Rozdział 21
Plotki o mnie mogłam znieść. Nawet przeżyłabym ponownie plotkę o nocy z Harry'm. Ale nie mogłam zaakceptować, że ktoś rozpowiada złe rzeczy o moim bracie, nie ważne, czy prawdziwe, czy nie.
Nadal nie mogłam z siebie wykrztusić ani słowa i stale wpatrywałam się w punkt przed sobą, w którym przed chwilą stała Natalia.
- Halo, Ziemia do Karoliny - Laura pomachała mi ręką przed twarzą i wróciłam myślami do rzeczywistości.
- Skąd... ona... wiedziała...? - wysyczałam przez zaciśnięte zęby. - Nie mogła wiedzieć! - wstałam i krzyknęłam, czym zwróciłam uwagę połowy osób na korytarzu.
- Karolina, spokojnie, usiądź - szatynka złapała mnie za rękę.
- Jak niby mam być spokojna? - nie mogłam się opanować. - Ta suka próbuje zniszczyć życie mi i mojemu bratu!
- Karolina, nie rób sceny - przyjaciółka próbowała mnie uspokoić, aż w końcu jej uległam i usiadłam obok niej.
Oparłam ramiona na udach i schowałam twarz w dłoniach. Straciłam nad sobą panowanie. Zawsze tak mam, jeśli chodzi o dobro Piotrka. Ale nie czas na nerwy. Muszę wymyślić plan, jak to wszystko odkręcić.
- Skąd ona mogła to wiedzieć? - wyszeptałam bezsilnie.
Poczułam na swoim ramieniu dłoń Laury i spojrzałam w jej stronę.
- Mam pewne podejrzenia... - zawstydzona spuściła głowę w dół.
Czyżby to Laura rozpowiedziała to, co się stało pomiędzy Piotrkiem a Oliwią? Tylko czemu ona miałaby to robić? Coś tu się ewidentnie nie klei... Mam nadzieję, że dziewczyna trochę mi to rozjaśni.
- Ostatnio zaczęłam spędzać więcej czasu z Maćkiem... - zaczęła niepewnie, a ja nie mogłam w to uwierzyć.
- Z Maćkiem? - powtórzyłam, otwierając szeroko oczy ze zdumienia. - Kto jak kto, ale Maciek na pewno nie jest dobrą osobą do spędzania czasu.
- Wiem - westchnęła. - Dlatego ci o tym nie mówiłam. Wiedziałam, że będziesz się o mnie martwić bardziej, niż powinnaś.
- Jestem twoją przyjaciółką, oczywiście że bym się martwiła - odparłam i wzięłam jej dłonie w swoje. - Nie wiem, co Maciek planuje, ale z pewnością nie ma dobrych intencji.
Szatynka spojrzała mi w oczy.
- Wiem, ale... - wahała się. - Dobrze mi się z nim rozmawia. I wydaje się naprawdę godny zaufania.
- Czasami po prostu ciągnie nas do tego, co nas niszczy - westchnęłam i spojrzałam w dół.
Przypomniałam sobie czasy, w których byłam z Kubą. To było zaledwie cztery miesiące temu, ale byłam wtedy zupełnie inną osobą. Naiwną i uległą. Osobą, którą już nigdy więcej nie chcę się stać.
- Dobra, przejdźmy do rzeczy - kontynuowała Laura. - Gadałam z Maćkiem. Wyżaliłam mu się. Mówiłam, że szkoda mi Cody'ego i opowiedziałam mu w skrócie historię z Oliwią. Przepraszam. Mogłam przewidzieć, że to nie pozostanie między nami.
- Nie martw się - pogłaskałam ją po ramieniu. - Nie mogłaś wiedzieć, że Maciek to rozpowie. Pewnie powiedział to Mateuszowi, a Mateusz Natalii... Trzeba to załatwić raz, a porządnie.
Wstałam, nie okazując żadnych emocji i ruszyłam do miejsca, w którym na pewno znajdę Maćka i Mateusza. Do palarni.
***
Nie myliłam się. Maciek z Mateuszem stali oparci o ścianę budynku w palarni za szkołą. Chodzę do tej szkoły już rok i szczerze mówiąc, pierwszy raz jestem w tym miejscu. Sama nie palę, a żaden z moich znajomych nigdy nie prosił mnie, aby pójść z nim na szluga. Na ziemi walało się pełno wypalonych petów i gdzieniegdzie również kawałki szkła po pobitych butelkach. Podeszłam pewnym krokiem do chłopaków.
- Proszę, proszę, kogo my tu mamy - Mateusz uśmiechnął się szelmowsko na mój widok. - Karolina Dąbrowska we własnej osobie. Czemu zawdzięczamy ten zaszczyt?
- Daruj sobie - prychnęłam. - Wiem, że to od was Natalia wie o sytuacji z moim bratem i Oliwią.
- No i co? - Maciek spojrzał na mnie obojętnie. - Nie nasza wina, że był na tyle głupi, żeby dać się jej uwieść.
- O nie, nie będziesz obrażał przy mnie mojego brata! - wrzasnęłam i ruszyłam w jego kierunku, jednak Mateusz zagrodził mi drogę ramieniem.
- Spokojnie, mała - powiedział, patrząc na mnie z góry. Mimo że miałam te metr siedemdziesiąt, przy nim byłam jak krasnal ogrodowy.
- Mała? - założyłam ręce na piersi i przewróciłam oczami, aż mnie zabolało. - Sory, takie teksty na mnie nie działają.
- Dobra, powiedz tylko czego od nas chcesz - Maciek zaczynał się niecierpliwić.
- Ja... - zaczęłam niepewnie.
Czego ja w ogóle od nich chciałam? Podziałałam pod wpływem impulsu, bo dowiedziałam się, że to przez nich Barniewska rozpowiada złe rzeczy o moim bracie. Jednak co ja chciałam osiągnąć, przychodząc do nich?
- No właśnie - podsumował chłopak. - Tak, to przez nas Natalia wie o twoim bracie. Laura czasami za dużo gada - wywrócił oczami.
- Nie mów tak o mojej przyjaciółce! - ponownie na niego krzyknęłam, lecz znowu silne ramię Mateusza powstrzymało mnie przez rzuceniem się na jego kumpla.
- Dobra, dobra - ustąpił. - Jednak nic nam nie zrobisz. Więc co tu jeszcze robisz?
- Chyba że liczysz na coś... - Mateusz pogłaskał mnie po ramieniu, a ja momentalnie go odepchnęłam. - Hm, jednak nie. - rzucił obojętnie. - Twoja szkoda.
- Chcesz wymienić Natalię na mnie, bo zauważyłeś, że staję się popularniejsza od niej? - prychnęłam. - To się nigdy nie stanie. Mam chłopaka.
- Błagam, tego perkusistę od siedmiu boleści? Żałosne - zaśmiał się.
Tym razem nie wytrzymałam i przyszpiliłam go ramieniem do ściany. Nikt nawet nie zdołałby stanąć w jego obronie.
- Jeszcze jedno słowo - wysyczałam. - Nie przyszłam tu po to, aby słuchać obelg o najbliższych mi osobach. Więc łaskawie skończcie z tym, bo nie skończy się to dla was dobrze.
Rozluźniłam lewe ramię, którym przytrzymywałam chłopaka, po czym z całej siły zamachnęłam się prawą ręką i przywaliłam mu porządnie w nos. Niech to sobie zapamięta. Mateusz jedynie rzucił mi zdezorientowane spojrzenie i dotknął nosa, z którego ciekła strużka krwi.
- Obrazisz kogoś jeszcze - wskazałam palcem Maćka. - A będziesz następny.
Odwróciłam się na pięcie i poprawiłam skórzaną kurtkę. Niech wiedzą, że ze mną nie ma żartów.
***
Przerwa się skończyła, więc skierowałam się prosto do sali od polskiego. Były już dwie minuty po dzwonku. Znając życie, dwie minuty dla mojej nauczycielki od polskiego to bardzo dużo i wpisze mi spóźnienie. Trudno, tym razem nie mogłam im odpuścić.
- Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie - rzuciłam krótko bez cienia uśmiechu na twarzy. Pospiesznie zajęłam miejsce i wyjęłam zeszyt i piórnik.
Nauczycielka jedynie rzuciła mi surowe spojrzenie i zaczęła klikać coś w komputerze, ani słowem nie komentując mojego spóźnienia czy beznamiętnego tonu.
- Dobrze, przejdźmy do sprawdzianów - oznajmiła znużona. Pani od polskiego zawsze wygląda, jakby uczyła nas z przymusu i nie chciała tu być. Może to dlatego, że jesteśmy klasą matematyczną i z polskim nie idzie nam najlepiej, ale kto to tam wie.
Kobieta rozdała zaległe sprawdziany z epoki oświecenia. Dostałam jedynkę. Kolejną. Poprawię ją w następnym tygodniu, ale tym razem muszę się naprawdę przyłożyć. Z polskiego mam średnią 1,50, a nie chcę poprawiać wszystkiego na ostatnią chwilę w styczniu, przed wystawieniem ocen na półrocze, czy jeszcze gorzej w czerwcu, kiedy będzie groziło mi niezdanie do klasy maturalnej. Co więcej, jak mama zobaczy te oceny, to z lekcjami perkusji na jakiś czas musiałabym się pożegnać.
Przez cały dzień miałam popsuty humor. Zaczynając od plotki Barniewskiej, przez całą sytuację z Maćkiem i Mateuszem, a kończąc na durnej jedynce z polskiego. Kumulacja tego wszystkiego wystarczyła, by całkowicie zepsuć mi dzień. Czekałam tylko na sobotnie wesele, bo wiedziałam, że po tych ciężkich przeżyciach właśnie takiego odstresowania mi potrzeba. W końcu co mogło tam pójść źle?
***
Lekcje w piątek minęły w miarę spokojnie. Poza faktem, że plotka o Piotrku i Oliwii już się bardziej rozprzestrzeniła. Cały czas nie dawało mi to spokoju. Musiałam w końcu coś z tym zrobić. Tylko co?
Wróciłam do domu, weszłam do pokoju i zrezygnowana rzuciłam plecak na łóżko. Piotrka jeszcze nie było w domu, ale i tak wolałam mu nie mówić o tej plotce. Wiem, że nadal przeżywa to rozstanie i nie chcę dodawać mu w związku tym powodów do zmartwień.
Walnęłam się na łóżko, zmęczona po całym dniu, jednak po chwili wpadłam na pomysł, jak mogę pomóc Piotrkowi. Odpaliłam komputer i włączyłam Facebooka, po czym weszłam na szkolną grupę. Ułożyłam ładnie włosy i spojrzałam w zgaszony ekran telefonu. Wyglądałam znośnie. Niepewnie włączyłam przycisk relacji na żywo i zobaczyłam na ekranie swoją twarz.
- Hej, wszystkim - zaczęłam, lecz czułam, że ledwo panuję nad głosem. Co ja w ogóle robię? Nie mam pomysłu, co mogę powiedzieć. Czas zacząć najpierw myśleć, a potem działać. - Niektórzy pewnie wiedzą, niektórzy nie, ale nazywam się Karolina Dąbrowska. Jestem siostrą Piotrka Dąbrowskiego z zespołu Felivers.
Widziałam, że pierwsze osoby zaczynają oglądać. Wzięłam głęboki oddech i kontynuowałam.
- Ostatnio w szkole krąży plotka o moim bracie - zaczęłam, po czym zobaczyłam, że ktoś nowy zaczął oglądać. Cody Piotr Dąbrowski. Totalnie zapomniałam, że chłopacy też są na grupie, bo nie opuścili jej po odejściu ze szkoły. Przełknęłam ślinę i ciągnęłam dalej. - O tym, że dał się wykorzystać Oliwii Maciejewskiej. Nie będę ukrywać, to jest prawda - mój głos z każdą sekundą stawał się coraz pewniejszy. - Zapewne widzicie teraz tylko to, że mój brat jest tak samo głupi i naiwny jak ja. Pewna osoba chciała, abyście tak myśleli. Abyście nie mieli mojego brata za wzór, co pogrążyłoby i mnie.
Coraz więcej osób wklikało mojego live'a, jednak już się nie stresowałam. Wiedziałam, co musiałam powiedzieć. Prawdę. Prosto od serca.
- Piotrek, bardziej wam znany jako Cody, jest cudowną osobą. Zawsze widzi w ludziach to, co najlepsze. Dla ludzi, których kocha, jest bezwarunkowo największym wsparciem i nigdy w nich nie wątpi. W ciągu całego mojego życia ani razu we mnie nie zwątpił i zawsze stał przy moim boku. To po prostu Piotrek. Pracowity, inteligentny, opiekuńczy, troskliwy, radosny, empatyczny i kochający. - zachichotałam, wymieniając cechy, zaczynające się na litery zawarte w jego imieniu. - Zawsze stawia dobro innych ponad swoje. I to właśnie wykorzystała Oliwia.
Nie wiedziałam, co jeszcze mogłam dodać. Chyba powiedziałam już wszystko, co mi przyszło do głowy. Zerknęłam na komentarze. Większość z nich była pozytywna, coś w stylu ,,Masz rację!", ,,Polać jej!", ,,Brawa za odwagę!", ,,Taka siostra to skarb". Aż zarumieniłam się przez tyle miłych słów pod moim adresem.
- To już wszystko, co miałam wam do przekazania - oznajmiłam. - Dziękuję wam wszystkim, że zechcieliście mnie wysłuchać. Miłego dnia.
Po czym jednym kliknięciem zakończyłam live'a.
Szczerze? Byłam z siebie dumna. Powiedziałam o moim bratu to, co powinno być o nim usłyszane. I wywalone w to, co pomyślą inni. Taka jest prawda. A jak ktoś nie może tego zaakceptować, to już jego problem. Kamień spadł mi z serca przez to, że zrobiłam krok, aby wszystko naprawić.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wrócili Felivers i razem z nimi wróciłam i ja z moją weną. Bardzo was przepraszam za tak długą nieobecność, jednak w ostatnich miesiącach moja wena zrobiła sobie wakacje i nie raz próbowałam coś napisać, ale nic nie mogłam z siebie wycisnąć. Może to zniknięcie Felivers spowodowało brak mojej weny? Może po śmierci mojej cioci tak się stało? Nie wiem. Jednak już do was wracam z głową pełną pomysłów na ciąg dalszy i mam nadzieję, że nie będę już miała tak długich przerw w pisaniu. W następnym rozdziale odbędzie się wyczekiwane wesele, na które mam pełno pomysłów, więc podejrzewam, że rozdział może pojawić się w miarę niedługo, (ale nic nie obiecuję!). Do następnego ;)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro