#22

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

To wszystko wydawało się snem. Kolejne książki wyciągane z pudełka dla których szukała miejsc na półce i kolejne wspomnienia przemykające przez głowę Mayumi. Każda z tych rzeczy miała swoją własną historię, posiadała cząstkę dziewczyny, boleśnie przypominającą jak bardzo się zmieniła. Własne życie przemykało przez palce Satō, a ona nawet nie próbowała go łapać. Podjęcie jakiegokolwiek wysiłku wydawało się bezcelowe, a wizja zapanowania nad własną egzystencją czymś niemożliwym. 

Jednocześnie miała nieodparte wrażenie, że powoli wszystko zaczyna się układać. Noc filmowa pomogła jej relacji z Ryōtą, wyjaśniając wątpliwe kwestie, a wsparcie od przyjaciół pokazało jak wiele dla nich znaczy. 

Bała się jednak, że światełko w tunelu jest niczym innym jak nadjeżdżającym pociągiem. Dającym nadzieje i niszczącym wszystko w jednej chwili. Prześladującym ją cieniem przeszłości, którego nawet w blasku nie mogła się pozbyć. 

Westchnęła głucho i ostatni raz spojrzała na prezent od Nasha. Nigdy nie sądziła, że zwykła książka wywoła w niej tyle skrajnych emocji. Mayumi nie mogła się powstrzymać od nostalgii ogarniającej umysł, bowiem wszystko wydawało się bezpieczniejsze jak wizja przyszłych wspólnych chwil z Kise. Przeraźliwie bała się tworzyć w umyśle szczęśliwe chwile, by rzeczywistość nie zniszczyła ich niczym szklanego wazonu. 

Wtedy minął weekend, a budzik Mayumi zaczął niebezpiecznie głośno dzwonić. Jasno dał do zrozumienia, że dzisiaj jej pierwszy dzień w nowej szkole i nie wypada się spóźnić. Warknęła coś pod nosem i zmiętoliła w ustach wiązankę przekleństw, po czym zabrała się za szykowanie. 

— No ile można czekać na księżniczkę — zaśmiała się Lynax, biorąc jednocześnie dużego kęsa kanapki.

Babcia Mayumi krzątała się w kuchni, szykując śniadanie dla wnuczki i jej znajomych. Od kiedy ona i Shōyō znaleźli nowych znajomych staruszka zyskała nowych wnuków, a jednocześnie — jak to sama żartobliwie określała — pasożyty do wyjadania lodówki. 

— No, no, szybko dostałaś mundurek — dodał Shinso. 

Satō wejrzała się na przyjaciół i westchnęła zmęczona. Ten dzień jeszcze się nie zaczął, a już go miała serdecznie dość. Od rana nic nie szło po jej myśli, włosy nie układały się tak jak chciała, kreska na oku nie chciała wyjść jak powinna, a mundurek wyglądał na niej co najmniej źle. Włosy więc spięła w luźnego koka, a makijaż zmyła, trąc oczy tak natarczywie, że wyglądała jakby całą noc płakała. 

Przyjaciele jednak wyglądali nieskazitelnie, zupełnie jak wyjęci z jakiejś okładki. Natasha łącząca w sobie krew Japonii i Rosji już swoją wyjątkową urodą przyciągała męskie spojrzenia. Na dodatek potrafiła ją idealnie podkreślić makijażem. Farbowane na zielono włosy dodawały jej egzotycznego wyglądu czym na każdym kroku drażniła Fireballa. Shinso był niezwykle zazdrosny o dziewczynę, chociaż ta nigdy nie dała mu ku temu powodów. Wewnętrzna chęć ochrony najbliższych brała górę, dając upust jego porywczemu charakterowi. Sam jednak wyróżniał się wyglądem. Miał niecałe metr dziewięćdziesiąt, co już samo w sobie było niezwykłe, a na dodatek szare włosy z fioletowymi końcówkami i heterochronia — jedno oko zielone, a jedno niebieskie.

— Wyglądasz jak siedem nieszczęść, słońce. Wszystko dobrze? — zapytała zmartwiona staruszka, wbijając zaniepokojone spojrzenie we wnuczkę. 

— To raczej nic nowego, babciu — zaśmiała się niemrawo Mayumi. — Dzisiaj jednak wyjątkowo nic nie idzie po mojej myśli.

— Za bardzo się stresujesz i o tym myślisz. Jesteś z Fireballem w klasie, więc nie masz się czym przejmować — powiedziała Lynax między kęsami kolejnej kanapki. 

— To jedna z tych rzeczy, którymi się przejmuję — mruknęła pod nosem Satō.

— Ej! Wypraszam sobie — obruszył się chłopak. — Jestem grzeczny i ułożony. 

Shinso Fireball Yukigatomo zdecydowanie był porywczy, co brunetka wolała przemilczeć, szczególnie w sytuacji gdy coś zagrażało jego najbliższym. Całą ekipę traktował jak rodzinę, a była właściwie jedyną jaką miał. Jego strach ujrzał światło dzienne po wypadku May, a zdecydowanie pogłębił się gdy w niedługim odstępie czasu pobito Shōyō. Nie dziwnym więc było, że chciał chronić najbliższych.

— A ja jestem królową angielską — parsknęła May. 

— No dobra — odchrząknęła Natasha. — Skoro wszyscy już zjedli to możemy iść na zajęcia. Nie chcemy w końcu, żeby May spóźniła się pierwszego dnia — szturchnęła przyjaciółkę łokciem w bok. 

Mayumi jeszcze raz spojrzała na telefon i wiadomość od przyjaciela. Zastanawiała się co powinna odpisać. Z jednej strony nie chciała już pierwszego dnia szkoły użalać się nad sobą, a z drugiej co mogła poradzić na to, że już sam poranek nie poszedł po jej myśli. 

Ryō-chan:
Powodzenia pierwszego dnia szkoły! (o^▽^o)

— Czemu nic mu nie odpisałaś? — zapytała Lynax szczerząc zęby z rozbawienia. 

— No nie mów, że May się wstydzi — zaśmiał się Shinso. 

— Nienawidzę was — burknęła im brunetka, zabierając zimowy płaszcz i wychodząc w pośpiechu z domu. — Wychodzę — krzyknęła tylko.

May-chan:
Ten dzień nie mógł zacząć się gorzej. ( ̄︿ ̄)

Wyskrobała w końcu i schowała telefon do kieszeni. Nie musiała długo czekać na odpowiedź, ale wolała chwilowo uniknąć kolejnych pytań od przyjaciół. Sama była zbyt skołowana obecną sytuacją, a tym bardziej własnymi uczuciami, których wciąż nie rozumiała. 

Ucieczka w przeszłość przyniosła tylko więcej pytań jak odpowiedzi, a wspomnienie byłego chłopaka rozdrapało stare rany. W życiu popełniła wiele błędów, ale nie sądziła, że ten związek był jednym z nich. Dzięki niemu nauczyła się wielu rzeczy i nie chciała patrzeć na niego przez pryzmat przykrego rozstania.

— Myślałaś już do jakiego klubu się zapiszesz? — z rozmyślań wyrwał ją wesoły głos Lynax. 

— Raczej na nic konkretnego nie trafiłam — przyznała. 

— Mamy wolne miejsce menedżera w klubie koszykówki — zaproponował Fireball. 

— Nie — ucięła krótko Satō. — To znaczy — zawiesiła na chwilę głos. — Nie wiem czy chcę do tego wracać. 

— Zrobisz jak uważasz — powiedziała Lynax. — Oczywiście liczę, że pomożesz nam w nauce do egzaminów. 

— Raczej nie sądzę, żebym mogła ci jakkolwiek pomóc w lenistwie czy znikaniu z zajęć — zaśmiała się radośnie May, wbijając wymowny wzrok w przyjaciółkę. — Mogę cię ewentualnie przykuć do podłogi czy coś. 

Prawda była taka, że gdyby Lynax uważała na zajęciach albo chociażby zaczęła się na nich pojawiać — zdałaby egzaminy wybitnie. Zazwyczaj jednak ignorowała większą część klasy i często znikała ze szkoły, egzaminy zdając po prostu średnio. Razem z nią często znikał Fireball, które egzaminy zdawał, żeby po prostu je zdać. Nastolatek ma szkołę gdzieś, powtarzając że do niczego nie przyda mu się w życiu. Zdecydował się trochę podciągnąć tylko i wyłącznie dlatego by móc grać w klubie koszykarskim. Prawdopodobnie gdyby nie to, minimum byłoby dla niego wystarczające. 

— Zołza.

Była święcie przekonana, że jeszcze rok temu na początku grudnia nie było ani grama śniegu. W tym roku jednak pogoda zaskoczyła i pomalowała cały krajobraz na biało. Z jednej strony ten widok wydawał się piękny, jednak z drugiej Mayumi niezwykle marzła. Grube, czarne rajstopy dawały niewielką ochronę przed mrozem, tak samo jak płaszcz, szal czy czapka. Nawet nie spodziewała się tak mroźnego poranka. 

Ryō-chan:
Kasamatsu-senpai na mnie krzyczy (T_T)

May-chan:
Jak widać ma powody (¬_¬)

Ryō-chan:
Wcale nie! Byłem grzeczny (・'ω'・)

May-chan:
Skoro tak piszesz... Wcale nie byłeś. (¬_¬)

Ryō-chan:
Cieszę się, że we mnie wierzysz (#><)

May-chan:
(o˘◡˘o)

Oparła się wygodniej na krześle w stołówce i upiła kolejnego łyka napoju arbuzowego. Spojrzała wymownie na Lynax, która już od dłuższej chwili wbijała swój ciekawski wzrok w przyjaciółkę. Później na Fireballa, przysypiającego na stole. 

— Z kim ty tak zawzięcie piszesz? — wypaliła w końcu.

— Ken — wymamrotał niewyraźnie Shinso i zmienił pozycję do leżenia. — Pisała z nim przez całe lekcje. 

— Znowu Kapsel? — mruknęła niechętnie Lynax.

— Kise — poprawiła ją Mayumi. 

— Kikel mi się jednak bardziej podoba. 

— Ostatnio całkiem kreatywnie wyszedł ci Kisiel — wtrącił Fireball. 

— Nie przepadacie za nim, wiem — westchnęła Satō.

— Jest tępym lalusiem i pozerem — dodała zielonowłosa. — Ale go toleruję ze względu na ciebie. W razie co mam już przyszykowane miejsce w lesie. 

— Łopatę, samochód i czarne worki również — ziewnął nastolatek.

— Wiesz — zaczęła Mayumi. — Dziwna sprawa, bo Miyuki ostatnio coś wspominała o roślinie pod ochroną, którą można zakopać w miejscu ukrycia zwłok. 

— Nie można kopać w miejscu gdzie znajduje się jakaś roślinka pod ochroną — Lynax powiedziała jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. 

— Ze wszystkich planów Lynax na ukrycie zwłok najbardziej mi się podobał ten z poćwiartowaniem ciała i nakarmieniem świń — obudził się Fireball.

— Świnie zjedzą wszystko — parsknęła brunetka, spoglądając na kolejną wiadomość od przyjaciela. 

— Ale nie mam zamiaru zmieniać o nim zdania tylko dlatego, że ma swój kolejny przebłysk orzeszka, którego nazywa mózgiem — mruknęła Natasha. — Zmieniając temat — zawiesiła na chwilę głos. — Jak uciekłaś od plotkarskich piranii? 

— Wybiegła jak oparzona z sali nim one w ogóle zdążyły wstać — zaśmiał się chłopak, przeciągając jednocześnie na krześle. — Wyobraź sobie ich zdegustowane miny, kiedy dotarło do nich że nie będzie odpowiedzi na pytanie pod tytułem "miałaś chłopaka w Ameryce". Matko... Miałem wrażenie, że pytały się o to co najmniej dziesięć razy w ciągu pięciu minut. 

— Byłam święcie przekonana, że więcej — burknęła May, łapiąc słomkę w usta. 

Słysząc podniesione głosy dziewczyn cała trójka automatycznie spojrzała na wejście do stołówki. Kilka nastolatek weszło do bufetu, a zaraz za nimi dwójka wysokich koszykarzy. Fireball skinął w ich stronę, a May i Natasha pomachały na przywitanie. Himuro odmachał, a Murasakibara odwrócił głowę obrażony. 

— A temu co? — mruknęła zielonowłosa. 

— Kiedy byliśmy w jednej klasie z gimnazjum zawsze miałam jakieś ciasteczka na przekąskę — Mayumi zaśmiała się na samo wspomnienie. — Obraził się, że o nim zapomniałam i nic nie przyniosłam — wyjaśniła jeszcze bardziej rozbawiona. — Ale chociaż Tatsuya już nie ma żadnych śladów po bójce. 

— Co?! — Lynax i Fireball krzyknęli w jednym momencie, zwracając na siebie uwagę wszystkich na stołówce.

— Wiesz co się stało? — wypaliła dziewczyna. — Gadaj. To był temat numer jeden w szkole i nikt nie wiedział czemu chodzi z obitą mordką. Sama jestem aż ciekawa. Mówili, że poszło o jakąś dziewczynę, ale kto by wierzył plotkom...

— A ty właściwie od kiedy słuchasz takich rzeczy? — mruknął Shinso.

— No to twój kumpel z drużyny. Sam mi o tym mówiłeś. — Oburzona Natasha założyła ręce na pierś. — Jak i o tym, że dostał burę od trenerki — dodała. — A teraz opowiadaj o co poszło. Faktycznie o dziewczynę?

Mayumi zmarszczyła brwi i westchnęła głucho, ale mruknęła niechętnie:

— Shōgo go pobił. Po ćwierćfinałach. Patrząc na jego zachowanie w gimnazjum nie sądzę, że potrzebował do tego powodów. 

— Łe — jęknęła zawiedziona Lynax. — Myślałam, że coś ciekawszego będzie za tym stało skoro panny ze szkoły przez ponad dwa tygodnie to przeżywały.

— Nic ci nie poradzę na to, że nie stoi za tym żadna romantyczna historia — zaśmiała się Satō, wzruszając obojętnie ramionami. — Ale mam rozumieć, że tutaj to do niego wzdycha połowa żeńskiej części szkoły, tak?

— Taka trochę lepsza wersja Kaszla z niego — powiedziała spokojnie Natasha, kolejny raz umyślnie przekręcając nazwisko Kise.

— Lynax...

— No co? 

— Muszę wam przerwać plotkowanie, ale czas się na zajęcia zbierać — oznajmił Fireball i podniósł się z krzesła. 

— Zresztą — zaczęła Mayumi, gdy skierowali swoje kroki ku wyjściu ze stołówki. — Czemu sama nie poszłaś i nie zapytałaś jak to masz w zwyczaju? 

— Przy pierwszej fali nie było mnie nawet w szkole, Fireball mi o tym napomknął. Szczególnie, że mieli problemy z treningami przez oblężenie hali sportowej. Potem jakoś zapomniałam — wzruszyła obojętnie ramionami. — A ty zawsze jesteś dobrze poinformowana — Natasha poklepała po plecach przyjaciółkę. 

— Jak zwykle w centrum wydarzeń — zaśmiał się Shinso.

— Wiecie, że strasznie sobie dzisiaj grabicie, prawda?

— Wiemy — para powiedziała równocześnie, szczerząc się w stronę brunetki.

Nim Satō zdążyła cokolwiek odpowiedzieć wyrósł przed nimi dyrektor ze sztucznym uśmiechem na ustach. Grupa nastolatków stanęła jak wryta, a mężczyzna zabrał głos:

— Cieszę się, że nasza szkoła sprawia uczniom tyle radości. A jeszcze bardziej, że szanowna panna Sorokin zaszczyciła nas w końcu obecnością. Zapraszam do mnie do gabinetu na rozmowę. 

— Tylko ja? — zapytała niemrawo dziewczyna. 

— Tylko pani ma problemy z obecnością. 

Natasha spojrzała błagalnie na przyjaciół, ale bez słowa ruszyła za dyrektorem do jego gabinetu.

— Aż dziw, że tobie nic nie powiedział — zamyśliła się Mayumi. — Zazwyczaj razem się wszędzie szlajacie. 

— Ja miałem pogawędkę z trenerką — przyznał Fireball, a po chwili dodał, drapiąc się po karku: Dostałem już od niej reprymendę... I prawie kijem w łeb.

✦✦✦

Wystartowałam z nowym opowiadaniem z uniwersum Naruto — "Kraina Wschodzącego Słońca". Jeżeli ktoś byłby chętny, zapraszam do mnie na profil i do czytania~

Całuski, miczuux3 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro