Rozdział 7: Szkolenie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rozmowa z moją ciocią nie przebiegła tak źle, jak się spodziewałam. Powiedziała, że jeśli tylko będę lubiła swoją pracę, to mogę robić wszystko, bo mi ufa, a poza tym jestem prawie dorosła i mogę sama decydować o swoim życiu. Coulson zapewnił ją, że będę w dobrych rękach. Pożegnałyśmy się, a ciocia kazała mi jeszcze dzwonić jak najczęściej.
Daisy pomogła mi spakować potrzebne rzeczy i zabrać do Quinjeta, który znów stał tak, żeby nikt go nie zauważył. Po skończonym szkoleniu wprowadzę się gdzieś na stałe. Kiedy maszyna wzniosła się w powietrze miałam wrażenie, że jestem kimś zupełnie innym niż dziś rano. W gruncie rzeczy nie myliłam się aż tak bardzo.

***

Jestem w T.A.R.C.Z.Y. już od ponad tygodnia, odbywam codzienne treningi z Daisy i Bobbi. Ta pierwsza uczy mnie głównie kontroli mocy. Idzie mi całkiem dobrze, ale na zakończeniu szkoły pod togą miałam bardzo nietypowy sweter z długim rękawem i wszystkich ściskałam, zamiast podawać im ręce.
Z Bobbi z kolei trenuję głównie obsługę broni i walkę wręcz. Czasem zaglądam też do Fitza i Simmons, którzy uczą mnie katalogowania ewentualnych znalezisk i składania raportów.
Dzisiaj nie mogłam się skupić na treningu telekinetycznym. Miałam utrzymać w powietrzu jak najdłużej skrzynię wypełnioną jakimiś papierami. Wyglądałam pewnie jak rycerz Jedi, z wyciągniętymi przed siebie rękoma. Z tą różnicą, że moje ręce świeciły, i skrzynia, którą podnosiłam również.

-Maggie co się dzieje? -spytała Daisy kiedy po raz enty nagle upuściłam skrzynię.
~Przepraszam. Nie mogę się skupić, strasznie boli mnie kręgosłup.
To prawda. Podczas dzisiejszego treningu walczyłam z Bobbi i prawie wygrałam, ale na końcu zablokowała mój cios i pchnęła mnie w tył, a ja przewróciłam się i rąbnęłam plecami o ziemię.
-Żyjesz?- spytała, kiedy pomagała mi wstać.
~Chyba tak.
-Musisz utrzymywać równowagę przy zadawaniu ciosu.
W szkoleniu na agentkę był jeden wielki minus: było strasznie trudne. Dawałam z siebie wszystko, choć chwilami miałam wrażenie, że zaraz padnę trupem.
Daisy spojrzała na zegarek.
-Mamy jeszcze pół godziny. Możesz poćwiczyć telepatię, a ja wypuszczę cię wcześniej.
~Dobra.
Przewaga ćwiczeń telepatycznych była taka, że nie wymagały dużo wysiłku typowo fizycznego. Czasem tylko bolała mnie głowa, ale już nie mdlałam, tak jak to się zdarzało na początku.
Daisy usiadła naprzeciwko mnie.
-Spróbuj poszukać w moich wspomnieniach co robiłam.. jak miałam dziesięć lat i spadłam z drzewa.
Daisy nie była telepatką więc poza samokontrolą nie miała pojęcia co ze mną ćwiczyć. Wymyślała różne rzeczy, które jej zdaniem kiedyś mogły okazać się przydatne. Takie jak grzebanie we wspomnieniach.
~Dobra. Mów coś do mnie, cokolwiek, byle nie z czasów kiedy byłaś mała.
To sposób na rozproszenie mnie. Kiedy opanowałam przeglądanie wspomnień, Daisy wymyśliła, że będzie mnie rozpraszać, żebym mogła przeglądać myśli "w biegu". Zwykle mówiła o bzdetach w stylu co jadła na śniadanie, ale chodziło po prostu o słowotok, który nie pozwala się skupić.
Rozpoczęła swój monolog a ja skupiłam się na siatce wspomnień w jej umyśle starając się nie słuchać. Szukałam właściwego. I znalazłam.
Mała dziewczynka biegła przez ogród. Gonił ją roześmiany, na oko dwunastoletni chłopiec.
~Zaraz cię złapie!
-Wcale nie! "nie chcę być berkiem"! Dziewczynka zauważyła drzewo o rozłożystych gałęziach. Przyspieszyła, zostawiając chłopca w tyle, podskoczyła i złapała najniższą gałąź. Próbowała się podciągnąć, ale jej rączki były za słabe i po chwili zleciała w dół.
Nie 'oglądałam' dalej, nie wypada mi grzebać we wspomnieniach Daisy więcej niż potrzebuję.
~Grałaś z kimś w berka?
-Tak. Słuchałaś, o czym mówiłam? ~Szczerze mówiąc, nie.
Uśmiechnęła się, ale tylko na krótko, bo jej komunikator zabrzęczał. Dotknęła słuchawki.
-Tak. Jest ze mną- spojrzała na mnie- Teraz? Dobrze, zaraz będziemy.
Popatrzyłam na nią zdezorientowana.
~Co jest?
-Musimy coś załatwić. Chodzi o Tesseract.
__________________________________
Mówiłam, że rozdział będzie pod koniec weekendu ale wybaczcie jakoś nie umiałam go ładnie zakończyć.
Domyślacie się pewnie, że powoli wkraczamy do fabuły filmu.

Wasza #CaptainPeggy

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro