day 5

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

25.05.2016

Głośne walenie do drzwi obudziło
Harry'ego. Nie spodziewał się nikogo, tym bardziej o 8 rano, więc nie wiedział kto to mógł być. Wstał z westchnieniem z łóżka i założył na gołe ciało stare, szare dresy. Przetarł twarz dłonią zaspany i rozplątał dłonią kilka kołtunów we włosach. Podszedł do lustra wiszącego w przedpokoju i spojrzał na siebie. Wzdrygnął się widząc swoje odbicie. Włosy stały w każdym kierunku, jego oczy były opuchnięte od płaczu a pod nimi było widać cienie pod oczami. Usta miał czerwone od przygryzania i według niego wyglądał źle. W jednej chwili naszła mu myśl przez, która spojrzał przerażony na drzwi.

Co jeżeli za nimi stoi Louis?

Wziął głębszy oddech na uspokojenie, dreszcz strachu przeszedł po jego plecach, kiedy podszedł bliżej drzwi i odkręcił zamek. Chwycił za klamkę i powoli pociągnął w swoją stronę. Tak jak się spodziewał szatyn stał na jego wycieraczce z przygnębioną miną. Nie wyglądał tak, źle jak on, Harry nawet się tego nie spodziewał.

Przez chwilę myślał o tym co powiedziała mu Jade, chciał wysłuchać co miał do powiedzenia, poza tym oni nawet nie byli razem a Harry tylko dramatyzował. Wpuścił Louisa do mieszkania i bez słowa  pobiegł do sypialni by założyć na siebie jakąś koszulkę. Kiedy wrócił szatyn siedział na fotelu w dużym pokoju i bawił się palcami widoczne zamyślony. Nie zauważył powrotu Harry'ego, więc chrząknął cicho a Louis podskoczył przestraszony i odwrócił się w stronę Harry'ego. Otworzył buzię, jakby chciał coś powiedzieć ale żadne słowa nie opuściły jego ust. Styles zauważył, że po prostu czeka, aż usiądzie, dlatego szybko usiadł na kanapie podkulając nogi.

-Mam kilka pytań Harry, i proszę bądź szczery. - zaczął - Ale to zaraz. Najpierw muszę ci wytłumaczyć to co wczoraj zobaczyłeś, bo to było powodem dlaczego stamtąd wybiegłeś, prawdą? - zapytał miękko. Harry pokiwał po chwili głową czując się głupio.

-To był Zayn - westchnął - mój były. Nie jesteśmy już razem od dwóch miesięcy ale on nie może się chyba z tym pogodzić. Pocałował mnie tylko dlatego bo wiedział, że patrzysz. Chciał sprawić żebyś był zazdrosny. Jakiś czas temu tak jakby powiedziałem mu, że jesteś moim chłopakiem i się zdenerwował. Gdybyś został tam dziesięć sekund dłużej zobaczył byś jak dostaje odemnie w twarz.

Harry westchnął i oparł się broda o kolano. Czuł jakby ulga przeleciała przez jego ciało a serce zaczęło szybciej walić. Jeżeli się tłumaczył to znaczy, że mu zależało, prawdą?

-Wierzysz mi? Naprawdę Zayn to skończona historia. Nawet go nie kochałem, tylko...

-Tylko co?

-Musiałem kimś zapełnić pustkę.

Siedzieli w ciszy przez następne dziesięć minut próbując poukładać sobie to wszystko w głowie. Wierzył Louisowi. Czemu chłopak miałby go okłamywać i co by mu to dało? Musiał zapełnić pustkę po kim?

Nawet nie zauważył, kiedy kanapa po jego drugiej stronie się ugięła a mniejsza, ciepła ręka chłopaka złapała jego większą. Usiadł przodem do niego przyglądając się tego twarzy, brwi miał zmarszczone, jakby się nad czymś głęboko zastanawiał a wąskie usta miał zaciśnięte w wąską linie. W pewnym momencie otworzył usta, a słowa które z nich wyszły sprawiły, że oddech Harry'ego się zatrzymał.

-Czujesz coś do mnie? - zapytał powoli delikatnie gładząc jego rękę - Powiedz prawdę proszę.

Brunet zamknął oczy i pokiwał powoli głową. Nie chciał widzieć wyrazu twarzy Tomlinsona. Poczuł palce na swojej brodzie, które odwróciły jego głowę z powrotem.

-Otwórz oczy i spójrz na mnie.

Otworzył je po chwili spoglądając na twarz Louisa, która nie wyrażała ani grama kpiny ale coś czego nie mógł rozpoznać.

-Co czujesz? Powiedz mi. - szepnął przesuwając się bliżej niego.

-Jestem w tobie zakochany. - powiedział. Nie wiedział skąd znalazł w sobie odwagę na powiedzenie tego.
Louis uśmiechnął się lekko, jakby z ulgą i przybliżył się jeszcze bardziej, delikatnie muskając jego usta swoim.

-Nie mogłem się doczekać aż to powiesz. - szepnął pogłębiając pocałunek.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro