Rozdział 17

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

~Oczami Zane'a~
*By Gwiazdeczka & Czesieł*

   Patrzyłem z przestrachem raz na zwłoki Jasona, raz na Lloyda i Kaia. Co mamy teraz zrobić?
   ,,Myśl, Zane. To ty jesteś drużynowym mózgiem!" - wyzywałem siebie. Z jednej strony czasem każdy ma prawo czegoś nie wiedzieć, ale z drugiej... Powinienem mieć dane wgrane do wykorzystania w każdej sytuacji.
   ,,To ty tu jesteś drużynowym mózgiem" - powtórzyłem. Po chwili jednak zastanowiłem się nas swoimi słowami.  Zrozumiałem, drużyny już nie ma. Została tylko nasza trójka. Ja, Kai i Lloyd.
   - I co teraz będzie? Co powinniśmy zrobić? - spytał Zielony Ninja, jęknąwszy cicho z wyraźnego smutku.
   - Zane... A ty wiesz, prawda? Ty zawsze wiesz - mówił Kai, a w jego głosie usłyszałem delikatny ton nadziei.
   ,,Nie" - chciałem powiedzieć.
   - Musimy trochę pomyśleć - powiedziałem.
   - Ja tak nie dam rady - odrzekł Kai, chwytając nerwowo swoją głowę. - Zrozumcie! To koniec! Wszyscy zginęli! - płakał. - Jay, Cole, Lilianne, Nya, Jason... Kto będzie następny?
   - Kai, musimy być dobrej myśli - poklepałem przyjaciela po ramieniu.
   - Naszą jedyną nadzieją jest Cole, prawda? - spytał Mistrz Ognia. Niechętnie skinąłem głową. - Raczej był... - kontynuował - Ale jego plan... Nie wypalił! Zrozum to! On... Cole... Nie wróci! Nie rozumiesz tego?!
   - Kai, nie mów tak - Lloyd gwałtownie odwrócił się w stronę Bezkresnego Oceanu. - Nie mów - powtarzał. - Nie mów nic. Ucisz się.
   - Lloyd, do ciebie też to nie dociera? - spytał tamten podirytowany.
   - Cicho. Wydaje mi się, że coś słyszę. Kilkadziesiąt metrów stąd. W wodzie. Przy brzegu - z każdym urywanym zdaniem mówił ciszej.
   - Myślisz, że to Wygnani? - zapytałem, również zniżając głos do szeptu.
   - Sprawdźmy to - rzekł Kai pewnie, po uspokojeniu swojego płaczu.
   Ruszyliśmy cicho, jak na ninja przystało, w stronę podejrzanych odgłosów.
   W miarę, jak się zbliżaliśmy, zacząłem wyłapywać znajome mi głosy. A konkretnie jeden.
Ten, który z pewnością nie należał do żadnego z Wygnanych.
   - Lily? - spytałem, upewniając się, że się nie mylę.
   - Co wy tu ro... - zdziwiła się, a postać obok niej błyskawicznie wskoczyła do wody. - Mamo!
   - Mamo? - zapytaliśmy chórem.
   - Mamo, to moi przyjaciele. Nie martw się. Nic ci nie grozi - błagała Lily.
   - Chwileczkę. Czy to nie ta sama syrena, która kazała przywiązać cię do naszego statku? - wypytywał Lloyd oskarżycielsko.
   - Nie zrobiłam nic złego. Inne syreny prędzej czy później i tak chciałyby ją zabić - z wody wyłoniła się matka Lilianne.
   - Skoro tak... - odburknąłem pod nosem.
   - Lilianne, a jak ten twój syren... Człowiek... Duch... Czymkolwiek jest... Jak Ci się z nim układa? - zapytała syrena.
   - Ma... mo... - gwałtownie zasmuciła się Lily. Szloch nie pozwalał jej na dalszą rozmowę.
   Starsza syrena była zaskoczona reakcją swojej córki, więc postanowiłem wytłumaczyć, co się dzieje.
   - Zginął, by uratować pozostałych. Był pewien, że wróci, ale się na to nie zapowiada - wyjaśniłem.
   - Och, Lily, tak mi przykro - zmartwiła się syrena i przytuliła swoją córkę.

~Oczami Lloyda~
*By Gwiazdeczka & Czesieł*

   Lilianne się uspokoiła, a deszcz nagle przestał padać. Lily miała władzę nad tą ulewą. To na pewno jej sprawka.
   - Dlaczego przestało padać? - zdziwiła się była syrena.
   - Więc nie ty to zrobiłaś? - zapytałem, ale nie oczekiwałem odpowiedzi. Ale, skoro nie Lily, to znaczy, że...
   - Nya! - zawołał Kai swoją siostrę siedzącą razem z Misako na smoku Senseia Wu. - Ty żyjesz!
   Smok wylądował i zniknął, a Mistrz Ognia natychmiast podbiegł do Nyi.
   - Kai, zostaw mnie - powiedziała zdenerwowana dziewczyna i rozejrzała się po okolicy. - Lily? To naprawdę ty? - spytała, robiąc kilka chwiejnych kroków w stronę przyjaciółki.
   Lilianne wstała, ale po chwili się przewróciła:
   - Straciłam ogon, a Cole nie zdążył nawet nauczyć mnie chodzić do końca... Czasem mi się udaje, a czasem nie - rzekła. Mistrzyni Wody uklęknęła, a wtedy rzuciła się w objęcia dziewczyny Czarnego Ninja.
   - Nie martw się, Lily. Cole na pewno wróci, a Jay... Gdzie on jest? Gdzie jego ciało? - spytała.
   - Nya, nie jestem pewien, czy chcesz je zobaczyć - odpowiedziałem, drapiąc się nerwowo po karku.
   - Nie chcę. Ale tego potrzebuję - powiedziała ze smutkiem. Widziałem w jej oczach, jaka jest słaba. Zamknięcie w więzieniu Wygnanych na prawdę ją wykończyło.
   ,,Jednak... Skąd ona bierze tyle energii?" - pomyślałem tylko, po czym zaprowadziłem ją do zwłok Niebieskiego Ninja.

   Wybaczcie, że rozdział jest taki krótki i wgl... Znowu mieliśmy tysiące powodów, żeby tak było xD No cóż... Co sądzicie? Czekamy na komentarze.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro