Rozdział 6: Pierwsze kroki

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

W pomieszczeniu znajdowało się wiele podświetlonych na biało, laboratoryjnych stołów. Przy kilku z nich krzątali się naukowcy. Praktycznie nikt nie zwrócił na nas uwagi. W tym momencie z końca sali podbiegły do nas dwie średnio wysokie osoby. Pierwszą z nich był chłopak o piwnych oczach i kręconych blond włosach, który  musiał być Fitzem, a odrobinę od niego niższa dziewczyna z szaro-zielonymi oczami i ceniowanymi lekko ombre włosami to pewnie Simmons. Dziewczyna odezwała się pierwsza. Na jej twarzy malował się szeroki uśmiech.
-Cześć, jestem Jemma, to jest Fitz- wskazała na chłopaka, który posłał mi miły uśmiech- a ty musisz być Margaret. Bobbi mówiła, że wpadniesz.
Uścisnęłam niepewnie jej wyciągniętą dłoń.
~Cześć em.. możesz mówić mi Maggie? Jest wtedy znacznie mniej oficjalnie.
Zaśmiała się serdecznie. Mimowolnie kąciki moich ust lekko się uniosły. Ta dziewczyna emanowała optymizmem jak dziecko.
-Jasne, mogę ci mówić jak tam sobie chcesz. Daisy? -spojrzała na moją towarzyszkę- Możemy już ci ją porwać czy chcesz zostać?
-Nie, Jemma, muszę spisać raport. Zajmijcie się nią i pod żadnym pozorem nie pozwólcie jej się denerwować.
Fitz spojrzał na mnie po czym przeniósł wzrok spowrotem na nią.
-Nie martw się. Wiemy już, jak traktować świeżo obdarzonych.
Daisy przewróciła oczami.
-Przypominam tylko, że obdarzoną zajmowaliście się tylko raz. Powodzenia.
Uśmiechnęła się i odeszła. Jemma wzięła mnie za rękę.
-Chodź trzeba ci zrobić kartę identyfikacyjną, a przede wszystkim zbadać twoje moce.
Kilka minut później zostałam zasypana bardzo szczegółowymi pytaniami, na które odpowiedź "nie wiem" była niedopuszczalna.
-Przed dzisiejszym dniem miałaś podobne objawy, jak przy używaniu mocy?
~Nie.
-Znasz kogoś, kto ma moce?
~ Nie wydaje mi się. Nawet jeśli, to nic nie zauważyłam. W okolicy są jeszcze jacyś obdarzeni?
Moim zdaniem ta nazwa jest bardzo trafna.
Fitz się uśmiechnął.
-Nie ma. Pytałem z ciekawości. A teraz na serio. Od jak dawna mieszkasz z ciocią?
~Ostatnie piętnaście lat.-na następne pytania odpowiadam z góry, zanim zdążą je zadać- Wtedy zginęli moi rodzice. Wypadek samolotowy.
Spuszczam wzrok. Nic więcej nie wiem. Mam nadzieje, że nie będą naciskać. Jemma chyba to zauważa, bo zmienia temat.
-Masz jakieś problemy zdrowotne? Astma itp.
~Nie.
-Przechodziłaś jakieś przewlekłe lub ciężkie choroby?
~Ospa się liczy jako przewlekła?
-Powiedzmy.
I tak przez pół godziny, póki nie pojawiła się z powrotem Daisy. Wsunęła głowę do pomieszczenia.
-Jak tam, kończycie już? Chciałabym zabrać ją dalej.
Mrugnęła do mnie. Jemma pozbierała notatki, które bardzo skrupulatnie robiła.
-Tak jasne. Maggie wpadnij jeszcze dzisiaj po swoją kartę identyfikacyjną, dobrze?
~Pewnie.
Pożegnałam się i poszłyśmy do innego budynku.
-To są kwatery agentów. Jako, że jesteśmy w ośrodku szkoleniowym, w większości są tymczasowe.- otworzyła trzecie drzwi z lewej- do zakończenia szkolenia zostaniesz tutaj. Potem T.A.R.C.Z.A gdzieś cię przeniesie. Pewnie na początku będziesz w jednostce robiącej za wsparcie, ale nie martw się będzie dobrze.
Położyła mi rękę na ramieniu.
-Oprowadzić cię po bazie? Za kilka godzin polecisz do domu po swoje rzeczy więc mamy czas.
~Polecicie ze mną?
-Oczywiście- uśmiechnęła się- Coulson zabierze się z nami jako "konsultant" Stark Industries i porozmawia z twoją ciocią.
Pokiwałam głową. Nie chciałam okłamywać cioci, ale jeszcze bardziej nie chciałam przypadkiem wysadzić domu w powietrze, więc zgodziłam się.
~Myślisz, że kiedyś naprawdę spotkam Tonego Starka?
To takie dziecinne, ale tak już mam. Chciałbym go poznać, to przecież Iron Man.
-Na pewno. Stark współpracuje trochę z T.A.R.C.Z.Ą., więc prędzej czy później się spotkacie. Tutaj raczej nie bywa, ale za to agenci czasem bywają w tym jego Stark Tower.
~Ale ekstra.
Kiedy obeszłyśmy wszystko zapamiętałam mniej więcej rozkład najważniejszych pomieszczeń w bazie. Skierowałyśmy się na lądowisko. Moja ciocia może okazać się najtrudniejszym wyzwaniem dzisiejszego dnia.

                                                                                                                                                                       

Tak jak obiecałam, wieczorny rozdział. Kolejny pojawi się w ciągu najbliższych kilku dni :) Trzymajcie się cieplutko

Wasza #CaptainPeggy

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro