Rozdział 46

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


- Eeeeeee puka się? - spojrzałam na grupkę w składzie: Kuba, Krzychu, Maciek i Partyka

- To, że Wy to robicie, to już wszyscy wiemy, a teraz dawać te cycuszki – powiedział Kuba, podlatując do blatu, na którym leżał obiekt ich pożądania

- Chyba nie myślałeś, że sobie odpuścimy – uśmiechnął się Krzychu biorąc od przyjaciela talerz

- Zaprosiłeś ich? - szepnęłam Filipowi na ucho

- A wyglądam, jakbym zaprosił? Sami się wjebali – zaśmiał się

- Co powiecie na turniej w Fifkę? - spytał Partyka

- Zajebisty pomysł – odpowiedziałam wkładając wszystkie naczynia do zmywarki

Usiedliśmy wszyscy przed telewizorem i zaczęliśmy rozgrywki. Podzieliliśmy się na 2 grupy. Z losowania wynikło, że w grupie A znaleźli się: Fifi, Kuba i Partyka, a w grupie B: ja, Krzysiu i Maciek. Ustaliliśmy, że ci, którzy odpadną z grupy dostaną jakąś karę. Trochę się obawiałam, że mnie delikatnie mówiąc, zmieszają z błotem, bo mam najmniejsze doświadczenie w tej grze. Mecz otwarcia zagrał Kuba i Filip, którzy wybrali Arsenal i Tottenham, więc grubo się zapowiada, bo jak powszechnie wiadomo kibicom ligi angielskiej, to te właśnie kluby są swoimi największymi rywalami. Ostatecznie Kuba rozgromił wąsacza wynikiem 4:1.

- Wygrałem!

- To wszystko przez nią! - pokazał na mnie palcem – Rozpraszała mnie!

- Ja? Ja nic nie robiłam – zaśmiałam się

- Większego dekoltu nie mogłaś ubrać? - zaśmiał się

- Jak znajdę w sklepie, to z pewnością kupię i będę nosić – również się zaśmiałam

Następny mecz grałam z Maćkiem. Chłopak wybrał Barcelonę, a ja Manchester United, bo kilka lat temu jak grałam z kuzynem, to swój pierwszy mecz z nim wygrałam właśnie tą drużyną. Walka była zaciekła,ale ostatecznie moja szczęśliwa drużyna mnie nie zawiodła i spotkanie zakończyło się 2:1. Podsumowując wszystkie mecze, to okazało się, że w grupie A najsłabszy okazał się Partyka, który udawał obrażonego, a w grupie B, Maciek. Postanowiliśmy zrobić przerwę w turnieju, aby wyjść na zewnątrz i wymyślić naszym przegranym jakieś wyzwania.

- Was chyba pojebało, jeżeli myślicie, że to zrobię – oburzył się Maciek

- Była umowa – spojrzał na niego groźnie z lekkim uśmieszkiem Filip

- Mi się jego wyzwanie bardziej podoba, więc ja je mogę wykonać – powiedział z uśmiechem Partyka

Zadaniem Partyki było udawanie tajnego agenta i mówienie, że chce kogoś porwać. Jak nie rozumiecie to zaraz wszystko się wyjaśni. Chłopak najpierw ubrał swoją czarną kurtkę i okulary przeciwsłoneczne, po czym ruszył w stronę oddalonego od nas może 3 metry przystanku, na którym stała jakaś pani koło pięćdziesiątki.

- Alo, Dimitrij – zaczął mówić z rosyjskim akcentem do słuchawki, wcześniej dzwoniąc do Szcześniaka, abyśmy wszystko dobrze słyszeli

- Jestem na miejscu, cel namierzony. Dobrze, dobrze. Sukienka w paski tak? Czerwony, niebieski beżowy?(taką miała na sobie ta kobieta) Jedząca orzeszki? - na te słowa kobieta gwałtownie obróciła głowę, w stronę naszego agenta. - To co? Działamy teraz? Teraz ją brać, czy później? Czarna torebka. Dobra to biorę – wtedy Łukasz nie wytrzymał i zaczął się śmiać, a kobieta razem z nim. Chłopak szybko wyjaśnił, że to żart i wrócił do nas.

Filip tak się śmiał, że zrobił się cały czerwony, Kuba podobnie. Przyszła kolej Maćka, którego zadaniem było podejście do losowej osoby na ulicy i udawanie jej największego fana prosząc o zdjęcie i autograf. Nawet nie wiedziałam, że ma taki talent aktorski. Myślałam, że pęknę ze śmiechu, kiedy oglądałam jak Maciek skakał i piszczał przed dziewczyną siedzącą na ławce, która najpierw patrzyła na niego jak na wariata, ale potem zaczęła się śmiać. Zrobili sobie zdjęcie i Maciuś wrócił do nas z kartką, na której było napisane: „Dla najwierniejszego fana Maćka, buziaczki Renata". Krzysiu oczywiście wstawił to jako relacje na instagramie. Nasi przegrani musieli już iść, więc się z nimi pożegnaliśmy i wróciliśmy na górę. Turniej skończył się po prawie 2 godzinach. W finale Fifi uległ Kubie 3:2. Na 3 miejscu znalazłam się ja, a na 4 Krzychu.

- W półfinale dałam Ci wygrać, bo masz urodziny - uśmiechnęłam się zadziornie do Szcześniaka

- Wmawiaj sobie, a teraz musimy już spadać gołąbeczki – powiedział Krzysiu, po czym razem z Kubą zbili pionę z Fifim, a mnie przytulili

- Jak to spierdolisz stary, to masz wpierdol – rzucił na pożegnanie Grabowski, po czym drzwi się zamknęły

- O co mu chodziło? - spytałam

- Nie wiem, on mi cały czas chce mi wpierdol spuścić – zaśmiał się

- Chcę rewanżu! Tym razem Cię rozjadę! - krzyknęłam radośnie

- Ja proponuję rewanż na prawdziwym boisku

- Zgoda! Nie masz szans! - krzyknęłam, biorąc piłkę, która leżała na półce pod telewizorem

Była chyba 2 w nocy, ale nam jak zwykle to nie przeszkadzało. Najpierw były karne, potem rożne, poprzeczki, a sam na sam zamieniliśmy na połówki. Chłopakowi wyjątkowo dzisiaj nie szło. Sprawiał wrażenie zamyślonego, ale na połówkach się ożywił. Najpierw on uderzył z połowy boiska i trafił do bramki, a potem przeszła moja kolej. Szatyn znajdował się za mną, a ja ustawiłam sobie piłkę i z całej siły uderzyłam

- Zobacz, jak ładnie leci, powinna ... - nie dokończyłam, bo jak odwróciłam się w stronę Filipa, to mnie stanęłam jak wryta

|Siemaneczko! W końcu doczekaliście się nowego rozdziału! Mam nadzieję, że miło spędziliście majóweczkę! Zostały nam 4 rozdziały do końca! Dziękuję za wszystkie odczyty, głosy i komentarze! To dużo dla mnie znaczy! Dzięki Wam "Zagramy w miłość?" jest na pierwszym miejscu pod #taco, #tacohemingway, #boisko! JESTEŚCIE WSPANIALI! Trzymajcie się cieplutko!|

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro