day 4

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

23.05.2016

Następnego dnia rano obudził się z szerokim uśmiechem na wspomnienie zeszłego wieczoru. Po tym jak Louis pocałował go pierwszy raz wrócili do samochodu. Po drodze nie obyło się bez których całusów, którymi go obdarowywał i bez długiego czułego pocałunku na pożegnanie.

Dzień minął szybko. W kawiarni po południu było trochę tłoczno, ale był do tego przyzwyczajony. Poza tym tak dlugo jak Louis był przy nim, nie przejmował się niczym wokół. Był szczęśliwy. Naprawdę szczęśliwy. Nawet niemili klienci, którzy zazwyczaj go irytowali, dostawali od niego szeroki uśmiech i karmelową polewę za darmo. Louis też wydawał się być wesoły jeszcze bardziej niż zazwyczaj.

Na początku trochę myślał, że Tomlinson potraktował ich pocałunek jako nic szczególnego by to rozpamiętywać. Nie przeszkadzało mu to dopóki szatyn go do siebie dopuszczał. Jednak, kiedy rano starszy wszedł do małej szatni podczas, gdy Harry sie przebierał i przywitał się z nim całując go czule, poczuł jak ciepło rozprzestrzenia się po jego ciele.

W każdym możliwym wolnym momencie rozmawiali. Poznawali się bardziej, nawzajem próbując dowiedzieć się o drugim jeszcze więcej.

Nawet nie zauważył, kiedy na dworze zaczęło sie ściemniać a ostatni klient wyszedł z ciepłym kubkiem w dłoni.
Louis uparł się, że to on dzisiaj zamknie kase a Harry w tym czasie zbierze się do wyjścia i później szatyn odwiezie go do domku. Nie miał nic przeciwko, więc pojawiał głową i poszedł na zaplecze. Przebrał się w swoj sweter i już miał wychodzić, kiedy usłyszał dźwięk otwieranych drzwi. Chciał wyjść, wygonić tego kogoś i powiedzieć, że już zamknięte ale coś mu podpowiadało żeby tego nie robił. Powoli podszedł bliżej, wychylił głowę tak by zobaczyć kto przyszedł. Zmarszył brwi widząc wysokiego mulata, którego widział tu pierwszy raz. Louis stał tyłem do niego oparty o blat tak, ze Harry nie mógł widzieć jego twarzy a nieznajomy mężczyzna stał blisko przed nim, a jego ręce były oparte po dwóch stronach szatyna. Rozmawiali o czymś, ale nie mógł wyłapać żadnego słowa, stał za daleko. W pewnym momencie ciemnowłosy chłopak przysunął się bliżej i pocałował go. Serce podeszło mu do gardła a w oczach pojawiły się łzy. Uważał, że był głupi i naiwny myśląc, że stworzy z Louisem cudowny związek, a ten tak po prostu go okłamał. Poczuł jak jego serce łamie się i zanim ktokolwiek zdążył go zatrzymać wybiegł trzaskajac głośno drzwiami. Łzy spływały po jego policzkach, kiedy biegł przed siebie. Słyszał, że chłopak go woła ale zignorował to przyśpieszając. Kilkanaście metrów od niego na przystanku stał autobus, przyspieszył i na czas wszedł do pojazdu i usiadł ukrywaj twarz w dłoniach. Słyszał pukanie w szybe i przeklinanie gdy drzwi się zamknęły, był pewny, że to Tomlinson. Kiedy był pewny, że nie ma go przy nim rozpłakał się na dobre. Młoda dziewczynka siedząca naprzeciwko podała mu chusteczkę, za co podziękował.

Miał dosyć.

Trzy godziny później siedział na łóżku w sypialni w samych bokserkach i popijał herbatę, patrząc sie bezczynnie w deszcz za oknem. Nie dzwonił do Liama, nie chciał męczyć go swoimi problemami.

Resztę drogi powrotnej spędził z dziewczyną z autobusu. Okazało się, że mieszka dwie klatki obok, co bardzo go zdziwiło bo nigdy wcześniej nie zauważył jej w tej okolicy. Miała na imię Jade i była tylko rok młodsza od Harry'ego. Po krótkiej rozmowie okazało się, że była naprawdę miła i fajną dziewczyną, więc Harry zaprosił ją do siebie na kawę.

Brunet na początku nie za bardzo miał ochotę rozmawiać o Louisie. Nie powiedział ani słowa o chłopaku dopóki Jade nie zapytała go o przyczynę jego płaczu. Mówiła, że czasami dobrze jest się wygadać obcej osobie, która może patrzeć na to obiektywnie. I cóż, odpowiedział jej wszystko. Od momentu, kiedy go poznał do momentu, kiedy go okłamał. I naprawdę czuł się lepiej, mimo, że płakał w ramię dziewczyny.

- Myślę, że jeżeli nie będzie próbował z tobą porozmawiać to sam tego nie rób, jeżeli przyjdzie i zacznie się tłumaczyć to go wysłuchaj. - powiedziała z mocnym akcentem, który podobał się chłopakowi.

Po godzinie Jade poszła do domu, zostawiając swój numer telefonu i obietnicę, że niedługo się spotkają.

Louis nie przyszedł.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro