Rozdział 2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Po powrocie do domu przywitałam się z bratem i rodzicami, po czym poszłam do swojego pokoju. Trzeba było w końcu odrobić te lekcje. Pani od matmy się nad nami nie zlitowała i już pierwszego dnia coś zadała.

Otworzyłam zeszyt i zaczęłam robić pierwsze zadanie.

- Look me in the eyes, tell me what you see - zaczęłam nucić moją ulubioną piosenkę Imagine Dragons "Bad Liar".

- Nie mówiłaś ani słowa o perkusji - nawet nie usłyszałam, kiedy Piotrek wszedł do mojego pokoju.

- Podobało mi się - uśmiechnęłam się do niego. - Patryk fajnie prowadzi zajęcia, dobrze tłumaczy. Czego chcieć więcej?

- Cieszę się, siostrzyczko - poczochrał mnie po włosach. - Matematyka? - spojrzał na moje biurko.

- Niestety - westchnęłam.

Wtedy Piotrek wziął leżący obok zeszyt z piosenkami.

- To nawet nie jest dobre - zażenowana spuściłam głowę w dół. - No i tak czy siak nie mam z kim nagrać piosenki. Melodia też nie jest do końca dopracowana. Nic nie jest! - schowałam twarz w dłoniach.

- Hej, nie przejmuj się - brat pogłaskał mnie po ramieniu. - Początki zawsze są trudne. Może zacznij od coverów?

- Śpiewanie mi nie wychodzi - żaliłam się.

- Według mnie śpiewasz pięknie - pocałował mnie w czoło. - I nie mówię tego tylko dlatego, że jesteś moją siostrą.

- Wiesz, że jesteś najlepszym bratem? - uśmiechnęłam się wzruszona.

- Wczoraj mi mówiłaś, że jestem najgorszym - zaśmiał się.

- Dobrze wiesz, że nigdy nie mówiłam tego na serio.

***

Kolejny wtorek, kolejna lekcja perkusji. Dzisiaj nie miałam ostatniej lekcji, więc przyszłam trochę wcześniej. Siedziałam na ławce przed salą i czytałam książkę.

- Hejka, ty też na gitarę? - usłyszałam nad sobą dziewczęcy głos. Ponieważ jako jedyna byłam na korytarzu, domyśliłam się, że pytanie jest skierowane do mnie.

Podniosłam wzrok znad książki. Nad sobą ujrzałam niską szatynkę z czarnymi okularami.

- Nie - odpowiedziałam. - Ja na perkusję.

- Oh, sorki - speszyła się. - Jestem Amelka - podała mi dłoń z uśmiechem.

- Karolina - uścisnęłam jej dłoń. - Miło poznać.

- Jesteś nowa? - zapytała, siadając obok mnie. - Wcześniej chodziłam tu na wokal i nigdy cię nie widziałam.

- Tak, to są moje drugie zajęcia - odpowiedziałam, zamykając książkę i odkładając ją na bok.

- Moje pierwsze zajęcia z gitary - oznajmiła dziewczyna. - Trochę się stresuję - przyznała.

- Nie powinno być źle - pocieszyłam ją. - Mi pierwsze zajęcia z perkusji bardzo się podobały, więc jestem pewna, że ty też będziesz zadowolona.

- Dzięki - uśmiechnęła się nieśmiało.

Wzięłam torbę na kolana, aby schować do niej książkę, jednak wzięłam ją tak niefortunnie, że wypadło z niej kilka rzeczy. Spojrzałam na nie. Zeszyt z dużym napisem "Matematyka", pomarańczowa książka do rozszerzonej matematyki, a pod nią...

- Co to jest? - Amelka wzięła czarny zeszyt w powyklejane przeze mnie kolorowe nuty. Nie, proszę...

Naprawdę nie chciałam, aby przypadkowo poznana przeze mnie dziewczyna, która chyba trochę znała się na muzyce, widziała moje marne próby napisania piosenki. Nawet jeśli Konrad stwierdził, że są dobre, ja nadal do końca w to nie wierzyłam.

Szatynka otworzyła na pierwszej stronie i zaczęła czytać.

- To jest beznadziejne - oznajmiłam zażenowana i chciałam zabrać jej zeszyt, jednak ona odsunęła rękę.

- Żartujesz? - zapytała z niedowierzaniem. - To jest naprawdę niezłe. Może wymaga jedynie drobnych poprawek, ale ogólnie to kawał dobrej roboty.

- Yyy... Dzięki? - nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Dziewczyna serio mnie zaskoczyła.

- Zgodziłabyś się na współpracę? - zapytała podekscytowana z nadzieją w głosie.

- Yyy... - zająknęłam się. - Czemu nie...? - odparłam niepewnie.

- Świetnie! - Amelka krzyknęła z radości i niespodziewanie mnie przytuliła. - Zawsze chciałam w zespole dziewczynę, która będzie grała na perkusji i kogoś, kto pisze teksty. A ty jesteś po prostu idealna!

- Ja dopiero zaczynam grać na perkusji... - sprostowałam cicho.

- Idę na zajęcia, do zobaczenia! - dziewczyna wydawała się mnie nie słuchać, a po chwili zniknęła za drzwiami sali do ćwiczeń.

Co tu się właśnie stało?

***

W domu doszłam do wniosku, że muszę porozmawiać z Piotrkiem o tym, co zaszło przed zajęciami.

- Hej - weszłam do jego pokoju. - Muszę ci o czymś opowiedzieć - powiedziałam rozentuzjazmowana.

- Po twoim nastroju stwierdzam, że to musiało być coś wielkiego - zaśmiał się.

- Właściwie to tak - przyznałam. - Dzisiaj przed perkusją poznałam pewną dziewczynę. Chodziła na wokal i teraz zapisała się na lekcje gitary. Przeczytała moje teksty. Powiedziała, że są świetne i zapytała, czy nie chcę z nią współpracować! - prawie że pisnęłam z radości.

- Naprawdę? - na twarzy Piotrka zagościł szczery uśmiech. - To cudownie! Mówiłem, że masz talent i najwidoczniej ktoś w końcu to docenił.

- Nie wiem jeszcze, co z tego wyjdzie, ale chyba już wszystko jest na dobrej drodze - uradowałam się. - Teraz potrzeba nam tylko trochę cierpliwości i ciężkiej pracy.

- Zawsze w ciebie wierzyłem, siostrzyczko - wstał i założył mi włosy za ucho.

- Tak się cieszę! - mocno go uścisnęłam. - Bez ciebie bym sobie nie poradziła.

- Wcale nie pomogłem ci tak dużo - zaprzeczył. - Sama dużo osiągnęłaś.

- Pomogłeś mi bardziej, niż ci się wydaje.

***

Następnego dnia umówiłam się z Amelką. Postanowiłyśmy sklecić coś z tego, co już mamy, może wspólnie napisać coś nowego i powoli zacząć tworzyć jakąś piosenkę.

Nie wiem, jakim cudem, ale dziewczyna wczoraj znalazła mnie na Facebooku. Dzięki temu się ze mną skontaktowała i jak najszybciej chciała zacząć coś wymyślać.

Delikatnie zapukałam do drzwi domu dziewczyny, które już po chwili się otworzyły.

- Tak się cieszę, że jesteś! - mocno mnie uścisnęła.

- Też się cieszę - uśmiechnęłam się.

- Chodź do mojego pokoju - zaczęła iść w stronę danego pomieszczenia. Zdjęłam szybko buty i podążyłam za nią. - Rodziców nie ma w domu, więc możemy śpiewać i grać ile tylko zechcemy - oznajmiła uradowana.

Weszłyśmy schodami na górę. Pokój dziewczyny, mimo że był dość skromny, wyglądał przytulnie. Wszystko w jasnych przyjemnych kolorach: brzoskwiniowe ściany, białe meble. W rogu zauważyłam futerał z gitarą.

- Mogę? - zapytałam, wskazując instrument.

- Jasne - zgodziła się.

Wyjęłam gitarę z futerału, usiadłam na kanapie i zaczęłam grać "Bad Liar", cicho podśpiewując pod nosem.

- Wow, nie mówiłaś, że grasz też na gitarze - zadziwiła się.

- Miałam kilka lekcji - odparłam.

- Dziewczyna talentów z ciebie - uśmiechnęła się. - Muzycznych talentów - dodała po chwili.

- Dzięki - zarumieniłam się.

- A gdyby tak... - zaczęła Amelka. - Nagrać też kilka coverów? Widzę, że lubisz Imagine Dragons. Ja też. Chyba się dogadamy - zaśmiała się.

- Raczej tak - stwierdziłam.

***

Po jakichś trzech godzinach, które zaskakująco szybko minęły, ogarnęłyśmy kilka coverów. Na razie zrobiłyśmy to bez perkusji, ja grałam na gitarze, co zaskakująco dobrze mi szło, mimo że nie uczyłam się długo, a Amelka śpiewała. Dziewczyna naprawdę ma cudowny głos.

Zagrałyśmy "Bad Liar", "Believer" i "Smoke and Mirrors", także miałyśmy to praktycznie wyćwiczone do perfekcji. Grałyśmy też kilka innych piosenek, ale na tych trzech skupiłyśmy się najbardziej.

Bardzo mi się spodobała współpraca z Amelką. Czas strasznie szybko mi zleciał i nawet nie chciałam wracać do domu. Wciągnęłam się w to granie na gitarze.

- Chyba już muszę iść - oznajmiłam smutna Amelce, kiedy zobaczyłam na zegarku godzinę dziewiętnastą.

- Rozumiem - również się zasmuciła. - Może spotkamy się w weekend i jeszcze coś zagramy? - zaproponowała.

- Z chęcią - zgodziłam się.

***

Wróciłam do domu, gdzie od razu natknęłam się na moją mamę.

- Gdzie ty znowu łazisz? - zapytała pretensjonalnym tonem.

- Byłam u Amelki - wyjaśniłam.

- Jakiej znowu Amelki?! - podniosła głos.

- Poznałam ją ostatnio na perkusji - odparłam. - Próbujemy razem pisać piosenki.

- Wiedziałam, że z tej perkusji nic dobrego nie wyjdzie - prychnęła kobieta. - Po co ci to w ogóle? Na studiach i tak nic z tego nie będziesz miała.

- Piotrek gra w zespole i się wybił - uzasadniłam. - Dlaczego ja nie mogę?

- Piotrek to inna sprawa - odparła i poszła do salonu.

- Właśnie nie! - krzyknęłam, podążając za nią. - Jaka jest różnica między mną a Piotrkiem?

- I tak pewnie porzucisz to po miesiącu - matka nadal nie dała mi żadnych sensownych argumentów. Jak zawsze. Uważa, że ma rację, ale jej argument zawsze jest ten sam - ,,bo tak".

Nie mówiąc nic więcej, poszłam na górę do swojego pokoju. Nie miałam ochoty z nią gadać. To i tak nie miało większego sensu. Do niej nic nie dotrze, a swoimi argumentami też mnie do niczego nie przekona.

Czemu zawsze, kiedy cała moja rodzina zgadza się z jakimś pomysłem, moja mama musi być przeciwna?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro