Rozdział 2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Szkoła była wysokim, zrobionym na planie prostokąta, bez ozdóbkowym budynkiem o kolorze piasku i z wielkimi oknami. Głównym wejściem były podwójne, białe drzwi, które prowadziły do głównego holu na parterze, na którym znajdowały się szatnie, pokój nauczycielski, sekretariat, biuro rzeczy znalezionych i gabinet pielęgniarski. Jednak tego dnia to miejsce było wyjątkowo przyozdobione z racji rozpoczęcia roku szkolnego. na tablicy z ogłoszeniami, która była na przeciwko drzwi był wielki napis ,,1 września" a wielu uczniów kierowało się do sali gimnastycznej, w której miał się odbyć apel. Właśnie w takiej sytuacji Marcin i Tomasz się znaleźli i początkowo było spokojnie pomimo hałasu póki pod ich nogi nie zawitał nie kto inny jak Damian Orzechowski-omega o niskim wzroście, ciemno-brązowych, prostych włosach i zielonych oczach. Oprócz tego miał bardzo zaokrąglone rysy twarzy, z czego omegi mocno słyną i nawet się z tym nie krył.

-Cześć chłopaki!-zawołał chłopak, wyglądający na radosnego z powodu widzenia kolegów z klasy. Jego elegancki garniturek zadziwił nawet Tomasza, gdyż zwykle Damian przychodził można by powiedzieć lekko umazany i nie przykładał uwagi do tego jak wygląda.

-Cześć Damianie-odpowiedzieli niemal równocześnie Marcin i Tomasz, stając na przeciwko niego.

-Co robiliście na wakacjach? Balowaliście do upadłego czy harcowaliście na dziewczynki?-spytał, stając koło nich w drodze do celu.

-Damian, nie chce nic mówić, ale jesteśmy w miejscu publicznym i raczej powinieneś zważać na słowa- wypomniał beta, prychając na niego lekko.

-Oj tam i tak tego nikt nie słyszy, bo wszyscy są tak zajęci tym ,,rozpoczęciem" roku szkolnego- odparł Orzechowski.

-Roku szkolnego, który będzie naszym ostatnim. Bo potem to już studia bądź inne rzeczy-wtrącił się Marcin. 

-Chcesz powiedzieć, że mamy się postarać jak najlepiej spędzić ten rok?-spytał, odgadując zamiary swojego kolegi

-I taką postawę rozumiem!-zawołał jeden z omeg.

-Przecież nikt by nie chciał spędzić ostatniego roku w liceum tylko na patrzeniu w książki-klasnął w dłonie Damian, gdy akurat wchodzili na salę gimnastyczną. Była ona dużą halą o szarym parkiecie i brązowych ścianach z oknami po trzech stronach, gdyż była to dobudówka, połączona szerokim korytarzem z resztą szkoły. Na przeciwko wejścia znajdowała się pani dyrektor przy mównicy, która czekała na przybycie wszystkich uczniów. Tomasz ze swoimi kolegami z klasy z trudem przepchnęli się przez tłum, by dostać się na wyznaczone miejsce na sali dla ich klasy- klasy wcześniej 2B, teraz 3B. W międzyczasie udało im się przywitać z resztą klasy, m. in. z Adamem Makowskim, Bartoszem Sierpem, Czesławem Wiechowskim, Filipem Ziębem, Karolem Wilkowskim, Sebastianem Bukiem, Władysławem Korzenowskim, Natalią Błotką, Ulą Miałkiewicz, Aleksandrą Fiołek, Hanną Nowicką, Dorotą Pakowską, Elżbietą Kruk, Lilianną Bramską, Kornelią Kosowską, Krystyną Kurydz oraz z nieznaną Tomaszowi dziewczyną.

-Zapewne jest tu nowa- pomyślał Tomasz, jednak nie miał więcej casu na rozmyślanie o nieznajomej, gdyż usłyszał głos pani dyrektor.

-Witam wszystkich na rozpoczęciu roku szkolnego. Mam nadzieję, że odpoczęliście przez wakacje i jesteście gotowi na kontynuowanie swojej edukacji w naszej szkole-powiedziała Aleksandra Makuśniewska, zwana panią Olą. Była to starsza, wysoka kobieta-beta w okularach o krótkich, czarnych włosach i piwnych oczach. Ubrana była w elegancki, czarny strój, który dodawał jej lat. Mimo to mówiła poważnie i wyraźnie, ale jednocześnie zanudzała regułkami- Na głównym holu znajduje się rozpiska z salami i nauczycielami, którzy będą was uczyć oraz regulamin. Oprócz tego każdej klasie, z polecenia ministra Czarnka, została dodana nowa lekcja do planu o nazwie wychowanie hormonalne. To już wszystko, co chciałam powiedzieć. Możecie rozejść się do klas-kontynuowała swoim monologiem, który był wyjątkowo krótki. Dyrektorka zwykle nie była osobą, która dużo mówi na uroczystościach i zwykle polegała na inteligencji swoich uczniów, którzy sami mają zorientować się, jak działa szkoła. Pod jej skrzydłem również nie było śpiewania hymnu, gdyż uznawała tą część uroczystości za nie potrzebną. Gdy uczniowie zaczęli wychodzić z sali, Tomasz również skierował się w stronę wyjścia, trzymając się blisko Marcina. W tłumie zniknął mu z oczu Damian, za to podszedł do niego Adam- brunet średniego wzrostu o niebieskich oczach, który był betą, jak większość klasy.

-Co myślicie o tej nowej lekcji? Mi już sama nazwa mówi, że coś jest nie tak-powiedział, przyspieszając kroku.

-Mając na uwadze tandetę WDŻtu, myślę, że ten przedmiot nic dobrego nie wniesie-odrzekł Tomasz, mając w zwyczaju zakładać te gorsze scenariusze.

-Chyba pamiętacie, że miesiąc temu nasiliła się fala gwałtów? To musi być przez to, tylko po co zrobili go obowiązkowym?-wtrącił się Marcin, spoglądając na kolegów

- Nie wiem. Uspokoić społeczeństwo? Chyba jeszcze bardziej je wkurzą, gdy ludzie dowiedzą się, co się na lekcjach z tego przedmiotu dzieje-odparł Makowski. Dalej, w drodze do rozpiski, trzej chłopacy rozmawiali o bieżących sprawach, m. in. o remoncie boiska na dworze czy możliwych zmianach w kadrze nauczycielskiej. Gdy przeczytali, co było na tablicy, dowiedzieli się, że mają nowego nauczyciela od polskiego- pana Waleriana Kroka. Był on trzydziestoletnim alfą o niskim wzroście i krótkich, blond włosach. Zauważyć też można było osoby z pierwszego roku czytających lub robiących zdjęcia informacjom na tablicy, by wiedzieć, jak nie podpaść. Po krótkiej Chwili Tomasz wraz z kolegami z klasy skierował się do sali numer 26, jednak nadal pamiętał o nowej osobie, postanawiając dowiedzieć się, kim jest, w klasie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro