Rozdział 34

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Oboje patrzyliśmy na niego z niedowierzaniem. Nie mogłam przyjąć do wiadomości, że właśnie te słowa wypadły przed chwilą z jego ust.

Próbowałam ukryć, jak bardzo cieszyła mnie ta wiadomość. Dagmara była toksyczną osobą, przynajmniej jeśli chodziło o związki. Przez nią Konrad odsunął się praktycznie od każdej bliskiej osoby. Wszyscy widzieliśmy to już od dawna, ale basista wydawał się być zbyt zaślepiony, żeby to zauważyć.

I czyżby w końcu nastał ten moment, w którym nasz kochany przyjaciel się opamiętał?

- Serio? - Piotrkowi również było trudno w to uwierzyć.

- Tak - westchnął. - Mieliście rację. Przez nią zaniedbałem relacje ze wszystkimi. Zawsze się bałem o reakcję Dagmary. Jednak w tamtym tygodniu postanowiłem spotkać się z Laurą. Muszę przyznać, brakowało mi jej - zarumienił się. - Gdy Dagmara się dowiedziała, zrobiła mi o to awanturę. Wtedy zrozumiałem, że nie mogę dłużej tkwić w tym związku. To nie jest dla mnie dobre.

Spojrzałam na brata, który był tak samo zdumiony, jak ja.

- To jest... - zaczęłam niepewnie, ponownie patrząc w oczy basiście. - To jest naprawdę rozsądna decyzja. - uśmiechnęłam się. - Cieszę się, że zrozumiałeś, że Dagmara jedynie odciągała cię od nas wszystkich.

- Wiem - ponownie westchnął. Widziałam, że było mu głupio przez to, jak się od nas odciął. - Na początku wydawało mi się, że jest spoko. Zauroczyłem się i za szybko wszedłem w głębszą relację.

Przełknęłam głośno ślinę. Jego wyznanie przypomniało mi o Kubie. Z nim też związałam się zbyt szybko i nic dobrego z tego nie wynikło.

- Zgadzam się z Karoliną - w końcu odezwał się również Piotrek. - To dobra decyzja.

- A wiecie może, czy... - Jażdżyk wyglądał, jakby się zawstydził. - Czy to, co jest pomiędzy Laurą a Maćkiem to coś poważnego?

Uśmiechnęłam się.

- Porozmawiaj z nią sam. Niech ona ci powie - poradziłam.

Dostrzegłam w oczach Konrada jakąś iskierkę nadziei. To sprawiło, że uśmiechnęłam się szerzej. Nie było nikogo, kogo shipowałam bardziej niż Laurę i Kondzia, więc miałam nadzieję, że w końcu im się ułoży.

Nagle usłyszeliśmy kolejny dzwonek do drzwi.

- Wszyscy nagle się do nas schodzą? - rzucił ironicznie Piotrek i poszedł do drzwi. - O, hej, Wojtas.

Raptownie się odwróciłam, gdy usłyszałam jego przywitanie. Niestety z salonu nie mogłam dostrzec drzwi wejściowych.

- Siema, Cody - odpowiedział mój chłopak. - Jest twoja siostra?

- Tak. Wchodź. Mamy nawet niespodziewanego gościa.

Chwilę później obaj weszli do salonu. Od razu wstałam i przytuliłam perkusistę, jakbyśmy nie widzieli się wieki. Chociaż w rzeczywistości widzieliśmy się zaledwie trzy dni temu, jednak dla mnie to i tak wydawało się zdecydowanie zbyt długo.

- Hej, kochanie - wyszeptał i pocałował mnie w czoło. - Też tęskniłem.

Gdy go puściłam, jego wzrok skupił się na kanapie.

- Kondzio! - z uśmiechem podszedł do kumpla. - Dawno się nie widzieliśmy.

- Cóż, teraz będziemy widywać się częściej - przyznał chłopak.

- Co to znaczy? - zdziwił się Wojtek.

- Zamierzam zerwać z Dagmarą - oznajmił basista.

Fortuna również zaniemówił po usłyszeniu tej wiadomości.

- Wow - powiedział w końcu.

Ja i Piotrek zaśmialiśmy się i spojrzeliśmy na siebie. Chyba też tak wyglądaliśmy, gdy usłyszeliśmy tą wiadomość po raz pierwszy.

- Opowiem ci później - powiedział Kondzio, również rozbawiony. - Teraz zapewne przyszedłeś do Karoliny.

- Racja - Wojtek ponownie odwrócił się w moją stronę. - Zabieram cię na basen - oznajmił, nie owijając w bawełnę.

- Na basen? - zdziwiłam się. Tego się na pewno nie spodziewałam.

- Tak - potwierdził. - Obiecałem ci basen, jak byliśmy w Warszawie, ale od tamtej pory nie było jakoś okazji. Więc teraz zabieram cię na basen - uśmiechnął się pełny dumy.

- Widzę, że nie mam dużo do powiedzenia - zaśmiałam się. - Idę się spakować.

Nie mówiąc nic więcej, poszłam do swojego pokoju. Chwyciłam torbę i spakowałam do niej ręcznik, klapki i strój kąpielowy, który kupiłam z Wojtkiem w galerii. Przebrałam się w wygodne, czarne dżinsy, które będę mogła łatwo i szybko zdjąć oraz szarą bluzę bez kaptura. Zarzuciłam torbę na ramię i wybiegłam z pokoju. Zaszłam do pokoju rodziców i poinformowałam ich, że wychodzę z Wojtkiem i wrócę później wieczorem, po czym szybko zbiegłam na dół, zanim mama zaczęłaby zadawać pytania. Najwyżej Piotrek się z nią trochę pomęczy.

- Jestem gotowa - niemal wbiegłam do salonu. - Jedziemy? Najlepiej zanim mama wbije tu i powie, że nie mogę.

Wszyscy chłopacy się zaśmiali, a ja razem z nimi.

- Jasne. Chodź - Wojtek objął mnie ramieniem i poszliśmy w stronę wyjścia.

Piotrek i Konrad odprowadzili nas do drzwi, a my pospiesznie założyliśmy buty i kurtki.

- Odwiozę ją całą i zdrową - uśmiechnął się dumnie mój chłopak.

- Ale ty się podlizujesz - prychnęłam i pacnęłam go ręką w ramię.

- Chyba że ona mnie dobije, wtedy będzie musiała sobie sama radzić - zażartował i pocałował mnie w skroń. - Poza tym, muszę się trochę podlizywać, jeżeli chcę, żeby Cody'emu nie przeszkadzało widywanie mnie w święta.

- Co? - zapytałam zdezorientowana.

- Wyjaśnię ci po drodze - odparł.

- Dobra, to lecimy. Do później - pożegnałam się z chłopakami.

- Miłego wieczoru - uśmiechnął się do mnie brat.

Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do auta Wojtka.

- O co chodziło z tymi świętami? - zaciekawiłam się.

Chłopak uśmiechnął się pod nosem. Włączył silnik, ruszył i po chwili zaczął opowieść.

- Kiedyś, zanim jeszcze byliśmy razem, gadałem o tobie z Codym. Chciałem zorientować się, jakie miałby nastawienie do naszego związku. Wtedy chyba nie brał tego do końca na poważnie i nie sądził, że kiedyś naprawdę do tego dojdzie. Powiedział: ,,Wystarczy, że widzę cię codziennie na uczelni i na próbach, Wojtas. Nie muszę do tego widywać się z tobą na świętach".

Gdy skończył swoją historię, od razu wybuchłam śmiechem.

- Piotrek serio tak powiedział? - nie przestawałam się śmiać. - Chciałabym to zobaczyć.

Kilka minut później byliśmy już na miejscu. Trochę się stresowałam. Wojtek nigdy nie widział mnie w stroju kąpielowym. Mimo że wiedziałam, że mu się podobam i w życiu by mnie za nic nie wyśmiał, wciąż miałam lekkie obawy, sama nie wiedziałam dlaczego. Często przejmowałam się za dużo rzeczami, którymi nie powinnam się przejmować.

Dawno nie byłam w tym miejscu. W podstawówce często chodziłam tu, czasem z tatą, czasem z bratem, a nieraz robiliśmy sobie wypady całą rodziną. Jednak gdy poszłam do gimnazjum, miałam nieuzasadnioną obawę przed tym, że spotkam kogoś z mojej szkoły i przestałam tu przychodzić. Teraz nagle ogarnął mnie ten sam lęk. Kurczowo ścisnęłam ramię Wojtka, kiedy weszliśmy do zatłoczonego korytarza.

- W porządku? - spojrzał na mnie zaniepokojony.

- Tak - przełknęłam głośno ślinę.

Podeszliśmy do kasy i szatyn zamówił dla nas bilety. Recepcjonistka dała nam gumowe opaski na rękę, dzięki którym będziemy mogli dostać się do szatni. Chłopak złapał mnie za rękę, gdy szliśmy długim korytarzem. W pewnym momencie zobaczyłam tabliczkę ze strzałką w lewo i napisem ,,szatnia damska", a kilka metrów dalej - ,,szatnia męska".

- Tutaj się rozstajemy - powiedział.

- Ale... ale ja nie chcę - wyjąkałam.

- Jesteś słodka, jak jesteś taka zestresowana - zaśmiał się. - Nie martw się, rozstajemy się tylko na chwilę. Przebierzemy się i spotkamy po drugiej stronie. Zgoda? - uniósł mój podbródek, abym spojrzała mu w oczy.

- Zgoda.

- Do zobaczenia za minutę - uśmiechnął się i dał mi buziaka.

- Przecież przebranie się zajmie nam więcej niż minutę - przypomniałam mu.

- Nie ważne - westchnął głośno.

Wywróciłam oczami. Mogłam się założyć, że właśnie zacytował mi jakiś tekst z Marvela.

- W takim razie, do zobaczenia za minutę - z uśmiechem podłapałam jego tekst, po czym weszłam do damskiej szatni.

Gdy znalazłam się w jednej z oddzielnych kabin, jak najszybciej przebrałam się w dwuczęściowy niebieski strój kąpielowy. Schowałam rzeczy do szafki i przeszłam do strefy z basenem. Od razu dopadł mnie wszechobecny szum. Gdy zerknęłam w prawo, dostrzegłam Wojtka opierającego się o ścianę. Jakim cudem on dał radę przebrać się tak szybko? Faceci to mają wygodnie, kiedy muszą przebierać jedynie majtki.

Gdy tylko go zobaczyłam, odetchnęłam z ulgą. Od razu poczułam się swobodniej i pewniej. Podeszłam do niego i złapałam go za rękę, po czym weszliśmy razem do wody.

Po tym jak trochę popływaliśmy, postanowiliśmy pójść do jacuzzi. Wojtek powiedział mi, abym zaczekała na niego na miejscu, a sam poszedł do łazienki. Rozejrzałam się wokół w poszukiwaniu wolnego jacuzzi. Dwa były zapełnione, ale w jednym siedziała tylko jedna dziewczyna. Udałam się więc w jego kierunku i kiedy już stanęłam przy nim, weszłam po drabince i zanurzyłam stopy w gorącej wodzie. Uśmiechnęłam się. To było takie przyjemne, kiedy na zewnątrz temperatura była bliska zeru stopni, a ja mogłam siedzieć w tak ciepłym i przyjemnym miejscu.

Wtedy spojrzałam w oczy dziewczynie. Miała sięgające odrobinę za ramię ciemnobrązowe włosy, niebieskie oczy i bladą cerę. Siedziała w czerwonym, dwuczęściowym stroju i patrzyła na mnie z grobową miną. W tym momencie wyglądała niemal jak wampirzyca.

Bez problemu ją rozpoznałam.

To była Dominika.

- Hej - przywitałam się niepewnie.

- Hej - rzuciła w odpowiedzi. - Nie spodziewałam się tu ciebie - dodała.

- Ja też nie - przyznałam, zanurzając się całkowicie w wodzie.

Przez chwilę jedynie wymieniałyśmy między sobą niepewne spojrzenia. Najbardziej stresował mnie fakt, że zaraz przyjdzie tu Wojtek, a brunetka nie chciała nawet słuchać o naszej relacji, a co tym bardziej zobaczyć, jak obściskujemy się w jacuzzi.

- Przyszłaś tu sama? - zaciekawiła się.

No to po mnie. Przełknęłam głośno ślinę.

- Z Wojtkiem - odparłam lakonicznie, próbując uniknąć jej spojrzenia. - A ty? - odbiłam pytanie.

- Sama - rzuciła. - Niestety nie mam z kim przyjść, a chciałam popływać. Nie każdy ma takie szczęście.

Spojrzałam na nią spod byka. Czy ona właśnie wyrzucała mi to, że to ja zdobyłam chłopaka? Jakby to w jakimkolwiek stopniu była moja wina.

- Przykro mi, że ty nikogo nie masz, ale ja nie mam z tym nic wspólnego - uniosłam pewnie głowę i spojrzałam jej w oczy. - Nie musisz wyżywać się przez to na mnie i robić z siebie ofiary.

W tym momencie dostrzegłam kątem oka, że ktoś wchodzi do jacuzzi i siada koło mnie, obejmując mnie ramieniem.

- Widzę, że spotkaliśmy znajomą osobę - zauważył z radością Wojtek. - Hej, Dominika.

- Hej - mruknęła pod nosem. - Nie ważne. Idę popływać.

Wstała i pospiesznie przeszła do innej strefy obiektu. Fortuna odprowadził ją wzrokiem, po czym spojrzał na mnie zmieszany.

- O co jej chodzi? Pokłóciłyście się czy co?

Westchnęłam głośno.

- Ostatnio mówiła mi, że przeszkadza jej, jak opowiadam o naszym związku. Nie wiem, o co jej chodzi. Mówiła, że zakochała się w chłopaku, który ma inną i przez to nie chce słuchać o tym, że my jesteśmy szczęśliwi.

- Ale to nie ma sensu - zastanowił się. - Czemu my jesteśmy temu winni?

- Nie wiem - przyznałam. - Trochę mnie to dręczy. Jest taka... zamknięta w sobie i nie mogę jej zrozumieć.

- Z czasem może uda jej się otworzyć - pocieszył mnie, głaskając po plecach.

- Mam nadzieję - oparłam głowę na jego ramieniu.

Przez chwilę jedynie wsłuchiwaliśmy się w odgłosy bulgoczącej wody. Po chwili jednak Fortuna podjął inny temat.

- Będziemy mieli kilka koncertów w grudniu - poinformował mnie.

- Tak? To świetnie! - ucieszyłam się.

Jako że Felivers byli bliskimi mi osobami, oczywiście życzyłam im jak najwspanialszej kariery. No i poza tym uwielbiałam ich twórczość. Dlatego wiadomość o zbliżających się koncertach przyprawiła mnie o wiele radości. Cieszyłam się, że ich przyszłość zmierzała w dobrym kierunku i z każdym kolejnym koncertem zwiększała się ich szansa na rozwinięcie skrzydeł.

- Pierwszy gramy w tą sobotę w Warszawie, a drugi tydzień później we Wrocławiu - oznajmił.

Byłam pewna, że nie będę miała problemu z pojechaniem do stolicy, jednak obawiałam się, że moja mama nie zgodzi się, abym pojechała z bratem na drugi koncert.

- Nie wiem, czy będę mogła pojechać z wami do Wrocławia - zasmuciłam się. - Moja mama może się nie zgodzić.

- Wiem - przyznał. - Spodziewałem się tego. Ale nie martw się, jeśli nie pojedziesz z nami, będę do ciebie pisać na każdej przerwie i wyślę ci wszystkie filmy, jakie będę miał.

Zarumieniłam się. To było takie urocze z jego strony.

- Ale i tak wciąż mam nadzieję, że ci się uda - dodał. - Cody ma czasem niezłą siłę perswazji i może wasza mama też mu ulegnie.

Zaśmiałam się. Miał trochę racji.

- Uwierz mi, wiem o tym.

- W ostatni weekend przed świętami gramy jeszcze koncert w Olsztynie - dokończył z dumą. - Nadal nie mogę uwierzyć, że dali nam propozycję, żeby tam zagrać.

- Wow, nie spodziewałam się aż tylu dobrych wiadomości. Nie mogłabym być z was bardziej dumna.

Czule pocałowałam go w usta. Fortuna odgarnął mokre blond włosy z mojej twarzy i pogłębił pocałunek. Na ogół nie przepadałam za zbytecznym okazywaniem uczuć w miejscach publicznych, ale tym razem mogłam zrobić wyjątek.

Gdy chłopak oderwał swoje usta od moich, dostrzegłam obserwującą nas na oko czterdziestoletnią kobietę i od razu się zawstydziłam. Mogłam przewidzieć, że całowanie się w takim miejscu nie obędzie się bez krzywych spojrzeń.

- Ludzie się na nas gapią - powiedziałam nerwowo, spuszczając głowę w dół.

- Niech się gapią - uniósł mój podbródek i złożył na moich ustach krótkiego całusa.

Przyjrzałam się mu. Na jego twarzy dostrzegłam pojedyncze krople wody, a mokra grzywka przyklejała mu się do czoła i zasłaniała połowę oka. Instynktownie uniosłam rękę i odgarnęłam jego włosy, po czym zaczęłam go po nich głaskać.

- Uwielbiam twoje włosy - powiedziałam rozmarzona, bawiąc się jego kosmykami.

Chłopak jedynie patrzył mi w oczy z uśmiechem i nie przerywał mi, kiedy wplatałam palce w jego czuprynę.

- Chcesz pójść na zjeżdżalnię? - zaproponował po chwili.

- Nie, wolę zostać tutaj - oznajmiłam. - Ale jak chcesz, to idź. Ja tu poczekam.

- Na pewno nie chcesz pójść ze mną? - zapytał dla pewności.

- Na pewno. Tu jest zbyt przyjemnie. Aż się trzęsę na myśl, że mogłabym wyjść z tego ciepełka - zachichotałam.

- No dobra.

Wojtek wstał i poszedł w stronę zjeżdżalni. Położyłam ręce na brzegu jacuzzi i oparłam na nich brodę, patrząc, jak perkusista idzie długimi schodami na zjeżdżalnię.

Słyszałam, jak ktoś dosiada się do mnie, ale nie zwracałam na to uwagi. Byłam zbyt bardzo skupiona na obserwowaniu mojego chłopaka.

- Karolina? - z transu wybudził mnie męski głos za moimi plecami.

Odwróciłam się i ku mojemu ogromnemu zdziwieniu dostrzegłam Mateusza. Ze swoją dziewczyną.

- Jesteś pewien, że wszystkie inne jacuzzi były zajęte? - Natalia zachowywała się, jakbym wcale nie siedziała obok.

Zerknęła na mnie z pogardą, lecz po chwili znowu skupiła wzrok na szatynie.

- Tak - odparł krótko. - Były zajęte.

- No niech ci będzie. Zostaniemy tutaj.

Usiadła wygodnie na przeciwko mnie, a nogi położyła na nogach Mateusza. Odwróciłam wzrok. Nie chciałam psuć sobie dnia widokiem Barniewskiej klejącej się do chłopaka.

- Co? Jesteś zazdrosna? Ty nie masz do kogo się przytulić? - prychnęła.

- Ja po prostu potrafię odkleić się na chwilę od mojego chłopaka - odwarknęłam.

- Tylko się tu nie pozabijajcie - Mateusz próbował załagodzić sytuację, jednak na próżno.

- W takim razie uspokój tą swoją narwaną laskę - rzuciłam. - To ona się mnie czepia.

- Oczywiście. Nic nigdy nie jest z winy świętej Karoliny.

Jedynie wywróciłam oczami. Nie miałam ochoty znowu się z nią spinać o jakieś głupoty. Chociaż ona ewidentnie na to liczyła. Odwróciłam się ponownie w stronę zjeżdżalni. Czekałam tylko, aż Wojtek wróci i będę miała idealną wymówkę, aby jak najszybciej stąd wyjść.

- Przestań się patrzeć na jej tyłek! - usłyszałam za sobą głos Natalii.

Nie mogłam powstrzymać śmiechu, mimo że naprawdę próbowałam. Odwróciłam się z powrotem do pary i zaczęłam się śmiać jeszcze bardziej, gdy zobaczyłam naburmuszoną minę rudowłosej.

- Najwyraźniej mój tyłek podoba się Mateuszowi bardziej niż twój - uśmiechnęłam się dumnie, opierając głowę na zaciśniętej pięści.

- Przysięgam, wcale nie gapiłem na twój tyłek - chłopak uniósł ręce w obronnym geście. Trudno było stwierdzić, kogo bał się bardziej, mnie czy swojej dziewczyny.

Wywróciłam oczami. Nie bardzo mnie to obchodziło. Niech rozwiązują te sprawy pomiędzy sobą, ja nie zamierzałam się w to mieszać. Nie wsłuchiwałam się w ich sprzeczkę, jedynie nieobecnym wzrokiem wpatrywałam się w jakiś odległy punkt.

Zadrżałam, kiedy czyjeś gorące ramiona objęły mnie od tyłu. Nawet nie zauważyłam, kiedy Wojtek do mnie podszedł. Z ulgą odwróciłam się i ujrzałam jego twarz. Pocałowałam go w policzek i wstałam.

- Już myślałam, że tu z nimi nie wytrzymam - prychnęłam.

Nie zamierzałam wychodzić z jacuzzi po drabince, gdyż żeby do niej dojść, musiałabym przejść koło Mateusza i Natalii, którzy po swojej krótkiej sprzeczce znowu zaczęli się do siebie kleić. Ugh. Nie mogłam znieść tego widoku. Stanęłam na krawędzi wanienki i gdy już miałam z niej samodzielnie zejść, szatyn objął mnie w talii, podniósł mnie i po chwili postawił na podłodze obok siebie.

- Nie dałeś mi się nacieszyć tym, że w końcu byłam od ciebie wyższa, co? - zaśmiałam się i spojrzałam na niego w górę.

- Nie - uśmiechnął się dumnie.

Ujął moją twarz w dłonie i czule mnie pocałował. Ponownie poczułam na sobie spojrzenia innych, a w szczególności Barniewskiej, ale tym razem nie przejmowałam się tym.

Niech się gapią, głos Wojtka rozniósł się echem w mojej głowie. Gdy nasze usta się rozłączyły, zerknęłam na zegar na ścianie.

- Niedługo musimy wracać - oznajmiłam.

Chłopak odwrócił się i pokiwał głową.

- Rzeczywiście. Chodźmy już. Zdążymy się na spokojnie ogarnąć.

Pociągnął mnie za rękę w stronę szatni. Każde z nas poszło do swojej. Pospiesznie wytarłam się ręcznikiem, przebrałam i spakowałam rzeczy do torby. Gdy wyszłam do wspólnej części, w której znajdowały się suszarki, Fortuna już suszył swoje włosy. Znowu mnie wyprzedził.

Podeszłam do niego i włączyłam suszarkę obok. W tym momencie ucieszyłam się, że wyszliśmy trochę wcześniej, bo wiedziałam, że wysuszenie moich długich do połowy pleców włosów zajmie wieki.

- Kurde, zapomniałam szczotki - uświadomiłam sobie. - Moje włosy będą wyglądać jak jakieś siano.

- Przesadzasz - zaśmiał się. - Wcale nie będą wyglądać źle.

- Nigdy nie widziałeś moich włosów świeżo po wysuszeniu - naburmuszyłam się.

Wojtek zaśmiał się, kiedy zauważył moje zmagania z tym przeklętym urządzeniem.

- Daj to - nawet nie czekał na moją reakcję i po prostu wziął z mojej ręki suszarkę i pomógł mi ogarnąć moje włosy.

Gdy były już praktycznie suche, spojrzałam w lustro.

- Mówiłam. Wyglądają jak siano. Nawet kolor się zgadza.

Chłopak cicho się zaśmiał, a ja założyłam ręce na piersi i patrzyłam na jego lustrzane odbicie. Stał za mną i przyglądał się mojej szopie na głowie.

- Jesteś dla siebie zbyt surowa - narzekał. Zaczął przeczesywać moje włosy palcami, przez co wyglądały odrobinę lepiej, jednak nadal nie był to taki efekt, jaki chciałam osiągnąć. - Widzisz, wyglądasz pięknie.

- Niech ci będzie - wywróciłam oczami.

Ruszyliśmy w stronę recepcji, gdzie oddaliśmy nasze gumowe opaski. Wyszliśmy z budynku. Na zewnątrz panowała już kompletna ciemność, a temperatura była bliska zeru, jeśli nie nawet trochę poniżej zera. Opatuliłam się szczelniej kurtką i lekko się zatrzęsłam. Wojtek to zauważył i natychmiast objął mnie ramieniem.

- To był bardzo ciekawy wieczór - zachichotałam. - Dominika, Natalia, pełno wrażeń.

- Ale mam nadzieję, że ci się podobało - spojrzał na mnie z powątpiewaniem.

- Oczywiście, że tak - nawet się nie zawahałam z odpowiedzią. - Z tobą zawsze mi się podoba.

Gdy szliśmy w stronę parkingu, nagle dostrzegliśmy kawałek przed nami niewyraźną postać w czarnej kurtce i czarnych spodniach. Chłopak miał założony na głowę kaptur i stał z boku chodnika, stale się nam przypatrując. Fortuna zwolnił, przesunął rękę niżej na moje plecy i przytulił mnie bliżej do siebie. W ciemności nie mogłam rozpoznać tajemniczej osoby.

- Hej, złotko - odezwał się nagle i szeroko uśmiechnął. - Tęskniłaś?

Złotko. Dawno nie słyszałam tego wyrażenia. Była tylko jedna osoba, która tak do mnie mówiła. Nabrałam powietrza w płuca.

Ten głos rozpoznałabym wszędzie.

~~~~~~~~~~~~~
Dzisiaj jest wyjątkowy dzień, bo dokładnie 29.10.2019r. zaczęłam pierwszy rozdział "Zagrane od serca". Musiałam to oczywiście uczcić nowym rozdziałem 🥰
Chciałam podziękować wszystkim, którzy to czytają, dajecie mi motywację, aby kontynuować moje dzieło!
Niestety nie potrafię przewidzieć, kiedy pojawi się nowy rozdział, przez studia mam na pisanie zdecydowanie mniej czasu, ale postaram się was nie zawieść 😇
Trzymajcie się ciepło i dobranoc 💖

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro