go rozmawiającego z nauczycielem od W-f'u. Szybko do nich podbiegł.

- Niech pan się nie zgadza! - krzyknął. Obaj zaskoczeni spojrzeli na niego dziwacznie.

- A to dlaczego?

- Bo on nie może grać!

- Nooo, dlatego mówiłem trenerowi, że robię sobie przerwę...

- Aaa, czyli...

- Dobra, nie mam czasu, Dylan, przyjdź do mnie przed zajęciami. Ale mam nadzieję, że masz dobry powód.

- Oj bardzo dobry - odpowiedział za przyjaciela Patrick.

- Żegnam.

- Co ty odwalasz? - zapytał Dylan, kiedy zostali sami.

- Myślałem, że... - Nie dokończył, ponieważ zaczął się śmiać.

- Że co?

- Że chcesz grać.

- Bo chcę, ale ojciec na razie mi zabronił.

- To dobrze.

- A właśnie! - Przypomniało mu się. - Colin mi powiedział, że w piątek wieczorem do mnie dzwoniłeś. Przecież byłeś na imprezie, więc co chciałeś?

- Oj długa historia. Chodź, opowiem ci. - Rzucił rękę na ramię przyjaciela i ruszył do przodu.

- Mam się bać?

- Nie. Coś ty. Na początku myślałem, że znowu chciałeś kojtnąć, więc chciałem się upewnić, a twój brat powiedział, że śpisz. A teraz impreza... Po pierwsze: nie wierz w żadne słowo Violi, ona jest winna, a po drugie...

....

Po tym, jak Patrick powiedział dziewczynom co się stało na imprezie Sam i Molly chciały zapaść się pod ziemię. Molly niczego nie pamiętając dostała wiadomość, gdzie zamieszczone były jej prawie nagie zdjęcia z kuchni z jakimś obcym facetem, który wkładał jej język do ust. Było jej wstyd. Znów wszyscy będą gadać.

Poszła do szkoły przygotowana na lincz, jednak nic takiego się nie stało. Otwierając szafkę znów wypadła z niej niewielka karteczka z napisem: "PRZESTAŃ UDAWAĆ". Nie wiedziała o co mogło chodzić. Nikogo nie udawała. Biorąc zeszyt od historii przypomniała sobie o rysunku, który był w środku. Nie był do końca skończony. Chwilę się zastanowiła, po czym zamknęła szafkę i ruszyła do szkolnego sklepiku.

- Dzień dobry, poproszę bułkę z serem i dwa ołówki - powiedziała.

- Witam. Proszę bardzo i smacznego.

Rozejrzała się i go znalazła. Siedział z Patrickiem. Śmiali się. Dziewczyna usiadła na wolnym stoliku niedaleko tak, aby mieć idealny widok na chłopaka. Wyglądał inaczej niż wtedy, ale nie było to problemem. Odłożyła bułkę na bok i wzięła do ręki ołówek.

...

- Co zrobiła?

- No, tak powiedziała - odparł Patrick.

- Może jednak się myliłeś? Może ona też coś do ciebie czuła?

- Na pewno nie.

Dylan był szczęśliwy. Wreszcie miał obok swojego przyjaciela.

- Mam wrażenie - zmienił temat - jakby ta dziewczyna, co siedzi po naszej prawej stronie cały czas mi się przyglądała.

Spojrzeli krótko na nią, ale ona to zauważyła. Opuściła głowę i rozpakowała kanapkę. Co chwila zerkała w ich stronę.

- Bo to robi.

- Ale dlaczego?

- Nie wiem. To Molly. Mało mówi, dużo patrzy. Chodźmy do niej. - I wstał.

- Ale... Może ona...

- Przestań - zaśmiał się.

- No, może nie chce, żeby...

- Cześć Molly! - Było za późno. Patrick już siedział na przeciwko dziewczyny. Dylan zrobił to samo. Nie wiedział dlaczego, ale czuł się dziwnie w jej towarzystwie.

- Hej - odparła zamykając zeszyt.

- Gdzie Sam? Czemu siedzisz sama?

- Nie ma jej w szkole.

- Chora jest? - Zmartwił się.

- Nie wiem. Napisała mi, że jej nie będzie tylko.

- Co tam robisz? - Wskazał na zeszyt.

- Uczę się historii - skłamała.

Dylan się nie odzywał, tylko patrzył.

- Pokaż! - Pociągnął za zeszyt.

- Nie! - Próbowała, jednak na marne. Chłopak bez problemu zabrał jej rzecz. Niespodziewanie ona wstała i bez słowa uciekła. Dylan spojrzał na Patricka zdziwiony. Nie rozumieli nic. Chodziło o zeszyt.

- Nie powinniśmy.

- No weź, tylko zobaczymy. Może pisze jakieś wiersze miłosne.

- Podobno się z nią zaprzyjaźniłeś.

- Dlatego chcę zobaczyć. - Otworzył zeszyt. Z początku wyglądał normalnie. Historia z przodu, a z tyłu jakieś bazgroły. Już chciał go zamknąć, gdy nagle coś zauważył. - Pewnie o to chodziło.

- O co?

- O ciebie.

- Jak to o mnie?

- Normalnie. Spójrz.

Otworzył szerzej zeszyt i pokazał przyjacielowi rysunek. Osoba na nim była bardzo do niego podobna.

- Może to nie ja.

- Jak nie? Nawet twoje dołeczki narysowała i tatuaż na ręce!

- Ale...

- Ma talent. Może wydrukujemy to i pokażemy mojemu bratu?

- Nie.

- Dlaczego?

- Skoro nie chciała tego nikomu pokazywać, to...

- No weź, nie bądź taki! A może mój brat powie, że jest zajebista?

-  A rób jak chcesz.

- Jest! - Ucieszył się. - Swoją drogą, ciekawe czemu akurat ciebie rysowała. Przecież ty to brzydki jesteś.

- Przeciętną osobę łatwiej jest narysować - zaśmiał się.

- Ja myślę, że chodzi o coś innego. - Poruszył znacząco brwiami.

- O co?

- Jesteś tępy.

- No co? - znów się zaśmiał.

- Może ona...

.....

Nie będę dodawał rozdziałów jakoś systematycznie. Jak coś napiszę, to opublikuję. Mam nadzieję, że nie będziecie mieli mi tego za złe.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro