Rozdział 31

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Tak jak wcześniej wspomniałam na treningu Dragonlink powiadomiłam trenera o swoich zamiarach. Opiekun nie był zbytnio zadowolony, ale sądzę, że błysk w oku mówi co innego. Nie jestem w stanie określić jego zamiarów względem Piątego Sektora,  lecz może być zamieszany w próbę ocalenia piłki przez Cesarza. Jak inaczej wyjaśnić namawianie mnie do zostania zawodnikiem Raimon'a, a później udawanie złego za ten wybór? Zostawmy to na później i wróćmy do ważniejszych kwestii.

Tsurugi zaczął odwiedzać brata codziennie, a po wczorajszej wizycie był u Cesarza. Chciałam dowiedzieć się czegoś więcej, lecz powiedział, że to nic poważnego. Kiedy powiedziałam, że zadzwonię do kogo trzeba i sama się dowiem, zaproponował, że sam mi opowie. Powiedział o umowie między nim, a Cesarzem i o pieniądzach na operację brata. Mocno się zdziwiłam, przecież ja mam pomóc Raimon'owi wygrać, a on ma go zniszczyć! W tym wszystkim jedno jest nieposłuszne i jego umowa wygasa...Chyba, że Cesarz ma coś w rękawie i pogodzi obie te sprawy....

Tak było do wczoraj, dzisiejszego ranka złotooki oznajmił, że weźmie udział w meczu i zniszczy Raimon.

-W takim razie to najlepszy moment, żebym i ja dołączyła do drużyny.- odpowiedziałam i zaczęłam jeść śniadanie, które składało się z płatków i mleka. Próbowałam udawać zadowoloną jego nastawieniem i pomysłem, lecz nie mogłam. Może uda mi się namówić resztę drużyny do dołączenia do gry, a wtedy granatowłosy będzie odizolowany od podań, albo przekonam jego samego do zmiany nastawienia... Nieważne jakim kosztem Raimon ma wygrać.

-Jaką funkcję będziesz pełnić w klubie?- spytał odkładając kubek z herbatą na stolik.

-Będę rezerwową. Stwierdziłam, że klub nie potrzebuje kolejnej menadżerki, a trener na razie sobie radzi.- krzywo się uśmiechnęłam i spojrzałam na chłopaka, który był zszokowany moją odpowiedzią.

-Czyli będziesz grać...-spuścił wzrok na pusty talerz.

-Tak, czy to coś złego?-zjadłam kolejną łyżkę płatek i wyjrzałam przez okno.

-Nie, jasne, że nie, lecz musisz mi obiecać jedną rzecz-odwróciłam wzrok na niego i przytaknęłam- nie graj w tym meczu.-niepewnie pokiwałam głową i wróciłam do patrzenia przez okno.

W drodze na boisko rozmyślałam nad efektownym wejściem, lecz będąc na miejscu Tsurugi przejął inicjatywę. Chłopak zaczął ześlizgiwać się po trawie, zrobiłam więc to samo i oboje znaleźliśmy się w centrum zainteresowania. Dookoła nas stała cała drużyna, a trener siedział na ławce razem z menedżerkami. Tym razem udało mi się wyprzedzić zamiary chłopaka i z kamienną twarzą podeszłam do trenera.

-Dołączam do klubu, jako rezerwowa.-kątem oka zobaczyłam przerażenie w oczach Tenmy, chłopak w końcu uświadomił sobie z kim ma do czynienia. Trener pokiwał głową na znak zgody, cofnęłam się więc  i do akcji wkroczył Tsurugi, siejąc jeszcze większe przerażenie.

-Użyj mnie w następnej grze.- tyle wystarczyło by drużyna zaczęła szeptać między sobą, jeden z nich mówił coś o rozkazie zniszczenia Raimon'a. Trener zgodził się z uśmiechem na twarzy, to wydało się podejrzane.-Nie wiem co masz w rękawie, ale będę grał tak jak ja chcę- nie zniechęciło to trenera, a wśród zawodników zaczęły się niepokojące szepty. Endou starał się ich uciszyć, lecz Kapitan zaczął się z nim kłócić. Skończyło się na pozostawianiu złotookiego w podstawowym składzie.- Przy okazji Kapitanie następny mecz jest z Mannouzaka, Raimon przegrywa 1:0, rozumiesz? Idziemy- wyszeptał, odwrócił się i zaczął opuszczać boisko. Ruszyłam za nim, lecz stając na schodzie słyszałam jak jeden z graczy rezygnuje z gry w klubie. Czyli w tym momencie jestem jedyną rezerwową, a przy tym nadzieją na zwycięstwo w razie kontuzji jednego z graczy. Mam złe przeczucia co do tego meczu.

Po zajęciach pomogłam Tsurugi'emu spakować swoje rzeczy i odprowadziłam go pod dom. Chłopak postanowił wrócić do rodziców, dostał zgodę Piątego Sektora więc skorzystał z okazji. Czysto teoretycznie też mogłam wrócić do domu, ale po co? Do pustego budynku, służącej, kucharza, basenu, ale przede wszystkim do przytłaczającej ciszy?
Nie wybaczyłam rodzicom, a oni chyba nie interesują się moją opinią na ten temat, oni w ogóle się mną nie interesują. Wracając od chłopaka spotkałam Tenme, który był zdołowany i wyraźnie nad czymś rozmyślał. Nie chciałam mu przeszkodzić, lecz chłopak zobaczył mnie i niepewnie podszedł do mnie. Przewróciłam oczami, ale zatrzymałam się i czekałam na pierwsze słowa chłopaka. Brązowowłosy ścisnął pasek od torby, zamknął oczy i przez chwilę stał przedemną.

-Masz coś ważnego do powiedzenia, czy od tak zawracasz innym głowę?-spytałam odrobinę zbyt ostro, ale to pobudziło brązowowłosego.

-Ja chciałem się dowiedzieć, czy Ty naprawdę jesteś z Piątego Sektora....- nie przestawał ściskać paska, podniósł na mnie swój utrapiony wzrok.

-Eh, tylko tyle? Myślałam, że wymyślisz coś bardziej tajemniczego.-westchnęłam, a chłopak ciągle się we mnie wpatrywał.- Tak, jestem z Piątego Sektora.-chłopakowi oczy wyszły z orbit, na chwilę ręce mu opadły i miał zamglone spojrzenie. Otrząsnął się po chwili, poprawił torbę i pokiwał głową.

-Skoro jesteś taka jak Tsurugi, to dlaczego ze mną wtedy zagrałaś?

-Nie jestem taka jak on.-rzuciłam szybko- Zgrałam z Tobą, bo zobaczyłam w Tobie potencjał na dobrego piłkarza. Jak widać nie pomyliłam się, ale jedna rzecz nas w Tobie irytuje...-specjalnie użyłam słowa nas, żeby wiedział, o mojej relacji ze złotookim-Za dużo gadasz.

-Czy naprawdę tak uważasz? Czy naprawdę sądzisz, że jestem dobrym piłkarzem?-w jego oczach pojawiła się iskierka nadziei, na twarzy zagościł lekki uśmiech.

-To i owo można poprawić, ale tak, jesteś dobrym piłkarzem.- czy skłamałam? Sama nie wiem. Jest słaby, ale nie powinnam go dołować, zwłaszcza, że przed momentem sam się zdołował. Nie chciałam kontynuować tej rozmowy, więc ruszyłam przed siebie w stronę mojego mieszkania. Na moje szczęście Tenma poszedł w przeciwnym kierunku. Resztę drogi przebyłam truchtem i po odpowiednim przygotowaniu się poszłam spać.



Kilka minut przed rozpoczęciem meczu spotkałam Kapitana drużyny Mannouzaki- Isozaki Kenma. Znam się z chłopakiem przez pobyt w Pierwszym Ośrodku, gdzie kilkukrotnie miał potyczki z Hakuryuu. Tsurugi natomiast polubił się z chłopakiem i stali się dobrymi znajomymi, nie przyjaciółmi, lecz kolegami. Ja nie miałam z nim nic wspólnego, a mimo to znalazł mnie wśród tłumu i poprosił o rozmowę. Raczej zmusił do wymiany zdań, w której podkreślał, że nie chce mi zrobić krzywdy i woli abym siedziała na ławce.

-Co skłoniło Cię do takich przemyśleń?- sądziłam, że moja reputacja wystarczy, ale wiedział, że nie łatwo mnie złamać, więc o co chodziło?

-Nie chce mieć problemów, zwłaszcza, że jesteś najważniejszą osobą w Piątym Sektorze zaraz po Świętym Cesarzu.-założyłam ręce na piersi, przechyliłam głowę i spojrzałam na chłopaka, on westchnął i opowiedział- Tsurugi mówił o Tobie...nie chce by coś Ci się stało, bo to może go mocno wkurzyć.

-Nie masz się co o mnie martwić, Tsurugi'm też się nie przejmuj, jest więcej niż siedemdziesiąt pięć procent szansy na to, że nie zagram.- odwróciłam się i ruszyłam w stronę wejścia na stadion. Odchodząc usłyszałam krótkie ''zobaczymy''i kroki oddalającego się chłopaka.

Czy to miała być groźba? Czy chłopak faktycznie martwi się o konsekwencje jakie Cesarz może wobec niego wyciągnąć po sfaulowaniu Złotego Ziarna? 
Zobaczymy podczas meczu, coś czuję, że to będzie brutalne starcie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro