4. Drugie spotkanie.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

🌒Kurt

Kolejna przeprowadzka! Czy ciebie to dziwi? Nie!
Chociaż w sumie minęło już parę lat odkąd osiedliście w Niemczech.

Ale co twoich rodziców napadło, żeby przenieść się teraz do Ameryki?
W dodatku oni pojechali wcześniej, bo mieli coś do załatwienia, a ty zostałaś sama.

Czekałaś teraz na dworcu.

- Hej - odezwałaś się do nieznajomego, który przechodził obok ciebie.

Był trochę dziwny - długie rękawy, głęboki kaptur...

- Siadaj. - Wskazałaś na wolne miejsce obok siebie.

Chłopak z początku nie był do tego zbyt chętny, ale musiał znosić cię przez całą drogę pociągiem.

Aż dziw, że jechaliście w tą samą stronę!

❄Bobby

Dlaczego mama, tata, lekarz, albo kot twojej babci nie wpisali ci zwolnienia z WF-u? Przecież mogłabyś stworzyć tyle interesujących dzieł! Wykorzystać swój geniusz!

Ale nie. Zamiast tego musiałaś zasuwać razem z dwudziestoma innymi osobami po boisku, żeby śmierdzieć przez resztę dnia!

- [Imię]! - Z czyimś krzykiem nadleciała też piłka do koszykówki, na którą nie byłaś przygotowana.

Zasłoniłaś się rękami, a kiedy odsłoniłaś obraz przed sobą, okazało się, że piłkę w porę przechwycił brązowowłosy chłopak - twój partner z ostatniej lekcji chemii.

"No i czego on się tak cieszy? Jest mi to winien za wczoraj!"

🏍Sam

Kask leżał idealnie, a motor warczał zaciekle, przygotowany już do walki o pierwsze miejsce.

Jedynym, na którego czekałaś był ten, z którym miałaś się dzisiaj zmierzyć.
Niestety nie nadchodził.

- No dalej - mruknęłaś pod nosem. - Gdzie żeś ty...

- A może pościgasz się ze mną?

Tego głosu nie kojaryłaś, ale pomyślałaś sobie, że jeśli chłopak ma motor, to chętnie wymienisz na niego swojego kolegę, który widocznie miał cię gdzieś.

- Dobra. Tylko nie płacz, jak będziesz oglądał moje plecy na linii mety - rzuciłaś i nie mówiąc gdzie konkretnie się ona znajduje, ruszyłaś przed siebie.

🔥Roberto

Dusiłaś się i to dość mocno. O ile ognia się nie bałaś, to dym... No cóż, był już jakimś problemem.

Próbowałaś dostać się do najbliższego okna. Pal sześć, że przy pożarach nie wolno było otwierać okien! Przez coś w końcu musiałaś wyskoczyć, prawda?

- Spokojnie, idę po ciebie! - Usłyszałaś, ale nie byłaś pewna czy to rzeczywisty głos, czy twoje omamy.

Wtem ktoś podniósł cię z podłogi, a w następnym momencie byliście już na dworze.

- Nic ci nie jest? - zapytał chłopak, który wciąż trzymał cię na rękach.

Nie byłaś jednak w stanie odpowiedzieć. Na twoje szczęście karetka już była na miejscu.

🐕Rahne

Wasze drugie spotkanie było przedłużeniem pierwszego.

Zobaczyłaś dziewczynę od razu po przebudzeniu, jednak przez jakiś czas udawałaś, że nadal jesteś nieprzytomna.
A przynajmniej chciałaś to zrobić.

- Wiesz, że możesz już wstać, prawda? - odezwała się nieznajoma. - No chyba, że czujesz się słabo - dodała, obdarzając cię przenikliwym spojrzeniem.

- [Imię] - odezwałaś się nieśmiało, a dziewczyna uśmiechnęła się do ciebie.

🌊Alex

Wsiadłaś zadowolona do pociągu. Ta podróż miała być ostatnim punktem do zaliczenia w drodze do 'nowego życia'.
Wydawało ci się, że pójdzie z górki.

Przyjdzie konduktor? Pokażesz mu bilet, który wyjątkowo zakupiłaś wcześniej!

Samotny wagon? I co z tego - poczytasz książkę!

No ale niestety wagon wcale nie okazał się taki pusty...

- Mogę się dosiąść?

- Tak, pewnie - rzuciłaś, nie wyściubiając nawet nosa zza książki.

Wolałaś nie zwracać na siebie uwagi gościa, który widział cię niecały dzień wcześniej.

Chociaż z drugiej strony, to co mogło się złego stać?

Ray

Wy akurat spotkaliście się już za dwie kolejne przerwy. Nie było to co prawda spektakularne, jednak twoje życie do takich również nie należało.

- Hej, chcesz zjeść ze mną obiad? - Usłyszałaś krzyk chłopaka od razu po odebraniu swojej tacy z jedzeniem.

I co miałaś zrobić?

Nie chcąc zgrywać większego samotnika, podeszłaś do stolika, przy którym siedział twój nowy znajomy.

I tak właśnie kolejne dwadzieścia minut zleciało ci na słuchaniu tego gościa.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro