,,Ja ją kocham"

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Witam w kolejnym krótkim dodatku, tym razem temat zaproponowany przez Makaria_Kalliope

Mam już uzbieranych trochę pomysłów, ale oczywiście nadal możecie podawać swoje :)


Nigdy jeszcze nie czułam motyli w brzuchu, może z moim mózgiem jest coś nie tak. Ale potrafię cię wspierać, szanować, dzielić twoje zainteresowania. To mało?

Magdalena Anna Sakowska ,,Ubezpieczenie od miłości" ze zbioru ,,Na zawsze, do jutra, już nigdy"


Adam przyzwyczaił się, że wcześnie wstaje i tak też było tego dnia. Nawet nie musiał budzić go nikt ze służby, co mu odpowiadało, bo Alicja znowu została w jego pokoju do rana i chciał, żeby w spokoju pospała.

Jego młoda żona śniła z głową wtuloną w poduszkę, trzymając kołdrę przy piersiach. Wyglądała tak spokojnie i delikatnie, tak jakby odcięła się od całego zła tego świata. Pamiętał, jak kilka miesięcy temu była zrozpaczona z powodu zdrady Janusza i tego, że okazał się nieuczciwym człowiekiem. Słyszał gorycz w jej głosie, gdy mówiła, że świat jest zepsuty i ona nie wie, jak można to znosić. Cieszył się, że teraz miała w sobie więcej wiary. Obiecywał sobie, że postara się dać jej tyle radości i poczucia nadziei, ile jest to możliwe w małżeństwie z rozsądku.

Ona dała mu już dużo szczęścia, chociaż wyszła za niego dla uciszenia plotek i z sercem złamanym przez innego. Miłość jest niezależna od nas, ale trwanie przy kimś to wybór, a ona wybrała jego, bo mu ufała i uważała za dobrego człowieka. Wierzył, że to wystarczy i Alicja go nie zawiedzie. Traktowała go z szacunkiem i czułością, doceniała go i zdążyła już pokazać, że staje po jego stronie. Po ostatnich latach, najpierw spędzonych z żoną, która wciąż go odpychała, a potem w samotności, było to ożywcze jak powiew wiosennego powietrza. Byli małżeństwem kilkanaście dni, a on już zauważył zmianę w swoim życiu. Wcześniej traktował każdy dzień jak obowiązek do zniesienia. Teraz jak możliwość przeżycia czegoś nowego.

Współczuł żonie braku pewności siebie i miał nadzieję, że uda mu się to zmienić. On nie tylko ją szanował, ale też doceniał i podziwiał. Cieszył się, że podczas narzeczeństwa ani słowem nie wspomniała o jego pieniądzach, chyba że w kontekście: ,,wiem, że jest pan wystarczająco zamożny i nie chce mojego posagu". Była łagodna, współczująca i wrażliwa. Nie mógł się nadziwić, że w przypadku zdrady Janusza najbardziej bolał ją los nieszczęsnej Felicji i to po jej stronie stała, zamiast uznać ją za rozpustną, niegodną dziewczynę. Sam miał dosyć świata, w którym mężczyzna jest zdobywcą, a kobieta świętą lub ladacznicą. Nie rozmawiał o tym za wiele z Alicją, ale wyczuwał, że ona sądzi tak samo, nawet jeśli nie nazywa tego wprost. Wierzył, że wychowa ich przyszłe dzieci tak, by nie powielały przekonań, które powinny na stałe zostać w przeszłości.

,,Nawet nie jestem pewien, czy ona chciałaby dzieci. Może powinienem poruszyć ten temat" pomyślał i pogłaskał żonę po ramieniu. Poruszyła się przez sen. ,,Ale myślę, że będę z nią szczęśliwy, nawet jeśli się ich nie doczekamy. Tak bardzo lubię jej towarzystwo, dała mi już tak wiele, że chyba nie mógłbym bez niej żyć".

Wpatrywał się w twarz śpiącej. Była taka śliczna i urocza, że mógłby nigdy nie spuszczać z niej wzroku, ale jednocześnie nie miałby nic przeciwko, żeby już się obudziła. Chciałby zobaczyć, jak się śmieje, jak marszczy czoło, jak oczy się jej błyszczą. Serce zabiło mu mocno na samą myśl. Nie czuł się tak od bardzo dawna.

,,Przykro mi, że dokonało się to z takimi ofiarami, ale nie wiem, co bym zrobił, gdyby za mnie nie wyszła. Nie mógłbym bez niej już żyć, nie wystarczyłyby mi rozmowy na proszonych kolacjach. Alicja jest teraz całym moim światem. Ja... ją kocham".

Z tą świadomością poczuł się jak oszust. Zdawał sobie sprawę, że Alicja wyszła za niego, bo miała nadzieję, że nie będzie próbował jej uwodzić i rozkochiwać w sobie, a da jej spokojny dom, pozycję i bezpieczeństwo. Może i uczucie, jakim obdarzyła Janusza Karłowskiego, nie było wielką miłością, ale to naturalne, że zraziło ją do porywów serca i gorących wyznań.

Chyba patrzył na nią tak uporczywie, że przebudziła się, otworzyła oczy i powiedziała zaspanym głosem:

— Dzień dobry. Nie śpisz już?

Chyba patrzył na nią tak uporczywie, że przebudziła się, otworzyła oczy i powiedziała zaspanym głosem:

— Dzień dobry. Nie śpisz już?

— Zazwyczaj wcześnie wstaję — odpowiedział. — Muszę zaraz wyjść do fabryki i pozałatwiać ostatnie sprawy przed naszą podróżą poślubną.

— To ja też wstanę — postanowiła Alicja. — Zjemy razem śniadanie.

Przed wyjściem pocałował ją lekko, mając nadzieję, że dziewczyna nie dostrzeże, że coś się w nim zmieniło. Chciałby móc jej pokazać, jak bardzo ją kocha, ale musiał być czujny, żeby nie zniszczyć harmonii, którą zdążyli razem wypracować.

— Postaram się wrócić za kilka godzin — powiedział przed wyjściem. — Uzgodnimy z Józefem to, co najważniejsze, i wrócę. W końcu ja robiłem wszystko za niego, gdy zabrał rodzinę nad morze.

— Mama obiecała, że niedługo przyjdzie i pomoże mi się spakować — odparła Alicja. — Niech pan... Nie martw się o mnie, poradzę sobie — poprawiła się.

,,Ja ją kocham i najchętniej pocałowałabym ją teraz tak, żeby zapomniała, jak się oddycha, a ona pilnuje się, aby nie mówić do mnie na pan" westchnął w duchu Adam. ,,Jestem beznadziejnym przypadkiem". Powinien teraz zacząć lamentować nad swoim losem jak Werter z powieści Goethego, ale obawiał się, że bliżej mu do Alberta, który podobno był nudny i niezdolny do głębokich namiętności.

— Wszystko zrobione i uporządkowane — powiedział do Józefa na koniec dnia. — Mam nadzieję, że nie będziesz miał kłopotów.

— Nasi ludzie mnie szanują — odpowiedział jego wspólnik. — Dam radę.

Adam domyślał się, że Izdebski pragnie unikać głównego tematu, ale mimo to odważył się powiedzieć:

— Wyjedziemy z Alicją jutro z samego rana. Nie chciałbym, żeby coś zostało niedopatrzone.

— Dam sobie radę, nie martw się tak i jedź — polecił spokojnie Józef, ale zaraz dodał, wzdychając ciężko. — Chociaż nie będę ukrywać, że podoba mi się ten pomysł.

Adam powstrzymał się, żeby samemu nie wydać z siebie żadnego ,,ubolewającego dźwięku". Przez większość czasu jego niezręcznych zalotów do Alicji Józef był nieobecny w Krakowie, ale gdy wrócił i dowiedział się o całym zajściu, nie krył niechęci. Nie okazywał tego w taki sposób jak Ireneusz i Zofia, nie czerpałby żadnych korzyści z odwołania tego ślubu, ale chyba nie mieścił mu on się w światopoglądzie.

,,Powinieneś poszukać sobie kobiety, która skończyła już dwadzieścia pięć lat. Skąd taka młódka może wiedzieć, czego chce? Nie twierdzę, że czegoś ci brakuje, ale pamiętasz, jak spontanicznym i uczuciowym jest się w tym wieku. Zwłaszcza gdy przed chwilą ktoś złamał ci serce. Do tego podejrzewam, że ona nawet nie wie, co się robi w łóżku".

Adam podziękował za troskę, ale oznajmił, że ślub i tak się odbędzie. Klementyna, żona Józefa, od razu polubiła Alicję i wierzył, że przekona do niej też swojego męża, ale najwidoczniej szło to opornie.

— Józek... — powiedział lekko tak jak w czasach studenckich. — Wiem, że nie chcesz dla mnie źle, ale ja rozumiem, co robię. Alicja jest inteligentną młodą kobietą i jestem z nią szczęśliwy. Wszystko będzie dobrze.

Józef wyglądał, jakby chciał wygłosić na ten temat monolog, ale w porę się powstrzymał.

— Cóż, niech ci będzie. Skoro dobrze ci z tą dziewczyną, ludzie z boku nie powinni się wtrącać. Tylko się za szybko nie zakochaj.

,,Za późno" skomentował w głowie Adam.

Wracając do domu, bał się ponownego spotkania z żoną. Rano rozmawiali i pożegnali się w pośpiechu, ale teraz przed nimi był cały wieczór. Nie wiedział, czy powinien wprost wyznać jej swoje uczucia, a jeśli nie, czy da radę je skutecznie ukryć. Nie wyobrażał sobie, że ma nagle traktować ją oschle i bez czułości. Po ślubie dosadnie uświadomił sobie, że potrzebował czyjejś bliskości i troski. Mimo że przez ostatnie lata odwykł od tego, z łatwością przyzwyczaił się do życia z kobietą i nie miał oporów przed okazywaniem jej czułości czy nazywaniem jej ,,kochaniem". Teraz zdawał już sobie sprawę, że prawdopodobnie kochał ją od jakiegoś czasu, nawet jeśli to od siebie odrzucał.

Nie uważał się za typ uwodziciela. Mógł okazywać Alicji proste uczucia, które kłębiły się w nim, gdy patrzył na nią i wiedział, że jest jego, ale z pewnością nie potrafiłby jej adorować i opowiadać wzniosłych słów, jak Janusz Karłowski. Co prawda, dziewczyna twierdziła, że ma już tego dość i na nic nie liczy, ale może Józef miał rację i ona pewnego dnia za tym zatęskni.

,,Cóż za tragiczny wybór na miarę dziewiętnastego wieku" myślał, stukając w okno powozu. ,,Jeśli nie będę wobec niej wylewny i romantyczny, ona może żałować, że nie wyszła za kogoś, kto by jej to dał. Ale jeśli będę zbyt zapalczywy, może uznać, że ją oszukałem, w końcu obiecywaliśmy sobie coś innego".

Z Konstancją było całkiem inaczej. Urzekła go od pierwszego spotkania i prawie natychmiast nazywał to miłością. Wzięli szybki ślub, żeby móc bez obaw spędzać ze sobą czas. Przez pierwsze miesiące sam jej widok wywoływał w nim euforię, uważał małżonkę za ideał pod każdym względem i najchętniej nie rozstawałby się z nią nawet na minutę. Teraz zastanawiał się, czy nie połączyło ich zwykłe zauroczenie i dlatego nie udało im się przetrwać życiowych trudności, ale wtedy łatwo było nazwać tak intensywne uczucie miłością.

 Jego i Alicję połączyło go coś innego. Oczywiście, uważał ją za przepiękną i wzbudzała w nim chyba więcej namiętności i pożądania niż jakakolwiek kobieta wcześniej. Jednak gdy na nią patrzył, w pierwszej kolejności ogarniał go spokój, poczucie bezpieczeństwa i troska. Chciał się nią opiekować i dać jej te szczęście i stabilizację, które zabrał jej Janusz. Właściwie było to tym, co przyrzekła jej zaoferować po zaręczynach, z tą różnicą, że teraz czyniłby to z miłości, a nie samego poczucia obowiązku. Nie wiedział, jak przyjęłaby takie rozmyślania jego żona, ale on nie tęsknił za dzikimi porywami serca. Pragnął dzielić z nią codzienność, dbać o siebie nawzajem, rozmawiać przy kominku, a gwałtowne uniesienia zachować dla chwil w łożnicy. Przypomniał sobie z czasów szkolnych, że bogini miłości małżeńskiej w mitologii nazywała się Harmonia i tego słowa użyłby, żeby podsumować swoje uczucie do Alicji.

Gdy wszedł do mieszkania, była w nim jeszcze pani Kostecka. Do pewnego stopnia ucieszył się, że nie mógł przywitać się z żoną sam na sam i musiał poprzestać na pocałowaniu jej w rękę.

— Przygotowałyśmy z mamą i Basią już wszystko do jutrzejszego wyjazdu — powiedziała Alicja. — Może mama zostanie z nami na obiad?

— Tak, to świetny pomysł — zgodził się entuzjastycznie Adam.

Gdy pani Beata wyszła, Alicja usiadła na kanapie z książką, a potem poszła się wykąpać. Adam wyciągnął jeszcze rachunki z fabryki i uznał, że musi się tym zająć przed snem i rano odesłać do Józefa. Nie chciał wyglądać na człowieka, który po ślubie zapomina o wszelkich obowiązkach, szczególnie że jego żona nawet go nie kochała.

— Pracuje... Pracujesz jeszcze? — spytała Alicja, gdy wróciła z łazienki.

— Muszę zająć się jeszcze kilkoma rzeczami — odpowiedział. — Żeby potem mieć spokojny umysł w czasie podróży poślubnej.

— To w takim razie ja pójdę spać do swojego pokoju i zobaczymy się rano — wybąkała niepewnie Alicja. — Dobrej nocy.

— Dobranoc.

Adam był lekko rozczarowany. Jutro musieli wstać bardzo wcześnie, dlatego nie spodziewał się, że spędzą noc na przyjemnościach małżeńskich, ale lubił samą bliskość Alicji i słuchanie jej delikatnego oddechu. Od dnia ślubu każdą noc spędzali razem i przyzwyczaił się do tego. Kiedyś wydawało mu się, że ,,przyzwyczajenie" to takie przykre słowo, oznaczające zaakceptowanie czegoś niemiłego, ale teraz była w nim pewna błogość.

Po kwadransie odłożył notatki i też poszedł się umyć, a później udał się do własnej sypialni. Ledwo zdążył zdjąć z siebie koszulę, gdy usłyszał pukanie do drzwi.

— Kto tam? — zawołał. Od razu postanowił, że jeśli to kucharka z jakimiś pretensjami, oznajmi, że nie może wejść, bo jest rozebrany.

— To ja, Alicja. Mogę wejść?

Serce Adam zabiło mocniej, jakby miał szesnaście lat, a nie trzydzieści sześć. Nawet zapomniał, żeby naciągnąć koszulę, co najwidoczniej spowodowało rumieniec u jego żony.

— Tamto łóżko jest wygodne, ale bardzo duże jak na mnie jedną... — wydusiła dziewczyna, nerwowo bawiąc się rękawami koszuli nocnej. — Mogę spać z tobą?

— Oczywiście, kochanie. Połóż się, zaraz do ciebie dołączę — odpowiedział z uśmiechem Adam. Nie uszło jego uwadze, że nie został nazwany panem.

Zauważył, że Alicja ze wstydem odwracała wzrok, gdy przebierał się w strój nocny. Co prawda, widziała go już bez ubrania, ale zawsze było wtedy ciemno. Na szczęście, jego żona nie należała do tych młodych kobiet, które nie miały pojęcia, jak wygląda życie małżeńskie i uważały je za coś wstrętnego i grzesznego. Wydawało mu się, że czerpie z tego przyjemność i jest bardzo chętna, ale nadal pozostawała młodą dziewczyną, która nie miała dostępu do takiej swobody jak mężczyźni i bywała jeszcze zawstydzona i onieśmielona taką bliskością. Rozumiał to i aby nie wydawać się nachalnym, starał się być wobec niej bardziej czuły i delikatny niż namiętny.

Położył się obok żony. Bliskość jej ciała znów napełniła go ciepłem i poczuciem przynależności. Bardzo chciałby jej opowiedzieć, że ją kocha, że chce iść z nią przez życie z wyboru, nie tylko w wyniku złożonej przysięgi. Ale podejrzewał, że Alicja nie wiedziałaby, jak zareagować na takie wyznanie, więc pozwolił sobie tylko nachylić się w stronę żony i pocałować jej usta.

,,Chyba mam prawo do szczęścia i miłości" myślał, patrząc w ciemny sufit. ,,Już dość wycierpiałem". Przywołał przed oczy twarz pierwszej żony. ,,Przykro mi, Konstancjo, że cię nie ocaliłem. Byłaś dla mnie ważna i mam nadzieję, że znalazłaś teraz spokój i łaskę. A ja chcę korzystać z życia, póki je mam. I wierzę, że u boku Alicji będzie to możliwe".

Cześć, kochani, witajcie w rozdziale, mam nadzieję, że przypadł do gustu :) Cieszę się, że ktoś rzucił ten temat, bo uznałam, że fajnie jest wyjaśnić, co się działo za kulisami przemyśleń Alicji i trochę może doprecyzować, jak widzę relację bohaterów i dlaczego przebiegała tak, a nie inaczej.

Być może kiedyś przerobię ,,Wybór Panny" na bardziej rozbudowaną powieść i wtedy perspektywy bohaterów będą pomieszane, ale na razie jeszcze o tym nie myślę :)

Dajcie znać, co sądzicie o tym dodatku, Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro