Rozdział 15

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Powoli podniosłam głowę z poduszki i ujrzałam stojącego w drzwiach Piotrka. Czas na reprymendę, świetnie.

Chłopak głośno westchnął i usiadł na krańcu łóżka.

- Chciałem dla ciebie dobrze, nie dając ci alkoholu - przyznał. - Ale cóż, jak widać nieletni zawsze chcą spróbować zakazanego - uśmiechnął się.

- Czyli nie zrobisz mi teraz godzinnego wykładu o tym, dlaczego nie pije się alkoholu przed osiemnastką? - zapytałam z nadzieją.

- Cały dzień kaca będzie dla ciebie wystarczającą nauczką - zaśmiał się.

- Masz rację - stwierdziłam z niechęcią. - Nigdy więcej - walnęłam się z powrotem na łóżko.

***

*Perspektywa Konrada*

Siedziałem przy komputerze, grając z zapałem w grę, kiedy za sobą usłyszałem cichy jęk Wojtasa.

- Po co mi to było? - narzekał chłopak, a ja się do niego odwróciłem. - Trzeba było mniej pić.

- No trzeba było - zaśmiałem się. - Całe szczęście ja nie poszedłem w twoje ślady.

- Śmiej się, śmiej - prychnął szatyn. - Też się będę z ciebie śmiał, jak nie będziesz miał na nic siły po imprezie. Która godzina?

- Jedenasta - odpowiedziałem. - O co właściwie poszło z Kubą? - zaciekawiłem się.

- Serio, teraz chcesz to wiedzieć? - zapytał znużony.

- Tak - oparłem się na prawej ręce, gotowy na wysłuchanie długiej historii.

Wojtas niemrawo podniósł się i oparł o ścianę.

- Nie wiem, czy powinienem zrobić to, co zrobiłem - westchnął.

- Czyli...? - dociekałem.

- Pocałowałem Karolinę - wydusił w końcu.

Po prostu zaniemówiłem. Ciągnęło ich do siebie od początku, ale mimo wszystko się tego nie spodziewałem.

- Wow, stary - ledwo mogłem sklecić jakieś zdanie. - To wspaniale.

- Wspaniale? - krzyknął. - A co, jak ona tego nie chciała? Była pijana. Oboje byliśmy. Boże, po co ja jej w ogóle stawiałem te drinki.

Chłopak schował twarz w dłoniach. Widać było, że bardzo się tym przejmował. Jednak ja byłem trochę innego zdania. Nie wydaje mi się, żeby Karolina tego nie chciała. Po prostu powinni poważnie o tym porozmawiać.

- Nie wiem, co teraz robić - oznajmił bezsilny. - Boję się, że mnie znienawidzi. Chyba bym tego nie przeżył.

- Nie wyciągaj pochopnych wniosków - poradziłem. - Porozmawiaj z nią. Jakoś to się wyjaśni.

- Nawet jeśli - perkusista nadal miał jakieś wątpliwości. - To już nigdy nie będzie to samo. I już zawsze momenty z nią będą niezręczne.

- Zobaczymy - uśmiechnąłem się i odwróciłem z powrotem do komputera.

***

*Perspektywa Karoliny*

Cały dzień czułam się okropnie. Powtarzałam to już setki razy i powtórzę po raz kolejny: nigdy więcej.

Piotrek zawiózł mnie do domu o jakiejś czternastej i z jego pomocą na szczęście uniknęłam opieprzu od mamy. Do końca dnia tylko leżałam w łóżku, oglądając serial. Trochę odpoczynku dobrze mi zrobi.

***

- Karolina, jak się czujesz? - usłyszałam głos mojego brata i zaczęłam się powoli wybudzać.

- Dobrze - odparłam szczerze, nadal nie otwierając oczu.

Ku mojemu zdziwieniu, naprawdę dobrze się czułam. Nic mi nie dolegało, poza lekkim zmęczeniem i sennością, ale to akurat było normalne.

Wstałam i oparłam się o ścianę. Dotknęłam mojego nosa, który nie bolał już tak bardzo, po czym zerknęłam na kostkę, która na szczęście nie była spuchnięta.

- Jest zdecydowanie lepiej - uśmiechnęłam się.

- Cieszę się - Piotrek odwzajemnił uśmiech. - Dzisiaj lepiej sobie odpocznij. Jutro szkoła, więc nie warto się przemęczać.

- Masz rację - przyznałam z niechęcią.

Poszłam do łazienki się ogarnąć, po czym zeszłam na dół zjeść śniadanie. Jadłam ze smakiem tosty, sącząc przy tym colę, kiedy uświadomiłam sobie pewną bardzo ważną rzecz.

Piotrek nie może się dowiedzieć, co się działo na tej imprezie, bo wtedy wszyscy będziemy martwi.

***

Cały dzień postanowiłam poświęcić na rzeczy związane z muzyką. Nie chciałam wychodzić z domu i wolałam odpocząć, a to była idealna okazja do ćwiczenia gry.

Wyjęłam z szafy moją starą akustyczną gitarę, która była już trochę zakurzona. Nie grałam na niej od kilku miesięcy, więc czas w końcu to zmienić. Znalazłam wydrukowane nuty do piosenek Imagine Dragons i w internecie poszukałam ich jeszcze więcej. Rozłożyłam sprzęt, nastroiłam gitarę i zaczęłam od mojej ulubionej ,,Bad Liar". Po zagraniu jeszcze kilku piosenek mojego ukochanego zespołu przeszłam do ,,Something Just Like This", a ćwiczenie zakończyłam piosenką ,,Believer".

Nie szło mi to tak sprawnie, jak wtedy, gdy grałam regularnie, czasami się zatrzymywałam i musiałam przypomnieć sobie jakiś akord. Jednak mimo wszystko, moja gra nie była taka zła i częstsze ćwiczenie by ją trochę poprawiło.

Potem przeszłam do ćwiczenia rytmów z perkusji. Ćwiczenie na poduszkach nie daje tyle samo frajdy, co granie na prawdziwej perkusji, ale niestety w domu nie mam takiej możliwości, a Wojtek nie użyczy mi teraz swojej perkusji.

No właśnie. Wojtek. Za każdym razem, kiedy o nim pomyślę przypomina mi się pocałunek na imprezie. Nie wiem, co o tym myśleć i chyba już nigdy nie będę w stanie spojrzeć mu w oczy.

Impreza dała mi natchnienie i następną rzeczą, jaką zrobiłam, było zabranie się za pisanie piosenki. Wykorzystałam fragmenty napisane wcześniej, dodałam trochę nowych pomysłów i połączyłam wszystko w spójną całość. Na koniec spojrzałam z dumą na zapisaną stronę i uśmiechnęłam się.

- No i proszę! - powiedziałam do siebie. - Nareszcie mi się udało!

Zaczęłam czytać tekst jeszcze raz i jeszcze raz, aż w końcu zaczęłam powoli układać do niego melodię. Potem wzięłam gitarę i zaczęłam dobierać akordy, które pasowałyby mi w różnych fragmentach piosenki i wszystko zapisałam na kartce.

Piosenka była o dziewczynie. Dziewczynie, która idzie na imprezę, na której dzieje się coś, co według niej nie powinno się wydarzyć. A może powinno? Nastolatka nie jest pewna.

Zaczęłam grać na gitarze melodię i śpiewać pierwszą zwrotkę i refren. Zrobiłam parę drobnych zmian i zaśpiewałam jeszcze raz. Domyślałam się, że ostateczna wersja i tak może być zupełnie inna od obecnej, ale chociaż była jakaś podstawa.

Miałam już ostateczną wersję piosenki, która naprawdę mi się podobała i postanowiłam ją ostatni raz zaśpiewać.

- ...what if that was wrong? - skończyłam śpiewać zwrotkę, kiedy usłyszałam za sobą ciche oklaski.

Siedziałam tyłem do drzwi, przez co nie widziałam, kiedy ktoś wchodził. Niepewnie odwróciłam się i w progu zobaczyłam Zborka.

- Ślicznie śpiewasz - pochwalił mnie, a ja się zarumieniłam. - Sama to napisałaś? - podszedł bliżej, aż w końcu usiadł koło mnie.

- Tak - spuściłam głowę w dół. - Wiem, to jeszcze nie jest do końca dopracowane...

- Brzmi nieźle - uśmiechnął się. - Co było niewłaściwe? - zaciekawił się, nawiązując do ostatniego wersu zwrotki.

Spojrzałam na niego zdziwiona, a po chwili się zaśmiałam.

- To tylko tekst piosenki - odparłam.

- Sam piszę teksty - przybrał poważną minę. - I wiem, że często inspiracją jest nasze życie. Poza tym, widzę, że coś cię trapi. Ta piosenka wiele o tobie mówi i nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak wiele.

Głośno westchnęłam.

- Byłam na imprezie - zaczęłam. - Był alkohol. I wydarzyło się coś, co chyba nie powinno mieć miejsca... Więcej nie mogę powiedzieć. Na razie zostanie to pomiędzy mną, a osobą, której to dotyczy.

- Gadałaś o tym z tą osobą? - zapytał Piotrek.

- Nie - odpowiedziałam. - Boję się. Boję się, że już nic nie będzie takie samo.

- A ty tego żałujesz?

Tym pytaniem spowodował niezły mętlik w mojej głowie. Czy żałowałam pocałunku z Wojtkiem?

- Nie - po chwili odpowiedziałam z uśmiechem. - Nie żałuję.

- W takim razie mu to powiedz - uśmiechnął się pokrzepiająco.

- Mu? - zdziwiłam się. - Skąd wiesz, że to chłopak?

- Intuicja - zaśmiał się. - Lecę już. Cody myśli, że poszedłem tylko do łazienki. Powodzenia - uśmiechnął się na odchodne, po czym wyszedł z mojego pokoju.

- Dzięki - odwzajemniłam uśmiech.

Rozmowa ze Zborowskim to było coś, czego naprawdę potrzebowałam w tym momencie. Dała mi do myślenia o tej całej sytuacji. Fakt, ja nie żałuję tego, że się pocałowaliśmy. Lecz nie wiem, czy on również nie żałuje. Ale przecież nie dowiem się, dopóki z nim nie porozmawiam, prawda?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro