Rozdział 19

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Halo?

- Cześć, mam nadzieję, że nie przeszkadzam – usłyszałam znajomy głos

- No tak średnio bym powiedziała, bo aktualnie leżę w wannie

- Dużo myślałem o tym, co się ostatnio stało

- Ja też. Wszystko w porządku, udajmy, że nic się nie stało – uśmiechnęłam się do słuchawki

- Cieszę się, że między nami wszystko dobrze – wyczułam radość w jego głosie – Dobra, to ja już nie przeszkadzam.

- Cześć

Nie wiem dlaczego, ale ucieszyłam się, słysząc głos Filipa. Jakieś pół godziny jeszcze poleżałam, a potem postanowiłam położyć się spać, nie czekając na powrót moich współlokatorów. Kolejne dni nie odznaczały się niczym niezwykłym, jak zwykle: dom, szkoła,trening, praca. Nie widziałam się przez ten czas z Fifim, ale prawie codziennie wysyłaliśmy sobie smsy. Jest niedziela rano. Dzisiaj z dziewczynami gramy u siebie o Puchar Polski. By się nie rozpraszać, to specjalnie odcięłam się od technologii. Po odbyciu rutyny zeszłam do kuchni, w której urzędował Dominik.

- Dzień Dobry, gotowa by skopać im tyłki?

- Dzień Dobry, jestem dobrej myśli – uśmiechnęłam się

- No i dobrze, masz i smacznego

- Dziękuję

Zjadłam moje pyszne śniadanie, a następnie wzięłam torbę i ruszyłam na trening. Niektórzy kibice zajmowali miejsca na trybunach już 2 godziny przed meczem, a trenera, Paulę, Olę i mnie czekała jeszcze konferencja prasowa. Ja nie należę zbytnio do osób medialnych, ale udzielanie wywiadów zwykle mi nie przeszkadza, bo nie udzielam ich na tyle dużo, by mieć ich dość. Dziennikarze zadawali dużo pytań, które głównie były kierowane do trenera lub do naszej Pani kapitan, ale mi i Oli też kilka się dostało. Mecz zaczął się równo o godzinie 17. Mecz był bardzo wyrównany, ale ostatecznie to do nas uśmiechnęło się szczęście i mogłyśmy wznieść upragnione, ciężko wypracowane trofeum. Tradycyjnie przeszłam się po boisku, w celu podziękowania kibicom za przybycie i doping, ale tym razem z pucharem. Już miałam wejść do tunelu, kiedy usłyszałam znajome głosy.

- Krasnal Mistrzem Polski – krzyknęły z góry dwie szczerzące się osoby, z czego wysoki wąsacz był w okularach przeciwsłonecznych i kapturze

- No nie wierzę! - krzyknęłam, uśmiechając się do Maćka i tajniaka Szcześniaka

- Dasz nam autograf? Jesteśmy Twoimi najwierniejszymi fanami! - krzyknął Maciek

- Ja tam wolę koszulkę – krzyknął Fifi z uśmieszkiem

- Chciałbyś wąsaczu – zaśmiałam się, zdjęłam rękawice, na których złożyłam swój autograf i rzuciłam w stronę Maćka, który dostał w głowę jedną z nich.

Udałam się do szatni, gdzie zaczęło się świętowanie. Tańce, śpiewy i oczywiście szampan. W super nastrojach większość z nas opuściła obiekt, bo reszta została, by udzielić wywiadów. Przed wyjściem czekali na mnie „moi najwierniejsi fani" wymachujący szalikiem mojego klubu.

- Jest i nasza gwiazda! - powiedział Maciek

- Widzisz Maciek? Przegrałem z nią rok temu, bo grałem z przyszłą mistrzynią Polski – powiedział uśmiechnięty Filip

- Jesteście uroczy – zaśmiałam się

- Ale ja bardziej od niego – zapytał Maciek, robiąc minkę kota ze Shreka

- Phiii, wybór jest chyba prosty – powiedział rozbawiony Fifi

- Jak dzieci – zaśmiałam się

- IDZIEMY ŚWIĘTOWAĆ! - krzyknęli jednocześnie, unosząc mnie w górę i nieśli mnie tak do samochodu, a potem od samochodu do klubu, który nazywał się „Plan B".

Chłopcy chyba często tu bywają, bo właściciel przywitał się z nimi jak z ziomkami i zaprowadził nas do ich stałego miejsca. Siedzieliśmy i piliśmy nasze drinki, kiedy przed nami stanął młody chłopak,który wyglądał na wkurzonego.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro