20. Niepokojące

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

[Pov Narrator]
(Dziewiętnasty czerwca, wtorek)

-Izuku!- Krzyknął jednocześnie łapiąc piegowatego za rękę.- Czy ty się z nim całowałeś?

-Co? N-Nie! T-to znaczy..!- Zaczął się plątać w swojej wypowiedzi jednocześnie mocno się czerwieniąc oraz wymachując dłońmi.- To nie tak!

-Pocałowałeś go. Widziałem! Nie wyprzesz się temu.

-Uh... Masz rację...- Opuścił głowę czując jak poczucie winy zżera go od środka.- Nie powinienem...

-Czemu? Nie jesteście razem?

-Jesteśmy? Nie? Może..? NIE WIEM! Zgłupiałem!

-Jak to?- Zapytał zdziwiony.- Izuku... Czy ty wykorzystałeś jego brak pamięci?

-NIE! Nigdy bym nie posunął się do takich czynów! To jest okropne!

-No to na jakiej zasadzie to działa? Bo zaraz to ja złupieję.

-Oh... Nie każ mi się pogrążać.- Westchnął załamany, wiedząc, że jeżeli jego rozmówca dalej będzie naciskał, to nie da rady nie ulec.

-Midoriya? Powiedz. Wiesz, że jeżeli zrobiłeś to wbrew jego woli to będzie wściekły gdy odzyska pamięć? Nie licząc faktu, że to jest złe damo w sobie.

-I tak będzie wściekły. Nawet jeżeli nie jest to wbrew jemu... 

-Izuku, tłumacz mi to, ale już.- Rozkazał poważnie, a zielonowłosy się poddał.

-Muszę?

-Tak, bo nie dam ci spokoju a będziemy spędzać ze sobą teraz sporo czasu.

-Uh... No to było tak...

***W tym samym czasie***

Katsuki dalej siedział na łóżku zastanawiając się nad tym co przed chwilą miało miejsce. W dalszym ciągu nie mógł sobie poradzić z okiełznaniem myśli skierowanych wobec tego zielonowłosego chłopaka, który tak po prostu go pocałował. No właśnie... Tak po prostu. A on nie stawiał sprzeciwu, a wręcz pragnął więcej.
Ciągle chciał więcej. 
Więcej dotyku, spojrzenia, pocałunków i tego dziwnego mrowienia w dole brzucha. No chociaż to ostatnie go nie odstępowało, bo z każdym wspomnieniem tego pocałunku te uczucie powracało.

Blondyn delikatnie przejechał opuszkami palców po wargach

-My jesteśmy razem..?- Szepnął sam do siebie jednocześnie ponownie analizując to wszystko.

No bo jakie inne wnioski mógł mieć po tym wszystkim? 

W końcu Izuku chciał mu pokazać kim dla siebie aktualnie są. No i go pocałował... Ale czemu uciekł od razu? Nikt nie wie o ich związku? A może go okłamał i wykorzystał brak pamięci?... Ale co wytłumaczy to dziwne uczucie i te dziwne przyciąganie... Te pragnienie...

-Bakugo Katsuki...- Usłyszał obcy głos mężczyzny. Szybko wyrwał się z zamyślenia i zauważył niebieskowłosego wychodzącego z portalu.- Widzę, że posłuchałeś się mojej rady i siedzisz cicho.

-K-kim ty jesteś? I jak tu się zna-znalazłeś?- Wydukał postępując wedle intuicji. Wyskoczył wręcz z łóżka i stanął z gardą gotów do obrony.

-Nie sądziłem, że aż tak ciebie skryją... Przede mną.

-Kim jesteś?!- Krzyknął coraz bardziej wystraszony. Czy to był ten przestępca z którym ponoć walczył?

-Nie pamiętasz mnie? Oj... Twoje przemiany są na tym etapie? 

-Skąd ty wiesz o przemianach?! Za-zaraz wezwę pomoc!

-Nie wierzę. Potulny jesteś. Kurwa żebyś wiedział jak żałośnie teraz wyglądasz.- Zakpił zbliżając się do blondyna.- Ta garda nic ci nie pomoże. Trzęsiesz się ze strachu. Spudłujesz.

-Nie spudłuję!

-A zdajesz sobie sprawę jak twoja moc rzeczywiście działa?

-Odwal się!- Zawołał pewnie a Tomura jedynie zatrzymał się kilka kroków przed chłopakiem i znów się zaśmiał.

-Wiesz co? Mógłbym cię teraz zabić... Ale jednak chyba wolę, mieć godnego przeciwnika. Wtedy będzie większa przyjemność.- Przez ten spokojny ton, dreszcz przeszedł po ciele blondyna.- Także zobaczymy się jeszcze kiedyś. Do zobaczenia Katsuki-kun.

Nagle za jego plecami zjawił się portal w którym zniknął.

-P-poszedł..?- Wydukał pod nosem po czym osunął się po ścianie na podłogę. Przysunął nogi pod samą klatkę piersiową i głowę schował między kolanami.- Muszę się uspokoić... Czemu tak się boję..?

No właśnie czemu? Czemu aż tak się bał, że ledwie na nogach stał? Czy to było spowodowane tym co w głębi podświadomości wiedział? Tym o czym teraz nie pamięta a kiedyś się zdarzyło? W końcu to był niebezpieczny przestępca z którym musiał kiedyś walczyć. Zapewne to, też on wstrzyknął mu truciznę... A więc to dlatego nie może nerwów uspokoić? A może to przez tę wyczuwalną rządzę krwi skrytą pod spokojną twarzą mężczyzny? I o co chodziło z tą jego radą? Czemu się go słuchał? 

Te pytania non stop znajdowały się w głowie blondyna, który już nawet nie zwracał uwagi na nic. Usilnie próbował się uspokoić myśląc, że już siedzi w kącie pokoju kilkadziesiąt minut, gdy tak naprawdę minęło ledwie pięć. Te same pięć minut po których w pomieszczeniu zjawił się Xavier, Izuku, Shota oraz Recovery Girl.

-Kacchan?- Odezwał się wystraszony i od razu podbiegł do blondyna.- Cały drżysz. Co się stało?

-B-był tu facet... 

-Facet? Kto taki?- Zaczął wypytywać zlękniony jednocześnie przytulając chłopaka.

-N-nie wiem... N-niebieskie włosy, mówił... Że mnie przed nim kryjecie... I-i, że się słuchałem b-by wam o czymś nie mówić..

-O czym nie mówić?- Zainteresował się brunet.

-J-ja nie wiem!- Zawołał, chowając głowę w klatkę piersiową piegowatego.

-To musiał być Shigaraki i to więcej niż oczywiste. Lepiej powiedz nam  Aizawa, jak tu się on dostał?- Zapytała zirytowana pielęgniarka.- Miałeś nicponiu zająć się tym!

-Nie mam pojęcia, znalazł sposób na ominięcie zabezpieczeń. Znowu.

-Izuku... Czemu t-tak się boję? Czu-czuję niepokój, nie wiem czemu...- Zapytał cicho mocniej przytulając się do zielonowłosego.

-Najpewniej przez to, że nie pamiętasz nic, a podświadomie wiesz jak niebezpiecznym człowiekiem jest Shigaraki.- Wytłumaczyła pielęgniarka, która była na bieżąco ze stanem zdrowia blondyna.- Chłopcy przejdźcie na łóżko. Midoriya, dasz radę go uspokoić?

-Powinienem.

-Dobrze, Zostawiamy go z tobą, będziemy za drzwiami, bo musimy omówić jego stan.- Tym razem odezwał się ich wychowawca, po czym cała trójka opuściła pokój.- Wrócimy do was za kilkanaście minut.

-Kacchan, przejdźmy na łóżko. Pomogę ci.

-Yhm...- Mruknął po czym, Izuku powoli zaprowadził nastolatka do łóżka, gdzie oboje usiedli, a blondyn ponownie wtulił się w przyjaciela.

Tkwili bezustannie w jednej pozycji. Bakugo, siedział pomiędzy nogami chłopaka będąc ciągle zwiniętym w kulkę przylegając do klatki piersiowej zielonowłosego, który bezustannie go obejmował. Stopniowo, przyśpieszony oddech blondyna zaczynał się normować, a on sam przestał drżeć po pewnym czasie, co przyniosło niemałą ulgę im obu.

-Już dobrze Kacchan?

-Tak... Ale nie puszczaj.- Poprosił cicho, czując jak cały się rumieni. Izuku lekko się zdziwił prośbą blondyna, jednak posłusznie dalej go obejmował. A nawet mocniej do siebie przysunął.- Przyjemnie mi tak...

Chyba mogę tak mówić... Chyba nic nie zepsuję... Chyba mogę szczerze mu mówić o uczuciach i o tym o myślę..?- Zaczął się zastanawiać czerwonooki, ale gdy nie zauważył żadnych awersji ze strony swojego towarzysza, pomyślał, że raczej może.

-Dalej nie wiem wszystkiego co nas spotkało... Ale... Chyba cię kocham...- Wyszeptał, przecierając piąstką oczy.- Nie wiem, nie znam się... Mhh...- Dodał po kilku sekundach, ledwie przytomnym głosem.

Piegowaty słysząc to, autentycznie spalił buraka, a gdy było go stać na wypowiedzenie choćby słowa zauważył, że blondyn zasnął. Chciał go położyć na łóżku, by spokojnie się wyspał jednak ten tak uporczywie trzymał jego koszulkę, że Izuku się poddał i położył obok niego. Katsuki korzystając z sytuacji od razu przez sen wtulił się w klatkę piersiową zielonowłosego, również kładąc na nim nogę. Przez co Midoriya leżał obok cały odrętwiały, zadziwiony, szczęśliwy i podniecony tą całą sytuacją, no bo w końcu są aż tak blisko siebie a w dodatku tamten wyznał mu miłość, a uczucia mu nie znikły razem z pamięcią. Co prawda bał się poruszyć choćby odrobinę by nie obudzić śpiącego, jednak nie zważając na to, to i tak było mu naprawdę przyjemnie.

Gdy tak leżał, zaczął się zastanawiać, nad wszystkim co związane z tym pozornie agresywnym chłopakiem, który teraz nie chce go odstąpić na krok. 

-Mghm... Zo-zostaw go... N-nie! Deku! N-nie!- Zaczął nawoływać przez sen, mocniej zaciskając dłonie na zielonej koszulce chłopaka, z jego oczu zaczęły cieknąć powolutku łzy.

-Przecież zdążyłeś zasnąć... Już koszmary?- Zapytał sam siebie pod nosem.

-Deku!- Pisnął kryjąc głowę.- Pro-proszę żyj...

-Hej Kacchan obudź się. Kacchan... Kacchan!- Usiłował go obudzić, nawoływał i jednocześnie delikatnie szturchnął go w ramię.- Kacchan!

-Ah!- Krzyknął zlękniony gdy się wybudził, przy okazji przypadkowo spychając nastolatka na podłogę.- I-izuku? Przepraszam!

-Nic się nie stało.- Zaśmiał się cicho wstając z podłogi i otrzepując z siebie niewidzialny gołym okiem brud.- Co ci się śniło? Przez sen coś mamrotałeś i aż się popłakałeś...- Usiadł ponownie obok blondyna na łóżku ,a ten od razu go przytulił.

-Tamten facet... Na moich oczach cię za-zabił i się śmiał... Bałem się trochę...

-To był tylko sen.

-Nie chcę by stał się prawdą.

-Nie stanie się nią.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro