WAKACYJNY SPECIAL

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Soo. Jeżeli będą błędy czy bezsensowne zdania (albo nagłe zmiany narratora trzecio. os i pierwszo. os) to wiedzcie, że pisałam to o 3-4 w nocy.

C R I N G E   A L E R T

Czytanie na własną odpowiedzialność.

CalistriaLynna może się zaśmiejesz raz czy dwa..

Dość niska brunetka po raz kolejny tego ranka stanęła przed szafą zastanawiając się co ma założyć. Gdyby to zależało od jej woli, w ogóle by się nie przebierała i poszła w przetartych spodniach, ciemnej koszulce i butach przypominających glany. Niestety wyższe władze tego okropnego, przymusowego ośrodka oświaty rozkazały wręcz, by wszyscy ubrali się tak zwanie "na galowo".

Sukienka bądź spódniczka nie wchodziły w grę, tak samo z krótkimi spodenkami, gdyż gdyby ktoś zobaczył jej poharatane nogi, mógłby się przestraszyć.

Do wyboru miała kilka par spodni. Wreszcie zdecydowała się na nazwyklejsze czarne. Teraz tylko czas na bluzkę. Już bez żadnych rozmyślań wybrała w miarę elegancką bluzkę, oczywiście jak na nią.

Szybko się ubrała, po czym zaczęła rozczesywać dość krótkie włosy. Postanowiła nie zaplatać ich. Po kilku innych, jakże nudnych czynnościach wzięła torebkę i poszła ubrać buty.

Wzięła jeszcze chwasta.

Teraz czekało ją tylko kilkunasto minutowa  droga, ale dziewczyna poradziła sobie z tym problemem, wyjmując słuchawki. Puściła ulubioną piosenkę, jak zwykle ją zapętlając.

Minęła chwila i znalazła się pod tym jakże okropnym budynkiem. Przeszła przez furtkę i ruszyła w stronę grupki swych znajomych.

- O Arya, jesteś. Już myśleliśmy, że nie przyjdziesz. - Usłyszała na wstępie od Gorącej Bułki.

- Taa, chciałam nie iść, ale nie mogłam pominąć oglądania, momentu gdy Gendry odbierze pierwsze świadectwo z paskiem w życiu. - Zaśmiała się cicho, a znajomi poszli jej przykładem.

- Czy tylko ja nie miałem pojęcia jak się ubrać? - Bran dał o sobie znać.

- Nie, chyba każdy miał ten problem. - odparła, uważnie lustrując ubiór Gorącej Bułki. Prawda była taka, że koszula, którą miał na sobie, ledwo dawała się wciągnąć pod spodnie. Ktoś tu musi schudnąć, huh.

- Chyba ludzie zaczynają się złazić, chodźcie.

Poszliśmy na boisko i ustawiliśmy się gdzieś, na skraju tych lamusów, nazywanych naszą klasą.
Wszyscy byli już ustawieni, więc całość czas zacząć.

- Szkoła, baczność! Sztandar szkoły, wprowadzić! - ktoś wstał i huknął.

Nie. O nie. Arya zaczęła się śmiać, co starała się stłumić, ale cóż... Ze słabym skutkiem.

Powodem jej radości jest osoba wprowadzająca w całą ceremonię. Dyrektor. A dyrektorem jest nie kto inny jak Sandor Clegane.

Dziewczyna odetchnęła kilka razy i skupiła się na wydarzeniach. Owy sztandar trzymała trójka ludzi. Theon Greyjoy, Asha Greyjoy i jakiś mężczyzna, którego nie byłam w stanie zidentyfikować.

- Szkoła baczność! Do hymnu!

Mm, będzie ciekawie.

SANDOR TO JEST NIEZŁY GOŚĆ
CO MA TWARDĄ KAŻDĄ KOŚĆ
SIŁE MA JAK NIEDŹWIEDŹ
GDY GO SPOTKASZ : UCIEKAJ, JEDŹ!

BO ON JEST COOL NA KAŻDYM KROKU
NIE ZNAJDZIESZ U NIEGO ŻADNEJ JEDYNKI NA ROKU
‌NAUCZY CIĘ PRAWIE WSZYSTKIEGO
NIKT NIE POWIEDZIAŁ, ŻE TO COŚ DOBREGO!

BO ON JEST COOL NA KAŻDYM KROKU
NIE ZNAJDZIESZ U NIEGO ŻADNEJ JEDYNKI NA ROKU
NAUCZY CIĘ PRAWIE WSZYSTKIEGO
NIKT NIE POWIEDZIAŁ, ŻE TO COŚ DOBREGO!

Ah, ten hymn. Tylko słuchać i słuchać.

Dalej Clegane coś ględził aż w końcu powstała jej starsza siostra, jako przedstawicielka konkursu ekologicznego.
Właściwie wszyscy przy długim stole tworzyli dość dziwne grono, ale cóż.

No na przykład taka znienawidzona i wredna biologiczka Cersei. Jeszcze uczy nas doradztwa, a to już prawdziwy koszmar. Jak się ustatkować i te sprawy.

Albo nauczyciel od muzyki. Ser Dontos. Niby błazen, ale ktoś kiedyś stwierdził, że dobrze śpiewa po pijaku i już tak zostało.

Najmłodszy nauczyciel to chyba od w-f'u. Jej brat Rickon. Ironia losu? Możliwe.

Najstarszy natomiast to chyba Wielki Wróbel uczący religi. Nie żeby coś mówić, ale wygląda jak pedofil. No i się tak zachowuję, chociaż nic nie przebiję Groźnego Woźnego. Ilyn Payne. Nie można było znaleźć lepszej osoby do tego zawodu.

W tej szkole najlepsza jest matematyka. Jedyne co na niej robimy to zaokrąglanie. A wszystko to z... Petyrem Bealishem.

W tym czacie nauczyciele zdążyli zacząć wyczytywać imiona uczniów, którzy zdobyli świadectwo z paskiem.

- Gendry Baratheon. - przegryw zapomniał kwiatka więc szedł tam jak jakiś idiota, ale gdy wracał wyglądał już mniej jak ćapa. Taa teraz tylko czekamy do S.

Nie było aż tak dużo ludzi z mojej klasy, którzy mieli pasek więc już kilka minut później miała wyjść.

Wyszła z chytrym uśmieszkiem i kwiatem w dłoni. Podeszła do dyrektora, który z mordem w oczach jej pogratulował, by następnie jej wychowawca dał jej świadectwo.

Jej wychowawca to tajemniczy człowiek, ale nikt nie wie czego kiedyś uczył. Teraz Jaquen H'ghar jest szkolnym bibliotekarzem..

Dalej nie działo się nic ciekawego, do momentu aż nie dotarli do swej klasy. Mieli rozdawać czekolady, w końcu to zakończenie roku. Arya wraz z zapierającym się Gendrym postanowiła zanieść upominek nie komu innemu jak dyrektorowi.

Jak postanowiła, tak zrobiła. Udali się korytarzami a gdy stanęli przed gabinetem chłopak zaczął protestować.

-Aryaaa, nie idźmy tam. No weź. Ja wiem, że się znacie ale zachowuj się normalnie. Proszę.

Dziewczyna bez pukania weszła do pomieszczenia, nie czekając na chłopaka. I to by było na tyle z normalnego zachowania.

- Znowu ty? - usłyszała po wejściu.

- A kto inny jak nie ja? No może ten palant, ale zciągnęłam go tylko dlatego, by móc  się z niego pośmiać.

-  I przestań do jasnej cholery co roku gnębić mnie tym samym chwastem, z tego samego sklepu i zapewne za tą samą cenę. - warknął.

Dziewczyna ku jego morderczemu spojrzeniu zaczęła rechotać. Obróciła się i razem z Clegane'm spojrzała na chłopaka.

- Boże, nie zabijajcie mnie. - skulił się nieco.

- Bogowie to pizdy, czego od nich chcesz? - zapytali jednocześnie by po chwili walczyć między sobą spojrzeniami.

- To. Mój. Tekst. - usłyszała po chwili.

Cmoknęła lekko i pokręciła głową.
- Fakt. MOŻE KIEDYŚ. - zaznaczyła.

- Czy ty jeszcze ze mną dyskutujesz?

- Ym, tak? Chociaż przepraszam bo Aaa, jestem wielki dyrektor. Nikt nie może ze mną rozmawiać. - parodiowała choć prędzej brzmiało to jak Shrek, aniżeli Ogar.

- Właśnie skazałaś się na śmierć. Wiesz ile rzeczy mógłbym teraz zrobić?

- Kajam się i czekam na wyjaśnienia. - jej spokój coraz bardziej go irytował.

- Wydalić ze szkoły, pobić, gwałcić, torturować..

- Nie wątpie. - mruknęła.

- Coś. Mówisz? - wycedził już na maksa zły.

- Nie, nie skądże. Możesz wprowadzać swe plany w życie. - usadowiła się w fotelu i z chytrym uśmieszkiem czekała na reakcje.

- Pieprz się.

********
Wstawię to chyba nawet na Bekowe bo czemu by nie. I jakoś tak mam kilka pomysłów na podobne rzeczy więc no...

Uhuu niedługo 100 rozdziałów będzie ❤

Nie umrzyjcie z nudów w wakacje.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro