Kulisy powstawania „Cieniobójców" (wyzwanie @Tail90)

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Czy wszystko gotowe? Wygodny fotel — jest. Szklanka coli zero — jest. Wyśmienicie. Próba mikrofonu... to znaczy pióra... albo klawiatury! Tak! Miałem na myśli klawiaturę. Raz, dwa, trzy...

Zanim zacznę na dobre, proszę, wybaczcie mi paskudną okładkę do „Za kulisami", jest tu na razie tylko po to... żeby była.

Chyba nastał czas, żeby przejść do gwoździa programu. Szanowni czytelnicy, drogie czytelniczki, otrzymałem niedawno wyzwanie od Tail90, by napisać co nieco o procesie twórczym opowiadania (a może bardziej powieści?), które jest moją pracą flagową. Oczywiście mowa tu o „Cieniobójcach". Na początku trochę się wahałem, gdyż nie wiedziałem, czy mam na tyle materiału, by ciekawie przedstawić kulisy powstawania mojego wattpadowego dziecka, ale dodatkowa nominacja od LarissaBloom ostatecznie przekonała mnie do napisania tego tekstu. Opowiem wam o „Cieniobójcach" od samego początku, ostrzegam, że może wymsknąć mi się jakaś informacja o wydarzeniach, które jeszcze nie zostały spisane, ale jeżeli już, będzie to bardziej zapowiedź niż spoiler. Natomiast spoilery z opublikowanych szesnastu rozdziałów mogą się w tekście przewijać dość często, zatem jeżeli nie jesteś na bieżąco z lekturą, a chcesz ją przeczytać, to właśnie zostałeś ostrzeżony/a! ;)

Pierwsze szkice

Na sam pomysł wpadłem niecałe dwa lata temu. Już nawet nie pamiętam, jak to się stało i co mnie natchnęło, ale o późnej godzinie nocnej wskoczyła mi do głowy idea. Nie myślałem zbyt długo, zapaliłem lampkę, chwyciłem za notes i długopis, a potem... zacząłem spisywać wszystko, co mi przyszło do głowy. Wiedziałem, że chcę stworzyć świat przykryty przez wieczną noc, bo bogowie/strażnicy tego świata coś zawalili. Nie wiedziałem wtedy jeszcze co, ale miałem już podwaliny, jakiś zalążek fundamentów. Następnie w mojej głowie pojawiły się groteskowe istoty, które miały być zagrożeniem nadającym większej grozy światowi ogarniętemu przez mrok. Nazwałem je bardzo intuicyjnie Cieniami. Początkowo miało istnieć wiele ich rodzajów, cieniste, zdeformowane pająki, drzewce i inne śmieszne potworki. Ostatecznie koncept Cieni ujednolicił się i powstał jeden (czy aby na pewno? ;P) ich rodzaj. Wisienką na torcie i potężniejszą formą istot skrytych w ciemnościach zostały Upiory, o których nie mogę na razie powiedzieć za wiele. Za to mam dla was zajawkę! Niedługo pojawi się rozdział z perspektywy jednego z nich! Tak, tak, nie przesłyszeliście się. Myślę, że nie rozwieje on jeszcze tajemniczości tych istot, za to da wam parę wskazówek.

Gdy te pomysły ogarnęły moją głowę, wykiełkował w moich myślach tytuł. A właściwie dwa tytuły. Odnosiły się one do osób, które miały z Cieniami walczyć. „Łowcy Cieni" czy „Cieniobójcy"? Ostatecznie zdecydowałem się na ten drugi, gdyż brzmiał dużo bardziej oryginalnie i hmm... epicko? I lepiej przyciągał wzrok. Ciekawostka: w czasie pisania odkryłem, że Cieniobójcy pojawili się polskim tłumaczeniu „Eragona" (w oryginale Shadeslayers), a termin odnosił się do osób, którym udało się zabić Cienia. Mam nadzieję, że tytuł nie ściągnie na mnie gniewu polskich tłumaczy dzieł Paoliniego :P.  

Geografia, fauna i flora

Okej, no to miałem już koncept. Co dalej? Worldbuilding oczywiście! Nie wystarczyła mi przecież informacja, że to świat przykryty wieczną nocą. Zacząłem od geografii. 

Musicie wiedzieć, że początkowo nie było trzech głównych nacji, o losach których możecie przeczytać na kartach powieści. Istniało jedno państwo podzielone na trzy księstwa — jelenia (obecnie Laccia), byka (Urhan) i sowy (Kigor). Wtedy nie istniał jeszcze unikalny bestiariusz świata, więc nazwy te wydawały się w pewnym sensie odpowiednie. Całym królestwem miał zarządzać król, co kadencję wybierany z innego księstwa, który miał utrzymywać podzielony kraj w pokoju. Ostatecznie pomysł został porzucony, a na jego miejsce wskoczyły trzy państwa wraz ze swoimi ludami, odmienną architekturą i kulturą. Pierwszy powstał Kigor (ciekawostka: na początku prac Cieniobójcy mieli być tylko w księstwie sowy, czyli ówczesnym Kigorze), potem Laccia, a na końcu Urhan wraz ze swoimi unikalnymi mieszkańcami. Urhanu jeszcze nie poznaliście zbyt dobrze, ale (taka zajawka) rasa, która go zamieszkuje, nie jest rasą ludzką. Ani elfami, ani krasnoludami, ani żadnymi konwencjonalnymi istotami fantasy. 

Przy tym punkcie wspomnę też o faunie i florze świata. Powstała ona dużo później, wtedy, kiedy tworzyłem już pierwszą oś fabularną, a nowe smaczki z tego zakresu wciąż dodaję! Każde ze zwierząt spełnia jakąś rolę w świecie, czasem zastępuje realne stworzenie, a czasem wykorzystuje się je do czegoś innego, nowego. Flora też zasługuje na odrobinę uwagi. Niektóre rośliny (jak złotokrzewy) służą tylko ubarwieniu świata, inne zaś mają specjalne właściwości i są wykorzystywane w różny sposób (dymoziele, Zguba, czy najpopularniejsze w Fareanie lumifungi). Kiedy skończę pisać tę opowieść, na końcu zamieszczę solidny bestiariusz i zielnik ^_^. Mapa oczywiście też się pojawi, pewnie wcześniej, ale wolę dobrze ją przemyśleć, na razie jest tylko dla mnie :P.

Magia

Systemy magiczne to kolejny element świata. Na początku nie było Zaklinania, a Gemomanci nosili miana Wędrowców, ich moce zaś były bardziej przyziemne i raczej mało efektowne. Cieniobójcy mieli walczyć... drewnianymi mieczami. Na ten materiał miały być wrażliwe Cienie, a każdy rodzaj drewna zapewniał dodatkowe właściwości. Ostatecznie zdecydowałem się ujednolicić magię, całą jej esencję zamknąć w przeróżnych kamieniach, w większości szlachetnych. Do stworzenia Zaklinania zainspirowały mnie gry komputerowe, w których przykładowo można było włożyć topaz do broni, po czym ta zyskiwała +10 do ataku. Oczywiście Zaklinanie to nie wkładanie kamienia do miecza i buff do siły, ale stwierdziłem, że to ciekawy pomysł i odpowiednio obrobiony i przemodelowany będzie pasował jak ulał. Poszedłem za ciosem, do dwóch systemów dorobiłem moc ochronną kamieni, które miały tworzyć strefę ochronną. Wtedy narodził się pierwszy pomysł fabularny związany z postaciami boskimi. Niestety, nic więcej nie mogę powiedzieć.

Moce naszych uroczych kryształków też pierwotnie wyglądały inaczej. Przykład? Przedmioty Zaklęte aleksandrytem działały na zasadzie zmiany kształtu. W ogóle cała moc zamiany związana z aleksandrytem była zainspirowana tym, że ów kamień zmienia kolor w zależności od oświetlenia. Podobna inspiracja wystąpiła np. w przypadku cymofanu, który jeszcze się nie pojawił (tak, do ustalania mocy też czasem korzystałem z researchu ;P).

Magia pomogła mi urozmaicić faunę i florę świata, by nie było zbyt monotonnie. W końcu to świat przykryty przez mrok! Ale... czy nie jest tam zimno? I tak i nie. Ta cała Wszechnoc to kopuła mroku ogarniająca świat. Blokuje promienie światła, ale w pewien sposób się nagrzewa. Na pewno jest chłodniej niż normalnie, ale nie panuje wieczny ziąb, słońce cały czas gdzieś tam jest. Nie wiem, na ile to logiczne wyjaśnienie, ale na takie mnie stać :P.

Miał istnieć system magiczny oparty na eliksirach, ale wstrzymałem się z tym pomysłem, bo brakowało mi uzasadnień i nie był on potrzebny z punktu widzenia fabuły. Nie chciałem się też za bardzo zaplątać.

Fabuła i postacie

Fabuła i akcja, a także postacie zostały skonstruowane na samym końcu. Cóż, fabuły wam nie będę zdradzał, mogę za to powiedzieć kilka ciekawostek. W pewnym momencie prac zdecydowałem, że Rhyan umrze... w okolicach piętnastego rozdziału! Wtedy koncept na całą akcję był zupełnie inny. Ostatecznie zdecydowałem się na zmiany i na to, że nie będę aż takim karykaturalnym Georgem Martinem (ale ostrzegam, lubię zabijać swoje postacie od czasu do czasu :P) i że za bardzo lubię Rhyana, żeby go ot tak uśmiercić (i to na samym starcie!). Cały motyw Wszechnocy, bogów i Upiorów wyglądał inaczej. Nie mogę powiedzieć, co się zmieniło, bo rzuciłbym być może ogromne spoilery :P. To teraz co nieco o bohaterach.

Rhyan — pierwszy bohater (a przynajmniej ludzki), jakiego zrodził mój umysł. Pierwotnie miał być bardziej podobny do Geralta z Rivii, ale wyrosła z niego trochę inna postać, z czego jestem zadowolony, bo nie chciałem robić kalki. Na samym początku był jedynym bohaterem point of view (to było jeszcze przed pomysłem na jego śmierć, który wspominałem wyżej). Wątek Rhyana nie rozwija się tak szybko w porównaniu do innych bohaterów, ale szykujcie się na małą bombę. Dorzucę ciekawostkę — na pewnym etapie prac zorientowałem się, że jego alias jest... zupełnie nie na miejscu, przecież nie ma kolibrów w Fareanie! Na szczęście znalazłem małą furtkę, a mianowicie podania ze świata sprzed Wszechnocy, bo te istnieją i miały istnieć (nie są więc włożone na siłę i tylko do celu tego uzasadnienia). W ten sposób uratowałem się przed błędem logicznym :P.

Ren — druga chronologicznie postać, która została przeze mnie stworzona. Przy tworzeniu jej backstory spędziłem trochę czasu (i sprawdzałem, czy po dotkliwych poparzeniach możliwa jest konieczność amputacji. Mam nadzieję, że internet mnie nie okłamał). Rhyan miał władać Zaklętym orężem, Ren zaś miała być Gemomantką, tak żeby wśród gamy naszych bohaterów był pełen zakres postaci władających magią. To postać, w której zmieniało się najmniej od samego początku. Jej obecny wygląd i charakter są właściwie pierwszymi szkicami. Byłem z nich tak zadowolony, że nie chciałem zepsuć :P.

Tennaer — bohater, który pojawił się przy zmianie konceptu na akcję powieści. Zastąpił Jarena, ten został wykopany, bo powielał backstory Ren i po dłuższym przemyśleniu był kompletnie zbędny dla fabuły. Wracając do naszego króla — stał się postacią kluczową dla ostatecznej wersji wydarzeń. Śmierć jego żony jest motorem, który napędza jeden z ważniejszych wątków w „Cieniobójcach". Aqen miała zginąć później, ale zdecydowałem, że nie ma co tego odwlekać, bo wydarzenia poprzedzające jej zgon byłyby tylko zapychaczami, informacjami, które mogę przedstawić później. Tennaera chyba lubię najmniej z całej ekipy przewodniej, ale za to ma bardzo fajny (w mojej opinii) wątek. Mimo wszystko, ciągle go lubię. Jest postacią niejednoznaczną, z jednej strony w pewnym sensie dobrą, mającą wolę, by uratować królestwo, a z drugiej bardzo porywczą, kiedy ktoś krzywdzi jego bliskich i nieco zbyt pewną siebie. Przede wszystkim rodzina. Retrospekcje o królu Laccii też się pojawią :P. 

Lydia — początkowo miała być postacią epizodyczną, ale na etapie planowania wyrosła z niej bohaterka drugoplanowa. Zauważyłem, że wielu shipuje ją z Rhyanem i cóż... ja też :P. Odegra jeszcze swoją rolę w „Cieniobójcach", to wam mogę zagwarantować.

Poel — Poel wyrósł na postać point of view, choć początkowo miał być jedynie bohaterem trzecioplanowym. Ostatecznie ranga fabularna wszystkich Arcymistrzów została podniesiona. Lubię go, myślę, że ma ciekawy charakterek ;).

Avilias — Przyszła pora na mojego ulubieńca! Pierwotnie miał mieć zupełnie inną osobowość (tak samo jak Kane), a jego rola była ograniczona. Jestem niesamowicie zadowolony ze zmiany. Drobną inspiracją do stworzenia obecnego charakteru tej postaci był Tyrion Lannister — oboje są nieprzeciętnie mądrzy i często sarkastyczni, choć różnice można zauważyć gołym okiem. Ciekawostka: Avilias jest biseksualny.

O boskich bohaterach na razie milczę, a o reszcie postaci się nie rozpisuję, bo jest ich multum. Zrobię to, jeżeli będziecie chcieli :P. Na razie powiem tylko, że przykładowo Dartha i Gertha miało nie być, a kiedy już zostali wprowadzeni, ich rola sprowadzała się tylko do sprawienia, by Rhyan był gotów zaryzykować utratę swojego ostrza dla dodatkowych rekrutów. Ostatecznie wyrosło coś więcej. Imię Faerien (i nazwa kontynentu Farean) zostały zaczerpnięte z tytułu fanowskiego filmu mojej znajomej, który nosi zbliżony tytuł — Farien (pozdrawiam Cię, Monika, jeśli to czytasz :P).

Podsumowanie

Gdy większość elementów była gotowa, zasiadłem do pisania. Kiedy wrzucałem pierwsze rozdziały, zmieniło się jeszcze parę istotnych rzeczy. Resztę historii już znacie :P.

Na pewno nie zawarłem w tym krótkim tekście wszystkiego, co chciałem. Coś pominąłem, na bank! Mam jednak nadzieję, że podzieliłem się chociaż częścią ciekawych faktów na temat mojej pracy. Choć ciągle nakładam drobne poprawki, ciąg wydarzeń jest już uporządkowany. Myślę, że wyrosło mi coś naprawdę ciekawego i godnego uwagi, a zakończenie (choć na razie waham się nad dwoma różnymi endingami ;D) was usatysfakcjonuje! Starałem się, by fakty się ze sobą łączyły i mam nadzieję, że nie popełniłem w procesie twórczym jakiegoś rozwiązania deus ex machina. Oczywiście uważam, że to dopiero początek mojej drogi, a kolejne prace będą lepsze. Muszę się jeszcze dużo nauczyć :P.

A teraz *zaciera rączki* chciałbym nominować Frosty_Flake i aldanari, by opowiedzieli coś o swoim procesie twórczym, bo jestem ciekawy (choć pracę tej drugiej muszę jeszcze nadrobić ^_^)!

Pozdrawiam serdecznie i widzimy się w XVII rozdziale „Cieniobójców"! :D

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro