[7] - Lina za wszelką cenę

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jeszcze nie dotarłem do celu, ale jestem bliżej niż wczoraj.

Sara
Morro wrócił do domu cały roztrzęsiony, a jego policzki i powieki były czerwone, jakby płakał. Zapewnił mnie, że Wszystko jest zajebiste i poszedł spać. No cóż. Ja jeszcze siedziałam przy laptopie i szukałam odpowiedzi na zagadkę. Siedziałam w salonie po ciemku. Było tylko światło z laptopa. Nagle usłyszałam dziwnie dźwięki w kuchni. Wróciłam do laptopa, ale w kuchni znów był hałas. Powoli wstałam i poszłam do kuchni. Zapaliłam światło i już chciałam atakować, kiedy dotarło do mnie, że nie mam co. Kuchnia była w nienaruszonym stanie. Nagle coś rzuciło mi się w oczy.
-O kurwa!-wrzasnęłam na cały pokój i zaczęłam wymachiwać patelnią-giń! Giń suko! Morro! Morro!-zaczęłam go wołać. On przyszedł.

-Co ty odpierdalasz, młoda?-pyta zaspany.
-Mysz...-chowam się za nim.

Morro
Na kuchennym blacie siedziała mysz i zajadała sie serem.
-I tylko po to mnie Budzisz?-pytam.
-Zabij ją!-mówi.

Chwyciłem ją za ogon i wyrzuciłem za okno.
-Zadowolona?
-Tak, gejku.-uśmiechnęła się.
-Mówiłem: nie mów tak do mnie.-wróciłem do łóżka. Rankiem następnego dnia weszłem do salonu, a tam Sara śpiąca głową na laptopie. W dodatku na stole było mnóstwo kubeczków po kawie.
-Sara, wstawaj.-szturchnąłem ją.
-Nic nie widziałam, nic nie słyszałam!-wrzasnęła wzbudzając się.
-A spoko.-uśmiechłem się-piłaś kawę?-pytam.
-Tak, by nie zasnąć, ale zasnęłam.
-Nie dziwię się. Ta kawa była bezkofeinowa.-patrze na kubek.

Sara
Morro staranie opracował plan zdobycia specjalnej liny. Była ona na dachu garażów blokowych.
-Właź.-powiedział robiąc z rąk kołyskę.
-Wal się na dupe.-mówie zła.
-Ech...sam wejdę, ale masz iść za mną.
-Dobra.-Morro przyniósł drabinę. Razem się wspieliśmy. Morro biegł po linie, a ja za nim, Nagle...

Morro
-Ach!-Sara wrzasnęła. Odwróciłem się, a Sary nie było, tylko dziura w dachu garażu.
-Saruś?-zajrzałem przez dziurę. Ona leżała na ziemi, ale była przytomna-krwawisz?-pytam.
-Raz w miesiącu, ale da się przeżyć.-zaśmiała się. Sam wybuchułem śmiechem i poszłem po line. Lina za wszelką cenę...nawet za ból Sary.

Na dzisiaj koniec rozdziałów ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro