✝2✝

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

     Zawsze lubiłem liczbę dziesięć. Dziesięć, dziesięć przykazań. Będąc przy przykazaniach, są całkiem zabawne. Czy bez nich nie istniałaby moralność? A może zostały stworzone, podsumowując jedynie najwygodniejsze nakazy? Zaczynając od tego, iż nie wiadomo, czy zostały stworzone przez Boga, czy przez Mojżesza, który po stłuczeniu tablic mógł spisać swoje zasady na nowo? To zbędne, niepotrzebne, w mniejszym lub większym stopniu bezużyteczne, lub, według mnie... naciągane? Mimo wszelakich spaczeń, różnic i niedociągnięć, każdy człowiek ma poczucie moralności.
     Ja również.
     Wbrew pozorom – nigdy nic nie ukradłem, nie naruszyłem praw osobistych człowieka ani nikogo nie zabiłem.
     Mojżesz – owszem. Trzy tysiące osób. Bóg? Jeszcze więcej.

     „Ale nigdy nie nienawidziłem jedynego, prawdziwego Boga. Nienawidziłem Boga ludzi, których nienawidzę"

     Wodziłem palcami po krzywo zapisanych literkach. Gdzieniegdzie czarny atrament lekko się rozmazał, jednak wszystko było jak najbardziej czytelne. Nie miałem jak upewnić się, ile zeszyt już przeszedł, ale nie trafił do antykwariatu bez powodu. Czy właściciel oddał go tam sam z siebie, czy też nie, czy znalezienie dziennika przez osobę trzecią, jaką byłem ja, zostało zaplanowane, czy nie, teraz mogłem zapoznać się z zapiskami bezimiennego człowieka. I na moje nieszczęście, to nie fikcja. Zdążyłem upewnić się kilka razy.
     To rzeczywistość go ukształtowała.
     Jego rzeczywistość miała wpłynąć również i na mnie.

     Kiedyś powiedziano mi, że muszę się modlić, w przeciwnym wypadku pójdę do piekła. Odniosłem wrażenie, jak gdyby modlitwa, w tym wypadku, była karą lub metodą zastraszenia. Mam nadzieję, iż to przez nieumiejętność przekonywania osoby, od której to usłyszałem.
     Chociaż zauważyłem.
     Pokuta za grzechy to modlitwa.
     Czy aby na pewno rozmowa z Bogiem powinna odbywać się pod przymusem, za karę?

      Może to strach, może miłość, może chęć zabezpieczenia się, może wszystko jednocześnie, może coś zupełnie innego. Jeśli jednak podsumować te pobudki i przeanalizować je, wykluczają się nawzajem. Kochasz kogoś, kogo się boisz? Boisz się go, bo wiesz, jakie są lub mogą być konsekwencje sprzeciwienia się mu? Miłujesz go, ponieważ nie chcesz spotkać kogoś „straszniejszego"? Albo drogą eliminacji wybierasz najwygodniejsze wyjście, bo obawiasz się opcji drugiej? Być może to w porządku, być może nie, ocena tego nie należy do moich obowiązków lub możliwości. Należy ona do twojego Boga.

     Nie jestem pewien, ale wydaje mi się, że nie powinienem tego czytać w dzień poświęcony Bogu...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro