29. spełnione obawy

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

[Izuku]
(Trzeci lipca, wtorek)

Zacząłem przeszukiwać każdy korytarz zaczynając od tego na którym mamy lekcję. Mam cholernie złe przeczucia, szczerze mówiąc to się boje, że coś mu zrobią.

Proszę, niech się okaże, że po prostu udał się do łazienki i tyle w temacie. Proszę.

[Katsuki]

-Ugh!- Syknąłem z bólu gdy nagle jakiś typ z całej siły popchnął mnie, dzięki czemu poleciałem na ścianę i spadłem z wózka.- Czego kurwa chcesz?

-Taki hardy przedtem byłeś. Na zawodach każdego wyśmiewałeś a teraz co?

-Aż taką satysfakcje sprawia ci kopanie niepełnosprawnego? Ciota.- Zaśmiałem się, jednocześnie podnosząc na rękach do siadu.- Bo co? Nie mam jak się obronić, więc masz szansę mi doje-UGH!

Nie dokończyłem bo z całej siły kopnął mnie w brzuch. 
Ten różowowłosy frajer... 

-Zamknij mordę.

-Co ty kurwa do mnie masz?

-Przez ciebie wycofali mnie z profilu bohaterskiego i cofnęli na ogólny.

-Najwidoczniej prawidłowo. Agh!- Znów mnie kopnął. Już chciałem wycelować w niego eksplozję ale w ostatniej chwili chwycił mnie za nadgarstki tak, bym sam sobie krzywdę zrobił.

-Przez te twoje popisy na zawodach zostałem przeniesiony za najgorszy wynik. 

-I to niby moja wina?! To ty chuja potrafisz i przelewasz na mnie swoją niekompe-Agh! Japier-Ugh.- Syknąłem spluwając trochę krwi.

-Zamknij mordę pedale.

-C-co..? O czym pierdo...ugh.

-Widziałem jak się wczoraj lizałeś z tym zielonowłosym z twojej klasy. Na moje nieszczęście akurat przechodziłem. Powiedz, jak to jest dawać dupy co? Ochydni jesteście obaj.

-Zostaw mnie. Nic ci osobiście nie zrobiłem. Daj se siana co?

-Nie zmarnuje takiej okazji, skoro i tak na mnie doniesiesz.- Prychnął zbliżając się do mnie.- Wykorzystam cię tak jak chcę. Nie masz prawa głosu.

-Co? Pojebany jesteś? Ej łapy przy sobie!

-Zamknij mordę.- Warknął na mnie wciskając mi jakąś szmatę do buzi.- Jak myślisz, zielonemu będzie przeszkadzać, jeżeli się tobą podzieli?- Zaczął się cicho śmiać, przy czym związał mi ręce jakąś niebieską wiązką światła. 

Podniósł mnie i zaczął gdzieś nieść. Oczywiście usiłowałem się wyrwać, co było niewykonalne, gdy do dyspozycji miałem jedynie ręce które mi związał. Nawet swojej mocy nie mogę używać bo siebie poparzę.

Ten zielonowłosy typ, który był chyba z klasy wyżej na pewno miał w tym momencie ode mnie więcej siły, nie mówiąc już o przewadze.

-Jest środek lekcji, a z klas wypuszczają innych w razie konieczności... Nie musisz się obawiać, że zostaniesz przyłapany na zdradzie.

-Mghnjuh!- Usiłowałem coś krzyknąć ale nie miałem jak.

Po chwili wszedł ze mną do łazienki i rzucił mnie na zlew, a raczej obok niego. 

-Będzie ciekawie... A akurat dziewczyna mnie podnieciła i zostawiła. Idealne zrządzenie losu.

Nie, nie, nie. Nie zgadzam się!

Zacząłem się szarpać, usiłowałem go odepchnąć i nawet aktywowałem moc. Robiłem wszystko co mogłem, ale tak jak wcześniej myślałem jedyne co osiągnąłem to poranienie całych dłoni. Co prawda wybuchy zrobiłem nie za duże, więc rany nie były mocne ale jednak nic nie zdziałały, a jeszcze się poraniłem.

-Przestań kombinować a pójdzie szybciej.

No nie ma kurwa mowy! będę grał na czas! Deku! Kurwa pomóż! Ktokolwiek proszę! JA kurwa proszę!

-Ugh upierdliwy jesteś.- Warknął znów uderzając mnie z całej siły w brzuch, aż zgiąłem się w pół. Nagle wiązki świetlne którymi związał mi ręce przyczepił nie wiem jak do ściany.

Sam rozsunął moje nogi wszedł w między nie, dobierając się do moich spodni.

Kurwa nie! Ja nie chcę!

[Izuku]

Przebiegałem właśnie przez korytarz na którym jest pokój nauczycielski. Z daleka zauważyłem przewrócony wózek inwalidzki który na pewno należał do Kacchana. Od razu wyjąłem telefon i wybrałem numer do Miny, który miałem akurat na szybkim wybieraniu.

-Deku? Co się dzie-

-Powiedz Aizawie, że ma przyjść na piętro z pokojem nauczycielskim.- Z tymi słowami się rozłączyłem. Akurat dotarłem do wózka, obok którego była krew. Nie jakoś dużo ale była. 

Moja intuicja wskazywała mi bym pobiegł w lewo. Szybko to zrobiłem i z każdym krokiem miałem większe przeczucie co do tego, że jestem bliżej celu.

W końcu wbiegłem do łazienki, gdzie usłyszałem stłumione piski, które jak się okazały należały do blondyna.
Siedział związany, zapłakany i bez spodni między zlewami na płytach. Jakiś chłop się do niego dobierał, zatkał mu buzię jakąś szmatą i...

-Smash!- Z całej siły wbiłem w tamtego typa z kopnięcia, wylądował pod ścianą łamiąc przy tym kilka płytek naściennych i głośno sycząc z bólu. Ja sam od razu podbiegłem do blondyna i go od kneblowałem, jak się okazało też, w momencie gdy tamten stracił przytomność więzy z jego dłoni znikły. - Kacchan? Hej, kochanie... Zrobił ci coś? Zdążył zrobić...

-Nie... nie zdążył.- Szepnął cicho kładąc głowę na moim ramieniu.- Pobił mnie i chciał zgwałcić...

-Dlaczego? Powiedział ci?

-Wyrzucili go z profilu bohaterskiego i oskarżył mnie o to... Widział też nas razem... i...- Nie dokończył bo zaczął cicho szlochać w moją szyję.

-Ćśśś... Jest już dobrze, jestem z tobą. Pomogę ci założyć spodnie, bo zaraz Aizawa tu będzie.

-Yhm.- Szepnął a ja od razu pomogłem mu się ubrać. Ledwie zdążyłem założyć mu spodnie i Aizawa razem z Ashido i Todorokim wbiegli do łazienki.

-Co się stało?!- Krzyknął nauczyciel podbiegając do tamtego typa i sprawdzając mu tętno.- Stracił przytomność...

-Bakugo? Midoriya?

-Możecie stąd wyjść?- Skierowałem się do przyjaciół.- Proszę. Pójdźcie po apteczkę, ma poranione dłonie, wózek też by się przydał.

-Dobrze...- Mruknęli zdziwieni jednak posłuchali mnie. Po chwili już wyszli.

-A więc co się stało?- Zapytał brunet podchodząc do nas. Kacchan znów miał ułożoną głowę na moim ramieniu.

-Pobił mnie i chciał zgwałcić.- Szepnął, ale wystarczająco głośno, by Aizawa usłyszał.- Ponoć przez to, że wyrzucili go z profilu bohaterskiego i mnie o to oskarżył...

-Idziemy do pielęgniarki.- Zarządził nasz wychowawca, ale na jego słowa blondyna aż przeszedł dreszcz.

-Nie chcę. Nie, nie idę tam. Nic mi nie jest.- Podniósł się i odsunął ode mnie.- Nie chcę tam, nic mi nie zrobił.

-Kacchan?

-Tylko skopał mnie. To nic, ręce sam sobie poraniłem.- Zaczął mówić przerażony obserwując nas bacznie.- Nie chcę, proszę nie.

-Nigdzie nie pójdziemy.- Powiedziałem spokojnie wyciągając do niego ręce.- Spokojnie Kacchan, nigdzie cię nie zabierzemy, sam ci dłonie opatrzę.- Przytuliłem go ponownie kątem oka widząc zaniepokojoną minę Aizawy.

Akurat wróciła Ashido, podała mi apteczkę, a raczej położyła obok nas. Nie rozumiała co się dzieje i w sumie się jej nie dziwię.

-Opatrzę ci dłonie, dobrze?- Zapytałem spokojnie a on się delikatnie ode mnie odsunął i podał dłonie. Nie były mocno poranione, ale rany zabrudzone. Polałem mu je wodą utlenioną i zacząłem bandażować, w momencie gdy  ja opatrywałem rany blondyna, nasz wychowawca zaczął wyprowadzać tamtego zwyrola, który akurat zaczął odzyskiwać świadomość. Kacchan widząc go, wylęknął się ponownie i zaczął za pomocą dłoni się odsuwać.

-Ty kurwo...- Usłyszałem syk tamtego chłopaka.- Odpłacicie mi się jeszcze.

-Kacchan, spokojnie... Patrz na mnie. Dobrze? 

Nagle poczułem jak coś obwija się wokół mojej szyi i się na niej zaciska.

-Izuku! 

-Deku! Zostaw go!

Wraz z krzykiem Kacchana moja szyja została uwolniona. Od razu się odwróciłem i zobaczyłem, że Aizawa zdenerwowany do potęgi enter, wychodzi z łazienki prowadząc tamtego chłopaka jednocześnie działając na niego swoim darem. Czyli to on zaczął mnie dusić.

-Boże co tu się dzieje? Katsuki? O co tu chodzi?

-Ten typ chciał mu zrobić krzywdę... Przyszedłem w ostatniej chwili...

-Mam już wózek.- Wszedł Todoroki prowadząc wózek.- Co tu się stało..?

-Nie ważne.- Szepnął blondyn przytulając się do mnie.

-Kacchan przejdziesz na wózek i przejedziemy... choćby do klasy. Dobrze?

-Aizawe jak mijałem, to wspominał coś o pokoju nauczycielskim.- Wtrącił się Shoto.

-To tam pójdziemy. Chodź pomożemy ci.

Po chwili już wyprowadzałem na wózku Kacchana w towarzystwie Todorokiego i Ashido.

-Wracajcie na lekcje, damy sobie radę.

-Midoriya, możemy zostać i pomóc to nie jest problem.

-Todoroki-kun. Na prawdę, damy radę.

-Dobrze. W razie potrzeby dzwońcie po nas.

-Okej, dziękuję...- Westchnąłem kierując się w stronę pokoju nauczycielskiego. Kacchan całą drogę milczał dopiero jak dotarliśmy do pomieszczenia i okazało się, że nikogo tam nie ma, to się rozpłakał.

-Rozumiesz o co mi chodziło?- Powiedział cicho mi do ucha.

-Rozumiem... Ale jest już dobrze... Kacchan powiedz mi, zdążył cię zgwałcić?- Zapytałem cicho, ledwie wypowiadając ostatnie słowo.

-Nie zdążył... Tylko p-palce... we mnie wsadził. Kurwa! Czuje się brudny...

-Pomogę ci się umyć zaraz jak wrócimy do dormitorium. Jest już dobrze kochanie...

Akurat do pokoju wszedł All Might razem z Aizawą, jednak ja nie zważając na nich, nie oderwałem się od blondyna z resztą on także się ode mnie  nie chciał odsunąć.

-Chłopcy?- Usłyszałem niepewny głos mojego mentora.- Bakugo, jak się czujesz..?

-Tak jak kurwa widać.- Syknął nie podnosząc wzroku.

All Might o wszystkim pewnie już wie od naszego wychowawcy i znając życie nie wie jak postąpić.

-Bakugo, potrzebujesz rozmowy z psychologiem albo...

-Nie chcę. Nie chcę nic takiego. 

-W takim wypadku zwolnimy was dziś już z lekcji. Midoriya chłopcze, zajmiesz się młodym Bakugo racja?

-Tak zajm...

-Nie. Mamy jeszcze trzy godziny zostanę w szkole.

-Kacchan nie.- Odezwałem się poważnie.- To tylko trening. Zrobię sobie go sam wieczorem. Jesteś dla mnie ważniejszy od tego.

-Ale.

-Nie.- Przerwałem mu.- Zajmę się nim.- Powiedziałem poważnie odsuwając się od blondyna i spoglądając na nauczycieli.

-Musi nam jeszcze opowiedzieć co się stało i jak się to stało... Policja zaraz będzie by spisać zeznania...

-Za ile będą?

-Już jadą, za kilka minut  będą obecni.

-Nie chcę składać zeznań.- Odezwał się Kacchan.- Wyśmieją mnie.

-Nie zrobią tego. Kacchan tamten typ musi odpłacić za to wszystko bo ty niczemu winny nie byłeś. Wykorzystał moment, ponieważ nie masz zbytnio jak się bronić.

-Bakugo, Midoriya ma rację.- Westchnął brunet podchodząc bliżej nas.

Kacchan już się nie odezwał.

Po siedmiu minutach przyszli do nas policjanci, chcieli przesłuchiwać Bakugo na osobności przy obecności jednego z nauczycieli.

-A więc który z panów zostanie z uczniem?

-Deku.- Powiedział cicho podnosząc głowę.- Nie powiem o niczym przy kimś innym.

-Nie powinniśmy tego tak zrobić...

-Zrobimy wyjątek.- Odezwała się pani policjantka, przedstawiła nam się jako Mai. Wysoka blondynka i szarych oczach.- Ty Atsu przesłuchasz panów a ja chłopców. Dobrze?

-Wiesz, że reguły...

-Jestem psychologiem z zawodu, przymrużą oko na okoliczności.

-Dobrze, my z panem pójdziemy do pokoju obok.- Odezwał się All Might, a po chwili wyszli. 

Siedziałem na kanapie a Kacchan obok mnie, opierał się o moje ramię mając kompletnie wylane we wszystko. Komisarz Mai usiadła na fotelu obok nas.

-A więc jak się nazywacie?

-Bakugo Katsuki.

-Midoriya Izuku.

-Dobrze, Katsuki tak? Opowiedziałbyś mi co się stało? Wasz wychowawca tylko nakreślił nam sytuację, chciałabym wiedzieć jak do tego doszło.

-Wracałem do klasy bo rozmawialiśmy z wychowawcą... wyszedłem sam bo się wkurwiłem.- Zaczął powoli opowiadać, patrząc na swoje dłonie.- Dojechałem do windy i gdy na nią czekałem jakiś chłopak odciągnął mój wózek w kąt, popchnął tak bym z niego wypadł. Skopał mnie oskarżając, że to moja wina, że wydalili go z profilu bohaterskiego. 

-A wy się znaliście przedtem?

-Nie. Nawet nie wiem jak się nazywa.

-Rozumiem...

-Wyzywał mnie i oskarżał a ja mu dopierdalałem. Za każdym razem jak coś mu odszczekałem to dostawałem z kopnięcia w brzuch. W końcu wyśmiał mnie mówiąc, że jestem ohydny przez to, że jestem...- Zamilkł na chwilę, a ja położyłem dłoń na jego udzie i zacząłem je masować w uspokajającym geście. Położył swoją dłoń na tę moją.- Jestem z Izuku. Potem wsadził mi jakąś szmatę do ust, związał ręce i zaczął nieść do łazienki... Tam chciał mnie wykorzystać.

-Spokojnie, wdech i wydech. Nigdzie nam się nie spieszy tak?- Odezwała się delikatnie uśmiechając w naszą stronę.- Możesz mi wszystko powiedzieć, nie będę cię oceniać.

-Kacchan... 

-Rzucił mnie do łazienki na te płytki co są przy zlewach  te jakby półki. Zdjął ze mnie spodnie i bokserki, włożył we mnie swoje palce...- Z każdym słowem jego głos stawał się cichszy a z jego oczu zaczęły spływać łzy.- P-potem przyszedł Deku, odepchnął go ode mnie... p-pomógł mi się ubrać i zaczął mnie uspokajać...

-A co się stało ci w ręce?

-Gdy go odpychałem uaktywniłem swoją moc, eksplozję. Poraniłem się, przez związane ręce.

Przytuliłem go mocno do siebie czując jak moczy mi koszulę.

-Izuku tak?- Zwróciła się teraz do mnie a ja kiwnąłem głową.- Powiedz mi jak go znalazłeś?

-Przed tym wszystkim rozmawialiśmy z naszym wychowawcą i Kacchan się zdenerwował i wyszedł. My po chwili także wyszliśmy ale gdy wróciliśmy do klasy go tam nie było, a po drodze też się nie mijaliśmy zaniepokoiłem się i wybiegłem go szukać. Znalazłem po drodze wózek i plamę krwi, więc zadzwoniłem do Miny, by wezwała Aizawę.

-A ta plama krwii?

-Wyplułem ją przy jednym z jego uderzeń.- Odezwał się nie odsuwając ode mnie.

-Mina to wasza koleżanka z klasy?

-Tak.

-I ona wezwała pomoc?

-Tak, gdy znalazłem Kacchana w łazience z tamtym typem, kopnąłem go przy pomocy swojego daru a on stracił przytomność.- Westchnąłem zamykając na chwilę oczy, by uspokoić myśli.- Wróciłem do Kacchana zacząłem go uspokajać i pomogłem się ubrać. Chwilę po tym przyszła Mina z Shoto i pan Aizawa.

-Rozumiem. Katsuki? Potrzebujesz może leków uspokajających albo coś do picia?

-Nie...- Szepnął cicho, a ja głośniej po nim powtórzyłem.- Chcę tylko skończyć ten temat.

-Rozumiem,  wszystko co istotne chyba mi przekazałeś, nie będę cię męczyć.- Powiedziała spokojnie wstając z miejsca.- Wezwać waszego nauczyciela albo psychologa?

-Nie. Nie chcę, takie ciężkie do pojęcia?- Warknął cicho.

-Dobrze, zostawię was tutaj byście ochłonęli. 

Po tych słowach po prostu wyszła. 
Na prawdę Kacchan przestał powstrzymywać swoje prawdziwe uczucia, skoro nie usiłował chociaż udawać, że ta sytuacja go nie boli. 

Siedziałem z blondynem jakieś dziesięć minut nim uspokoił się, dopiero po tym czasie pomogłem mu przejść na wózek i wyszliśmy z pomieszczenia, gdzie czekał Aizawa i jak się okazało Kirishima i Ashido.

-Bakubro? Płakałeś?- Zapytał czerwonowłosy ale nie dostał odpowiedzi.- Midobro, co się stało? Ashido nic nie chciała powiedzieć a Todoroki nie wiedział.

-Niestety ode mnie się tego nie dowiesz. Jeżeli Kacchan będzie chciał to sam ci powie... Aizawa-sensei? 

-Tak, możecie iść. Tylko dajcie mi znać jak dotrzecie.

-Dobrze.

Wyjechaliśmy ze szkoły, na nasze nieszczęście akurat zadzwonił dzwonek na przerwę więc ponownie zostaliśmy odprowadzeni spojrzeniami innych uczniów. Od razu udaliśmy się prosto do akademika a Kacchan całą drogę milczał. 

-Kacchan?

-Pomożesz mi się umyć..?- Zapytał cicho, jak tylko weszliśmy do jego pokoju.

-Tak. Tylko sięgnę ci ubrania...- Mruknąłem pod nosem podchodząc do jego szafy i wyjmując z niej pierwszą lepszą koszulkę i spodnie dresowe.- Chodźmy.

W łazience wszedłem z nim pod prysznic. Na szczęście pod nieobecność Kacchana, Dyrektor zainwestował w to, by ułatwić życie blondynowi i dostosował do jego niepełnosprawności prysznic i zamontował taką jakby pufe czy coś nie wiem jak to nazwać. No ale może na tym spokojnie usiąść. Pomogłem mu się rozebrać i wszedłem z nim pod prysznic. Kacchan oczywiście nie odzywał się nawet słowem, był okropnie zawstydzony i w dalszym ciągu zlękniony i smutny. Ustawiłem wodę na bardzo ciepłą i pomogłem mu się umyć. 
Co prawda Kacchan mógł w większej części sam to wykonać, jednak nie protestował i wręcz sam chciał bym mu w tym pomógł.

-Nghm...- Jęknął cicho gdy przyłożyłem słuchawkę od prysznicu do jego tyłka.

-Nie będzie problemu jeśli...

-Nie.- Szepnął przerywając mi. - Nhh...

Po kilkunastu minutach wyniosłem Kacchana z łazienki i przeniosłem do niego na łóżko.

-Zaraz do ciebie przyjdę tylko się przebiorę bo przemoczyłem swoją koszulkę... Mogę wziąć jakąś od ciebie?

-Tak.- Mruknął chowając twarz w poduszce. Ja natomiast sięgnąłem pierwszą lepszą czarną koszulkę z jego szafy a swoją do prania wrzuciłem.

Po kilku sekundach siedziałem już obok leżącego na brzuchu Kacchana.

-Kochanie jak się czujesz..?

-Zeszmacony.- Mruknął w poduszkę co ledwie zrozumiałem.

-Kochanie...- Szepnąłem przytulając go.

-Gdybyś nie przyszedł wtedy by mnie wyruchał i to dosłownie. W duchu się modliłem byś przyszedł tylko.

-Przyzwałeś mnie myślami widzisz?

-Ta...

-Może połóż się spać i odpocznij?

-Nie wiem czy zasnę jak mam być szczery. Chyba że...

Nagle złapał mnie za dłoń i przyciągnął do siebie z całej siły. Po chwili już wtulił się we mnie i schował głowę w moją klatkę piersiową. Na ten gest się cicho zaśmiałem i go objąłem jedną ręką. Drugą natomiast bawiłem się jego włosami. Blondyn na mój gest zaczął cicho mruczeć i aż przypomniało mi się to jak był kocioludzką hybrydą.

-Mój kotek... uszek ci tylko brak.

-Spierdalaj.- Syknął na co się cicho zaśmiałem.

Leżeliśmy tak chwilę w ciszy aż Usłyszałem to jak pochrapuje. Boże jak dobrze że zasnął, chociaż na chwilę ucieknie od wspomnień dzisiejszego dnia, który napewno zaliczał się do top trzech najgorszych.
Pierw go obgadywali i oceniali, potem to... dobrze, że chociaż nie ukrywa emocji, bo by gorzej pewnie się czuł niż teraz.

Leżałem z nim jeszcze godzinę jakoś, no może półtorej godziny aż Wstałem. Kacchan się na moje szczęście nie obudził i dalej spokojnie spał, więc ja zacząłem troszkę ogarniać bałagan który zrobiliśmy. W między czasie zszedłem jeszcze do kuchni by zrobić jakieś kanapki i herbaty w termos. Na spokojnie wszystko szykowałem gdy to nagle jak poparzeni wbiegli do środka Xavier z Ashido.

-Spierdalaj lepiej na górę, jeśli nie chcesz mieć przeprowadzanego wywiadu.- Ostrzegł mnie chłopak, a ja stanąłem jak wryty.

-Co?

-Wszyscy w klasie planują was wymęczyo co z tym wszystkim chodzi. Idź do pokoju i nie otwieraj lepiej.- rozkazała mi dziewczyna, wypychając mnie wręcz na górę do pokoju Kacchana.

-Jeszcze kanapki!- Nagle Xavier wszedł położył talerz i wyszedł.

Posłuchałem się Miny i zamknąłem drzwi na klucz, aż tu nagle zaczęli nawalać w drzwi.

-SPIERDALAĆ!- Krzyknął wkurzony Kacchan, już usiłując przewrócić się na plecy i usiąść.- KTO KURWA NIE ROZUMIE?!

-CAŁA KLASA. OTWÓRZCIE!



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro