Rozdział 6

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Perspektywa Mii
"Za niedługo trzeba pożegnać się z Alison...Będzie ciężko , ale nie uronie łzy. Nie płakałam od 5 lat i nie zamierzam tego zmieniać."
Wróciliśmy do domu dziecka,w niezłych humorach,przypuszczam ,dlatego że nikt narazie nie myśli o wyprowadzce Ali...Poszlismy do swoich pokoi,żeby się przebrać w bardziej komfortowe ciuchy.Ja przebrałam tylko koszulkę.Po paru minutach wszyscy znaleźliśmy się w salonie.Usiedliśmy na kanapie,nikt się nie odzywał.Ta cisza była uciążliwa, więc postanowiłam ją przerwać.
-Więc...
-Więc..-powtórzył po mnie Dani
-Eh..nawet nie wiem co mam powiedzieć-powiedziała Alis
-Ja też-oznajmiłam z przyjacielem w tym samym momencie.Zaczęliśmy się cicho śmiać.Nikt nie wytrzymał i wszyscy rzuciliśmy się sobie w ramiona.Siedzieliśmy w tym uścisku przez długą chwilę,dopóki nie przerwał nam dzwonek.Otworzyć poszła Elizabeth,wiedziałam to bo miałam idealny widok na drzwi wejściowe.Weszło państwo Preston...
-Nie chce was opuszczać-szepnęła Ali ze łzami w oczach,w końcu nie wytrzymała i wybuchnęła płaczem.
-Cii..nie płacz mysza..-powiedziałam
-Przepraszam,że przeszkadzam,ale musimy jechać-wtrącił się pan Preston
-Jeszcze chwilke-poprosił Daniel
-No dobrze..-zgodził się niechętnie
-My też nie chcemy skarbie..ale to nie nasza decyzja.Ale pamiętaj zawsze będziemy z tobą.BestFriends4ever?-zapytał Daniel podając nam małe paluszki
-BestFriends4ever-powiedziałyśmy jednocześnie
-Szybciej czas ucieka tik tak!-powiedział pan Preston ,już nie lubie gościa
-Cameron!Pozwól im się porządnie pożegnać.-naskoczyła na niego małżonka,no cóż skoro znam jego imię i nazwisko to...
-Kocham was-powiedziałam z wielkim trudem , nienawidzę okazywać uczuć.Oni o tym wiedzieli więc tylko mnie przytulili,a ja odwzajemniłam gest.
-My ciebie też-powiedzieli jednocześnie
-Ej czemu my tak często mówimy
jednocześnie ja sie pytam?!?-zapytałam ,żeby ich trochę rozweselić,jak na zawołanie zaczęli się śmiać a ja z nimi.
Odkleiliśmy się od siebie niechętnie.
-No to...do zobaczenia-powiedziała i uśmiechnęła nieśmiało Alison
-Do zobaczenia-powiedziałam z pokrzepiającym uśmiechem
-Pa-oznajmił Daniel
-Jak by się coś działo dzwoń-mówię
-Wiem-odpowiada Ali.
Ostatni raz się przytuliliśmy, a ona poszła do państwa Preston(czytaj starego zgreda i miłą panią).Gdy wychodzili ostatni raz pomachała nam a my odmachaliśmy.Będzie nam bardzo ciężko.
-Chcecie może pogadać-zapytała dyrektorka ośrodka
-Nie dziękujemy-odparł chłodno mój przyjaciel.
Poszliśmy do mojego pokoju,a gdy już w nim byliśmy Daniel przylgnął do mnie jak dziecko do misia i zaczął szlochać.Zaczęłam go głaskać uspokajająco po plecasz i szeptałam słowa otuchy.
-T-ty nic n-n-nie r-r-rozumiesz-i jeszcze bardziej zaczął szlochać,ten widok łamie mi serce.On i Alison są najważniejszymi osobami w moim życiu,gdyby im się coś stało zabiłabym gołymi rękami osobę,która ich skrzywdziła.
-A powiesz mi dlaczego?-zapytałam łagodnie
-N-n-noo b-bo j-j-j-ja jąą k-o-o-o-o-o-ch-a-a-am!!-wyjąkał,a ja zamarłam.On i Alison?!? Chociaż w sumie chcę ich szczęścia,więc gdyby byli razem to cieszyłabym się i ich wspierała.
-Nie tłum w sobie emocji,wyznaj jej swoje uczucia przy najbliższej wyjątkowej okazji.Nawet pomogę ci coś wymyślić,gdzie byś mógł ja zabraća na randkę-powiedziałam
-N-n-naprawdę?-zapytał z nadzieją i świecącymi oczami
-Pewnie że tak chce waszego szczęścia-oznajmiłam jakby to była najoczywistrza rzecz ba świecie
-Dziękuję-wyszeptał i mnie moooocno przytulił,tak że nie mogłam oddychać
-Nie m-moge od-dychać-ledwie powiedziałam.Jak poparzony odskoczył ode mnie pytając czy wszytko w porządku.Zaczęłam się śmiać i pokiwałam głową na tak.Resztę dnia spędziliśmy na wspominaniu naszych przypałów,heh,było z czego się pośmiać.Reszty nie pamiętam bo zasnęłam.
Perspektywa Michaela
Gdy wróciliśmy do domu ,poszedłem do kuchni,żeby coś zjeść.
-Chcecie coś ?!-krzyczę
-Tak!-odpowiadają mi chórkiem.
Po chwili na talerzu było 20 kanapek z tego 1 miałem w ustach.Czemu tak dużo?Dla nas to malutko..Przyszłem do salonu,usiadłem na kanapie obok smutnego Asha(już nawet wiem z jakiego powodu,hihi) i położyłem talerz na stolik.Luke i Calum rzucili się na niego jak jakieś zwierzęta(mówiłem?),a Ashton tylko trochę zjadł.W końcu Cal nie wytrzymał i zapytał:
-Ej Ash co jest?
Na co ja wybuchnąłem śmiechem,a Ashton popatrzył się na mnie zażenowanym spojrzeniem,za to Luke i Cal patrzyli się na nas zdezorientowani.Gdy się uspokoiłem, zapytałem Asha
-Mogę?-z nutką rozbawienia
-Widzę ,że nabijanie się ze mnie sprawia ci przyjemnosć ,więc tak- powiedział znudzny i zażenowany jednocześnie.
-A więc,Ash jak to Ash,został ze mną, aby coś jeszcze wypić.Chwilę siedzieliśmy w ciszy,dopóki nie zauważył czarnowłosej piękności i poszedł ja wyrwać.Ja siedziałem znudzony, bo wiedziałem że to zrobi.Zaczął się do niej przystawiać ale ona go ignorowała.W końcu laska się wkurwiła i tak mu przypierdoliła że aż upadł na ziemię,a ona odeszła jak gdyby nigdy nic.-gdy skończyłem zacześli sie tak śmiać ,że turlali się po podłodze.
-A i jeszcze jest coś jeszcze-zaczął Ash-Gdy powiedziałem do niej "Hej mała co tam?"a ona mi odpowiedziała "Mała to jest twoja pała a teraz spierdalaj"a gdy ja jej ospowiedziałem "Chcesz sprawdzić?" a ona na to "Sorry stary,ale nie przestałabym się śmiać"-mówi zażenowany jeszcze bardziej, a my wybuchamy po raz kolejny śmiechem.
Po docinaniu Ashtonowi i obejrzeniu paru filmów(oczywiście w towarzystwie pizzy) poszliśmy spać.

Mam nadzieję, że jutro będzie lepsze.
Po chwilowym myśleniu na temat mojej siostry, poprostu zasnąłem.

____________________________________
Witam i rozdzialik klikam!!
Więc kochani tak jak pisałam dzisiaj rozdział postaram się codziennie dodawać od dziś do 26 grudnia, a w sylwestra się zobaczy;-) Tak więc...
KOMENTUJESZ,GWIAZDKUJESZ-MOTYWUJESZ!!!!
Wesołych świąt misie!!!

YamahaGirl

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro