#2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nie poszła na lekcje. Uciekła z tego okropnego miejsca. Od tych okropnych ludzi.

Czasami nawet najodważniejszy człowiek "pęknie", gdy zostanie niesłusznie oskarżony. Tak samo było z Molly. Układało jej się świetnie. Czuła, że jest kochana i ona kochała. Jednak pozory mylą...

Brad był jej wielką miłością. Wielką, pierwszą i jedyną. Myślała, że to ten jedyny. Wtedy jeszcze nie miała pojęcia jak bardzo się myli. Pewnego dnia, na imprezie u Brada zdarzyło się coś okropnego...

*Retrospekcja*

Molly szczęśliwa i pełna energii maszerowała w stronę domu ukochanego. Jej siostra zaoferowała, że ją podwiezie, jednak ona odmówiła, ponieważ nie było daleko. Już była prawie przed domem Brada, gdy po drodze spotkała Viktora, chłopaka ze starzej klasy. Zaczęli rozmawiać. Dowiedziała się, że on też idzie tam, gdzie ona. Nie miała przeciwwskazań, aby nie mogli iść razem. Był sympatyczny.

Po dotarciu na miejsce rozstali się. Ona poszła do jubilata, a on nie wiadomo gdzie. Okazało się, że Brad był wściekły. Dziewczyna nie rozumiała. Chłopak zarzucał jej, że jest dziwką i go zdradziła. Okazało się, że Viktor miał zamiar przespać się z nią już dawno temu, ale Brad mu to uniemożliwiał, więc postanowił go okłamać. Podczas kłótni okazało się, że chłopak nie był święty. Brad przyznał się, że od początku ich związku spotykał się również z kuzynką Molly Violą. Na domiar złego zaprowadził ją do pokoju. Dziewczyna myślała, że che sobie wszystko wytłumaczyć, jednak on rzucił się na nią. Próbowała go powstrzymać jednak to nic nie dawało. Zerwał z niej ubrania, po czy zaczął natarczywie całować.

-Też chciałbym skorzystać z twoich usług- mówił, a ona płakała. Nie uprawiała jeszcze z nim seksu, chciała zrobić to dzisiaj, ale nie w ten sposób. Chłopak zaczął wkładać rękę w jej majtki, a ona nie mogła nic z tym zrobić. Była za słaba. Nagle drzwi się otworzyły. Stał w nich Viktor z jakimś chłopakiem. Dziewczyna miała nadzieję, że jej pomogą, ale oni tylko stali i patrzyli. Poczuła ból w dolnej części brzucha. Robił to z taką siłą. Chłopak był z siebie dumny. Od początku chciał to zrobić. Od początku zależało mu tylko na jednym, jednak ona nawet nie chciała o tym słyszeć.

Wtedy wpadł na genialny plan...

Dzięki niemu mógł również upokorzyć siostrę swojego wroga. Mógł się zemścić.

Płakała cały czas, a jego już to denerwowało, więc uderzył ją kilka razy, przez co straciła przytomność. Więcej nie pamięta, ale wie. Wie, że to nie był koniec tego koszmaru....


Nikomu o tym nie powiedziała. Nikt o tym nie wie. Każdy myśli, że dziewczyna oddaje się obcym za pieniądze. Każdy uważa ją za puszczalską. Nawet jej brat. Nikt nie chce wysłuchać tego, jak ona się wtedy czuła, co przeżywała. Nadal boi się zbliżyć do jakiegokolwiek chłopaka. Stała się bardzo skryta. Nie ufa nikomu, nawet sobie... Z nikim nie rozmawia. Wszyscy uważają, że nie warto. A ona jest bardzo przyjazną osobą. Wystarczy tylko zdobyć jej zaufanie. Dziewczyna przestała odzywać się do ludzi. W domu rzadko kiedy rozmawia z rodziną, a tutaj od tamtego momentu nie powiedziała ani słowa.


Na lekcjach zazwyczaj siedzi sama, jednak tego dnia było inaczej....

Usiadła sobie jak zawsze w ostatniej ławce jak najdalej okna. Jej klasa była nieliczna, więc prawie każdy siedział sam. W tym tygodniu była wycieczka dla starszych klas i dyrektor postanowił złączyć im lekcje z drugą klasą. Molly nie interesowała się tym jakoś szczególnie, ponieważ i tak pewnie będzie siedziała sama. Wszyscy weszli do klasy i dziewczyna jak zawsze usiadła SAMA w swojej ławce. Ławki były zapełnione. Jedyne wolne miejsca to były obok niej i w ławce jej kuzynki. Kiedyś siedziały razem, ale niestety dziewczyna również odwróciła się od Molly i teraz gnębi ją najbardziej. Zaczęła się lekcja, a do sali wszedł zdyszany chłopak. Był przystojny. Zdaniem wielu dziewczyn był jednym z najprzystojniejszych w tej szkole. Mowa tutaj o kapitanie drużyny koszykarskiej. Blondyn o imieniu Dylan jak zwykle spóźnił się na lekcje. Jego budzik nie zadzwonił. Molly widząc chłopaka spuściła głowę. To on. On wczoraj był w bibliotece. Nie zna go. Na szczęście były dwa wolne miejsca. Nikt nie miał wątpliwości gdzie usiądzie. Chłopak rozejrzał się po klasie. Dużego wyboru nie ma, by usiąść. Wolne miejsce znalazł obok Vii, której niestety ma dosyć. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego, a on tylko przewrócił oczami. Już miał zmierzać w kierunku jej ławki, gdy nagle spostrzegł, że na końcu jest wolna ławka. Zobaczył, jak dziewczyna, która w niej siedzi opuszcza głowę. To ona. Dziewczyna z biblioteki, Molly. Uśmiechnął się do siebie i usiadł obok niej.

Wszyscy w klasie patrzyli na niego ze zdziwieniem, a on miał ich gdzieś. Molly była zajęta słuchaniem muzyki i rysowaniem jakiś głupot na okładce zeszytu, gdy nagle zauważyła, że w sali zrobiło się bardzo cicho i miała wrażenie, że każdy jej się przygląda. Uniosła głowę do góry i zrozumiała. Ten chłopak usiadł z nią w ławce i jej się przyglądał. Zaczęły się szepty. Molly wyrwała mały kawałek kartki z zeszytu, napisała kilka słów na niej i podała chłopakowi. Nie wiedział o co chodzi. Rozwinął świstek. Zobaczył napis: "ŹLE ZROBIŁEŚ ŻE TUTAJ USIADŁEŚ". Spojrzał ponownie na dziewczynę. Ona jak gdyby nigdy nic nadal rysowała coś na zeszycie. Przekręcił kartkę, napisał: "Dlaczego?" i podał Molly. Spojrzała na niego jak na idiotę. Miała zjawiskowe oczy. Dodawały jej wdzięku. Szybko dostał odpowiedź. "ROZEJRZYJ SIĘ"- napisała na kartce. Czy z nim jest coś nie tak? Nie widzi, jak ludzie się na niego gapią, nie słyszy tego szeptania? "Widzę masę idiotów, którzy nie mają swojego życia". To tylko ludzie. Każdy ma prawo siedzieć z kim chce. Nie miał zamiaru się tym przejmować. "LUDZIE ZACZNĄ GADAĆ....JUŻ ZACZĘLI" Wzruszył tylko ramionami nie odpisując już. Molly miała nadzieję, że zrozumiał. Doszło do niego, że nie powinien z nią rozmawiać, jednak miała trochę nadzieję, że on nie jest taki jak inni. Widocznie się pomyliła. Dobrze zrobił, że nie odzywał się, ale cały czas czuła na sobie jego wzrok. Dylana przez całą lekcje korciło, aby się do niej odezwać, porozmawiać. Chciał tego, nie interesowało go to, co powiedzą inni. Interesowała go ona, ale jej najwidoczniej on nie interesował. Ukradkiem spoglądał na nią i widział, że ona też to robi. Dziewczyna wyglądała jakby była w innym świecie, jakby nie siedziała właśnie na najnudniejszej lekcji świata, jaką jest historia. Cały zeszyt miała zamalowany, a i tak poszukiwała miejsca, by coś narysować. Chciał zobaczyć jej rysunek, ale co chwila zasłaniała go ręką widząc wzrok chłopaka uśmiechając się lekko. Zawstydziła się. Jej policzki przybrały kolor jasnego różu. Nigdy nie pokazywała nikomu swoich rysunków, a on natarczywie pragnął go obejrzeć. Nie ufała mu. Nie miała zamiaru pokazywać mu co narysowała, bo by ją wyśmiał. Przekręcając się przeszkadzał jej w rysowaniu. Malowała jego. Jego prawy profil. Był bardzo przystojny, więc idealnie nadawał się na modela do jej rysunków. Prawie skończyła, gdy nagle zadzwonił dzwonek....


____________________________________

1. Przepraszam, jeśli komuś się nie podoba lub spodziewał się czegoś innego. :(

2. Komentujcie. Chcę wiedzieć co sądzicie! <3

3. Miłego dnia/ wieczoru/nocy!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro