Rozdział 26

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Po powrocie z wesela postanowiłam, że w najbliższym czasie wezmę się bardziej za szkołę. Mimo że chłopaki wnieśli do mojego życia sporo rozrywki, odkąd więcej się z nimi spotykam, również moje oceny poszły w dół, więc czas coś z tym zrobić. Szczególnie zaczęłam martwić się o język polski i po szczerej rozmowie z rodzicami postanowiłam zapisać się na korki.

Zapisałam się do jednego pana, który według opinii z internetu potrafił dobrze przygotować do matury. I musiałam przyznać, już po pierwszych zajęciach czułam, że zrozumiałam na czym polegały moje główne błędy w rozprawkach. Pani od polskiego zawsze wstawiała nam złe oceny, ale nigdy nie precyzowała, co mieliśmy źle. Co w sumie skutkowało tym, że robiliśmy w kółko te same błędy, nie wiedząc, co możemy poprawić.

Zrozumienie moich błędów dało mi motywację do dalszej nauki, gdyż wiedziałam, nad czym popracować i co zmienić. Jako matematyk nienawidziłam tego uczucia, nierozumienia czegoś. Nic nie irytowało mnie bardziej, niż zadanie, które na żaden sposób nie chciało mi poprawnie wyjść.

Po ciężkich kilku dniach nauki, w czwartek poszłam na poprawę jedynki z oświecenia. Czułam się nawet nieźle przygotowana, szczególnie jak na mnie. Po lekcjach napisałam pracę i cały ciężar spadł mi z serca. Gdy tylko wyszłam ze szkoły, wysłałam wiadomość do Wojtka, żeby do mnie wpadł. Nie widzieliśmy się od niedzieli, bo chciałam przez te kilka dni poświęcić cały swój czas na naukę. Dostałam natychmiastową wiadomość od chłopaka, że niedługo będzie.

Fortuna zjawił się w moim domu parę minut po mnie i poszliśmy razem do mojego pokoju. Po tym, jak zamknął drzwi, złączył nasze usta w pocałunku i ujął moją twarz w dłonie.

- Tęskniłem, kochanie - uśmiechnął się i pogłaskał mnie po policzku.

- Ja też - odwzajemniłam uśmiech.

Złapałam go za rękę i pociągnęłam w stronę mojego łóżka. Położyłam się po jednej stronie, zmuszając chłopaka do zajęcia miejsca koło mnie. Wtuliłam się w niego, a on objął mnie ramieniem i zaczął bawić się moimi włosami.

- Jak ci poszło? - zapytał, a ja od razu domyśliłam się, że chodzi o poprawę klasówki.

- Chyba nie było źle - odparłam obojętnie.

Nie chciałam rozgadywać się na ten temat. Rozumiałam, że jako mój chłopak chciał o to zapytać, ale doszłam do wniosku, że krótka i rzeczowa odpowiedź mu wystarczy.

- Pamiętasz, że jutro gramy koncert w waszej szkole? - sprawnie zmienił temat.

Raptownie podniosłam się, oparłam się na łokciu i spojrzałam na niego niemal z przerażeniem.

- Cholera, przez to wszystko totalnie o tym zapomniałam - przyznałam się. - O której to jest?

- Wydarzenie zaczyna się o jedenastej, a my wchodzimy o dwunastej - odpowiedział. - I tak będziesz wtedy w szkole, więc nie musisz się przejmować, że cię to ominie. - zaśmiał się.

- Racja - zawtórowałam mu.

Ponownie położyłam się koło niego i oparłam głowę na jego ramieniu.

- Co tam u chłopaków? - zagaiłam. Nie chciałam długo utrzymywać ciszy. - Nie widziałam ich od wesela.

- U Miłosza i Zbora nic nowego się nie dzieje - odparł, głaskając mnie delikatnie po ramieniu i wgapiając się w sufit. - Za to u Kondzia...

Spojrzałam mu w oczy zaskoczona, a on również skierował swój wzrok na mnie. Ton jego głosu wyrażał coś jakby... zaniepokojenie? Obawę? Brzmiało to dość podejrzanie. Zdziwiło mnie, że w ciągu tych czterech dni w życiu Kondzia mogło dojść do tak drastycznych zmian, żeby aż tak zmartwiło to mojego partnera.

- Co jest z Kondziem? - dopytywałam.

Chłopak głośno westchnął, zanim zaczął swoją opowieść.

- Pamiętasz Dagmarę z wesela?

Pokiwałam głową na ,,tak". Dagmara była osobą, o której trudno było zapomnieć. Na początku wydawała się miłą i przyjazną osobą, która ma głównie na celu dobro swojego brata. Nic dziwnego, ja też zawsze robię wszystko, żeby pomóc Piotrkowi, nieważne, czego sytuacja ode mnie wymaga. Nawet nie miałam jej za złe początkowej próby zeswatania mnie z Marcelem, w końcu nie wiedziała jeszcze wtedy, że jestem z Wojtkiem. Jednak im bardziej zaczęłam się do niej zbliżać, tym bardziej zaczęłam dostrzegać jej drugą stronę. Momentami miewałam wrażenie, że wcale nie zależy jej na uczuciach innych osób. Sposób, w jaki kleiła się do Konrada... Wcale mi się to nie podobało.

Chwila. Skoro w opowieści o Jażdżyku Wojtek zaczyna od zapytania o Dagmarę, czy to znaczy, że...? O nie.

Miałam już w głowie mnóstwo pesymistycznych możliwości na ciąg dalszy tej historii, jednak nie chciałam przerywać Fortunie.

- Już wtedy Dagmara próbowała poderwać Kondzia. I nie oszukujmy się, nawet jej się to udawało. Na pewno pomagało w tym to, że Kondzio był wtedy pijany. Cody nawet mówił mi, że widział, jak całowali się u niego w pokoju.

Wybałuszyłam oczy. Oni całowali się już na tym weselu?! Nie mogłam w to uwierzyć. Nie chciałam w to wierzyć. Nie docierało to do mnie.

Od razu pomyślałam o Laurze. Wiedziałam, że będzie próbowała udawać, że wcale ją to nie rusza. Spróbuje pokazać mi i innym, że z Konradem łączyła ją jedynie szczera, wieloletnia przyjaźń. Jednak ja dostrzegałam, że to nie było tylko to. Pomiędzy nimi zaczynało rodzić się uczucie.

I czemu, do jasnej cholery, Kondzio miałby to wszystko zepsuć?!

- Ostatnio zaczęli się więcej spotykać - kontynuował Wojtek. - Kondzio chyba jest nią zaślepiony - przyznał ze smutkiem. - Nawet nie wiem dlaczego. Na pierwszy rzut oka widać, że poza ładną buźką Dagmara nie ma dużo do zaoferowania. I poza tym, co z Laurą? Sam siebie oszukiwał, myśląc, że to nie miało żadnej szansy przerodzić się w coś więcej.

Jak widać, perkusista pomyślał o tym samym, co ja. Oboje chcieliśmy, żeby Laura i Konrad mogli mieć swoje szczęśliwe zakończenie, tak samo jak my.

Na moment zamilkliśmy. Objęłam go w pasie i mocniej się w niego wtuliłam. Nie przestawałam o tym myśleć. Nawet mając Wojtka przy sobie, nie mogłam być w pełni szczęśliwa, wiedząc, że moi przyjaciele nie mają się najlepiej.

Szatyn pogłaskał mnie po włosach i pocałował mnie w czoło. Dostrzegał, że ta wiadomość wprawiła mnie w zakłopotany nastrój.

- Przepraszam - rzekł. - Może nie powinienem ci tego mówić. Wiedziałem, że będziesz się przejmować, ale stwierdziłem, że zasługujesz na to, aby wiedzieć.

- Nie, nie przepraszaj - zareagowałam bez wahania. Za żadne skarby nie chciałam, aby czuł się przez to winny. - Cieszę się, że mi powiedziałeś. Że nie postanowiłeś zataić tego, abym poczuła się lepiej. Wolę wiedzieć. Tylko najgorsze jest to, że nadal nie wiem, co zrobić w tej sytuacji.

- Chyba lepiej, jak nie będziemy za bardzo się wtrącać - postanowił chłopak. - Przynajmniej na ten moment. Wiesz, mimo naszych dobrych intencji, oni mogą to źle odebrać.

- Masz rację - westchnęłam stale przygnębiona całą sytuacją.

Nie wiedziałam również, jak ma się dowiedzieć o tym Laura. Czy lepiej, żebym jej to powiedziała, czy zostawić tą sprawę Konradowi? W końcu takie ważne, prywatne wieści powinny wyjść od niego, nie ode mnie. Coś czuję, że ta cała sytuacja nie da mi spać po nocach.

- Może coś obejrzymy? - zaproponował Fortuna. - Odciągnie to trochę twoje myśli od... tego wszystkiego.

- Tak, to dobry pomysł - zgodziłam się.

Wstaliśmy i sięgnęłam po laptopa z biurka. Włączyłam go i uruchomiłam Netflixa. Położyłam urządzenie na krześle koło łóżka, tak abyśmy oboje dobrze widzieli ekran. Wojtek zgasił światło, po czym położył się na krańcu łóżka. Zaczął szukać jakiegoś filmu, który by nas zaciekawił, aż w końcu wybrał jakiś horror. Znowu się w niego wtuliłam i zaczęliśmy uważnie oglądać.

W niektórych, bardziej przerażających momentach ściskałam mocno koszulkę Wojtka, który za każdym razem spoglądał na mnie i chichotał pod nosem, a ja posyłałam mu wtedy mordercze spojrzenie.

Jednak cały dzień w szkole trochę mnie wykończył. W drugiej połowie filmu powoli zaczęły mi się zamykać oczy, aż w końcu odpłynęłam.

***

*Perspektywa Wojtka*

- Nie był taki zły, ale myślałem, że będzie straszniejszy - stwierdziłem, gdy już pojawiły się napisy końcowe i sięgnąłem wolną ręką do laptopa, aby wyłączyć Netflixa.

Nie otrzymałem natychmiastowej odpowiedzi, więc spojrzałem na Karolinę. Miała zamknięte oczy i spokojnie, miarowo oddychała. Zbytnio mnie to nie zdziwiło, szkoła zawsze była pod każdym względem męcząca.

Najostrożniej, jak tylko byłem w stanie, wysunąłem spod niej rękę, próbując jej nie obudzić. Na szczęście dziewczyna jedynie wymamrotała coś pod nosem i dalej smacznie spała. Zapaliłem lampkę na biurku i postanowiłem co nieco ogarnąć w jej pokoju. Wyłączyłem laptopa i odłożyłem go z powrotem na właściwe miejsce, odstawiłem krzesło, poprawiłem kilka poduszek, znajdujących się na łóżku.

Przyjrzałem się blondynce. Pogrążona we śnie wyglądała jeszcze bardziej niewinnie, niż zwykle. Leżała przodem do mnie, przewrócona na lewy bok. Ręce miała złożone i opierała na nich głowę, a prawą nogę miała odrobinę wysuniętą przed siebie. Zacząłem zastanawiać się, czy było jej tak wygodnie. Zasnęła w swoich codziennych ubraniach, co zazwyczaj nie było zbyt sprzyjające spaniu. Miała na sobie niebieskie dżinsy, czarną koszulkę i czarno-białą koszulę w kratę. Nie chciałem przebierać jej spodni. Pomimo że była moją dziewczyną, czułem, że w ten sposób naruszyłbym jej prywatność, nawet jeśli miałoby to być dla jej dobra.

Ale zdjęcie koszuli chyba nie mogło być złym pomysłem? Chwilę wahałem się nad tym, lecz w końcu postanowiłem to zrobić, na pewno będzie jej wygodniej bez guzików wbijających się w ramiona.

Ostrożnie chwyciłem jej jedną rękę i zsunąłem rękaw koszuli, po czym podniosłem ją i zrobiłem to samo z drugą częścią ubrania. Bezwładna, jak szmaciana lalka, ponownie padła na łóżko, nie obudziwszy się ani nawet nie zauważywszy, że ktoś nią poruszył.

Odgarnąłem kilka kosmyków włosów, które opadły jej przy tym na twarz. Sięgnąłem po kocyk i szczelnie ją przykryłem. Kiedy upewniłem się, że Karolinie na pewno jest wygodnie, usiadłem przy niej od strony jej głowy i oparłem się plecami o ścianę, zostawiając cały czas włączoną lampkę przy biurku. Podniosłem ją i ułożyłem na moich kolanach, aby było jej miękko.

Objąłem ją i złapałem jej rękę. Uśmiechnąłem się. Cieszyłem się, że miałem przy sobie taką cudowną istotę jak Karolina Dąbrowska.

***

*Perspektywa Karoliny*

Powoli zaczynałam się wybudzać. Kilka razy zamrugałam, aby moje oczy nabrały ostrości. Ku mojemu zdziwieniu zorientowałam się, że spałam dłużej, niż mi się wydawało. Film już się skończył, a Wojtek wszystko uporządkował.

Zauważyłam, że leżałam na jego kolanach, więc odwróciłam się, aby na niego spojrzeć. Siedział oparty o ścianę, a jego głowa opadała na jego ramię, najwyraźniej również przysnął. Jednak gdy poczuł, że się ruszam, raptownie obudził się i spojrzał na mnie, po czym promiennie się uśmiechnął.

- Hej - powiedział. - Ominęła cię najlepsza część filmu.

- Nie szkodzi - również się uśmiechnęłam. Podparłam się na ramieniu, po czym uniosłam się do pozycji siedzącej. Przysunęłam się w jego stronę i usiadłam na jego kolanach. - Ale możesz mi to wynagrodzić w lepszy sposób.

Oparłam mu ręce na ramionach i złożyłam na jego ustach krótki pocałunek. Odsunęłam się odrobinę, czekając na jego reakcję, ale wciąż nasze twarze dzieliło jedynie kilka centymetrów.

- Takie rozbudzenie mi się podoba - zaśmiał się i ponownie zmniejszył przestrzeń pomiędzy nami.

Usiadłam na nim okrakiem i pogłębiłam pocałunek. Wojtek odgarnął mi włosy z twarzy i przeniósł dłonie na moje plecy. Po chwili wyjął moją koszulkę ze spodni i dotknął nagiej skóry moich pleców. Zadrżałam. Jedyny raz, kiedy Fortuna miał bezpośredni kontakt z moją nagą skórą, był na weselu, na którym byłam kompletnie pijana. Teraz odczuwałam to wszystko inaczej, wyraźniej. Ale podobało mi się to.

Odsunęłam się na chwilę i zdjęłam koszulkę. Chciałam powoli ośmielać się na coraz więcej przy perkusiście. Był moim chłopakiem i w pełni mu ufałam. Jednak nadal nie byłam wszystkiego tak bardzo pewna, gdyż nie miałam wcześniej dużo bliskich kontaktów z płcią przeciwną.

Kiedy szatyn dostrzegł mój odważny ruch, podążył w moje ślady i również pozbył się górnej części swojego ubrania. Zaczęłam lustrować wzrokiem jego nagą klatkę piersiową.

- Na trzeźwo odczuwam to wszystko inaczej - zaśmiałam się nerwowo.

Nie wiem, czemu nagle stałam się taka nieśmiała. Czułam, jak rumieniec gościł na mojej twarzy za każdym razem, kiedy spoglądałam na ciało Wojtka i byłam niemal pewna, że on to dostrzegał.

- Hej - uniósł lekko mój podbródek. - Wiesz, że nigdy cię do niczego nie namawiam.

- Wiem - westchnęłam. - I za to cię kocham.

Bliskość Wojtka, jego nagie ciało... To wszystko było z jednej strony ekscytujące, lecz z drugiej odrobinę krępujące. Po prostu objęłam go i mocno uścisnęłam.

- Też cię kocham - moja nagła zmiana zdziwiła go tak samo jak mnie, ale również objął mnie w pasie.

- Zostaniesz na noc? - zapytałam, wciąż przyciskając twarz do jego obojczyka.

- Jeśli tego chcesz...

- Chcę.

Czułam, że go potrzebowałam. Ostatnio przepełniało mnie wiele sprzecznych emocji. I wiedziałam, że sama obecność Wojtka mogła mi pomóc.

~~~~~~~~~~~~~~~
I oto wracam z nowym rozdziałem! Przez maturę i naukę musiałam sobie trochę odpuścić pisanie, ale już znowu będę mogła w miarę regularnie wstawiać rozdziały 🥰 Dzisiejszy rozdział jest trochę spokojniejszy, mam nadzieję, że się spodobało 😁 Miłego wieczorka, katherine02221 💖

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro