Rozdział 34

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Znowu musiałam dzisiaj wcześniej wstać, bo bez treningów to się meczy wygrywać nie będzie. O dziwo w łóżku nie było Filipa. Odbyłam poranną rutynę, ubrałam się w strój treningowy i udałam się do kuchni. Szatyn stał już ubrany i przygotowywał kanapki. Podeszłam do niego i delikatnie go objęłam.

- Dzień Dobry królewno – uśmiechnął się chłopak

- Dzień Dobry. Czemu tak wcześnie wstałeś?

- Jest dziewiąta, więc nie jest to wcale tak wcześnie – zaśmiał się

- Sylwia jeszcze śpi?

- Nie, poszła do sklepu, ale powinna zaraz wrócić. Na którą masz trening?

- 10:30, a o 10 mam autobus

- Chętnie Cię zawiozę i się razem z Sylwią z Ciebie pośmiejemy – uśmiechnął się i pocałował w czoło

- Dzięki – powiedziałam marszcząc czoło

Godzinę później zameldowałam się na murawie, a 2 bliskie mi osoby zasiadły w loży szyderców.

- Czyli to był ten chłopak, o którym mówiłaś w moim aucie? - spytała Paula z głupkowatym uśmiechem, bo połowa drużyny wiedziała kim jest Filip

- Błagam, daruj sobie zbędnych komentarzy. Skup się na rozgrzewce – powiedziałam przyspieszając bieg

- Kiedy ślub? - zaśmiała się Ola z Paulą, znowu biegnąc przy mnie

- Walcie się

- Jeju, nie złość się, przecież jesteś dla nas jak siostra i musimy Ci trochę podokuczać

- Może jeszcze do prasy z tym pójdziecie, że jestem dziewczyną Taco Hemingwaya?

- Co?! Ja myślałam, że to Izak! - wtrąciła się wyraźnie rozbawiona Hania

- Dziewczyny! Nie gadać, tylko biegać! - rozległ się donośny głos trenera

Trener mnie uratował. Dzisiaj skupiliśmy się głównie na stałych fragmentach gry, które w ostatnim meczu pozostawiały wiele do życzenia. Trening tradycyjnie zakończyliśmy podsumowaniem i oklaskami. Dziewczyny nie mogły się powstrzymać i po kolei prosiły Filipa o zdjęcie, a na końcu zrobiliśmy jedno grupowe z naszą„gwiazdą". Fifi, ja i Sylwia poszliśmy na krótki spacer, apotem coś zjeść. Bawiło mnie, jak kelnerka gapiła się maślanymi oczyma na mojego chłopaka i na siłę prezentowała przed nim swoje„atuty". Chłopak trzymał się dzielnie, ale na ułamek sekundy jego wzrok powędrował w dekolt brunetki, a ja zachowałam spokój, co zdziwiło moją przyjaciółkę i jego. Sylwia wie, że jestem straszną zazdrośnicą i oczekiwała niezłej awantury, a po minie Filipa, to chyba oczekiwał tego samego.

- Co się tak gapicie? - zaśmiałam się

- Dobrze się czujesz? - spytała przyjaciółka

- Nie jesteś zła? - spytał Filip

- O co? Do momentu, w którym do niej nie zarywasz i nie leziesz z łapami, to jest ok. To normalne, że jako heteroseksualny mężczyzna oglądasz się za ładnymi kobietami. Byłabym hipokrytką, gdybym miała do Ciebie o to pretensje, bo ja czasem też się obejrzę na ulicy za jakimś przystojnym mężczyzną, co nie oznacza, że od razu chcę Cię zdradzić.

- Nie przestajesz mnie zaskakiwać – uśmiechnął się Fifi łapiąc mnie za rękę

- Mnie również – zaśmiała się Sylwia – Chyba serio dawno się nie widziałyśmy

- Ludzie się zmieniają - powiedziałam z uśmiechem

Kiedy wróciliśmy do domu to była 15, więc do imprezy zostało jeszcze 5 godzin. Około godziny 18 wąsacz wrócił do siebie, a my zaczęłyśmy się przygotowywać. Ubrałam czarną bluzkę z wiązaniami na dekolcie, jasno jeansowe rurki i czarne sandałki na szpilce. Jak zwykle postawiłam na delikatny makijaż, a włosy spięłam w wysokiego kitka. Niestety Sylwia miała większy problem z doborem stroju, ale w końcu ubrała prostą, obcisłą czarną sukienkę do kolan, którą połączyła z jeansową kurtką i cielistymi butami na niewysokim obcasie. Włosy jej lekko podkręciłam, a makijaż zrobiłam niedużo mocniejszy od mojego. Wyglądała obłędnie. Około 20 pod dom podjechał Maciek z Filipem i Partyką, a kilkanaście minut później znaleźliśmy się pod ogromną wynajętą willą.

- Jesteście! Robi wrażenie co? - drzwi otworzył nam uśmiechnięty Kuba

- No nie powiem, wygląda zajebiście – stwierdziłam witając się z gospodarzem

Weszliśmy do środka, gdzie było bardzo dużo osób. Zapoznałam Sylwię z ekipą i razem wszyscy usiedliśmy do stolika, na którym chwilę później pojawiło się pełno drinków. Z każdym kieliszkiem było coraz weselej. W pewnym momencie zauważyłam, że Sylwia gapi się na coś lub kogoś za moimi plecami. Obróciłam się, a jakieś kilkanaście metrów dalej stało 3 rozmawiających mężczyzn, więc tylko się uśmiechnęłam i wróciłam do dyskusji, która wtedy dotyczyła tego, czy pomidor jest warzywem, czy owocem. Krzychu zaproponował, by udać się na parkiet, na co chętnie wszyscy przystali, no może poza Sylwią, która wolała dalej obserwować mężczyzn. Kiedy bliżej się im przyjrzałam, to od razu zrozumiałam, na kim zawiesiła wzrok moja przyjaciółka. Pod ścianą stał Srećko Lisinac, który rozmawiał ze swoimi byłymi kolegami ze SKRY Bełchatów. Na parkiecie poznałam Miłosza (Otsochodzi), z którym zatańczyłam jedną piosenkę i oczywiście zrobiłam zdjęcie, bo uwielbiam jego muzykę. Muszę przyznać, że świetnie tańczy. Ukradkiem zauważyłam, że młoda w końcu się odważyła i podeszła do obiektu swoich westchnień. Po zrobionym zdjęciu postanowiła, z uśmiechem na ustach, do nas dołączyć. Kiedy usłyszałyśmy naszą piosenkę, to od razu zaczęłyśmy szaleć. Na następną piosenkę porwał mnie Filip, a kiedy przyjaciółka chciała wrócić do stolika, to zatrzymał ją nie kto inny, jak Lisinac.

- Zatańczymy? - spytał uśmiechnięty Serb, który dzięki grze w polskim klubie całkiem nieźle mówił po polsku

- Ze mną? - spytała zszokowana Sylwia

- A z kim? - zaśmiał się

- A nie wiem – również zaśmiała się – Chodźmy

Powiem Wam, że uroczo razem wyglądają, a wolny taniec w ich wykonaniu był lekko komiczny, przez wzgląd na dużą różnicę wzrostu. Potajemna sesja oczywiście musiała być, a Fifi tylko mnie obserwował i się śmiał, ale ostatecznie przyznał, że zdjęcia wyszły rewelacyjnie. Robiło się w końcu ten kurs fotograficzny. Para siatkarzy do końca dnia nie odstępowała się na krok, a ja dosiadłam się do stolika, przy którym siedzieli kolejno: Igor(ReTo), Bartek (PlanBe), Kuba z Natalią, Krzychu z Aleksandrą,Maciek, Partyka, Wojtek Koziara, a ja usiadłam między Filipem, a Miłoszem.

- To co ziomeczki? Idziemy na blanta? - zaproponował Igor

- On nigdzie nie idzie – powiedziałyśmy z Natalią w tym samym czasie,  po czym obie się zaśmiałyśmy

- Sorry chłopaki, siła wyższa – wzruszył ramionami Kuba, obejmując swoją dziewczynę

- Pantofle! - krzyknął rozbawiony Bugajczyk, po czym razem z Krupą zniknęli w tłumie

- A ja pójdę po drinki i przy okazji rozejrzę się za Sylwią – powiedziałam ruszając w stronę baru

- To ja pójdę z Tobą – oznajmił Miłosz

- Tylko łapy od mojej dziewczyny – pogroził mu palcem Fifi

- Będzie trudno – zaśmiał się Stępień, na co Szcześniak spojrzał na niego zabójczym wzrokiem

W ciszy udaliśmy się w stronę baru. Mijając jeden z korytarzy,zauważyłam moją przyjaciółkę śmiejącą się razem z siatkarzem. Mam przeczucie, że coś z tego może być.

- Weź od niej numer! - krzyknęłam i szybko uciekłam, a za sobą usłyszałam tylko śmiech tej dwójki

- Co oni by bez Ciebie zrobili – zaśmiał się raper

- Też się nad tym zastanawiam – również się zaśmiałam

Zamówiliśmy drinki, pogadaliśmy i wróciliśmy do stolika. Śmialiśmy się i rozmawialiśmy, jednak w pewnym momencie zaczęłam bardzo źle się czuć.

- Kochanie, wszystko w porządku? - spytał zmartwiony Filip

- Bardzo źle się czuję

- Chodź, zamówię taksówkę i wrócimy do domu

- Jak chcesz, to możesz zostać, nie chcę Ci psuć zabawy

- Nie gadaj głupot

Pożegnaliśmy się ze wszystkimi i ruszyliśmy do drzwi. Naszym oczom ukazał się obrazek, jak Srećko na pożegnanie pocałował Sylwię w policzek.Dziewczyna automatycznie się zarumieniła i z bananem na twarzy ruszyła w naszą stronę.

- Stawka, co jest?

- Bardzo źle się czuję

- Trzeba było tyle nie pić alkusie – zaśmiała się dziewczyna

- To co innego – spojrzałam na nią znaczącym spojrzeniem

- Aaaaaaa, to zmienia postać rzeczy

Razem wsiedliśmy do taksy i wróciliśmy do domu.

|Siemaneczko! Z planowanych rozdziałów z mojej strony to tyle! Jeżeli chcecie kolejny, to dawajcie znać w komentarzach! Jeszcze raz dziękuję za wszystkie odczyty, głosy i komentarze! Trzymajcie się cieplutko!|

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro