20

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Herman cisnął bryłowaty kontroler na drugi koniec pokoju, gdy na ekranie po raz piąty w ciągu kwadransa pojawił się czerwony napis "YOU DIED". Xbox'a kupił jakiś miesiąc temu dla Lisy, ale dopiero wczoraj wciągnął się w grę Dark Souls 2 i od razu ją znienawidził. Nienawidził, że pomimo porażek ciągle do niej wraca, a po chwilach wściekłości z powodu głupich porażek ponownie chwyta kontroler i rusza dalej w nieznane. Grał tak przez całą noc, po drodze włączył też jakiegoś Need for Speed'a, NBA, Wiedźmina i kilka innych gier, o których gdzieś słyszał. Nigdy nie uważał się za wyczynowego gracza, a tym bardziej za jednego z profesjonalnych młodzików zarabiających tyle pieniędzy, ile Hermanowi zajmowało kilka zleceń dla Marone'a. Ale teraz, gdy pobite ciało odmawiało jakiegokolwiek większego wysiłku pozostawało mu wyłącznie kanapowe granie. Nie narzekał jednak, zamówił pizzę pomimo wczesnej pory, a do picia naszykował sobie schłodzoną szklankę, kostki lodu oraz napoczętą butelkę ginu i tonik. Jednak mimo tych wszystkich lekkich przyjemności mężczyzna wiedział, że kolejnego dnia nawiąże kontakt z tajemniczym Morfeuszem przez telefon Derricka Dupuis. A to stresowało go bardziej, niż wyjście na scenę podczas przedstawienia w podstawówce. Dlatego właśnie komórka spoczywała spokojnie na komodzie ciągle podłączona do ładowarki i z dzwonkiem ustawionym na maksimum. Tak na wszelki wypadek.

Herman dojadł ostatni kawałek pizzy i westchnął. Przypomniał sobie jak jedli pizzę wszyscy razem, Jason, Helen, Lisa i on... Teraz został sam z Lisą, od której oddalał się coraz bardziej, czy tego chciał czy nie. Traktował ją jak jajko, często zapominał, że też jest człowiekiem, zbuntowaną nastolatką... Wstał i podszedł do szafy na buty. Wyciągnął szare pudełko i spomiędzy szpargałów wydobył wycinek starej gazety. 

Rzucił okiem na artykuł, starał się powstrzymać łzy, ale przy fotografii pękł i musiał otrzeć oczy brudnym od sosu podkoszulkiem zespołu Hollywood Undead. Widział starą kamienicę osmaloną po niedawnym pożarze, podpis o kryjówce buckmacherów Peters'a, z którymi Jason robił interesy... W rogu widział radiowóz i czerwoną Toyotę Yaris, wówczas zapewne była nówką sztuką, należała chyba do policjanta który zastygł na zdjęciu idąc w kierunku wejścia do budynku. 

Herman schował zdjęcie, wciągnął gluta nosem. Wyobraził sobie jaki powód do śmiechu miałby z niego teraz Roger Cooper, Elegant... Ale mimo wszystko był to jego jedyny przyjaciel, poza Billem Marone i Angelą Winter, mimo że z Billem ostatnio mieli napiętą relację. W sumie to nie miał już nikogo poza przykutą do łóżka szwagierką, nastoletnią bratanicą i tym triem... Gdyby tylko Jason mógł tu z nim być, on by pewnie nie spieprzył tak sprawy ze Złotą Agawą... 

Schował wycinek i pudełko na miejsce i wrócił na kanapę, ostatnią przystań świadomości. Z gry wyrwał go pisk, dobiegał z drugiego pokoju. Westchnął. Była to wiadomość z dzienniczka internetowego Lisy, pewnie nie wyłączyła komputera. Starał się to zignorować, ale następna wiadomość przebiła się przez słuchawki. Z jękiem podniósł się i ruszył do pokoju dziewczyny. Wybudził maszynę z uśpienia i zobaczył profil Lisy na dzienniczku. Od miesiąca same nieobecności. Oceny mierne, a skrzynka odbiorcza pękała od wiadomości od nauczycieli. W tym pani Mcaffis, która według zapewnień Lisy powinna być na porodówce czy coś. 

Herman osunął się na różowe krzesłona kółkach i westchnął ciężko. Dostał równocześnie powiadomienie z banku na martfona. Wydobył urządzenie z dresów i włączył aplikację. 

Próba użycia jego karty. Transakcja za $ 346. Spojrzał na okienko obok, konto Lisy było prawie puste. 

- Jasny chuj! - warknął. Równocześnie zobaczył, że kilka dni wcześniej ktoś pobrał z jego konta środki przez bankomat w wysokości $ 1000. Do tego podał autoryzację. 

- Jak was, kurwa, znajdę, bando gnojków - sapnął Herman i zerwał się z krzesła. Zrobił to zbyt szybko i zawroty głowy i ból zwaliły go na ziemię, a pepperoni wylądowała na różowym dywaniku. Herman niezdarnie wstał i pobiegł się przebrać. Pokaże jej, kto w tym domu rządzi, do kurwy nędzy!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro