19. Pamięć
[Pov Narrator]
(Dziewiętnasty czerwca, wtorek)
-Tak więc moja moc polega na tym, że jeżeli podziałam nią na kimś, jestem w stanie powoli przebadać wszelkie substancje krążące w jego krwiobiegu. Jednak żebym przeskanował go w stu procentach będę potrzebował przynajmniej miesiąc. Ale to też zależy od ilości substancji.
-To za długo.- Stwierdził zielonowłosy.
-Wiem. Jednak, jeżeli uda mi się chociaż kawałek odczytać, już będę mógł jakoś działać. No ale wracając. Po prostu jeżeli coś wykryję, to będę to wiedział, co nie.
-A jak działa to, że potrafisz tworzyć trutki i odtrutki?
-Jestem w stanie wytworzyć każdy odczynnik. Nie do końca potrafię to wytłumaczyć, jednak to jest tak, jakby w moich dłoniach posiadał zapas wszystkich istniejących pierwiastków i gdy znam przepis i chcę wytworzyć dane chemikalia, to po chwili po prostu z dłoni leje mi się ciecz, sypie jakiś proszek czy wytwarza gaz.
-Wow...
-No, dlatego też potrzebuje podstawowe dane, potem mogę kombinować w laboratorium, dzięki wiedzy którą posiadam. A jeżeli dowiem się na przykład, że trucizna była oparta na siarce będę mógł już działać przy mojej obecnej wiedzy.
W między czasie gdy opowiadał mu jak działa jego indywidualność zaczął już aktywować dar, nagle na jego dłoniach pojawiły się zielone iskierki które skakały po jego skórze i bardzo jasno się mieniły. Rozłożone dłonie przyłożył do szyi oraz klatki piersiowej blondyna i przekazał, mu tę energię. Ponieważ po prostu ona zanikła w ciele Bakugo.
-Gotowe... A teraz dajmy mu się wyspać.- Powiedział spokojnie, na co Midoriya przytaknął.
*****
-Izuku? Chodź ze mną do niego!- Zawołał czarnowłosy do kolegi, który aktualnie był w innym pomieszczeniu, a ten od razu się zjawił obok.- Przechodzi tę przemianę, ty już wiesz jak postępować w tym przypadku.
-Chodź.
Oboje dosłownie wbiegli do pomieszczenia w którym ciało dziewczyny promieniowało na zielono i się delikatnie unosiło. Właściwie wszelkie damskie rysy zaczęły zanikać, a znów zaczął przypominać siebie.
Już po pięciu minutach cała przemiana nastąpiła, jednak nic w nim się nie zmieniło. Dosłownie chłopak powrócił do normalności i dalej zasnął.
-Naprawił się?- Mruknął zdziwiony Xavery, lustrując bacznie ciało chłopaka.- On zawsze zasypiał? Budziłeś go po przemianie?
-Tak zawsze zasypiał i nie, nigdy nie budziłem. Wstawał po różnym czasie w zależności od tego jaką przemianę zaszedł.
-Rozumiem... Jednak nie wiem czy teraz nie będę musiał go zbudzić. Chociaż, pierw sprawdzę jego wyniki. Ty tu zostań i lepiej go przypilnuj, dobra?
-Oczywiście.
Po jakichś dziesięciu minutach gdy Xavery chciał już wrócić i zbudzić swojego pacjenta, ten akurat sam zaczął powoli otwierać oczy. Z tego też powodu Deku szybko wybiegł przez drzwi pomieszczenia. No a raczej chciał to zrobić, bo wpadł idealnie na chłopaka.
-Ajć!- Zawołali jednocześnie.
-Coś się stało Izuku?
-Kacchan się budzi.
-To dobrze, akurat chciałem go wybudzić, więc dobrze się składa.
Jak tylko weszli do środka pomieszczenia zauważyli, że blondyn wystraszony siedzi na łóżku i obserwuje wszystko co go otacza.
-K-kim jesteście?- Zapytał odsuwając się na kraniec łóżka, mocniej zakrywając się kołdrą.
-Kacchan? Żartujesz, prawda?- Zapytał zielonowłosy, podchodząc jeszcze bliżej do blondyna.- To ja, Izuku.
-Nie znam ciebie, jego. Was.- Zaczął wskazywać palcem na przybyłe do niego osoby.- Jak się tu znalazłem?
-Już ci wszystko wytłumaczymy, dobrze?- Zapytał czarnowłosy podchodząc do łóżka.- Jestem Xavery, a to Izuku. A wiesz kim ty jesteś?
-Nie... Nic nie pamiętam.- Przyznał smutno, spuszczając wzrok na swoje dłonie.
-Jesteś Katsuki Bakugo, masz siedemnaście lat i chodzisz do szkoły UA na profil bohaterski.- Zaczął mu spokojnie objaśniać brunet, gdy Midoriya dalej nie mógł załapać, że jego przyjaciel nie pamięta zupełnie nic.- Twoją mocą jest eksplozja.
-Wow... A-a was skąd znam? I czemu jestem w... szpitalu?
-Izuku jest twoim przyjacielem, prawda?- Powiedział, jednocześnie szturchając w ramię piegowatego, by wyrwać go z zamyślenia.
-Ai, tak! Znamy się od zawsze praktycznie.
-Ja natomiast, poznałem ciebie dopiero dziś. Zajmuję się zbadaniem twojego ciała i przygotowaniem odpowiedniego leku. Dlatego też znalazłeś się w tym pomieszczeniu.
-Leku? Choruję na coś?- Zapytał zdziwiony.
-Można tak powiedzieć. Kilka dni temu przestępca cię otruł i przechodzisz co jakiś czas dziwne zmiany. Teraz straciłeś pamięć, jednak ona powinna ci wrócić za kilkanaście godzin.
-T-to ja już walczyłem? Wow!- Zawołał szczęśliwy jak małe dziecko.- Izuku? A-a ty też walczyłeś ze złoczyńcą?
-Tak, nawet razem stawialiśmy mu czoła.- Powiedział z delikatnym uśmiechem siadając obok blondyna.- Obroniłeś mnie wtedy i osłoniłeś, bo ja bym tak to był teraz na twoim miejscu.
-Super!
-Izuku? Zajmiesz się nim? Muszę pójść sprawdzić jego wyniki.
-Bez problemu.- Odpowiedział z delikatnym uśmiechem.
-Dobrze, tylko pierw... Katsuki? Mogę zrobić jedną rzecz?
-Jaką?
-Podziałam na ciebie moim darem jeszcze raz. Tym razem przyśpieszę proces jego działania.- Uśmiechnął się delikatnie wysuwając ku blondynowi dłonie, na których zaczęły pojawiać się granatowe iskry.
-A-a to boli?
-Nawet nie poczujesz. To mogę?
-Tak.- Mruknął, na co brunet od razu wykonał tę samą czynność co za pierwszym razem.- Na prawdę nie poczułem...
-Mówiłem? A teraz, ja idę sprawdzić wyniki.- Oznajmił wstając, jednak zielonowłosy zauważył coś niepokojącego.
-Dobrze się czujesz? Strasznie blady jesteś.- Zareagował od razu stając obok i podtrzymując kolegę.- To skutek uboczny? Mam racje?
-Zaraz mi przejdzie... Wystarczy, że zjem coś słodkiego i chwilkę odpocznę...
-T-to przez ze mnie?- Zapytał zaniepokojony blondyn, szybko wyskakując z łóżka i także pomagając stać Xavierowi.
-Nie. Katsuki możesz iść się położyć.
-Ale Izuku! Ja chcę pomóc.- Powiedział poważnie, pozostając przy swojej intencji. Zielonowłosy jednak już nie stawiał oporu blondynowi i razem pomogli usiąść na łóżku chłopakowi.- Wszystko dobrze? Podać coś?
-Ja pójdę po czekoladę czy coś w tym stylu. Ty Kacchan pozostań tu z Xavierem.
-Kacchan..?- Mruknął zdziwiony gdy piegowaty wybiegł z pomieszczenia.
-Tak na ciebie mówi. To, taka jakby ksywka... Ty natomiast zwracasz się do niego "Deku".
-Kacchan i Deku?
-Tak. A powiedz mi Katsuki, jak się czujesz? Nic cię nie boli?
-Mnie? Teraz to ty jesteś ważniejszy. Ze mną jest wszystko dobrze, natomiast z tob...- Urwał zdanie, ze zdziwieniem obserwując śmiejącego się towarzysza.- Czemu się śmiejesz? TO NIE JEST ŚMIESZNE!!
-Przepraszam... Ale dalej masz na sobie zwykły stanik, a już nie jesteś kobietą i... To tak zabawnie wygląda.
-Co..? Whoa! Czemu mam to na sobie!- Pisnął zdziwiony i zażenowany szybko zdejmując z siebie koszulkę i usiłując odpiąć biustonosz.- Kurwa! Jak to się zdejmuje!
-Odwróć się, to ci odepnę.
Blondyn natychmiast się odwrócił i podniósł do góry okuszlkę a po chwili już nie musiał się męczyć z biustonoszem. Zdążył ponownie nasunąć na siebie koszulkę i do pomieszczenia wrócił Izuku z tak jak mówił czekoladą.
-Dziękuję.
-Już rozumiem czemu od początku nie zadziałałeś na niego z przyśpieszeniem. Ale skoro teraz to zrobiłaś to znaczy, że coś cię zaniepokoiło?
-Niestety ale tak. To w jaki sposób przechodzi przemiany oraz jego parametry w tamtym momencie wskazują mi na pewne substancje... Ale są one strasznie szkodliwe jak i też zmieszanie ich jest niebezpieczne. Muszę jak najszybciej poznać jedną z trzech opcji.
-Ile to może zająć?
-Do tygodnia. Bym przyśpieszył ponownie, ale mogę wylądować w szpitalu, a badania muszę sam dokończyć.
-Rozumiemy.
*****
-Izuku! Zobacz!- Zawołał blondyn gdy podczas leżenia w łóżku przeglądał swoją galerię w telefonie.
-Co tam Kacchan?
-Zobacz, to my?
Zielonowłosy gdy tylko usiadł obok chłopaka i spojrzał w telefon zauważył dwójkę dzieci. Rzeczywiście byli to oni, akurat w czwarte urodziny czerwonookiego. Dzieci przy torcie i rozpakowanym prezencie przytulały się do siebie, a blondynek w jednej rączce trzymał pluszowego All Mighta.
-Tak, na twoich urodzinach... Zapomniałem szczerze o tym, że robili nam zdjęcia.
-Wyglądamy uroczo.- Stwierdził, przesuwając palcem i odkrywając kolejne fotografie przedstawiające ich dwóch.- Co wtedy robiliśmy?
-Chyba bawiliśmy w bohaterów... O a tu były moje urodziny... To zdjęcie było zrobione w dniu gdy otrzymałeś dar.- Wymieniał po kolei, gdy widział kolejne zdjęcia.
-Mój dar? A jaki mam?
-Eksplozję. Twoje dłonie wraz z potem tworzą nitroglicerynę dzięki której możesz powodować wybuchy.
-ALE ZAJEBIŚCIE! Ukh, przepraszam...
-Za co?
-Za bluźnierstwa, nie powinienem.- Sprostował spuszczając głowę w dół.
-U ciebie to znak rozpoznawalny.- Zaśmiał się cicho.- Każdy by się wystraszył, że cię podmienili gdybyś nie bluźnił.
-Serio? Ty chyba znasz mnie na wylot.- Westchnął i spojrzał na zielonowłosego.- Jesteśmy pewnie nierozłączni.
-Aktualnie, rzeczywiście jesteśmy nierozłączni.- Powiedział z uśmiechem a blondyn go przytulił wprowadzając zielonookiego w zdziwienie.- Coś się stało Kacchan?
-Nie... Ale dziękuje, że jesteś...
-Nie musisz...- Uśmiechnął się delikatnie, dokładniej obejmując nastolatka.
-Czuję, że powinienem to powiedzieć mimo, iż nie wiem jaki mamy kontakt tak na prawdę...
-Rozumiem... A pokazać ci jaka jest nasza znajomość aktualnie?
Zapytał lekko zawstydzony Izuku, jednak gdy blondyn od niego się odsunął i z satysfakcją spojrzał w jego oczy.
-Chcę!
Jedno słowo.
Jedno spojrzenie.
Jeden dotyk...
Midoriya od razu nachylił się nad blondynem i go przewrócił na łóżko. Zawisnął nad nim, bez przerwy oglądając jego zdziwione, czerwone tęczówki, które czekały na rozwój wydarzeń. Po chwili przejechał językiem po jego ustach i pocałował. Bakugo był zdziwiony, jednak w głębi duszy także usatysfakcjonowany przebiegiem tych zdarzeń i bez zawahania oddał pocałunek czując, że tego chce. Oboje chcą.
Midoriya zaczął wsuwać prawą dłoń pod koszulkę uległego w dalszym ciągu tą drugą opierając się o łóżko tuż przy głowie partnera.
Chwilę trwali w tej namiętnej chwili gdy...
-Midoriya? Jesteś tu?
Usłyszeli głos chłopaka i szybko odskoczyli od siebie nim wszedł do pomieszczenia. A dokładniej to zielonowłosy odskoczył bo Katsuki trwał jak w transie nie kontaktując ze światem rzeczywistym.
-Tak jestem. Coś się stało?-Od razu odpowiedział odchodząc od łóżka blondyna.
-Czy wy...
-Nie!- Przerwał mu.- W czym mam pomóc?
-Eee... chciałem poprosić cię byś zawołał pana Aizawę razem z panią Recovery Girl?
-Tak już idę.
-A Katsukiemu co się stało? Przed chwilą nie mógł oderwać się od telefonu a teraz siedzi jak za mgłą... CZEKAJ!
-NIE! J-ja muszę iść!
-IZUKU!- Krzyknął wybiegając za zielonowłosym- TŁUMACZ MI SIĘ!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro