28. wzrok

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

[Izuku]
(Trzeci lipca, wtorek)

Już od piątej rano jesteśmy na nogach i się szykujemy na zajęcia do szkoły. Stwierdziliśmy zgodnie, że nie mamy pojęcia ile może nam to zająć, więc lepiej zacząć wcześniej i ewentualnie chwilę poczekać. Także dzięki temu toku myślenia wiemy już że półtorej godziny nam wystarczy na spokojnie.
Jest szósta trzydzieści a my siedzimy w salonie. Dopiero inni zaczynają zchodzić na dół by zjeść i się dziwią, że my już ogarnięci.

-Pewnie ciężko będzie wam wrócić do szkoły po takiej nieobecności...- Westchnęła Uraraka dołączając do nas.- Macie wszystkie notatki?

-Todoroki mi zbierał wszystkie, więc chyba damy radę.

-Skorzystam z tego bo od Kirishimy nie wiem czy coś zrozumiem.- Prychnął blondyn patrząc w telefon.- Mają nam dać tydzień by chociaż trochę nadrobić materiał.

-Przyda się.

-W ogóle... Co tak szybko wstaliście i to oboje?

-Obiecałem Kacchanowi pomóc mu.

-Jakbyś zapomniała już. Jakoś kurwa chodzić nie mogę. I do kurwy nędzy, nie będę mieć tej możliwości do trzech miesięcy.- Syknąłem do niej po czym zaczął się odpychać na wózku.

-Kacchan gdzie idziesz?

-Do kuchni. Chcesz coś?

-Nie dziękuję mam jeszcze kawę.

-Okej.- Mruknął i odjechał do kuchni gdzie był jeszcze Kirishima i Todoroki. A ja zostałem sam z Uraraką.

-Deku-kun?

-Tak?

-Chciałbyś może dziś gdzieś wyjść razem z Iidą, Tsuyu i Todorokim? Dawno się nie widzieliśmy wszyscy razem i...- Mówiła cicho, zamyślona jednocześnie zakładając kosmyk włosów za ucho.

-Nie mogę.- Przerwałem jej.- Mam za dużo zaległości.

-Oh... To może Ci pomogę? Wiesz chociażby z literatury... Cementos znów nam dowalił z tematami a wiesz, że jestem z tego dobra i...

-Przepraszam.- Znów jej przerwałem.- Ale wcześniej już umówiłem się z Kacchanem, że razem to będziemy ogarniać...- Na moje słowa zauważyłem jak dziewczyna spochmurniała.- Ale! Jeszcze się zgadamy? Może w weekend wyjdziemy lub... Nie wiem...

-Rozumiem.- Uśmiechnęła się mizernie.- Cieszy mnie to, że z Katsukim w końcu macie normalne relacje.

-Tak... Mnie też.

-TY DEBILU PIERDOLONY NIE RÓB SOBIE ZE MNIE ŻARTÓW BO CI PRZYPIERDOLE TY PIERDOLONY KAMIENIU OD SIEDMIU BOLEŚCI!

-AUĆ BAKUBRO!

-MASZ KURWA ZA SWOJE!

-Mimo, że do innych stosunku nie zmienił.- Zaśmiała się słysząc krzyki z kuchni.

-Na osobności jest milszy... na prawdę.- Zaśmiałem się cicho, a nagle z kuchni było słychać jak i widzieć wybuchy.- Na prawdę.- Dodałem z powagą a dziewczyna wybuchła śmiechem.

-Ciężko w to uwierzyć.

-Nie dziwię się...

-A powiedz. Jak było gdy zniknęliście z akademika?

-To znaczy?

-Co się działo... Ogólnie. Nikt nie chciał nam zdradzić nawet waszego położenia a Aizawa ciągle powtarzał "Są bezpieczni" i tyle.

-No to byliśmy w piwnicach szkoły z Xavierem, który zajmował się odtrutką dla Kacchana.

-Tyle to wiem i to od ciebie.

-No właśnie... I w sumie nic za wiele się nie działo. Kacchan przemienił się jeszcze kilka razy. Bardzo przy tym cierpiał... A po podaniu antidotum był nieprzytomny trzy dni. Potem wróciliśmy do dormitorium.

-Na prawdę nic się tam nie działo?

-Na prawdę.- Zaśmiałem się z jej zdziwienia.- Oh hej Xavi-kun!

-Hejka Izuku. Jak się spało?

-Przyjemnie.- Zaśmiałem się.

-Widzę, że dobry humor z rana dopisuje.

-A żebyś wiedział!

-To dobrze, bo ci zniknie za dwie godziny.

-Co? Czemu?

-Dwa sprawdziany. U Pana Mic'a oraz u Ectoplasm'a.

-No nie! On mi to przełoży racja..?

-Nie wiem jak z Panem Aizawą ustaliliście...

-Zabijcie mnie...- Jęknąłem niczym męczennik.

-Zrobię to z przyjemnością Deku. Ale bez naocznych świadków.- Kacchan akurat wstąpił do salonu prowadzony przez Kirishimę.

-Co się tam w kuchni działo? U siebie w pokoju was słyszałem...

-Utrudniał mi ten chuj życie.- Syknął wskazując na Ejiro.

-Ja tylko przełożyłem sok.

-Do szafki powieszonej na szafie. Zabrałeś mi go kurwa sprzed ręki.

-Oj no, nie wiedziałem, że chcesz go wziąć...

-Nie wiedziałem, że mam taką ochotę ci znów przykurwić...- Szepnął podirytowany.- To, że jestem kaleką nie znaczy, że nie jestem zdolny do morderstwa.

-Oj Katsuki... Kiedy zapamiętasz, że jako bohater mordować z premedytacją nie możesz?- Zaśmiał się Xavier, a blondyn Prychnął.

-Będę to robił pod pretekstem.

-Mhm...

-Deku idziemy?

-Mamy jeszcze prawie godzinę...

-Przewietrzyć się.- Dokończył, obserwując mnie bacznie.- Jak nie to Idę sam.

-Dobrze, zaczekaj tylko wezmę nasze plecaki, nie będziemy się już cofać.

-Okej. Czekam przed budynkiem.

Poszedłem po nasze torby które były w pokoju blondyna. Jak doszedłem do schodów Usłyszałem skrawek rozmowy naszych przyjaciół. Jednak gdy zauważyłem, że mówią o nas. Mnie i Kacchanie... przystanąłem by posłuchać dalej.

-Zachowują się dziwnie. Jak nie oni... zauważyliście?- Mruknął Kirishima a Denki mu potwierdził.

-Czyli nie tylko ja to zauważyłem?

-Izuku jest szczęśliwszy a Katsuki spokojniejszy. To źle?- Tym razem Usłyszałem Minę.

Czyli przynajmniej dwie osoby do nich już doszły.

-Spokojniejszy? Wyżywa się na mnie!- Zawołał czerwonowłosy.- Xavery. Ty coś wiesz? Odkąd wrócili spodziemi tak się zachowują. Wcześniej tak nie było. Nie aż tak. Ty byłeś tam z nimi...

-Ja nic nie wiem.- Wyparł się.- Po za tym, odkąd ich poznałem byli mili i weseli obaj. Szczerze mówiąc nie spodziewałem się, że Katsuki na codzień jest taki wybuchowy.

-My nie spodziewaliśmy się, że on potrafi być miły.- Powiedziała Ochaco, która brzmiała jakby... jakby była zniesmaczona?- On zawsze był dla Izuku okropny. Teraz spacery mu proponuję? To jest conajmniej podejrzane.

-Co sugerujesz?

-Mina... A co jeżeli to nie jest Katsuki? Albo to co wstrzyknęła mu Himiko, miało w sobie coś odurzającego, albo...

-Za dużo wymyślasz.- Westchnął Xavi.- Nie wiem jak wy. Nie zamierzam słuchać jak oskarżasz go bezpodstawnie. Poznałem go takiego, jakim jest aktualnie, po za tym to ja go badałem i substancji wpływających na funkcje myślenia i rozumowania nie miał w swoim ciele.

-Ale my wiemy jak on zachowywał się pierwo...

-Pierwotnie? Z całym szacunkiem Urarako. Nie zamierzam tego słuchać, a ty jeżeli masz jakieś podejrzenia, zgłoś to wychowawcy.

-Jestem tego samego zdania, Ochaco.- Wtrąciła się Ashido.- Jak na moje, to dobrze, że się ze sobą dogadali. Wpływa to na nich pozytywnie. Nie ma co tu wymyślać.

W tym momencie zacząłem schodzić po schodach a reszta umilkła.

-Izuku zaczekasz? Wyjdę z wami. Muszę podejść jeszcze do Recovery Girl...

-Pójdę z tobą Xavier.- Zaczepiła go różowowłosa.

-Okej.- Uśmiechnąłem się.- Kacchan pewnie już zniecierpliwiony czeka na mnie.

-To idziemy.

Od razu wyszliśmy a przed budynkiem zastaliśmy Kacchana który coś robił w telefonie.

-Jesteśmy.

-My..? Oh.- Mruknął podnosząc wzrok.- A wy po co?

-Ja idę do Recovery. A Mina chciała ze mną.

-Aha... idziemy?

-Tak.

Szliśmy chwilę w ciszy aż odeszliśmy od akademika. W końcu sam zacząłem rozmowę.

-Odprowadzimy was. Co Wy na to?

-Będzie miło.- Zaśmiał się chłopak.

-Midoriya...

-Tak Mina. Słyszałem waszą rozmowę.- Odpowiedziałem od razu i po jej spojrzeniu wiedziałem już, że o tym chciała rozmawiać.- Dziękuję wam.

-O co chodzi?- Zapytał Katsuki spoglądając na mnie.

-Kirishima i Kaminari zaczęli temat, że dziwnie się zachowujecie... jednak Uraraka zaczęła spekulować, że chyba ciebie podmienili Bakugo.

-Mnie?

-Zacząłeś być spokojniejszy i spędzasz wszelki czas z Midoriyą, nie atakując go ciągle.- Zauważyła dziewczyna.- Nigdy tak nie było to jest dla nich dziwne i podejrzane.

-A Xavier i Ashido nas bronili. A szczerze mówiąc to ciebie.- Dodałem.- Posłuchałem większość rozmowy, a może i całą?

-Japierdoke co ich to interesuje.- Westchnął opuszczając głowę.- Oni serio myślą, że jedyne co kurwa potrafię to pałać nienawiścią do wszystkiego co oddycha?

-Szczerze? Tak. Taki z resztą byłeś większość czasu.

-Bo mnie wkurwiają. Teraz jakoś wy mnie nie irytujecie i nie pluje w was jadem.

-Widzimy. A teraz powiedzcie mi... Ktoś z klasy oprócz nas może wiedzieć czemu Katsuki tak się zachowuje? W sensie, że nie zdziwi się jego spokojnym zachowaniem?- Zapytał czarnowłosy.

Sam osobiście się zastanowiłem nad tym. Każdy raczej się zdziwi jego zmianie...

-Yaoyorozu.- Odezwał się nagle blondyn.- Ona będzie wiedziała czemu.

-YaoMomo? Skąd?

-Kacchan?

-Jak byłem przemieniony w dziecko... Powiedziałem jej, że się w tobie zakochałem.

-CZEMU MI NIE POWIEDZIAŁEŚ?!

-BO KURWA SAM NIE WIERZYŁEM, ŻE TO KURWA ZROBIŁEM.

-KACCHAN MOGŁEŚ MI WSPOMNIEĆ.

-PO CHUJ NIBY?!

-Dobra uspokójcie się... Ja z Momo skręcamy. Więc rozwiązujcie sobie problemy razem już sami. Chodź, zanim nas to wplączą.- Mruknął, zaciągając za rękę dziewczynę do budynku.

-Zostawili nas samych. A więc, czemu mi o tym nie wspomniałeś.

-Bo wtedy o tym, że się w tobie zakochałem nie wiedziałeś.- Fuknął.- A potem zapomniałem. Taki problem?

-Nie. Zdziwiłem się tylko, bo wy zazwyczaj nie gadacie.

-To było gdy zmieniłem się w gówniarza a ona załatwiała mi ciuchy. Zobaczyła wtedy chyba że coś mnie gryzie i wypytała.

-Oh rozumiem... przepraszam.

-Przestań. Kierujmy się może w stronę głównego wejścia do szkoły. Co?

-Dobry plan.

Już po piętnastominutowym spacerze dotarliśmy pod frontowe wejście naszej szkoły. Zostało dziesięć minut do lekcji i powoli wszyscy się już zbierali na lekcje. Oczywiście wiele osób bacznie obserwowało i mierzyło nas wzrokiem. Co jakiś czas nawet słyszałem ich ciche rozmowy.

Co do czego musiałem przyznać, że ktoś niezłe plotki powymyślał. Za każdym razem gdy słyszeliśmy jak ktoś o nas mówi to przedstawiał inną postać rzeczy. Jedyną prawdą w tym co mówili była nasza walka z ligą.

-Słyszałam, że oberwał darem Tomury... Szkoda mi go.

-On teraz zostanie przeniesiony na profil ogólny? W końcu na bohatera się nie nada gdy jest sparaliżowany.

-Nie wiem. Ale ten chłopak co go prowadzi... Oni czasem ze sobą ciągle nie rywalizowali?

-Ty faktycznie... Bakugo-san też wydaje się smutny..? Nie wiem, jest dziwnie spokojny...

-Ty a może...

I dalszej rozmowy tych dziewczyn nie słyszałem. Co prawda Kacchan także ją słyszał. Nie uwierzę, że nie. One były na tyle głośne, że trudno by było nie słyszeć.
Każdy rozmawia o tym jakie to nieszczęście mu się przytrafiło, ale nikogo to tak na prawdę nie interesuje. Każdy opowiada "słyszał*m że..." I wymyślą to co mu wygodne. Gdyby kogoś na prawdę interesowało to co na prawdę się działo, to by podszedł się spytać. Nie ważne jaki charakter ma Kcchan, taka osoba podeszła by chociaż do kogoś z naszej klasy, jeżeli ktoś go na prawdę się obawia.

-Dzięki bogom posiadamy kurwa windę.- Syknął cicho blondyn.- Proszę cię chodźmy już do klasy.

-Już tam idziemy... Pierwszą mamy literaturę.

-I zajebiście.  Mam dość już znoszenia wzroku innych. Przecież kurwa już mutantem nie jestem. Co im do tego, że jestem aktualnie niepełnosprawny? Aż tak potrzebują jakiegokolwiek obiektu do obgadywania?- Syczał pod nosem, nie czekając nawet aż odpowiem mu na którekolwiek pytanie.- Dziś mamy trening racja?

-Tak, po czwartej godzinie.

-Zajebiście. Dwie godziny zegarowe siedzenia i nic nie robienia.

[...]

Jesteśmy właśnie po trzech pierwszych lekcjach. Razem z Kacchanem udało nam się przełożyć sprawdziany na za tydzień z czego byłem bardzo zadowolony, bo uda mi się nie dostać oceny niedostateczej. Teraz czekamy na Aizawe który spóźnia się już piętnaście minut.

Kacchan od godziny się do mnie nie odzywa. Z resztą każdego unika, nie chce z nikim rozmawiać...

-Witam klaso.

-Dzień dobry sensei!- Zawołaliśmy jednocześnie, gdy nauczyciel zajmował miejsce za biurkiem. Odłożył stertę dokumentów po czym się do nas zwrócił.

-Midoriya, Bakugo. Muszę z wami porozmawiać. Zapraszam za mną.

-Dobrze.

-Co kurwa znowu?- Jęknął pod nosem blondyn wyjeżdżając z ławki.

-Pomogę ci.

-Nie trzeba Deku. Sam dam radę.

Wyjechaliśmy z klasy odprowadzeni ciszą i spojrzeniem całej klasy. Przeszliśmy do pokoju nauczycielskiego gdzie zajęliśmy miejsca a brunet zaczął mówić.

-Bakugo, nie będę ukrywał... Dochodzą mnie słuchy, że uczniowie sądzą iż jesteś... nie. Dochodzą mnie słuchy, że inni uczniowie sądzą, że przynależysz do Ligii.

-Co kurwa!?

-Co?

-Twierdzą, że dziwnie się zachowujesz i spekulują o tym, że albo cię manipulują albo z własnej woli im pomagasz.- Westchnął, drapiąc się po karku.- Chłopcy... Wiem, że wasza zmiana zachowania ma związek z waszą relacją i tym wszystkim... Jednak nie mogę puścić tego mimo uszu.

-Czyli co? teraz będę osądzany przez plotki?

-Nie przesadzajmy. Bakugo, muszę po prostu przeprowadzić z wami rozmowę. Nie oszukujmy się, jest ona aktualnie na pozór.

-Pan Dyrektor o tym wie?

-Dyrektor  Nezu, wie o wszystkim. Sam zlecił mi przeprowadzenie tej rozmowy, choćby o to byś wiedział co inni myślą. 

-Chuj mnie obchodzi co o mnie myślą, jeśli mam być szczery.

-Rozumiem. Jednak wolałbym wam zalecić, a konkretniej tobie Bakugo. Lepiej by było jakbyś stopniowo pokazywał im swoją spokojną stronę, bo właśnie przez to inni zaczęli się niepokoić.

-Ja pierdole. Niech ludzie zaczną interesować się swoim własnym życiem co?

-Kacchan jestem tego zdania co ty... ale wiesz...

-Deku nie. Kurwa nie zamierzam się dalej męczyć i udawać mam tego po dziurki w nosie. Tyle czasu udawałem, nie chcę dalej się z tym pierdolić wiesz?- Fuknął na mnie, po czym zaczął kierować się do wyjścia z pomieszczenia.

-Kacchan gdzie idziesz?- Zapytałem od razu podchodząc do niego.

-Chuj cię to obchodzi.- Prychnął wyjeżdżając i zostawiając mnie z wychowawcą samych w pokoju.

-Ja przep...

-Nie przepraszaj.- Przerwał mi.- Nie dziwię mu się. Sam bym postąpił na jego miejscu podobnie i domyślam się, że ty także.

-To jest prawda ale...

-Nie ma ale Midoriya. Jedynym na co teraz powinniśmy zwracać uwagę na to, by nie był zagrożony przez uczniów jak i też Ligę.

-Przez uczniów? Czemu?

-Jeżeli uwierzą w te plotki, to mogą zacząć go prześladować... Albo ktoś za jego inność. Nie oszukujmy się, powinieneś chyba rozumieć co mam na myśli.

-Niestety wiem.- Mruknąłem.

-A więc wracajmy do klasy skoro się rozumiemy. Katsuki pewnie do niej wrócił.

Wróciliśmy na piętro niżej i weszliśmy do naszej klasy. Od razu co zauważyłem to brak blondyna, a po drodze go nie mijaliśmy.

-Midoriya idź.- Mruknął do mnie a ja zostawiając wszystko ruszyłem szybko ku wyjściu, słysząc jeszcze pytania w klasie o co chodzi i gdzie biegnę.

Nie mówcie, że Aizawa już wygadał i coś mu się dzieje.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro