Rozdział 1: Spotkanie na Wieży Astronomicznej

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nowa miniaturka o Severusie Snape'ie!

Co działo się z Severusem Snape'em po bitwie o Hogwart? Jakie tajemnice i wyzwania czekały na niego w zmieniającym się świecie czarodziejów?

Zapraszam do czytania mojej najnowszej miniaturki, w której odkrywamy nieznane wątki życia Snape'a i tajemniczej Emily Clinton!

Kolejna część miniaturki pojawi się już w poniedziałek ^°^

~*~

Severus Snape przystanął na szczycie schodów prowadzących na Wieżę Astronomiczną, zerkając przez ramię, by upewnić się, że nikt go nie śledzi. Deszcz bębnił o okna zamku, a echo jego kroków zdawało się odbijać od zimnych ścian Hogwartu. Mimo że zamek był niemal pusty, Severus wiedział, że nie może sobie pozwolić na chwilę nieuwagi. Sytuacja stawała się coraz bardziej napięta, a on musiał działać w cieniu, zawsze czujny, zawsze dwa kroki przed każdym, kto mógłby próbować go przechytrzyć.

Ostrożnie ruszył naprzód, cicho jak cień. Wieża Astronomiczna była miejscem ich spotkań, z dala od ciekawskich oczu i niepożądanych uszu. Tutaj, w blasku gwiazd i przy deszczu, który zdawał się oczyszczać atmosferę z wszelkich trosk, Severus czuł, że może być choć przez chwilę sobą. A Emily Clinton była jedyną osobą, przy której mógł to zrobić.

Gdy dotarł na szczyt, zobaczył ją, jak zawsze wpatrzoną w nocne niebo, zamyśloną i nieco odległą. Przez moment zawahał się, zatrzymując się w pół kroku. Jej sylwetka, oświetlona przez migotliwe światło gwiazd, wydawała się niemal nierealna. Ciemne włosy opadały swobodnie na jej plecy, a jej twarz, choć zasłonięta cieniem, promieniała spokojem i pewnością siebie. Była jak tajemnica, której nikt nie mógł rozwikłać - i może właśnie dlatego Severus nie mógł przestać jej szukać.

- Spóźniłeś się, Severusie - jej głos, choć miękki, przebił się przez odgłos deszczu, wywołując w nim delikatny dreszcz.

- Wiem, że nie lubisz czekać, Clinton - odpowiedział chłodno, choć jego serce biło szybciej niż zwykle. Podszedł bliżej, a jego obecność wypełniła przestrzeń między nimi, jakby cały świat nagle się skurczył, zostawiając tylko ich dwoje.

Emily odwróciła się ku niemu, a jej ciemne oczy błyszczały w świetle migoczących gwiazd. Uśmiechnęła się lekko, jakby wiedziała coś, czego on jeszcze nie odkrył.

- Czasami zastanawiam się, czy naprawdę tak bardzo cię to irytuje, czy po prostu lubisz tworzyć wokół siebie aurę niedostępności - jej głos był delikatny, ale kryło się w nim coś, co wywoływało w Severusie niepokój.

Severus uniósł brew, z trudem tłumiąc uśmiech, który zaczął błąkać się po jego ustach.

- Lubię, gdy inni nie wiedzą, co myśleć. To zapewnia mi pewną przewagę - odpowiedział spokojnie, lecz z nutą tajemnicy w głosie.

- A ja? - zapytała Emily, robiąc krok w jego stronę, tak że ich twarze znalazły się niebezpiecznie blisko siebie. - Co chcesz, żebym myślała?

Severus odwrócił wzrok, spoglądając na pergamin, który nadal trzymał w ręce. Wiedział, że ta rozmowa zmierza w stronę, nad którą nie miał pełnej kontroli - a on nie lubił tracić kontroli.

- Nie wiem, co o mnie myślisz - zaczął, powracając spojrzeniem do niej. - I to mnie niepokoi.

Uśmiechnęła się szerzej, a w jej oczach pojawiło się coś, co Severusowi zawsze wydawało się fascynujące - mieszanka zrozumienia i tajemnicy, której nigdy nie potrafił rozszyfrować.

- A może to ja powinnam być zaniepokojona? - powiedziała z figlarną nutą w głosie. - Może to ty jesteś zagadką, którą staram się rozwikłać, a każda odpowiedź rodzi nowe pytania.

Severus nie odpowiedział od razu. Zamiast tego podsunął jej pergamin, który rozwinął na balustradzie. Runy były wyraźne, starannie wyryte, a jednak stare - jakby miały w sobie całą historię świata.

- Znalazłem to w Zakazanym Lesie. Nie wiem, jak tam trafiło, ale runy... - zaczął, ale urwał, gdy Emily położyła na pergaminie swoje smukłe palce, badając ich kształt z pełnym skupieniem.

- Są niezwykłe - powiedziała po chwili ciszy. - Zaklęcie ochronne, bardzo potężne. Ale nie jest kompletne. To jakby... część większej całości.

Jej głos był miękki, niemal jakby mówiła do siebie, ale Severus słuchał uważnie. Wiedział, że Emily potrafiła odkrywać rzeczy, których nikt inny nie dostrzegał.

- Musimy być ostrożni - kontynuowała, unosząc wzrok na niego. - To, co trzymasz w rękach, jest jak ostrze miecza - może nas ochronić, ale i zranić, jeśli nie będziemy wiedzieli, jak go użyć.

Severus skinął głową, czując, że napięcie między nimi rośnie z każdą chwilą. Każde słowo, które wypowiadali, miało swoje znaczenie - nie tylko w kontekście zaklęcia, ale i ich relacji.

- Potrzebujemy tego zaklęcia - powiedział w końcu, odwracając wzrok na rozgwieżdżone niebo. - Nie możemy sobie pozwolić na ostrożność. Musimy działać.

Emily patrzyła na niego przez dłuższą chwilę, jej oczy pełne były zrozumienia i czegoś, co Severusowi trudno było zidentyfikować.

- Rozumiem - odparła cicho. - Ale musisz pamiętać, że każda decyzja ma swoje konsekwencje, Severusie. Nawet te, które podejmujesz w najlepszej wierze.

Ich dłonie, które jeszcze przed chwilą spoczywały obok siebie na pergaminie, teraz lekko się zetknęły. To przypadkowe dotknięcie wywołało w Severusie uczucie, które nieczęsto gościło w jego sercu - niepokój, ale i coś, co od dawna starał się ignorować. Była to chęć, by pozwolić sobie na więcej, by odkryć, co naprawdę łączyło go z Emily.

Ale zanim zdążył coś powiedzieć, Emily odsunęła rękę i uniosła wzrok na niego, jej twarz poważna, a jednocześnie pełna czułości.

- Zawsze jesteś taki poważny, Severusie. Może to czas, byśmy oboje przestali grać w te same role. Może czas na coś więcej niż tylko sekrety i niedopowiedzenia.

Jej słowa zawisły w powietrzu, tworząc między nimi ciszę, która była bardziej wymowna niż cokolwiek, co mogliby jeszcze dodać. Severus wiedział, że Emily miała rację, ale wiedział też, że każde wyznanie, każde słowo mogło ich zaprowadzić na niebezpieczną ścieżkę.

- Może masz rację - odpowiedział w końcu, z trudem dobierając słowa. - Ale wiesz, że to nie takie proste.

- Owszem, nie jest proste, ale może gdybyśmy spróbowali... - zamilkła, gdy mężczyzna się od niej odsunął.

Westchnęła cicho, widząc, że Severus zbyt mocno trzymał się przysięgi, którą złożył lata temu. Byli wyłącznie przyjaciółmi, kochankami skrytymi w mroku gwiazd. Ich relacja istniała tak długo, aż nie zniknęła całkowicie.

Na samym początku nawet się nie znosili, dopóki profesor Dumbledore nie zmusił ich do współpracy nad ochroną Hogwartu. Duża większość czarodziejów nie ufała mu po tym, jak miał zabić Albusa. Na szczęście się to nie udało, ale blizny zdrady pozostały. Sama mu nie ufała, a zaufanie, które zbudowali, było owocem wielu miesięcy wspólnej pracy i nieustannej walki o przetrwanie. To zaufanie było kruche, a każde nowe wyzwanie mogło je zburzyć.

- Tylko to chciałem ci przynieść - dodał na odchodnym Severus, wskazując na pergamin, który pozostawił na balustradzie. Nie chciał odchodzić, ale było to o wiele prostsze niż odpowiadanie na jej pytanie, czy by uciekli.

Emily patrzyła za nim, gdy odwracał się, by odejść. Widziała, jak jego sylwetka znika w cieniu, a deszcz coraz mocniej bębnił o kamienne mury. Czuła, że Severus jest rozdarty między obowiązkiem a pragnieniem, między lojalnością a uczuciem.

- Nie jesteś tchórzem, Severusie - wyszeptała do siebie, gdy jego postać zniknęła za rogiem. - Ale tym razem musisz zdecydować, czego naprawdę chcesz.

Została sama na wieży, wsłuchując się w dźwięki burzy, która wciąż nie ustępowała. Deszcz przypominał jej o niebezpieczeństwach, jakie czyhały na nich obu, a także o tym, jak kruche mogą być nawet najsilniejsze więzi. Emily wiedziała, że musi być cierpliwa, ale nie mogła oprzeć się wrażeniu, że czas ucieka, a każda chwila zwłoki oddala ich od siebie coraz bardziej.

Z zamyśleniem spojrzała na pergamin, który pozostawił Severus. Runy, które na nim widniały, zdawały się pulsować własnym blaskiem, jakby kryły w sobie coś więcej niż tylko starożytne zaklęcia ochronne. Zrozumiała, że to, co mieli przed sobą, było większe niż oni sami - było to wyzwanie, które mogło zaważyć na losach całego świata czarodziejów.

Przez chwilę rozważała, czy powinna podjąć ryzyko i spróbować rozszyfrować zaklęcie sama. Wiedziała jednak, że nie może tego zrobić bez Severusa. Potrzebowali siebie nawzajem, nie tylko w walce z ciemnością, która nadciągała, ale także w odnalezieniu prawdy, która kryła się głęboko w ich sercach.

"Musimy być razem" pomyślała, czując, jak zimny wiatr przenika jej ciało. "Musimy stawić czoła temu, co przed nami, bo tylko wtedy będziemy mieli szansę na zwycięstwo".

Zdecydowana na to, co miała zrobić, Emily chwyciła pergamin i zwinęła go starannie, chowając w wewnętrznej kieszeni płaszcza. W jej oczach pojawił się błysk determinacji. Wiedziała, że czekają ich trudne czasy, ale była gotowa na wszystko, by ochronić tych, których kochała - nawet jeśli oznaczało to walkę z własnymi lękami i wątpliwościami.

Odwróciła się od krawędzi wieży i ruszyła w dół schodów, gotowa podjąć kolejne wyzwanie. Wiedziała, że nie może się cofnąć, że musi iść naprzód, niezależnie od tego, co przyniesie przyszłość. Severus mógł unikać jej pytań, mógł uciekać przed własnymi uczuciami, ale prędzej czy później musiał zmierzyć się z prawdą. A ona będzie przy nim, gotowa do walki, gotowa na wszystko.

Gdy opuszczała wieżę, deszcz wciąż nie ustawał, a ciemność nocy zdawała się coraz bardziej nieprzenikniona. Emily jednak wiedziała, że gdzieś tam, w tej samej ciemności, czekał na nią Severus. I wiedziała, że prędzej czy później ich drogi znów się przetną, a wtedy będą musieli stawić czoła wszystkiemu, co ich łączyło - i wszystkiemu, co ich dzieliło.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro