Rozdział 44

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Nie mogę się doczekać rozpoczęcia! A ty Egami-chan? Należysz do Raimon'a, nie chciałabyś zobaczyć jak im pójdzie?-krzywo spojrzałam na chłopaka, założyłam ręce na piersi i odpowiedziałam.

-Kai-kun to moja sprawa czy będę oglądać czy nie, a teraz przepraszam, mam coś ważnego do zrobienia.-wyszłam z szatni i skierowałam się do pokoju.

Kai jest przyjaźnie nastawiony, bezkonfliktowy oraz miły. Choć na takiego nie wygląda potrafi być uciążliwy. 
Shuu natomiast szybko potrafi zmieniać zachowanie. Z sympatycznego, spokojnego chłopaka staje się szorstki i nieczuły. 
Yuuki Jou, Rinne Makoto i Kiya Kouji to ostatni z zawodników Starożytnej Ciemności, którzy 'dostali' się do drużyny Zero. Nie wyróżniają się zbytnio z tłumu, spędzają czas w swoim towarzystwie.

Hebino Makito to nasz bramkarz. Saki Yukio, Ejima Kazuya, Onizuka Heita to obrońcy. Hakuryuu jest Kapitanem Nieograniczonego Błysku i Zero.
Ku zaskoczeniu wszystkich nie mamy rezerwowych.

Jestem jeszcze ja, nieoficjalna Kapitan Dragonlink, zawodniczka Raimon i Zero. 

Można powiedzieć, że zmieniam drużyny jak rękawiczki, ale nic nie poradzę, że słucham poleceń Cesarza.

Dziś jest mój piąty dzień gry na pozycji obrońcy oraz dzień meczu Raimon. Za dwa dni spotkamy się w Rajskim Ogrodzie, gdzie ich pierwszym przeciwnikiem będzie Nieograniczony Błysk, później Starożytna Ciemność. Cesarz da im czas na trening do ostatecznego starcia z rzekomo najsilniejszą drużyną Sektora-Zero. Będę się przyglądać ich staraniom z bezpiecznej odległości, tak aby sądzili, że nie ma mnie z żadną drużyną. 

Będąc w swoim pokoju myślałam nad swoją postawą względem Raimon'a. Jednego dnia nie mam nic przeciwko swojemu zachowaniu, drugiego natomiast czuję wyrzuty sumienia. Nie chcę o tym mówić, czuję, że ta informacja zmusiłaby Piąty Sektor do wykonania ponownej serii zabiegów prania mózgu.
Leżałam na łóżku wpatrując się w sufit, zastanawiając się czy obejrzeć mecz, czy lepiej pójść pobiegać. Podjęcie decyzji zakłócił dźwięk gwizdka dobiegający z salonu. Zdezorientowana przeszłam do wspomnianego pomieszczenia i zobaczyłam białowłosego oglądającego mecz W MOIM POKOJU!

-Jak się tutaj dostałeś? Zamykałam drzwi na klucz.-założyłam ręce na piersi i z udawaną złością usiadłam obok chłopaka na kanapie.

-Też się cieszę, że Cię widzę.-przewróciłam oczami, a chłopak się zaśmiał. Wcale nie widzieliśmy się pięć minut temu.-Nie reagowałaś na moje pukanie do drzwi, to wszedłem do środka.-wzruszył ramionami bacznie obserwując zmagania zawodników na ekranie.-Nie zamknęłaś ich.

-Kogo?-spytałam również patrząc na ekran. Zmagania na lodzie pochłonęły mnie całkowicie, wyłapywałam tylko pojedyncze słowa chłopaka.

-Nieważne co teraz powiem, Ty i tak nie będziesz słuchać prawda?

-Może.-zarejestrowałam tylko cichy śmiech chłopaka, ponownie skupiłam się na meczu.

Nie łatwo jest chodzić po lodzie, a co dopiero grać na nim w piłkę. Jedenastka Raimon'a nie radzi sobie najlepiej, na razie tracą jedną bramkę. Hakuryuu podobnie jak ja jest w pełni skoncentrowany na zawodnikach obu drużyn. Sądzę jednak, że napastnik chce mieć jak najwięcej informacji przed nadchodzącym spotkaniem. Zrobiłabym dokładnie tak samo, ale pod jednym warunkiem, drużyną przeciwną nie może być Raimon. Moje sumienie nie zgadza się na takie traktowanie drużyny, nawet, jeśli jest ona wrogiem Sektora.

-Zaczęło się.-wymamrotałam i położyłam ręce na kolanach. Co jakiś czas palce mocniej zaciskały się na materiale sukienki, w równym czasie, co wykonywane ataki Podwójnym Skrzydłem.

Absolutna Bariera jest naprawdę nie do przebicia.
Tsurugi podzielił się z resztą drużyny pomysłem na hissatsu, co więcej, udało im się stworzyć coś, dzięki czemu mogą zawalczyć z obroną Hakuren. Jest jeden haczyk-ta technika opiera się na szybkości, a Raimon'owi jej sporo brakuje. Główny obrońca jest w stanie zobaczyć gdzie piłka trafi przed próbą przebicia się i kieruje w jej stronę całą konstrukcje.

Nagły atak Yukimury został zatrzymany, jednak bramkarz nie spodziewał się strzału Avatar'em. 
0:2 -coraz więcej problemów. Ponowne próby Raimon'a, wybicie na aut i koniec pierwszej połowy.

-Jak myślisz, uda im się ta technika?-czerwonooki spojrzał w moją stronę, poprawiając przy tym rękaw swojej kurtki.

-Jeśli chcą wygrać, muszą to zrobić, ale wątpię, by znaleźli kogoś, kto dorówna szybkością Tsurugi'emu.-Spojrzałam na jego rękę i rozmyślałam. Tylko jeden zawodnik jest dla mnie niewiadomą, a jest nim młody Kageyama Hikaru. 

Chłopak przychodząc do drużyny okazał się być gorszym amatorem od Tenmy, ale zadziwiająco szybko się uczy. Raz zobaczył jak Kurama oddaje strzał i wykonał go identycznie. On jest ostatnią szansą na zwycięstwo.

-Co Cię trapi?-mój zdziwiony wyraz twarzy nakłonił go do kontynuowania wypowiedzi.-Wpatrujesz się w jeden punkt od dobrych pięciu minut, ale to nie jest najciekawsze. Masz doskonały słuch, a mimo to nie słyszałaś jak pukam i wchodzę do pokoju. Musiałaś się zamyśleć, lub znowu miałaś wizje.-na moment zatrzymał spojrzenie na mojej szyi, następnie przeniósł je na oczy. Westchnęłam widząc jak łatwo można mnie przejrzeć.

-To nic takiego, mam tylko wrażenie, że nie będę mogła zagrać przeciwko Raimon w finale. Oczywiście jak się dostaną, jeśli Hakuren ich nie wyeliminuje...-mówiłam szybko i niewyraźnie, chłopak podniósł dłoń by zatrzymać mój słowotok.

-Czekaj chwilę, czegoś nie rozumiem. Nie chcesz walczyć przeciwko Raimon jeśli dostaną się do finału? -wpatrywałam się w chłopaka, który zaciskał dłonie w pięści.-Powiem Ci coś, po pierwsze nie wiadomo czy się dostaną, po drugie nie wiadomo czy WY dostaniecie swoją szansę na grę, a po trzecie -nie możesz się przywiązywać do WROGIEJ drużyny. Gdyby to było Arakumo Gakuen, Mannouzaka, czy jakakolwiek inna szkoła pod wpływami Sektora, nie miałbym nic przeciwko, ale Raimon? Wiesz dlaczego Cesarz wysłał tam Tsurugi'ego? Chciał sprawdzić reakcję tego zespołu na Ziarna i wolę Świętego Cesarza, widzisz do czego doszło?! On jest teraz z nimi, a Ty robisz wszystko by stać się taka jak on....

-To nie tak! To wszystko nie jest tak jak myślisz!-poderwałam się z miejsca strzelając na palcach. Byłam zdenerwowana i zszokowana tym co powiedział chłopak. Kapitan również wstał z miejsca i zaczął niespokojnie machać rękoma.

-A jak według Ciebie jest? Uważasz, że czymś się od niego różnisz? Strzelasz dla nich bramki, udajesz, że przeszkadzasz, a tak naprawdę pchasz ich do zwycięstwa. Dlaczego to robisz? Nie chcesz należeć do Piątego Sektora?....

-Przestań gadać głupoty!-położyłam ręce na ramionach chłopaka by go uspokoić, siebie też przy okazji.-Masz rację, pomagam Raimon, ale nie robię tego z własnej woli. Mam pewne rozkazy o których wiem tylko ja. Nawet jakbym nie chciała muszę im pomagać! Czasami mam ochotę rzucić to wszystko, zabrać waszą dwóję ze strefy konfliktu i grać jak dawniej w Pierwszym Ośrodku.-poczułam łzy płynące po policzkach. Starłam je jednym gwałtownym ruchem dłoni i wzięłam głęboki oddech na uspokojenie. Chłopak delikatnie się uśmiechnął i przytulił mnie.

-Wierzę Ci Yoko, przepraszam za to co powiedziałem. Ja również chcę wrócić do tamtych chwil.-odsunęłam się od chłopaka i starłam ostatnią łzę. 

-Jestem częścią Piątego Sektora i zawsze nią będę, w końcu pierwsze miejsce ciągle należy do mnie.-uśmiechnęłam się, chłopak zrobił to samo.

-Ciągle czekam na nasz pojedynek.-pokręciłam głową na boki z wielkim uśmiechem.

-Jak śmiałabym Ci odmówić Kapitanie, co powiesz na jutrzejszy trening po godzinach?-skinął na zgodę.

-Trzymam Cię za słowo. Co powiesz na powrót do spotkania?-wskazał ręką na ekran i tablicę wyników. 2:2 aż tyle by nas ominęło?

-Jasne, zostało przecież jeszcze dwadzieścia minut.-ponownie usiedliśmy na kanapie oglądając spotkanie.

Czułam się lżej na sumieniu i pewniej co do swojego miejsca.
Zagram przeciwko Raimon i dam z siebie wszystko, bo jestem Ziarnem-Złotym Ziarnem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro