Rozdział 9

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Uwaga! Poniższy rozdział jest dziełem fikcyjnym! Nie ma on na celu propagować żadnych ideologii.

Po tym odwróceniu się ode mnie przyjaciółek, dni mijały zaskakująco normalnie. Mimo bólu po ich stracie, próbowałam żyć dalej, mimo że mieszkałyśmy w jednym pokoju. Do mojej rutyny jednak dołączyły codzienne spotkania z Kazachstanem. Zamiast tylko rozmawiać o byciu krajami, polityce, dziedzictwie i innych międzynarodowych sprawach, czasem po prostu zachowywaliśmy się jak zwykli ludzie. Słuchaliśmy muzyki, rozmawialiśmy o szkole i graliśmy w gry wideo. Byk jedyną osobą, którą dobrze znałam i nie patrzyła się na mnie krzywo. Nawet mimo tego, że Polska nie była przy naszej rozmowie, to usłyszała o wszystkim od swoich przyjaciółek. Jej niechęć do komunizmu była znaną, co patrząc na historie, nie było niczym dziwnym.

— Dzisiaj porozmawiamy sobie o kontakcie z Przywódca i krajów — z zamyślenia wyrwał mnie głos Sergeya, siedzącego przede mną. Mimo wielu luźnych przerywników, nasze lekcje nadal się odbywały, a ja wynosiłam z nich wiedzę cenniejszą, niż z chodzenia do szkoły. Z drugiej strony, nie do końca da się to porównać. 

— Jak mamy z nimi rozmawiać? —  zapytałam. 

—  Normalni ludzie o nas nie wiedzą, więc nie możemy tak sobie po prostu wejść. Musimy przybrać naszą krajową formę, a wtedy...

— Krajową formę? — zapytałam głupio.  Nie do końca rozumiałam słowa chłopaka. Mimo, że wiedziałam o nieświadomości naszych obywateli, zdziwiły mnie słowa chłopaka. 

— No tak. Twoje koleżanki ci nie powiedziały? —  spytał. Po moim pokręceniu głową kontynuował —  Aktualnie jesteś w ludzkiej wersji. Wyglądasz jak zwykły człowiek. Ale jeżeli chcesz, możesz zamienić się w wersję krajową.

—  Jak będę wyglądać?

—  No cóż, jak zwykle, z wyjątkiem tego, że skóra na twojej twarzy pokryje się kolorami flagi twojego kraju, a reszta ciała będzie również w narodowych kolorach, jednak umieszczonych nierównomiernie.

— Dlaczego dopiero teraz się o tym dowiaduję? Przecież to mogło pomóc mi się zidentyfikować! —  zdenerwowałam się.

— Spokojnie. To nie do końca by tak działało. Kiedy chcesz się przemienić, musisz powiedzieć "chcę być" i nazwę kraju, którym jesteś. Inaczej to nie działa.

— Aha —  poczułam się głupio przez mój wybuch —  a co, jeżeli bym powiedziała nazwę innego kraju? — zapytałam zaciekawiona.

Kazachstan spojrzał na mnie śmiertelnie poważnie.

—  Tego nikt się nie dowiedział. Jednak mówią, że jeżeli ktoś to zrobi, jego państwo spotka zagłada —  jego głos nagle stał się jakby nieco mroczniejszy, lecz po chwili chłopak otrząsnął się i kontynuował — Spróbuj się przemienić. 

Zamknęłam oczy, tak jak to robią osoby z filmów, gdy mają swoje magiczne przemienienie. Może ty było głupie, ale pomogło mi się skupić.

— Chcę być Naddniestrzem —  wyszeptałam. Nie poczułam nic, nawet najmniejszego dreszczu. Otworzyłam oczy i prawie krzyknęłam, widząc swoją skórę. Na moich rękach były seledynowe i czerwone pasy, przeplatające się. Mimo, że widziałam już wcześniej moją flagę, widok ten wciąż był dla mnie niemałym zaskoczeniem. 

Sergey bez słowa podał mi lustro. Seledynowy pasek zaczynał mi się poniżej oczu i kończył nad górną wargą. Otoczony był przez dwa intensywnie czerwone paski. Z boku czoła, praktycznie całkiem przykryty włosami znajdował się emblemat komunistyczny.

— Wow — szepnęłam z podziwem. Zaskoczenie, radość, ekscytacja, poczucie spełnienia, może nawet trochę smutku kotłowało się we mnie. 

Po chwili uświadomiłam sobie, że gapię się z otwartymi ustami na mój wizerunek. Zamknęłam je więc i oddałam lustro chłopakowi, który przyglądał mi się nieco dziwnie. Zignorowałam to jednak i zapytałam:

— No więc? Co daje mi ta forma? Przecież ludzie, jeżeli mnie zobaczą, nie będą mnie słuchać bardziej niż w normalnej ludzkiej formie.

— O to właśnie chodzi, że cię nie zobaczą —  wyjaśnił cierpliwie Kazachstan, uśmiechając się. — Kiedy jesteś w tej formie, widzą Cię tylko inne kraje. I może alkoholicy, ale kto takiemu uwierzy, że widział kolorowego stwora, z flagą na głowie? Jeżeli chcesz przekazać coś władzom, wystarczy, że im to szepniesz. Nie jest pewne, że cię posłuchają, ale jest szansa.

Pokiwałam głową. Rzeczywiście, to miało sens.

— Czyli to tak Dimitri przemyka się na lekcje, nie musząc stawać twarzą w twarz ze sprzątaczką, która kazałaby ściągać mu jego Adidasy? —  zapytałam, kręcąc głową z udawanym niedowierzaniem. Chłopak roześmiał się na mój żart, a ja wkrótce do niego dołączyłam. 

—  Jeszcze jedno. Jak mam znowu wrócić do mojej dawnej formy? —  spytałam, gdy przerwaliśmy śmianie się.

— Tak samo jak w formę krajową, tylko zamiast nazwy kraju, musisz powiedzieć człowiek —  odpowiedział.

Wykonałam jego polecenie, tym razem już nie zamykając oczu. Moja skóra znowu zamieniła się na normalną.

—  Dziękuję za dzisiejszą lekcję.

Pożegnałam się z chłopakiem i wróciłam do swojego pokoju. Był on pusty, nie licząc milczącej Gabiji, która tak dobrze się zakamuflowała, że zauważyłam ją dopiero po chwili. 

—  Cześć —  próbowałam zacząć rozmowę. Dziewczyna zignorowała mnie całkowicie, przewracając tylko stronę książki, którą czytała. 

Postanowiłam uszanować jej decyzję o milczeniu. Usiadłam na moim łóżku, założyłam słuchawki i zagłębiłam się w muzyce. Ostatnio coraz więcej obcowałam z kulturą Mołdawii. Sergey mówił, że to naturalne. Każdy kraj, kiedy się o tym dowiadywał, stawał się nieco bardziej patriotyczny. Niestety, moje państwo było małe oraz nieuznawane, co spowodowało, że nie miało wielu artystów. Mimo to, nieliczne utwory powstawały w moim państwie. Słuchałam muzyki zarówno z Naddniestrza, Mołdawii oraz Rumunii. Chciałam jak najwięcej słuchać rumuńskiego, ponieważ mimo, że go umiałam automatycznie od urodzenia, nigdy nie próbowałam w nim mówić. Znałam słowa, ale nie umiałam odtworzyć akcentu, mimo że poszło mi to lepiej niż u innych, próbujących się nauczyć. 

Nagle usłyszałam głośny tupot stóp, jakby ktoś kogoś gonił. Zdjęłam słuchawki i otworzyłam drzwi.

Zdenerwowany szkolny skarbnik, który z tego co wiedziałam, był personifikacją Niemiec, gonił Dimitria i jego przyjaciela, trzymających coś w rękach.

— Oddawajcie moje fiszki, wy... —  krzyczał za nimi.

Chłopaki wbiegli do toalety, usłyszałam szum spuszczanej wody i głośne nucenie hymnu radzieckiego. Nie byłam zbyt zaskoczona, takie akcje zdarzały się u nas regularnie. Kiedy już skończyli ten artystyczny występ, przy okazji krzycząc prorosyjskie hasła, wybiegli z toalety, wymijając Niemca. Ten tylko odszedł korytarzem, zrezygnowany. Podszedł do osoby, w której rozpoznałam Lenę, zamienili kilka słów, aż w końcu dziewczyna odeszła w stronę naszego pokoju. Weszła, a ja zamknęłam za nią drzwi. 

— Pewnie ci się to podobało, co? — zapytała, spoglądając na mnie agresywnie. Do takich rozmów między nami dochodziło regularnie. O ile Litwa była dobra w ignorowaniu mnie, tak Polska otwarcie wyrażała swoje niezadowolenie. 

— Nic takiego nie powiedziałam —  sprzeciwiłam się.  

— Ale mimo wszystko — upierała się.

— Nie rozumiem o co ci chodzi. To nie moja wina, że jestem akurat personifikacją Naddniestrza.

— Ale twoja wina, że się nie wyrzekłaś komunizmu! Masz wybór, mogłaś zmienić zdanie swoich obywateli.

— Wtedy nie miałoby to sensu! Moi obywatele chcą odłączenia od Mołdawii, właśnie przez to, że opuściła Związek Radziecki!

—  Ja wolałabym się zabić, niż być państwem komunistycznym —  dziewczyna była nadal nieugięta.

— Ja chcę tylko tego co najlepsze dla moich obywateli! Czy to aż tak trudno zrozumieć? — argumentowałam. Lena wzruszyła tylko ramionami.

— Jaaasne, każdy komuch tak mówi.

— To co według was mam zrobić, żeby wybielić się w waszych oczach? Znowu być przyjaciółmi?

Na moje słowa, Gabija zdjęła słuchawki.

— Zrzeknij się dziedzictwa.

Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę.

— I co mam z nim zrobić? Przecież nie oddam Dmitrijowi! — wzdrygnęłam się aż na tą sugestię.

— Nic — odpowiedziała spokojnie — po prostu się go wyrzeknij. Nikt nie będzie go mieć.

Przez ostatnie dni dowiedziałam się wielu szokujących informacji. Jednak wciąż byłam zaskoczona całą tą sytuacją. Może powinnam faktycznie zrzec się dziedzictwa? Odzyskałabym przyjaciółki i byłabym bezpieczna od prześladowań Białorusi. Moje państwo i tak było nieuznawane i nic nie wskazywało na to, by miało się to niedługo zmienić. Poza tym, komunizm był ideologią, która pochłonęła życia milionów. Decyzja wydawała się oczywista. 

Ale wtedy coś zrozumiałam. Nie robiłam tego dla siebie, jak Lyudmyla i Dimitri. Nie robiłam tego dla dobra ogółu. Robiłam to dla moich ludzi, którzy powołali mnie do życia. Którzy chcieli zostać w ZRSR z własnej, nieprzymuszonej woli. Nie czują się Rosjanami, Ukraińcami, czy Mołdawianami. Czuli przynależność do komunistycznego narodu. I musiałam to uszanować.

Te przemyślenia zajęły mi chwilę, przez którą milczałam. Na twarzach moich przyjaciółek zabłysła nadzieja.

— Nie —  byłam zmuszona zniszczyć ich wyobrażenia o mnie nawracającej się na ich szlachetne wartości. Czasem trzeba było bronić konkretną grupę, a nie cały świat.

— Wiesz, że to oznacza koniec naszej przyjaźni? —  zapytała Polska. Pokiwałam powoli głową, cały czas patrząc jej głęboko w oczy —  a więc wybrałaś tą ścieżkę. Nie licz na naszą pomoc.

Odeszła, a ja wciąż stałam na środku pokoju, milcząc. Chciałam coś powiedzieć, ale to był mój wybór. Było mi smutno, że tracę przyjaciółki, ale to była jedyna opcja.

Moje rozważania przerwała Białoruś, która wbiegła bez pukania do naszego pokoju. Nie wiem, jakim sposobem. Na jej widok Litwa poderwała się z łóżka.

—  Czego potrzebujesz? —  spytała nieco opryskliwie. Dziewczyna rozejrzała się, jakby była tu pierwszy raz. Wydawała się bardzo zdenerwowana.

—  Dzięki Bogu Gabi, że cię widzę, mam nadzieję, że nie jest jeszcze za późno —  odpowiedziała.

1448 słów

Staczam się,  ludzie. Ale obiecałam sobie, że dokończę ten rozdział i oto jest. Wracam już do systematycznego pisania. Następny rozdział będzie w piątek. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro