Rozdział 38

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Chciałbym, żebyś stanęła na bramce. Jeżeli naprawdę masz być uniwersalną zawodniczką potrzebujesz czegoś więcej niż paru minut spędzonych na bramce.

-Zgoda, to może okazać się użyteczne.-kiwnęłam głową na zgodę Trenerowi i poszłam założyć rękawice. Zajęłam miejsce przed linią po drugiej stornie boiska i czekałam na dalsze instrukcje.

-Drużyna została podzielona na dwie mniejsze drużyny, zadaniem każdej jest strzelenie jak największej ilości bramek podczas meczu. Kapitanami są Yamato-kun oraz Egami-chan. Zaczynamy!

Zaraz po treningu Raimon, który jak zawsze się przedłużył, pobiegłam na trening z Dragonlink. Na wejściu Trener ochrzanił mnie za spóźnianie się i kazał iść się przebrać. Krótko po tym przeprowadziłam rozgrzewkę na której myślami uciekałam do nowego zawodnika Raimon. Kariya Masaki... mam jakieś dziwne przeczucia co do niego, wydaje. Po skończonej rozgrzewce Toranmaru wezwał mnie do siebie i zarządził zmianę pozycji. Tak się znalazłam w tej nietypowej sytuacji.

-Egami-chan! Liczę na Ciebie!-kapitan przeciwnej drużyny uśmiechnął się zwycięsko.

Zacisnęłam dłonie w pięści i obserwowałam grę. Tak jak wcześniej wspomniałam, mój opiekun zdaje sobie sprawę, że kiedyś miał miejsce trening mający na celu podszkolenie nas jako bramkarzy. Zrezygnowano jednak z niego i postawiono na obronę.
W Raimon'ie nie mamy rezerwowych bramkarzy, a Tenma nie może rezygnować z gry w polu, aby bronić.

Pierwsza okazja mojego zespołu, piłka jednak została wybita na aut. Kontratak, szybki, ale nie dość by przebić obronę. Głupi błąd i drużyna przeciwna przy piłce. Cierpliwie czekałam na swoją szansę, nie chciałam jednak by nadeszła tak szybko. Mój dobry kolega Seijou Shougo przyjął idealne podanie i oddał strzał na bramkę. Obserwowałam piłkę i w ostatnim momencie rzuciłam się do obrony. Z dłonią zaciśniętą w pięść odbiłam ją w stronę końcowych linii. Strzał był silny, a jego wykonawca zdziwiony, że nie padł gol.

-Faktycznie masz silny strzał.-powiedziałam do chłopaka wstając i poprawiając koszulkę. Odpowiedział mi uśmiechem i zaczął przygotowywać zawodników do rzutu rożnego.

Stanęłam pod kątem starając się widzieć wszystkich dookoła. Nie było to łatwe zadanie, gdyż każdy najmniejszy ruch wyprowadzał mnie z równowagi. Piłka w końcu opuściła róg boiska i powędrowała w środek pola karnego. Nie chcąc zwlekać skoczyłam do niej i złapałam w obie dłonie. Wylądowałam i odetchnęłam z ulgą widząc przedmiot w dłoniach.

-Chłopaki teraz nasza kolej!-krzyknęłam i wykopałam piłkę do Gomaki'ego, jednego z naszych głównych obrońców.

Piłka wędrowała jak po sznurku, aż dotarła pod bramkę Yamato. Po oddanym strzale sytuacje uległa natychmiastowej zmianie. Chłopak bez problemu złapał piłkę i posłał ją na naszą połowę. Chłopcy walczyli zaciekle, próbując na różne sposoby zabrać sobie piłkę. Obrońcy nie dali rady zatrzymać atakujących rywali i Ci momentalnie znaleźli się pod moją bramką.  Zacisnęłam dłonie w pięści i czekałam na strzał. Skupiłam się na nadbiegającym przeciwniku, przez co nie zwróciłam uwagi na drugiego napastnika. Gotou Yukai, gracz z numerem 11, podstawowy napastnik, podał do Gousaki'ego Haeru, rezerwowego z numerem 14. Chłopak wykorzystał moje zaskoczenie i trafił w lewy górny róg.
Stałam jak skamieniała, nie mogąc do końca uwierzyć co się stało.

-Nie spodziewałaś się takiego obrotu spraw, co Kapitanie?-Shougo nagle pojawił się obok mnie.-Sama nas nauczyłaś tego zagrania Egami-chan i trochę się zdziwiłem, że nie zorientujesz się co planujemy.

-Bycie bramkarzem wcale nie jest takie łatwe, jak bycie Ace  stiker'em.-odburknęłam w odpowiedzi.-Nie sądziłam jednak, że pozwolicie, by to rezerwowy oddał strzał...

-Dla mnie nie ma różnicy kto strzela, najważniejsze, że punkt jest nasz.-wzruszył ramionami i truchtem ruszył na swoją połowę.

-Zobaczymy na jak długo-wyszeptałam i zaczęłam obserwować boisko.

Wynik końcowy ''spotkania'' to 4:2 dla drużyny Yamato. Chociaż wszystko szło po mojej myśli, to i tak pojawił się ktoś niespodziewany i to on trafiał bramkę. Z każdym golem moja irytacja się zwiększała, a co za tym idzie moje moce coraz bardziej wymykały się z pod kontroli. Chłopcy mogli nie zwrócić na to zbytniej uwagi, ale ich podania lub strzały trochę schodziły z planowej trasy. Co ciekawe, tylko drużyna przeciwna miała takie skłonności.

Jako iż trening skończył się szybciej niż zwykle postanowiłam odwiedzić brata Tsurugi'ego. Nie miałam większych problemów z dotarciem do jego sali.
Zapukałam w drzwi i powoli je otworzyłam. Chłopak był w swojej sali i przeglądał sportowy magazyn.

-Ohayō Tsurugi-senpai.-chłopak odłożył gazetę i uśmiechnął się.- Mam nadzieję, że nie przeszkadzam.-również się uśmiechnęłam i powoli weszłam do pomieszczenia.

-Nie przeszkadzasz Egami-chan, jestem jedynie zaskoczony twoją wizytą.-chociaż z bratem chłopaka jesteśmy na ''Ty'', tak z nim jestem w oficjalnych relacjach.

-Dawno się nie widzieliśmy Tsurugi-senpai, postanowiłam wykorzystać chwilę wolnego, by do Ciebie zajrzeć.-zajęłam miejsce przy łóżku chłopaka, odłożyłam torbę na podłogę i czekałam na odpowiedź chłopaka.

-Sporo się zmieniło odkąd ostatni raz rozmawialiśmy.-w namyśle przekrzywiłam głowę- W końcu razem z Tsurugi'm dołączyliście do klubu piłkarskiego...

-To prawda, Tsurugi namówił mnie do dołączenia do klubu razem z nim, ale jestem tylko rezerwową, nie wnoszę niczego do drużyny.-strzeliłam na palcach mając nadzieję, że chłopak nie wykryje kłamstwa.

-Możliwe, ja jednak uważam, że dzięki tobie wygraliśmy poprzedni mecz.- skołowana zaczęłam poprawiać grzywkę.

-Mówisz głupoty Tsurugi-senpai.-machnęłam lekceważąco ręką i zaśmiałam się-Wygraliśmy dzięki Matsukaze i Tsurugi'emu. Opowiedz mi jak się czujesz senpai?-chłopak na moment zacisnął usta w wąską kreskę i wpatrywał się we mnie, dopiero po chwili  rozluźnił się i zaczął opowiadać o rehabilitacji i codziennych wizytach jego brata.

Chłopak bardzo chce wrócić do pełnej sprawności i ciężko ćwiczy, lecz bez operacji szanse są znikome. Rozumiem determinacje chłopaka, ale skoro Tsurugi odwrócił się od Piątego Sektora i  nie będzie operacji...

-Dlaczego nic nie mówisz Egami-chan?-chłopak wyrwał mnie z rozmyślenia, potrząsnęłam delikatnie głową.

-Przepraszam Tsurugi-senpai, zamyśliłam się.-wymownym gestem spojrzałam na zegarek- Powinnam już iść.-chwyciłam torbę, przerzuciłam ją przez ramię i powoli wstałam.-Dziękuję za mile spędzony czas, do zobaczenia Tsurugi-senpai.-ukłoniłam się, po czym pewnym krokiem skierowałam się do drzwi.

-To ja dziękuję Egami-chan...-usłyszałam w odpowiedzi i opuściłam pomieszczenie.

Gdyby pielęgniarka weszła do sali chłopaka dostałabym dożywotni zakaz odwiedzania znajomych. Wyszłam od chłopaka dobrą godzinę po ustalonej godzinie odwiedzin, a szpital bardzo pilnuje, by pacjenci mieli spokój od niepożądanych gości.

Przechodząc korytarzem zobaczyłam chłopaka z pomarańczowymi włosami, który trzymał piłkę i rozglądał się po korytarzu zza drzwi swojej sali. Kiedy mnie zobaczył uśmiechnął się delikatnie i opuścił pomieszczenie, cicho zamykając drzwi. Zdziwiona jego zachowaniem postanowiłam ''zapytać'' o jego zamiary.
'Przepraszam, ale co robisz? Lepiej wróć do środka, jak pielęgniarka Cię złapie...'

-Nie ma się o co martwić. Skoro Ciebie jeszcze nie złapała, to mnie tym bardziej.-uśmiechnął się jeszcze szerzej, odwrócił się i potruchtał w stronę wyjścia.

-Dziwny typ...-wymamrotałam i podeszłam do drzwi, żeby poznać imię chłopaka.-Amemiya Taiyou....Amemiya Taiyo....To nie może być on!

Amemiya Taiyo-ten który urodził się by grać. Piłkarz z takim talentem rodzi się raz na sto lat, a ja spotykam go w szpitalu.... Muszę dowiedzieć się dlaczego tutaj jest!
Z tą myślą pobiegłam do wyjścia i jak oparzona opuściłam budynek. Zatrzymałam się na środku placu i zaczęłam szukać chłopaka. 

-Egami-chan...-usłyszałam i odwróciłam się w stronę źródła dźwięku. Chłopak kopnął piłkę w moją stronę, przyjęłam ją i zaczęłam podbijać ją na kolanie. Złapałam ją i uważnie przyjżałam się śladom zużycia.

-Amemiya-kun, dużo grasz jak na kogoś kto spędza czas w szpitalu.- odparłam z nutką niepewności. Nie miałam przecież pojęcia ile czasu spędza w szpitalu i czy nie znalazł się tutaj po raz pierwszy. Chłopak uśmiechnął się i również spojrzał na piłkę.

-Widzę, że oboje mamy informacje na  swój temat.-zaśmiał się- Przed Piątym Sektorem nic się nie ukryje.

-Niestety.-wyszeptałam i oddałam chłopakowi piłkę. Strzał był trafny, ale jak długo będę w stanie go ukrywać?

-Tak więc Egami-chan, co Cię tutaj sprowadza i to na dodatek po godzinie?- na jego twarzy pojawił się grymas, ale nie złości, tylko ciekawości.

-Ja byłam u mojego...

-Chłopaka?-zaśmiałam się i poprawiłam torbę na ramieniu. Chłopak przechylił głowę i wpatrywał się we mnie w oczekiwaniu na odpowiedź.

-Przyjaciela, a raczej brata mojego przyjaciela, ale to zawiła relacja.- wzruszyłam ramionami.

-Rozumiem, przepraszam.-chłopak nerwowo podrapał się po karku.

-Nic się nie stało Amemiya-kun. Mam nadzieję, że spotkamy się na boisku.- uśmiechnęłam się, a chłopak wrócił do wpatrywania się w piłkę. Po chwili uśmiech zagościł na jego twarzy.

-Taa, spotkamy się.-w jego głosie słychać było pewność, którą porównałam z obietnicą.

-W takim razie do zobaczenia!-wyciągnęłam rękę w stronę  chłopaka. Z lekkim zaskoczeniem uścisnął ją. Ognistowłosy skinął głową, puścił moją rękę i ruszył na tyły budynku.

Ja natomiast powędrowałam do mieszkania. Musiałam przemyśleć wiele rzeczy, głównie związanych z walką przeciwko Raimon'owi.
Czy będę w stanie grać przeciwko nim, po tym jak doprowadzę ich do finału?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro