Rozdział 1 - Z Wizytą W Polskiej Szkole

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Po raz kolejny biegłam spóźniona do klasy. Wiedziałam, że dzisiaj zaczynam od historii, a nauczycielka zawsze była surowa i nie tolerowała spóźnień. Nic na to nie poradzę, że znowu nie zadzwonił mi budzik! Gdy wreszcie dotarłam do sali lekcyjnej, przystanęłam przed nią, dysząc że zmęczenia. W końcu, ostrożnie otworzyłam drzwi. Mym oczom ukazała się znienawidzona historyczka.

– Kogo to me oczy widzą? Czyżby Irina Rozenberg we własnej osobie?–zapytała, patrząc na mnie przenikliwym wzrokiem –Siadaj, siadaj. I tak masz już nieobecność.

Zgrzytając zębami że złości, usiadłam na swoim miejscu, obok mojej dobrej koleżanki, Gabiji Kairys. Jak zawsze, była ubrana na sportowo. Ogarnęła swoje jasne włosy i spojrzała na mnie swoimi niebieskimi oczyma, lecz szybko wróciła do notowania tematu lekcji. Ja również zerknęłam na tablice, wyjęłam przybory i zaczęłam przepisywać.

– Dzisiaj opowiemy sobie o kongresie wiedeńskim. Odbył się on...
Nauczycielka zaczęła prowadzić lekcje, jednak ja nie mogłam się skupić. Strasznie nudziła nie ciekawymi faktami i datami. A przecież historia to taki fascynujący przedmiot, który powinien być opowiadany z pasją, a nie...
Moje rozmyślania przerwał donośny głos z końca klasy.

–Moim zdaniem, Święte Przymierze zostało słusznie powołane! Powinna być równość między narodami, a nie...

Słowa te wypowiedział uczeń o imieniu Dimitri Iwanow.  Był raczej małomówny, ale jak chciał, to umiał się postawić, często w dziwnych sytuacjach. Czemu chciał udowodnić rację Święte u Przymierzu, związanego głównie przeciwko Polsce, naszej ojczyźnie?

– Przepraszam bardzo, a ty niby kim jesteś, żeby o tym decydować? To przymierze było tylko dla umocnienia władzy monarchów, idioto!
I tak minęła nam kolejna lekcja historii.

Na przerwie, tak jak zawsze, usiadłam z znaną wam już Gabjią, oraz jej koleżanką, Leną Wiśniewską. Była ona brunetką o ciemnych oczach i jasnej karnacji. Dodatkowo, zawsze przysiadł się do nas jej najlepszy przyjaciel, Istvan Kocsis. Albo odwrotnie, bo często przedstawiał się najpierw nazwiskiem. Do naszego grona często dołączała dziewczyna dręczona przez Dimitrja. Lena nienawidziła chłopaka, Więc ich interesy były wspólne, lecz nie za bardzo się lubiły. Dziewczyna nazywała się Natasha.
Jeżeli myślicie sobie teraz, że nasza klasa ma wiele dziwnych imion, macie rację. Właściwie każdy z ich klasy miał nietypowe, niepolskie imię lub nazwisko. Mogły być tego dwa powody. Pierwszym z nich było, że ich rodzice prawdopodobnie mieli dużo pieniędzy, więc chcieli wyróżnić swoje dzieci wyjątkowym imionami. A drugi, że to nie jest tak na prawdę szkoła, tylko edukacja obozu dla uchodźców. Biorąc pod uwagę mentalność naszej klasy i to wszystko, co zauważyłam podczas sześciu lat nauki z nimi, to jestem pewna, że druga opcja jest bardziej prawdopodobna. W końcu nikt by nie przyjął mnie do szkoły z bogatymi dzieciakami.

Wychowywałam się w domu dziecka, porzucona po narodzinach. Nie pamiętałam zbyt dużo z okresu dzieciństwa, a te ułamki pamięci, co mi się przypominały, nie były zbyt pozytywne. W każdym razie, kiedy przyszedł czas na pójście do szkoły, zamiast do szkoły połączonej z przytułkiem, poszłam do podstawówki z akademikiem i to jeszcze prywatnej. Czemu miałam takie szczęście? Nadal nie znam dokładnego powodu. Podobno ktoś ofiarować datek i akurat mi się przytrafiło to szczęście. Nie potrafiłam jednak w to uwierzyć. Od dawna interesowałam się swoim pochodzeniem, chciałam się dowiedzieć kim byli moi rodzice. Jednak te pytania na razie pozostały dla mnie bez odpowiedzi.
Kompletnie zamyślona, nie spostrzegłam, że moje towarzyszki pochłonęła zajmująca dyskusja.

– Musimy coś z tym zrobić. Nie pozwolimy, aby Dimitri pozwalał sobie na takie antywolnościowe zagrywki. Musiały bronić wolności! Niepodległości! Psia krew, Polska czeka! -– wykrzyknęła Lena, nie zważając na tłumy na korytarzu. Wiele osób popatrzyli się na nią że zdziwieniem lub złością.

– O co znowu chodzi? – zapytałam zaskoczona tym nagłym wybuchem.

– Znów zdenerwowała się na Dimitrjia. Wiesz, że często się kłócą – odpowiedziała znudzona Gabrija.

– Jak dla mnie, nie ma się co gorączkować. On zawsze taki był i taki będzie – tym razem, zabrał głos Istvan. Nie odzywał się od początku przerwy.

– Ja... – chciałam wyrazić swoją opinię, lecz zabrzmiał dzwonek i nasza debata została przerwana.

Reszta lekcji minęła raczej szybko. Wychodząc z klasy, pakowałam raczej długo swoje rzeczy, więc wszyscy moi znajomi zdążyli już pójść do internatu. Jedyną osobą, która pozostała w klasie, była Lyudmyla. Dziewczyna raczej zawsze trzymała się na uboczu i z nikim nie rozmawiała, nie licząc jednej osoby, ale to już inna historia. Miała piękne, ciemne długie włosy i karnację bladą, że aż prawie białą. Nikt jej nie zaczepiał, bo podobno w chwili złości umiała na prawdę zrobić krzywdę. Spojrzała na mnie z zaskoczeniem.

– A Ty jesteś? – spytała, jakby próbowała przypomnieć sobie coś o mnie.

– Irina – odpowiedziałam zaskoczona, że osoba, z którą przebywałam ponad sześć lat w jednej klasie, nie pamiętała mojego imienia. Cóż, może było nas dużo, a ja nie wyróżniałam się aż tak z tłumu, jednak moja duma została boleśnie zraniona.

– Nie o to mi chodzi – widocznie zirytowała się kobieta.
Spojrzałam na nią że zdziwieniem. Nie rozumiałam do końca jej pytania. Lyudmyla za to spojrzała na mnie z widocznym zdziwieniem.

–  To ty nie... Czyli ty jesteś... Nie jesteś... Muszę powiadomić szefostwo– powiedziała i wybiegła z sali. Zdziwiona, również wyszłam, nie będąc do końca pewną co się stało.

Wróciłam do internatu, cały czas powtarzając sobie w myślach rozmowę z Lyudmylą. Uważała ze jestem inna? Owszem, kiedy byłam młodsza, byłam raczej nieśmiała i nie miałam zbyt wielu przyjaciół. Bardzo dokuczała mi wtedy pewna dziewczyna, o imieniu Elena. Nie rozumiałam, co jej zrobiłam. Nikt nie stawał w mej obronie, aż do pewnego momentu. Był pochmurny dzień, a ja znowu byłam gnębiona przez nią. Kiedy myślałam, że nie wytrzymam już poniżania, usłyszałam przy sobie głos:

– Puść ją.

Te dwa słowa sprawiły, że Elena się odwróciła i zmierzyła wzrokiem dziewczynę, która wypowiedziała te słowa. Osobą, która mnie wtedy uratowała, była Lyudmyla. Byłam zaskoczona, ponieważ nie miałyśmy głębszych więzów. Ledwo kojarzyłam jej twarz. Z jakiejś przyczyny dziewczyna chyba bała się Lyudmyly, ponieważ spojrzała na mnie tylko z nienawiścią i odeszła. Po tym wydarzeniu próbowałam z nią pogadać i jej podziękować, lecz nigdy nie miałam okazji. Pewnego dnia zaczepiła mnie Gabrija.

– Nie podchodź do niej, nie ma to sensu. I tak się z Tobą nie zaprzyjaźni – odpowiedziała z obojętnym wyrazem twarzy.

– Dlaczego? Wydaje się... Miła – słowa te wypowiedziałam z wielkim trudem, ponieważ o Lyudmyle można było powiedzieć wiele dobrego, ale nie to że jest miła. Przeciwnie, była raczej oschła i nie lubiła rozmów.

– Była moją najlepszą przyjaciółką przez lata 1- 3 – odrzekła, starając się zachować neutralny wyraz twarzy. Jednak było widać, że mimo maski obojętności, dalej czuje olbrzymi ból po stracie przyjaźni. Po chwili kontynuowała – nie chciałam, żeby to się skończyło, ale... Sama widzisz.
Gestem dłoni wskazała na rozgrywający się niedaleko scenkę.

– Dimitrijeczku mój drogi kochany, czemu nie chcesz ze mną porozmawiać? –Lyudmyla przyklejała się wręcz do chłopaka, próbując go objąć, jednak ten stanowczo się przed nim bronił. Cóż, może ciemnowłosa nie lubiła rozmawiać z normalnymi ludźmi, ale z tymi nie normalnymi, do których Dymitria można było zdecydowanie zaliczyć.
I właśnie w taki dziwny sposób zaczęła się moja przyjaźń z Gabjią.

Kiedy skończyłam już wspominać przeszłość, skupiłam się na teraźniejszości. Weszłam do mojego pokoju w akademiku. Dzieliłam go z trzema dziewczynami. Znanymi już wam Gabriją i Leną ale również Evą - optymistyczną ekstrawertyczką, której wszędzie było pełno. Na początku niezbyt dobrze dogadywała się z tą ostatnią, jej głośność mocno irytowała moją naturę. Kładąc się na łóżku, postanowiłam porozmawiać ze współlokatorkami.

– Jak wam minął dzień?
Wiem, że to oklepane pytanie, idealne do zawiązania smalltalku a nie prawdziwej rozmowy. Ale byłam już tak zmęczona szkoła, że nie miałam siły niczego wymyślić.
Głowa Leny obróciła się w spowolniony tempie w moja stronę.

– Jeszcze się pytasz? Nie pamiętasz, że ten debil zepsuł mi dzień dziś rano?
Lena miała to do siebie, że była strasznie pamiętliwa i rzadko komukolwiek odpuszczała.

– Nic się nie bój. Masz we mnie świadka. Będę zeznawać dla ciebie w sądzie - odpowiedziała z kamienną twarzą Gabija.

– I ja, i ja! - do rozmowy włączyła się ta irytująca dziewczyna. W sumie nigdy jej nie pytałam o to, czy miała robiony test na ADHD.

Na razie jednak skupiłam się na bardzo interesującej książce, która zaczęłam czytać. Lena nadal wyzywała Dimitria od najgorszych szatanów, co w położeniu z wiedzą o tym, że jest strasznie religijna, wydawało się co najmniej dziwne. Lecz ona uważała to za zupełnie dwie różne sprawy i twierdziła, że on nie podlega przykazaniom boskim.

– Co robicie? – rozmowę przerwał nam znajomy z pokoju obok, Neklan. Miał zabawne imię, z którego powodu często był wyśmiewany, lecz nic sobie z tego nie robił. Zupełnie niezauważenie przedostał się do naszego pokoju.
– Lepszym pytaniem jest: co Ty tu robisz? – zapytała Eva. Dziewczyna z chłopakiem znali się wręcz od piaskownicy i mimo licznych kłótni zawsze się wspierali.
Ten natomiast uśmiechnął się i rzekł:
– Nie miałem nic ciekawego do roboty więc pomyślałem że do Was wpadnę. Przyniosłem planszówki.
Często że sobą graliśmy, kiedy nam się nudziło. Dzisiaj postawiliśmy na uno. Graliśmy wiele rund, w tym jedną wygrałam. Czułam się szczęśliwa otoczona wszechobecnym ciepłem, przyjaźnią i dobra atmosferą. Ale czy na pewno?

1458 słów bez notki
Może to nie dużo, ale nie było pisane na siłę. Poza tym, ten rozdział jest bardziej wstępem i postaram się pisać dłuższe.
Następny rozdział mam nadzieję że opublikuje w następny piątek i jest możliwość że to będzie mój stały czas dodawania rozdziałów, ale nie wiem czy dam radę.
Co do samej książki, będzie ona pisana w nieco dziecinnym stylu, ponieważ uznałam że nie umiem pisać na poziomie szkoły średniej i taka tematyka będzie bardziej odpowiednia.
Co do shipow, które będą, mam już jakieś zarysy, ale wszystko się tworzy i jeżeli ktoś chce tu jakiś zobaczyć, to piszcie a ja zastanowię się nad Waszą sugestią. Prawdopodobnie ten rozdział opublikuje jutro w piątek bo jest już późno i dodatkowo nie mam okładki.
No cóż, do następnego. Jeżeli macie jakieś uwagi, możecie je śmiało pisać w komentarzach.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro