#5

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Dziewczyna obudziła się zdezorientowana. Leżała na jakimś białym łóżku, opadnięta z sił.Gdzie ona jest? Co się stało? Rozejrzała się po pomieszczeniu. Nic nadzwyczajnego. Cztery ściany, w rogu niewielki telewizor i cztery łóżka ustawione przy jednej ze ścian.

-Jak się czujesz?- usłyszała. Spojrzała na chłopaka, który siedział obok jej łóżka. Z początku go nie dostrzegła. Wpatrywał się w nią z nadzieją w oczach, a dziewczyna tylko podniosła kciuka do góry i lekko się uśmiechnęła. Oscarowi kamień spadł z serca, gdy zobaczył, że Molly się budzi. Chciał z nią porozmawiać, a ona zbyła go zwykłym gestem dłoni. Czuł się niekomfortowo w tej sytuacji. Jednak jakaś część jego umysłu miała nadzieję, że może w końcu z nim porozmawia. Nastała cisza.

Dziewczyna spoglądała na niego ze ściągniętymi brwiami. Spostrzegła, że chłopak płakał, co bardzo ją zaskoczyło.

-Dlaczego płakałeś?- zapytała. Jej głos brzmiał lekko, przyjemnie. Oscar opuścił wzrok. Nie chciał jej się tłumaczyć ze swoich problemów. Jest głupcem i sam musi poradzić sobie z przeciwnościami losu- Odpowiedz- szepnęła. On tylko szybko się podniósł i wyszedł z pomieszczenia. Dziwne.

-Widzę, że panienka się obudziła- powiedział doktor, który właśnie wszedł do sali- musimy zrobić kilka podstawowych badań, żeby dowiedzieć się co było przyczyną omdlenia.

Skinęła głową, na co on zwrócił się do innego pacjenta.

KILKA GODZIN PÓŹNIEJ...

Jak się okazało przyczyną jej zasłabnięcia był niegroźny brak kilku witamin w jej organiźmie. Pod wieczór mogła normalnie wrócić do domu. Ona jednak nie miała jeszcze zamiaru. Oscar zaproponował, że ją podwiezie, ale odmówiła. Chłopak jednak upierał się przy swoim. Molly nie chciała go prowadzić do jej miejsca zamieszkania. Wstydziła się.

-A nie możemy iść czegoś zjeść?- zapytała cicho.

-W sumie to możemy- odparł i wsiadł do auta- tylko co?

-Znam jedno miejsce...

Ruszyli. Przez całą drogę rozmawiali o szkole lub o nich samych. Dziewczyna była zszokowana tym, że odważyła się w ogóle do niego odezwać. Czuła się przy nim swobodnie. Wiedziała, że chłopak robi to tylko po to, aby odpłacić jej, że w szkole zachował się idiotycznie, ale na razie nie myślała o tym. Pierwszy raz od dawna chciała, aby ktoś dotrzymał jej towarzystwa. Po krótkim czasie byli na miejscu.Jak się okazało dziewczyna wybrała niewielką kawiarenkę o nazwie The Queen na uboczu miasta. Nie wybrała jej bez powodu. Lokal był bardzo przytulny. Panowała tutaj rodzinna atmosfera, którą Molly bardzo lubiła. Pracowali tutaj bardzo sympatyczni ludzie. Jednym z pracowników był Josh, chłopak z jej szkoły. Nie rozmawiała z nim, ale wiedziała, że właśnie on jest obiektem zainteresowania Oscara. Nie trudno było tego nie zauważyć. Obydwaj w szkole szukali siebie nawzajem wzrokiem myśląc, że nikt tego nie widzi, lecz byli w błędzie. Molly była bardzo dobrą obserwatorką i w szkole, gdy nie miała do kogo się odezwać po prostu patrzyła. Jej wzrok potrafił uchwycić nawet najmniejsze szczegóły, ale ona wstydziła się przez to. Często miała świadomość że po prostu jest podglądaczem.

Już mieli wchodzić do środka, gdy nagle chłopak stanął jak wryty.

-Nie, nie nie nie. Nie wejdę tam- zauważył przez szybę lokalu chłopaka, który nie chciał mieć nic wspólnego z nim. Josh. Chłopak o zwykłym wyglądzie, króczoczarnych włosach i normalnej posturze. Nic go nie wyróżniało w gronie rówieśników, jednak Oscar widział w nim coś więcej. Wiedział, że pod tą zwykłą powłoką kryła się niezwykła osoba.

Dziewczyna westchnęła i wepchnęła go do lokalu. Było już za późno. Zrobiło mu się gorąco. Molly jak gdyby nigdy nic po prostu usiadła sobie przy stoliku, który zawsze zajmowała. Mieścił on się w samym rogu knajpy. Z tego miejsca był widok na całe pomieszczenie. Oscar usiadł na przeciwko niej rozglądając się co chwilę. Dlaczego ona go tutaj przyprowadziła? Co jeśli Josh ich zobaczy? Czy ona zrobiła to specjalnie?

-Mogę przyjąć zamówienie?- usłyszał znajomy mu głos. Bał się co spojrzeć w tamtym kierunku. Obawiał się, że Josh może nie wytrzymać.

-Poproszę herbatę i kawałek sernika- zadziwiające było to, z jaką łatwością słowa wychodziły z jej ust. Sama w to nie wierzyła. Spojrzała na swojego towarzysza- Oscar a ty?

Josh zacisnął mocniej palce na długopisie i spojrzał na blondyna. Nie wiedział jak się zachować. Dlaczego tutaj przyszedł? I to z nią? Starał się zachować spokój, jednak dłonie mu drżały. Z kolei Oscar wpatrywał się w swoje trampki i czuł, że słowa uwięzły mu w gardle.

-Um, to samo- odparł niepewnie. Brunet zapisał zamówienie i odszedł bez słowa. Molly spojrzała na kelnera. Chłopak odszedł ciągnąc się za końcówki włosów. Był zestresowany. Usłyszała jak Oscar wypuszcza powietrze.

-Dlaczego mnie tutaj przyprowadziłaś?- zapytał nadal na nią nie patrząc.

-Dają tutaj dobre jedzenie- wzruszyła ramionami- i powinieneś mu coś chyba wytłumaczyć- spojrzała na Josha, który stał przy ladzie spoglądając co jakiś czas w ich stronę.

-I co ja mam mu powiedzieć?- Oscar nadal nic nie rozumiał. Przecież Josh nie będzie chciał nawet z nim rozmawiać.

-Najlepiej prawdę- nastała cisza.
Siedzieli tak do momentu aż otrzymali zamówienie.

-Smacznego- odparł Josh, to należało do jego obowiązków. Nie chciał mieszać pracy z życiem prywatnym. Nawet jeśli był w trudnej sytuacji.

-Może się do nas przysiądziesz?- zaproponowała dziewczyna.

-Bardzo bym chciał, ale muszę wracać do pracy- odparł. Nie miał najmniejszej ochoty towarzyszyć im w randce.

-Siadaj i mnie nie denerwuj!- podniosła głos. Nie tylko ona się zdziwiła. Chłopak posłusznie wykonał polecenie. Usiadł obok niej wpatrując się w blat stołu.

-Oscar....- zaczęła, nie zareagował- Oscar!- blondyn przestraszony spojrzał na dziewczynę. Rzadko kiedy ktoś słyszy jej głos, więc fakt, że się uniosła nieco go zaskoczył- chciałeś coś powiedzieć.

-Ja...umm...- Josh niczego nie rozumiał- chciałem, chciałem cię przeprosić- spojrzał na bruneta. Nie był pewien tego, co robi, ale wiedział, że coś musi zrobić. On tylko się zaśmiał. Może zdziwiły go te przeprosiny ale słowa nie grają dla niego największej roli.

-Nie chciałem tego zrobić- Oscar nabrał odwagi. Spojrzał na towarzysza- po prostu on... Nabijali się, że...że ja....że my...

-Dlaczego wszystko zawsze kręci się wokół tych idiotów?! Dlaczego nie potrafisz zrozumieć, że oni cię niszczą?! Spodobałeś mi się ty, a nie to, że masz znajomych.

-Ja was zostawię- odparła cicho dziewczyna.

-Nie, siedź! Ciebie też to tyczy!- tym razem to Josh podniósł głos. Molly posłusznie ponownie usiadła.

-Może powiesz, że wasz pocałunek nic nie znaczył?!

Dziewczyna nie odpowiedziała. Obawiała się. Chłopak prychnął i już miał się podnosić, ale Oscar złapał za jego dłoń.

-Poczekaj- szepnął- daj mi to wszystko wyjaśnić.

- Co chcesz mi wyjaśniać? Nie uważasz, że wystarczająco widziałem? Oszczędź mi szczegółów.

-Ty niczego nie widziałeś!- blondyn krzyknął. Wszyscy goście zebrani w lokalu spojrzeli w ich stronę.

-Muszę wracać do pracy- Josh wyrwał swoją dłoń i wstał. Oscar zrobił to samo.

-Dlaczego nie dasz mi tego wyjaśnić?!- krzyknął, na co Josh zatrzymał się stojąc plecami do chłopaka- Dlaczego musi być tak jak ty chcesz?! Czemu nigdy nie zapytasz czemu to robię, co czuję?! Wysłuchaj mnie chociaż raz.

-Muszę, muszę wrócić do pracy- odparł tylko nadal stojąc w tym samym miejscu. Oscar nie wytrzymał. Chciał jak najszybciej wyjść z tego miejsca. Ruszył biegiem do wyjścia przy czym trącił Josha ramieniem. Ten oparł głowę o blat i głośno jęknął. Chłopak był mu bardzo bliski, jednak przez niego tylko cierpiał. Nigdy nie zareagował jak jego przyjaciele naśmiewali się z jego orientacji, nigdy im się nie postawił, nigdy. Przez niego czuł się źle, ale teraz miał wątpliwości, czy dobrze postąpił nie dając mu się wytłumaczyć.

-Zadowolona jesteś z siebie?!- krzyknął w stronę dziewczyny, która nadal siedziała w tym samym miejscu. Ona przestraszona zacisnęła usta. Nie uzyskawszy odpowiedzi po prostu odszedł.

-Ja?!- zebrała w sobie trochę odwagi i krzyknęła z nim- ja nic nie zrobiłam! Nie rozumiesz tego, że on nie chciał mnie wcale całować?- Josh stanął na przeciw niej, jej odwaga nieco zmalała- nie widzisz, że on jest zagubiony i sam nie wie co robi? Zrobił to, by udowodnić, że nie jest gejem, bo obawiał się reakcji innych. Życzę ci, żebyś wreszcie przejrzał na oczy, bo jak na razie to wygląda na to, że niewiele wiesz o życiu.

Wyszła nie czekając na odpowiedź. Na zewnątrz było już ciemno. Do domu miała niedaleko, więc zrezygnowała z komunikacji miejskiej i postawiła na własne nogi. Była zmęczona. Cały dzień dał jej się we znaki. Z drugiej strony jednak była z siebie zadowolona. Nie spodziewała się, że będzie miała odwagę z kimś rozmawiać, a co dopiero na kogoś wrzeszczeć. Miała nadzieję, że Oscar i Josh odnajdą własny język i wreszcie się pogodzą. Życzyła im tego. Widziała jak na siebie patrzą. Wiedziała, że to uczucie, którym się darzą jest prawdziwe. Szkoda, że ona nigdy go nie doświadczy...

Po krótkim marszu dotarła do domu. Tam wskoczyła bez słowa pod prysznic i potem zasnęła w swoim ciepłym łóżku.

W tym samym czasie Oscar włóczył się bez celu po mieście. Postanowił udać się w niejsce, gdzie nikt go nie znajdzie. Był przygnębiony. Nie zawracał sobie głowy nawet tym, że nie zabrał auta spod knajpy. Chciał pobyć sam. Nie miał zamiaru wracać jeszcze do domu. Było już ciemno, ale nie obchodziło go to. Dlaczego życie jest takie trudne? Usiadł na mokrej trawie w mejscu gdzie zazwyczaj przebywał z Joshem. Była to niewielka polana, na środku której stało kilka ławek. Miejsce to było magiczne. Tak wiele czasu spędził tutaj z nim. Pogrążony w myślach zasnął na mokrej trawie

Josh nie mógł skupić się na pracy, więc poprosił szefa o pozwolenie by mógł wcześniej skończyć. Ten widząc w jakim chłopak jest stanie, zgodził się. Wychodząc zauważył na parkingu znajomy samochód. Co on jeszcze tutaj robił? Powolnym krokiem zbliżył się do pojazdu, ale spostrzegł, że jest pusty. Dziwne. A co jeśli coś mu się stało? Wyciągnął telefon i napisał Sms'a do chłopaka.

Gdzie jesteś?

Odpowiedzi nie uzyskał. Sięgnął dłoną pod auto i wyciągnął zapasowe kluczyki. Wiedział, że zawsze tam są, ponieważ Oscar zawsze zapominał kluczyków gdy musiał gdzieś jechać. Otworzył auto i wsiadł do środka. Zamknął oczy. Pachniało tutaj perfumami, których używał blondyn. Spod jego powiek zaczęły spływać pojedyncze łzy. Obiecał sobie, że nie będzie przez niego płakał. Nigdy więcej. Po krótkiej chwili odpalił silnik i ruszył w stronę jedynego miejsca, które przyszło mu do głowy. Pora poważnie porozmawiać.

_________________________
Miłego. Dziś bez żadnej notatki. Tak po prostu... Piszcie jak się podoba. Lubię czytać wasze komentarze....

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro