Rozdział 4: Absurd

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

DRACO

Leżę w łóżku i przyglądam się smugom blasku księżyca na kołdrze. Jedyne, co słyszę to szmer mojego oddechu. Drżę, gdy na odsłoniętym ramieniu czuję powiew mroźnego wiatru. Kulę się pod kołdrą.

Nienawidzę tu spać. Przywykłem do mojego miękkiego i ciepłego łóżka w Malfoy Manor. Wstaję z materacu i podchodzę do otwartego okna. Powoli je zamykam, opieram dłonie o parapet. Wzdycham. Chłód przenika mnie na wskroś — mimo to nie odchodzę od okna, ale przyglądam się blasku gwiazd.

Ciekawe, gdzie trafił. Czy jest z matką? Mam nadzieje, że tak. Nie dopuszczam do siebie innej myśli. Co mam teraz robić? Dla kogo mam się starać, jeśli nie dla niego? Kto będzie mówił mi, co należy i wypada?

Stękam cicho i wracam do łóżka. Jeszcze się przeziębię. Wlepiam pusty wzrok w sufit. Przede mną jeszcze tak długa droga. Jak mam ją przebyć, jeśli straciłem swój autorytet - jedyną rzecz, na której naprawdę mi zleżało. Nie mam przyjaciół, nie mam kolegów. Ci wszyscy, którzy za mną stoją, są ze względu na nazwisko. Są rządni władzy, a ja im ją gwarantuję. Rozumiem to - jestem taki sam.

Każdego dnia tonę w muzyce. Przelewam przez palce każdą smutną nutę — zupełnie, jak moje uczucia. Czuję wówczas drżenie losu pod skórą, mam świadomość, że jestem jedynie tłem. Wystarczy wyłączyć muzykę, by wyjść z tego stanu. Ale ja nie chcę.

Odwracam głowę na lewy bok, aby upewnić się, że Potter twardo śpi. Słyszę jego miarowy oddech. Po cichu wyjmuję małą kopertę spod poduszki.

Może nie powinienem, ale... ciekawość zawsze przezwycięży zdrowy rozsądek, dobrze? Chcę przeczytać te bzdury, jakie napisał na mój temat.

Z koperty wyjmuję złożony kawałek pergaminu, rozkładam go i rozpoznaję bazgroły Pottera. Mam nadzieję, że się rozczytam.

Cześć wam!

Bardzo przepraszam za zwłokę! Miałem (wciąż mam) duży problem z zebraniem myśli. Nie byłem w stanie odpisać na listy. Na szczęście dziś czuję się dużo lepiej, więc... oto jestem!

Mam wam tyle do opowiedzenia! Przede wszystkim — tak, Hermiono, wylądowałem w jednym sierocińcu z Malfoyem. Nawet nie wyobrażacie sobie, ile już wycierpiałem. Widzieć go każdego dnia... koszmar.

Sarkam z niesmakiem. To ja irytuję ciebie? Większej bzdury w życiu nie słyszałem.

Co do mojego samopoczucia — jest... ciężko. Wciąż dręczą mnie zdarzenia z ministerstwa. Nie jestem w stanie zdrowo funkcjonować. Czuję, jak pojedyncze myśli o śmierci bliskich rozsadzają mi zmysły. Zdarza się, że w głowie słyszę echo czyjegoś szlochu, a w przypadkowych miejscach widzę krew. Hermiono, myślisz, że to coś znaczy? Mam pewne obawy.

Często odbiegam myślami do absurdalnych tematów, byle zapomnieć. Jestem roztargniony i przemęczony. Czuję, jakby coś zżerało mnie od środka... nieustannie. Moje życie teraz jest pozbawione wszelkich barw. Czuję dołującą pustkę. Czasem myślę nad tym, czy to wszystko aby na pewno ma sens. Dlaczego mam się starać? Po co? Jak długo?

Jestem zamknięty w sobie. Opisuję wam swój stan, ale nie czuję nic. Nie czuję ulgi ani smutku. A... powinienem? Czy powinienem w tym momencie odetchnąć? Jeśli tak — dlaczego wciąż się duszę?

Miewam ciężkie noce... to przez koszmary. Czasem boję się spać, bo mam nieustanne wrażenie, że we śnie zobaczę odbicie śmierci w ich oczach.

Ach, koniec tego złego. Widzieliście, że Malfoy słucha muzyki klasycznej? Bardzo mnie to zdziwiło. Sądziłem, że taki burak nie słucha jej wcale. Spodobała mi się nawet jedna kompozycja! Niestety, jestem łysy w tym temacie, więc nie podam wam tytułu. Lubię ją nucić (właśnie teraz to robię), bo pozwala mi oderwać się od wszystkiego, co złe. Może powinienem zainteresować się muzyką? Jakoś wcześniej nie miałem na to czasu.

Dziś na śniadanie zjadłem owsiankę z truskawkami. Jest naprawdę dobra, musicie jej spróbować! Zapewniam, że nie pożałujecie! W sumie sam nie wiem, jak wpadłem na pomysł połączenia owsianki i truskawek... samo wyszło. Myślę, że śmiało można dodać inne owoce. Na przykład gruszki! Kto nie lubi gruszek? Albo brzoskwinie! Uważajcie, bo jeszcze zostanę kucharzem.

Zacząłem czytać Czarnoksiężnika z Archipelagu, naprawdę ciekawe. Mimo że niespecjalnie interesuję się filozofią, ta książka naprawdę przypadła mi do gustu. Pewnie Ty, Ron, nie sięgniesz po nią, więc piszę z tym raczej do Ciebie, Hermiono. Musisz to przeczytać! No chyba, że masz tę lekturę dawno za sobą... mam nadzieje, że nie. Chciałbym choć raz czymś Cię zaskoczyć.

Mam nadzieję, że jakoś się trzymacie. Życzę wam wszystkiego dobrego. Mam szczerą nadzieję, że u was sytuacja wygląda dużej lepiej niż u mnie.

Będę już kończyć, przekażcie moje serdeczne pozdrowienia rodzinom!

Harry.

PS. Ron, wyślij proszę ten list Hermionie, gdy skończysz go czytać!

Czuję, jakby ktoś mnie z całej siły walnął pięścią w brzuch. Pewnie w innych okolicznościach wyśmiałbym Pottera i rozsiał jakąś idiotyczną plotkę na cały Hogwart. Niestety — ja również tydzień temu straciłem bliską osobę. Nie powinienem tego czytać. Czasem powinienem się po prostu powstrzymać od robienia czegokolwiek.

Chce mi się wymiotować. Intuicyjnie przykładam dłoń do ust. Muszę odłożyć ten list na miejsce, teraz.

Wstaję z łóżka i ostrożnie podchodzę do komody Pottera. Składam pergamin na pół i z powrotem wsuwam go do koperty. Kontrolnie spoglądam na śpiącego Pottera, wstrzymuję oddech, gdy delikatnie się porusza.

Potter, nawet mnie nie denerwuj.

Pomału odkładam kopertę w to samo miejsce, z którego kilka minut temu ją wziąłem. Ostrożnie, Draco. Jeśli on się dowie, będziesz martwy.

Najszybciej, jak mogę, oddalam się od komody Pottera i wracam do łóżka. Nie zasnę, nie ma szans, żebym zasnął. Nie potrafię odgonić od siebie pierwszych akapitów jego listu, mimo że bardzo tego chcę. Przed oczyma wciąż widzę to krzywe pismo i kilka kleksów spowodowanych za mocnym naciskiem stalówki na pergamin.

Okrywam się szczelniej kołdrą i wlepiam wzrok w sufit. Czuję, jakby piasek zbierał się pod moimi powiekami. Może jednak zasnę...

***

Kolejny dzień. Znów budzę się nie w swoim domu. Przez chwilę nie wiem, gdzie się znajduję. Pamięć przywraca mi ciepnięty w kąt sweter Pottera. Siadam skrzynie na materacu i rozglądam się po pokoju. Jestem sam.

Marszczę brwi, przenoszę wzrok na zegar z kukułką. Siódma rano, a Potter już na nogach?

Do moich uszu dobiega skrzyp drzwi. Obracam głowę ku wejściu do łazienki, widzę Pottera. Otwieram szeroko oczy, przez chwilę wydaje mi się, że wciąż śnię. Czemu tak wcześnie wstaje?

— Groch pod materacem uwierał? — kpię.

Potter wywraca oczyma i podchodzi do swojej komody. Sięga po małą konewkę i podlewa roślinę.

— Zachowałbyś się czasem normalnie, ha? Irytujesz mnie.

Irytujesz mnie. I nagle przypominam sobie zdarzenia z tej nocy; każdy akapit listu, uczucia oraz myśli, dręczące mnie zaledwie kilka godzin temu. Do mojej głowy wdziera się dziwna niemoc, a serce zalewa fala strachu. Czemu tak na to reaguję?

Może dlatego, że czujesz niemal to samo, co on? — słyszę z tyłu głowy.

Odganiam od siebie tę myśl.

— Ułatwiłbyś mi sprawę, gdybyś przestał wkurzać — odpowiadam, siląc się na nieprzyjemny ton głosu.

Ciężko do niego mówić, gdy przed oczami widzę ten pożółkły skrawek pergaminu.

Odwraca się do mnie przodem.

— Nie da się z tobą rozmawiać. Naprawdę chciałbym przetrwać do końca wakacji, ty nie? Mówiłeś z daleka, a sam nie trzymasz się tej zasady Co było kilka dni temu w bibliotece? Naprawdę nie mogłeś odpuścić? — warczy, krzyżuje ręce na piersi.

Otwieram usta, po chwili je zamykam. Nienawidzę uczucia, które nakłania mnie do milczenia. To chyba takt.

— Zabolało cię to? — mówię z cynicznym uśmiechem. Bardzo dobrze, Draco. Odwracaj kota ogonem, zamiast powiedzieć coś sensownego.

Potter nabiera ze świstem powietrza i załamuje ręce.

— O tym mówię! Jesteś w cholerę irytujący!

Za wiele. Gwałtownie wstaję z łóżka, momentalnie robi mi się niedobrze. Wszystkie moje myśli rozpraszają się. Łapię histeryczny oddech, coś pod moją skórą zaczyna drgać...

Nastała ciemność. Próbuję się ruszyć, ale jakaś dziwna siła usztywnia mi mięśnie. Czuję czyjąś obecność. Chłód, niepewność oraz strach.

Spokój... — słyszę z głębi moich myśli. Głos nie należy do mnie, ale do kogoś, kogo charakterystyczną chrypę rozpoznam z kilometra.

Potter? — moje pytanie odbija się echem.

Szelest. Na karku czuję powiew wiatru, który przyprawia mnie o dreszcze. Nerwowo rozglądam się wokół siebie, chcąc dostrzec choć krztynę światła.

Malfoy?

Co to się kurwa odpierdala... - myślę.

Ciemność rozpływa się. Zataczam się do tyłu, otwieram szeroko oczy. Oślepia mnie światło dzienne jaśniejsze od jakiejkolwiek lampy.

Czy on właśnie...?

— Ja pierdole... — szepcze Potter.

Kieruję ku niemu wzrok. Podbiera się o komodę i ciężko dyszy. Nasze spojrzenia krzyżują się. W jego oczach odbija się strach. Wygląda, jakby zaraz miał wpaść w histerię.

— Co ty mi kurwa zrobiłeś? — mówię. Czuję, że zaraz zwymiotuję.

— Nic! — krzyczy. — To nie ja, przysięgam!

Śmieję się panicznie i przełykam gulę w gardle. Wciąż czuję, jak pulsuje mi skroń. Przykładam dłoń do czoła, krzywię się z bólu. Ja zaraz umrę...

On kurwa wszedł do mojej głowy.

Podnoszę się z podłogi i biegnę w stronę łazienki. Tylko nie to...

Otwieram szeroko drzwi i rzucam się na kolana. Ściskam zimne brzegi ustępu i wymiotuję. Obrzydliwe.

Nie wiem, jak Potter to zrobił, ale znalazł się w mojej głowie. Tak... nagle. Nie miałem pojęcia, że to potrafi. Gdybym wiedział, miałabym kolejny pretekst do nie umieszczania nas w jednym pokoju.

Za plecami słyszę czyjeś kroki. Grzywka wpada mi do oczu. Zanim zdążam zrobić cokolwiek, czuję czyjąś drżącą dłoń na czole. Choć mam na to ogromną ochotę, nie wyrywam się. Czekam, aż nudności ustąpią.

Kto by pomyślał, że Harry Potter będzie ślęczył nad wymotującym Draco Malfoyem?

Na pewno nie ja.

— Wdech przez nos, wydech przez usta — szepcze niepewnie.

Wstrząsa mną kolejna fala mdłości, ale wykonuję jego polecenie. Absurd.

Jeśli mój ojciec to widzi...

Gdy czuję, że nudności zelżały, podnoszę głowę i skrzywiam się z niesmakiem. Potter spuszcza wodę i odskakuję ode mnie. Spoglądam w jego stronę.

— Zapomnijmy o tym wszystkim — mówi, oddalając się w stronę drzwi.

Ten jeden raz muszę się z nim zgodzić.

a/n

tym razem jestem prawdziwym pisarzem na watt, bo dodałem muzyczkę w media. czy nawiązuje do tego rozdziału? jak najbardziej, so... czemu nie?

lubię ten rozdział. mam nadzieję, że wy również!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro