Rozdział 5: ,,Chłopak Marinette"

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Adrien podał Marinette swój stary mundurek z czasów liceum, kiedy był mniejszy i drobniejszy, więc założył, że będzie na nią pasował. Dziewczyna włożyła go na siebie I wyszła z łazienki, trochę nieśmiała i zawstydzona.

Spokojnie, Adrien. Twoja dziewczyna jest w twoim pokoju. W twoich ubraniach. Tylko zachowaj spokój. Jesteś oazą spokoju. Jesteś miauczeniem kota. Cholera, nie! Żadne żarciki Czarnego Kota nie są tutaj dozwolone!

-Idę teraz się położyć. -powiedziała Marinette, szybko kierując się do łóżka Adriena.

-Czy pasują ci ubrania? -zapytał Adrien, podchodząc do kanapy i siadając na niej.

-Ta-k, dzięki. Jesteś pewny że nie chcesz spać w łóżku? Mogę zając kanapę jak coś. -uśmiechnęła się.

-Nie, tak jest w porządku. W każdym razie kanapa jest o wiele bardziej wygodna. -posłał dziewczynie uśmiech, przykrywając się kocami.

Marinette usadowiła się pod kocami na łóżku Adriena i położyła głowę na jego poduszce, odsuwając swoje kucyki na bok.

-Marinette? -szepnął Adrien w ciemności.

-Tak? -odpowiedziała, nieco zdenerwowana kiedy zobaczyła jak Tikki podlatuje do niej i kładzie się tuż koło jej boku.

-Jeśli czegoś potrzebujesz, daj mi znać. Możesz być sobą kiedy jesteś ze mną. Tak długo już jesteśmy przyjaciółmi. -powiedział Adrien, mając nadzieję, że jego słowa ją pocieszą. Chociaż zamiast tego usłyszał pociągnięcie nosem w ciemności, co natychmiast sprawiło, że poczuł się dziesięć razy gorzej.

-Marinette? Czy...powiedziałem coś co się zasmuciło? Czy ty płaczesz? -zapytał.

Dziewczyna nie odpowiedziała. Chciał wstać i iść do niej ale ponownie-nie był jej chłopakiem. Bynajmniej teraz.

-Marinette? -zapytał ją ponownie.

-Wszystko okej, Adrien. -powiedziała, ocierając łzy i starając się opanować swój głos.

Wiedział, że to było kłamstwo, ale był też świadomy, że dziewczyna przyjdzie do z nim porozmawiać, kiedy będzie gotowa. Tylko potrzebowała czasu. Adrien zmarszczył brwi w ciemności i zamknął oczy kładąc się spać, wiedząc, że na ten moment nie mógł nic zrobić dla Marinette. Niestety wiedział że położy się spać płacząc.

Następnego ranka Adrien obudził się i złożył koce. Podszedł do swojego łóżka i zobaczył, że Marinette wciąż śpi, więc postanowił jej nie budzić. Stał tak jeszcze przez chwilę, zauważając że jej oczy były czerwone więc wiedział, że faktycznie płakała do czasu aż zasnęła. Serce go bolało.

Adrien wyszedł z łazienki i porozmawiał z Nathalie pytając ją o ubrania dla Marinette. Kobieta uwzględniła to w planie dnia, dziękując jej.

Mijały godziny a Adrien zauważył, że Marinette jeszcze nie zeszła na dół na śniadanie. Sabine i Tom byli w salonie I rozmawiali pomiędzy sobą razem z ochroniarzem Adriena. Kobieta zauważyła chłopaka stojącego w przedsionku patrzącego na ich rozmowę, więc do niego podeszła

-Gdzie jest Marinette? -zapytała Sabine.

-Jeszcze śpi. -powiedział. -Myślę, że płakała zeszłej nocy.

-Marinette bardzo kochała piekarnie. Ma stamtąd tyle wspomnień. Mogłeś sam to zobaczyć, kiedy pożar wszystko spalił....i zabrał jej mnóstwo dobrych chwil. Daj jej trochę czasu. -uśmiechnęła się Sabine, klepiąc Adriena po plecach, gdy szła z powrotem do Toma.

Adrien westchnął i zabrał trochę śniadania dla Marinette. Wszedł do środka pokoju ale zobaczył, że łóżko była puste. Obrócił się wokół siebie, ale nie mógł jej znaleźć. Położył jedzenie na małym stoliku naprzeciwko kanapy i zerknął jeszcze do łazienki, ale tam też jej nie było.

Gdzie mogła się podziać? Nie mogła go minąć, gdy szedł na górę ze śniadaniem, mogła? Powinien pójść na dół I sprawdzić?

Usłyszał nad sobą uderzenie i momentalnie coś mu zaświtało. Dach. Przypomniał sobie, że dziewczyna lubiła tam przesiadywać. Wspiął się na górę i wystawił głowę na zewnątrz znajdując ją siedzącą na dachu. Miała nogi ugięte w kolanach przysunięte do klatki piersiowej i tylko wpatrywała się w pogrążone w ciemności miasto.

Chłopak uśmiechnął się do siebie i zeskoczył na dół zabierając koc, żeby po paru sekundach znów być na górze.

-Tu jesteś. -powiedział widząc ją trochę zaskoczoną.

-Przepraszam, nie chciałem cię przestraszyć. -uśmiechnął się.

-Jest okej. -odparła wracając do przyglądania się miastu.

Adrien owinął koc wokół Marinette i usiadł koło niej.

-Nie musisz tutaj ze mną siedzieć. -posłała mu delikatny uśmiech. -Wiem że masz Chiński, pianino albo szermierkę czy coś innego do poćwiczenia.

-Marinette, to nie istotne. Jestem tu żeby porozmawiać. Chcę porozmawiać z tobą. -powiedział także kierując swój wzrok w stronę miasta.

Marinette uśmiechnęła się, a jej policzki przybrały czerwony odcień, jednak w żaden sposób tego nie skomentowała.

-Ja, um... czy wszystko w porządku? -zapytał.

-Wszystko oke...

-Wiem że tak nie jest Marinette. -przerwał jej chłopak.

-Adrien.

-Marinette, jak długo już jesteśmy przyjaciółmi? Odkąd mieliśmy 14 lat? Teraz mamy już 23, no weź. -westchnął.

-Po prostu tęsknię za domem. Moi rodzice stracili swoje miejsce. Stracili wszystko. Ja straciłam wszystko. -powiedziała Marinette wzdychając.

-Wiem, że tak się wydaje. Chociaż... właściwie nic nie straciłaś. -uśmiechnął się odwracając żeby na nią spojrzeć.

-W sensie? -zapytała zmieszana.

-Ty i twoja rodzina wciąż tu jesteście. Dalej masz ich tak samo jak swoich przyjaciół. Wciąż masz tamte wspomnienia. To miejsce to był tylko budynek. -powiedział chłopak wpatrując się w jej oczy.

Marinette pomyślała przez chwilę, ale potem uśmiechnęła się wiedząc, że wszystko, co powiedział było prawda.

-Dzięki Adrien. -powiedziała przytulając go.

Adrien zrobił to samo i zarumienił się, zamykając oczy i uśmiechając się. Po chwili Marinette puściła go i rozmawiali tak jeszcze przez chwilę na dachu, i wyglądało na to, że dziewczyna powoli zaczęła bardziej otwierać się na chłopaka.

-Wiesz...bardzo mi kogoś przypominasz. -uśmiechnęła się.

-Kogo? -zapytał.

-Mojego chłopaka. -zaśmiała się.

-O, tak, wiem że masz jakiegoś, ale nigdy nie wyłapałem jak ma na imię.

-Więc...umm...on wolałby żeby to pozostało tajemnicą. Jak na razie. -powiedziała rumieniąc się.

-Umiem dotrzymywać sekretów. -Adrien mrugnął okiem.

-Nie! -Marinette lekko odepchnęła chłopka śmiejąc się przy tym.

Nie wiedział, czy to w jaki sposób się śmiała czy to, jak lekko go popchnęła, ale coś w tym jak droczyła się z nim sprawiało, że ją pragnął.

Ujął ją za rękę, którą go pchnęła i pociągnął do pocałunku. Oczy dziewczyny otworzyły się szeroko zszokowane, a gdy Adrien zdał sobie sprawę, co zrobił, spotkał się z mocnym uderzeniem w twarz. Otworzył oczy ze zdziwienia, gdy ukłucie jej dłoni zaczęło szczypać go w policzek.


*Hejcia!! Dzięki za przeczytanie i wszystkie miłe komentarze, wiele dla mnie znaczą.

Dajcie znać co myślicie o tym rozdziale, a w przyszłym tygodniu postaram się przetłumaczyć ich trochę więcej.

Jak czujecie się w związku z powrotem do szkoły? bo ja szczerze jestem trochę przerażona.

Jak zwykle zapraszam do zobaczenia dubbingu na yt: LadySusanna

I ofc, oryginał: STACEY HOLT

I pamiętajcie o piciu wody!!!

ps. ten rozdział był dla mnie trochę trudny do przetłumaczenia ze wzgl na zawiłość większości zdań złożonych, które po Polsku mają zupełnie inną kolejność, więc musiałam pozmieniać parę słów, ale nie martwcie się -chodzi o to samo co w oryginale i nic mu nie ujmuje.

Do zobaczonka niedługo :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro