Rozdział 37

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Przez kolejne dni, każdy moment spędzony razem z szatynką nabierał dla mnie wyjątkowego znaczenia. Każde wspólne śniadanie, nawet te najprostsze rozmowy przy kawie, czy spokojne wieczorne spacery stawały się kroplami, które wypełniały naszą nieodkrytą relację. To było jak odkrywanie nowego świata, pełnego subtelnych niuansów i niezgłębionych tajemnic.

Szatynka była jak zagadka, którą powoli odkrywałam, jedna warstwa za drugą. Wciąż tkwiły w niej pewne nieuchwytne elementy, ale to właśnie one sprawiały, że odczuwałam jeszcze większe zaciekawienie. Jej uśmiech, spojrzenia, sposób, w jaki poruszała dłońmi – wszystko to stawało się dla mnie istotne, a moje zmysły wychwytywały każdy drobiazg, który pomagał mi lepiej zrozumieć tę fascynującą osobę.

Czasami wystarczało jedno spojrzenie, abym wiedziała, co czuje, choć słowa nie były jeszcze wypowiedziane. Były momenty, gdy nie musiałyśmy mówić, a wciąż byłyśmy na tej samej fali. Nawet w ciszy między nami unosiła się jakaś niewidzialna nić, która nas łączyła i umożliwiała swobodną wymianę myśli i emocji.

To nieustanne poznawanie drugiej osoby sprawiało, że z każdym dniem czułam się coraz bardziej pewnie i komfortowo w jej obecności. Niechęć do oddzielenia się od niej była coraz silniejsza, a każdy moment spędzony u jej boku stawał się drogocenny. Czy to rozmawiając o naszych pasjach, czy tylko wpatrując się późnymi wieczorami w gwiazdy, czułam, że nasza więź staje się coraz głębsza.

Czasami wydawało mi się, że w jej spojrzeniu dostrzegam iskrę czegoś więcej, coś, co może prowadzić do odkrycia naszych niespełnionych uczuć. Jednakże wciąż tkwiły we mnie obawy i wahania. Czy jestem gotowa na to, aby wyznać to, co czuję? Czy oby na pewno obie jesteśmy na tej samej fali? To pytania, które mi towarzyszyły, a które stopniowo prowadziły mnie do decyzji, której jeszcze nie byłam pewna, czy jestem w stanie podjąć.

Dochodziło do mnie, że każdy kolejny dzień zbliżał mnie do pewnego punktu – momentu, w którym musiałam podjąć decyzję. Były chwile, gdy ta myśl budziła we mnie ekscytację i radość, a jednocześnie wewnętrzny niepokój. Czułam, że to, co się między nami działo, było czymś wyjątkowym, coś, co mogło przekroczyć granice przyjaźni.

Raven była wciąż obok mnie, podobnie jak ciepłe letnie powietrze, które otaczało nas podczas naszych spacerów. Jej obecność stawała się dla mnie coraz bardziej naturalna, a nasze rozmowy przenikały się nie tylko słowami, ale również spojrzeniami i gestami. Choć wciąż były obszary naszych życiowych historii, które pozostawały w cieniu, czułam, że nie jestem już sama, że ktoś jest gotów mnie wysłuchać.

                                      ****

Kiedy dziewczyna oznajmiła, że tego wieczoru wybieramy się z jej przyjaciółmi do klubu, postanowiłam, że po powrocie wyznam jej, co do niej czuję. Nie miałam już siły ukrywać swoich emocji, a spotkanie z Eva i Lianem, było dla mnie pozytywną odskocznią od przytłaczających mnie myśli.

Tłum ludzi, głośna muzyka i migające światła sprawiły, że poczułam się rozluźniona i miałam ochotę na szampańską zabawę. Szatynka pewnym ruchem chwyciła mnie za dłoń, zwinnie przeciskając się przez tłum zebrany na sali. Przy barze jak zawsze czekali na nas jej przyjaciele, machając do nas z daleka. Gdy w końcu  do nich dotarliśmy, Eva chwyciła mnie w mocny uścisk, radośnie mnie witając. Liam od razu wręczył mi kufel zimnego piwa, szeroko się uśmiechając. Piątkowy wypad do klubu był ich standardową rutyną, która również wkradła się w moje życie. Czułam się dobrze w ich towarzystwie i byłam wdzięczna Raven, że mogłam ich poznać.

- Co u ciebie złotko? - spytała Eva, obejmując mnie przyjaźnie ramieniem.

- Trochę się wydarzyło, od kiedy ostatnio się widziałyśmy. - rzekłam, posyłając w jej kierunku szeroki uśmiech.

- Wylej kawę na ławę. Eva cię słucha. - oznajmiła, posyłając mi szturchańca w żebra.

- Rozstałam się ze swoją dziewczyną i Raven mnie przygarnęła. - oznajmiłam na jednym wydechu, wdzięcznie uśmiechając się w stronę szatynki.

- Opijamy smutki czy ulgę? - spytała, podejrzliwie mierząc mnie wzrokiem.

- Chyba ulgę - oznajmiłam, przez chwilę analizując swoje uczucia.

- Ciężki związek? - wtrącił zaciekawiony Liam.

- Raczej dziwny - rzekłam, nerwowo przeczesując  palcami włosy.

- Dajcie jej odpocząć, opowiedzcie lepiej co u was - wtrąciła szatynka, posyłając przyjaciołom piorunujące spojrzenie.

- Znów musiałam ci kryć dupę za poniedziałek. Szef powiedział, że gdyby nie twoja uroda i to, że przyciągasz klientów, już dawno wręczyłby ci wypowiedzenie - Eva powiedziała na jednym wydechu, przewracając oczami.

- Musiałam pomóc Brook. A on niech tak nie stęka i tak harujemy tam za marne grosze.

- Raven ma rację i tak nie znajdzie nikogo na nasze miejsce - dodał Liam, machając obojętnie  ręką.

- Hej. Co słuchać?

Usłyszeliśmy za plecami męską barwę nieznanego nam głosu. Cała nasza czwórka instynktownie odwróciła się w stronę dochodzącego dźwięku, z zaskoczeniem mierząc nieznajomego wzrokiem. Wysoki i przystojny brunet pospiesznie stanął przy barze, nie odrywając wzroku od Raven i szarmancko uśmiechając się w jej kierunku.

- Znamy się? - spytała z kpiną w głosie Eva, unosząc nonszalancko jedną z brwi do góry.

- Nie, ale chętnie przedstawię się twojej koleżance- oznajmił, jeszcze szerzej się uśmiechając i wyciągając dłoń w stronę Raven. - Jestem Mateo.

- Hej i pa. - wtrąciła ciemnoskóra dziewczyna, zasłaniając swoim drobnym ciałem przyjaciółkę.

Na twarzy chłopaka ukazało się widoczne poirytowanie, po czym dodał:

- Pozwolisz koleżance, żeby wypowiedziała się za siebie?

Raven spojrzała na nas niepewnym wzrokiem, czekając na naszą reakcję. Przyglądałam się jej  z ciekawością krótką chwilę, czekając na jej decyzję. Eva i Liam zachowali się podobnie – zaciekawieni obserwowali sytuację, ale pozostawili ostateczną decyzję Raven.

- Jestem Raven, a to moi przyjaciele Brook, Eva i Liam.

- Widzę, że świetnie się bawicie. Mogę się do was przysiąść.

- Jasne, dołącz do nas - odpowiedziała w końcu z uśmiechem, choć jej ton zabrzmiał trochę rezerwująco.

Mateo wyraźnie ucieszył się z zaproszenia. Szybko przyłączył się do naszej grupy, a barman przygotował kolejne napoje. Rozmowa wolno się rozwijała, a Mateo zdawał się być pełen opowieści i dowcipów, które wywoływały uśmiech na twarzy szatynki.

Siedzieliśmy razem przez jakiś czas, delektując się alkoholem, muzyką i atmosferą klubu. Jednak, mimo że rozmowa toczyła się swobodnie, nie mogłam pozbyć się pewnego niepokoju. Zaczynałam czuć się, jakby coś się zmieniło w relacji między mną a Raven od momentu, kiedy pojawił się Mateo. Była to subtelna zmiana, ale wewnętrzny niepokój narastał z każdą kolejną chwilą.

Kiedy z głośników popłynęła wolna muzyka, Mateo nagle odwrócił się do Raven, pytając:

- Powiedz mi, czy masz ochotę potańczyć? - zapytał, patrząc na nią intensywnym spojrzeniem.

Szatynka niepewnie spojrzała na mnie i na swoich przyjaciół, a potem na Mateo. Wydawało się, że przez chwilę się wahała, zanim w końcu kiwnęła głową.

- Jasne, dlaczego nie?

Mateo z gracją wyciągnął w jej stronę rękę, prowadząc ją na parkiet. Próbując ukryć oznaki swojego wewnętrznego niepokoju, uśmiechnęłam się do Evy i Liama, udając, że wszystko jest w porządku. Jednak kiedy Raven i Mateo zniknęli w tłumie tańczących, poczułam jakby, coś w moim wnętrzu pękło.

Zapadła krótka chwila ciszy, którą niemalże natychmiast przerwał Liam:

- Widzę, że Raven i ten chłopak wyraźnie się polubili.

Przyjęłam to stwierdzenie z uśmiechem, choć zupełnie nie czułam się szczęśliwa. Eva od razu zauważyła moją reakcję i pospiesznie odsunęła mnie na bok, mówiąc:

- Chyba znów ma gorączkę.

- Myślisz? Może po prostu dobrze się bawi.

- Przyzwyczaj się do tego. Faceci lecą na Raven jak muchy do gówna.

- Dziwisz się- spytał Liam. - To cholernie gorąca laska.

Gdy tak przez dłuższą chwilę przyglądałam się Raven tańczącej z Mateo, mieszanka skrajnych emocji wypełniła każdy zakamarek mojego wnętrza. Z jednej strony cieszyłam się, że widziałam ją tak uśmiechniętą i szczęśliwą, a zarazem towarzyszyło mi lekkie uczucie zazdrości. Jej ruchy były pełne energii i swobody, a wzajemne spojrzenia, które wymieniali, budziły we mnie mieszankę uczuć - zarówno zazdrość, jak i chwilami lęk.

Było to trudne do zaakceptowania, ale widok Raven tańczącej z kimś innym otworzył mi oczy na to, że nie jestem jedyną osobą w jej życiu. To, co nas łączyło, było specjalne, ale musiałam stawić czoła rzeczywistości, że Raven nie była moja i miała prawo do spędzania czasu z innymi ludźmi. Próbowałam udawać, że ta sytuacja jest dla mnie komfortowa, choć wewnętrznie toczyła się we mnie burza emocji - od zazdrości, przez niepewność, aż po wewnętrzną walkę.

Nie miałam ochoty dłużej na to patrzeć. Wiedziałam, że powinnam sobie z tym poradzić, żeby nie dać po sobie poznać, jak bardzo ta sytuacja mnie dotyka. Odwróciłam wzrok od ich tańca i poszukałam chwili ulgi w tłumie ludzi tańczących na parkiecie. Chciałam odciągnąć swoje myśli od Raven i jej tanecznego partnera, chociaż wewnątrz wciąż nie potrafiłam się z tym pogodzić.

Wzięłam głęboki oddech, próbując przegonić uczucia zazdrości i niepewności. Skupiłam się na muzyce, starając się oderwać od własnych myśli. Kierowana impulsem nachyliłam się w stronę Evy, proponując kolejne drinki. Kiedy dziewczyna wyraziła swoją aprobatę, udałam się w stronę baru, zamawiając kolejną kolejkę. Oparłam się o marmurowy blat, przeczesując niechętnie wzrokiem tłumy na parkiecie i mimowolnie, kierując spojrzenie w kierunku szatynki, która świetnie bawiła się w towarzystwie bruneta.

- Twoje zamówienie - wyrwało mnie głośne wołanie barmana, które natychmiast ściągnęło mnie na ziemię.

Pospiesznie zapłaciłam rachunek, wolno upijając łyk alkoholu i zajmując miejsce na wysokim hokerze. Zagubiona we własnych myślach, delektując się alkoholem, starałam się ukryć swoje fatalne samopoczucie.

- Hej mam wrażenie, że nie za dobrze się bawisz- usłyszałam miły żeński głos, dochodzący z mojej prawej strony.

Wolno odwróciłam się w jego stronę, napotykając parę ślicznych zielonych oczu, na których widok odebrało mi mowę. Wolno zeskanowałam siedzącą obok mnie blondynkę, której uroda wywarła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Dziewczyna przygryzała delikatnie słomkę, nie przerywając między nami kontaktu wzrokowego.

- Bywało lepiej- odpowiedziałam, posyłając w jej stronę szeroki uśmiech.

- Jesteś tu z kimś? - spytała, niekontrolowanie zatrzymując wzrok na moich pełnych ustach.

- Tak z przyjaciółmi, a ty? - zrewanżowałam się pytaniem, czując, że właśnie takiej odskoczni potrzebowałam.

- Z przyjaciółką, ale właśnie wyrywa jakiegoś faceta i tańczy z nim na parkiecie. - odpowiedziała, przewracając oczami i upijając  łyk swojego kolorowego drinka.

Skąd ja to znam?

- Jak to możliwe, że żaden facet nie wyrywa ciebie? - spytałam, nonszalancko się uśmiechając.

- Nie gustuję w facetach. - odpowiedziała, przygryzając nerwowo dolną wargę, po chwili rewanżując się pytaniem.  - Chociaż mogłabym spytać cię o to samo?

- Powiedzmy, że wolę płeć piękną. - oznajmiłam, posyłałam w jej stronę nonszalanckie spojrzenie.

Z klubowych głośników popłynęła latynoska muzyka, a w oczach dziewczyny pojawił się tajemniczy błysk, który momentalnie zmotywował mnie do dalszego działania.

- Zatańczysz? - spytałam, z gracją wyciągając w jej stronę dłoń i ciepło się uśmiechając.

- Jasne. Już myślałam, że nigdy nie spytasz - odpowiedziała, subtelnie się uśmiechając i delikatnie chwytając mnie za rękę.

Kiedy znalazłyśmy się na parkiecie, pewnym ruchem przyciągnęłam ją do siebie, oddając się w pełni w rytm muzyki. Finezyjne ruchy dziewczyny niemal, że idealnie zgrały się z moimi. Sensualne ruchy naszych bioder momentalnie przyciągnęły wzrok wielu obserwatorów, którzy zebrali się wokół nas na parkiecie. Zmysłowo kołysałam nas na boki, nie tracąc z dziewczyną kontaktu wzrokowego. Zbliżyłam nasze twarze, opierając się o jej czoło, a mój wzrok przeniósł się na lekko rozchylone usta mojej partnerki. Będąc w tej odległości, idealnie wyczuwałam jej przyspieszony oddech, który delikatnie muskał moją skórę. Czując wewnętrzną satysfakcję i palące spojrzenia zebranych do około, pewnym ruchem przechyliłam ciało dziewczyny w tył, sprawiając, że wygięła się w łuk. Wolnym i finezyjnym ruchem przesunęłam palcem po jej twarzy, zatrzymując się na jej ustach. Kiedy na twarzy dziewczyny pojawiły się wyraźne rumieńce,  pewnie ją do siebie przyciągnęłam, zmniejszając naszą odległość do minimalnej. Jej zielone oczy patrzyły na mnie z pełnym pożądaniem, a jej źrenice były rozszerzone do granic możliwości. Pewnym ruchem obróciłam ją wokół własnej osi, finezyjnie zatrzymując ją do siebie tyłem. Dziewczyna lekko odchyliła głowę, pozwalając moim palcom beztrosko błądzić po wgłębieniu jej szyi.

Skupiona na moich sensualnych ruchach, dostrzegłam w tłumie, przyglądającą się nam Raven. Na twarzy szatynki malowało się zaskoczenie, a jej usta były lekko rozchylone. Zainspirowana jej reakcją wolno przesunęłam dłonią po tali dziewczyny, pewnie chwytając jej biodra i odwracając twarzą do siebie. Blondynka całkowicie oddała się moim poczynania, a na w jej oczach odbijał się blask podniecenia. Kiedy muzyka dobiegła do końca, wolno się odsunęłam, chwytając za jej dłoń i składając na niej delikatny pocałunek. Do około nas rozległy się głośne brawa i pogwizdy. Czując płonącą we mnie satysfakcję, podziękowałam jej za taniec.

- Dziękuję- rzekłam, serdecznie się uśmiechając.

- Idziesz już? - spytała z żalem w głosie, nie wypuszczając mojej dłoni.

- Powinnam wrócić do znajomych.

- Mam nadzieję, że cię jeszcze zobaczę.

- Nie wykluczone- odpowiedziałam, puszczając jej oczko, po czym wolno się odwróciłam i udałam się w stronę stolika, przy którym siedział Liam i Eva.

- Cholera dziewczyno co to było? - rzuciła pospiesznie Eva, z trudem próbując ukryć malujące się na jej twarzy zaskoczenie.

- Nie wiedziałem, że tak się ruszasz- oznajmił Liam, durnie się uśmiechając.

- E to nic. - rzekłam żartobliwie, machając ręką.

- Nie bądź taka skromna. - wycedziła Eva, dodając - Pół klubu się na was patrzyło. Gdzie się nauczyłaś tak tańczyć?

Kiedy chciałam odpowiedzieć do stolika podeszła Raven i Mateo. Ich obecność przerwała naszą rozmowę, a ja spojrzałam na nich z uśmiechem.

- Widziałam wasz taniec. - oznajmiła Raven, a w jej głosie dało się wyczuć leki zawód- To było naprawdę ... fascynujące.

Spojrzałam na nią z wdzięcznością, ale zauważyłam, że wyraz jej twarzy nie był tak entuzjastyczny. W jej oczach dostrzegłam coś dziwnego, co wydawało się być niepokojem.

- Dziękuję - odpowiedziałam, czując wyraźne napięcie w powietrzu.

Mateo skinął głową, przyglądając się nam z zainteresowaniem.

- To było naprawdę niesamowite- dodał z aprobatą, po chwili kontynuując. - A gdzie twoja dziewczyna?

Na mojej twarzy pojawił się niekontrolowany uśmiech, który natychmiast zniknął, widząc reakcję Raven.

- To nie jest moja dziewczyna. Po prostu tańczyłyśmy.

- Po waszych ruchach mógłbym przyznać, że łączy was coś głębszego. - kontynuował Mateo.

- Widzisz kolego, między dwiema kobietami jest więcej pasji, niż mógłbyś sobie kiedykolwiek wyobrazić.- wtrąciła Eva, stając po mojej stronie.

- Dlaczego nie zaprosiłaś ją do stolika? - wtrąciła Raven, a w jej oczach widziałam lekkie zakłopotanie.

- Wieczór jest jeszcze młody. Poza tym jestem tu z wami. - odpowiedziałam nieco skonsternowana jej pytaniem.

- Raven idziemy na parkiet? - rzucił wesoło Mateo - Chciałbym spróbować nowych kroków.

- Idź, za chwilę do ciebie dołączę. - oznajmiła, posyłając mi ostatnie spojrzenie, po czym ruszyła w kierunku toalety.

Kiedy Mateo zniknął na parkiecie, a Liam udał się w stronę baru, Eva spojrzała na mnie wymownie, jakby wiedziała, że mam coś na myśli.

W porządku, nie jestem w stanie ukryć swoich myśli przed nią - pomyślałam.

- Zaszalałaś. Ta laska długo na pewno długo nie zapomni tego tańca. Mogłaś ją bez problemu wyrwać. Dlaczego tego nie zrobiłaś - spytała z zaciekawieniem Eva, unosząc lekko brwi.

Westchnęłam głęboko, zastanawiając się, jak to powiedzieć. W końcu musiałam się komuś wygadać, choć tak naprawdę obawiałam się reakcji jej przyjaciółki.

- Przegięłam prawda? - spytałam, nerwowo przygryzając dolną wargę.

- Eee tam od razu przegięłaś. Powiedzmy, że dałaś nietuzinkowy popis, o którym długo nie zapomną ludzie w tym klubie. - uśmiechnęła się do mnie życzliwie, posyłając mi szturchańca w żebra.

- Wiesz, chciałam w pewien sposób zwrócić na siebie uwagę Raven - wyznałam nieco nieśmiało.

Eva spojrzała na mnie z zaciekawieniem i pewnie przypuszczała, że coś takiego tkwi za moim  taneczno-zazdrosnym aktem.

- Aha, więc to miało związek z...? - zaczęła, ale nie dokończyła zdania.

- Z tym, co się dzieje między nami, to znaczy między mną a Raven - powiedziałam, odkrywając swoje uczucia przed przyjaciółką.

- Wiedziałam - Eva uśmiechnęła się zadowolona. - Rozmawiałaś o tym z Raven?

- Żartujesz. Poza tym na pewno nie czuje do mnie tego samego. Jak widzisz, bawi się w najlepsze z Mateo.- zaprzeczyłam, czując wypełniające mnie przerażenie.

- Myślę, że błędnie to oceniasz. - oświadczyła spokojnym tonem ciemnoskóra dziewczyna, nie przestając się uśmiechać.

- Co masz na myśli?

- Raven nigdy nie była z dziewczyną. To dla niej całkowicie nowe doświadczenie. Myślę, że jest to dla niej emocjonalnie intensywny proces, w którym próbuje zrozumieć co się z nią dzieje i co to oznacza dla jej życia. To etap, który wymaga czasu. Zresztą, sama dobrze wiesz, jak to jest. Każda z nas kiedyś przeszła przez podobne wyzwania związane z okresem samo odkrywania.

- Może masz rację. - westchnęłam, nie do końca przekonana.

- Nie jestem w głowie Raven, ale znam ją wystarczająco długo, by wiedzieć, że to, co się między wami dzieje, to coś więcej niż tylko przyjaźń. - dodała Eva, przyjaźnie klepiąc mnie po ramieniu.

- Nie przeszkadza ci to, że coś do niej czuję? - spytałam, czując ogromne skrępowanie.

- Przestań, nawet tak nie myśl. Raven jest dla mnie jak siostra. Wiem, że to gorąca laska, ale nasza więź jest zupełnie inna niż wasza. Tego nawet nie da się porównać.

- Nigdy ci się nie podobała? Wybacz za pytanie.

- Do dziś zachwycam się jej urodą, ale jej przyjaźń jest dla mnie najważniejsza. - Eva zachichotała, sprawiając, że poczułam natychmiastowe rozluźnienie.

Chciałam jeszcze coś dodać, ale gdy zauważyłam, że szatynka kieruje się w naszą stronę, zabrakło mi słów. Kiedy Raven przysiadła się do stolika, spojrzałam w jej niebieskie oczy, pospiesznie przenosząc spojrzenie na drewniany blat i jak w hipnozie analizowałam wypowiedź Evy. Czy między mną a Raven jest coś więcej niż przyjaźń? Te słowa brzmiały bardzo zachęcająco. Jednak czy rzeczywiście mogło tak być? Wątpliwości wciąż towarzyszyły moim myślom. Nigdy wcześniej nie miałam z tym problemu. Flirt i uczucia przychodziły same. Zawsze potrafiłam odpowiednio odczytać znaki, jednak z Raven było zupełnie inaczej. Może to dlatego, że nigdy wcześniej nie zakochałam się w hetero dziewczynie, a ogromny strach, że zniszczę naszą przyjaźń, odbieram mi całkowitą pewność siebie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro