2. Polityka na matematyce
Zawzięcie opwiadałam przyjaciółce o nowych ustawach wymyślonych przez Unię Europejską, a następnie równie mocno wyśmiałam polskich polityków. Nie spotkało się to z zainteresowaniem rozmówczyni.
Wręcz przeciwnie. Julia przewracała oczami, dyskretnie sprawdzała czas, czy szukałam pomocy w reszcie klasy. Co tylko wywoływało mój uśmiech. Uwielbiałam ją męczyć. Oczywiście, jak zawsze na matematyce, wszyscy albo zajęci przymusowym podchodzeniem do tablicy, albo telefonami. Nauczycielka miała w jeszcze głębszym poważaniu agonię mojej towarzyszki, rzygającej polityką. W sumie to nayczycielka miała wszystko w poważaniu. Nawet to, co działo się na tablicy, o czym świadczył fakt zwalniania jej z innych szkół.
W końcu kobieta spojrzała na nas, a ja przełknęłam ślinę uświadamiając sobie ile zadań jestem w tyle. Moja przyjaciółka wręcz przeciwnie, zapewnie w duchu dziękowała Bogu, za wybawienie z opresji.
- Ciszej bądźcie - rozkazała, wracając do pisania jedynek, czerwonym długopisem, na naszych ostatnich kartkówkach. W końcu za coś jej płacą.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro