26

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- No tak... Słyszałem, że opiekujesz się NamJoonem i jesteście sobie całkiem bliscy... - na myśl o tej bliskości, na twarzy Jina pojawił się rumieniec a młodszy chłopak się zaśmiał. - Z tego co widzę, nawet bardziej niż mi się wydawało.

- Jest tylko moim pacjentem. Nic więcej.- próbował się wybronić Jin, lecz szło mu to w sposób tak oporny, że nawet starszej pani by nie oszukał. 

- Taa... Właśnie widać. W każdym razie, chcesz wiedzieć coś więcej o NamJoonie... Przez pewien czas próbowałem dowiedzieć się czegoś o jego narzeczonym. Po prostu mnie to interesowało. Lubię rozwiązywać zagadki. - nastolatek lekko odchylił się na krześle do tyłu. - Nie powiedział dużo. W stosunku do mnie... Jest bardzo podejrzliwy. Nie wiem czym jest to wywołane. Sam widziałeś jak zareagował, kiedy przechodziłem obok. Myślę, że widzi we mnie mordercę, nie mogę być niestety pewien. Możliwe, że ten kto zagrażał życiu jego ukochanego jest do mnie podobny. Ja sam nie mam z tą sprawą nic wspólnego, mogę przysiąc. Usłyszałem o niej dopiero w szpitalu, od doktora Jung. 

- Wiesz coś więcej? Przez pewien czas miałeś kontakt z NamJoonem...

- Niestety, nie. Jak już mówiłem, cały czas trzymał mnie na dystans. Ale raz udało mi się zauważyć coś, co może cię interesować... - Taehyung pochylił się do przodu, starając się, żeby Jin usłyszał jego słowa lepiej. - Nad sprawą bardzo długo węszy doktor Jeon. Za każdym razem, kiedy ktoś w szpitalu porusza temat NamJoona, od razu się wtrąca. Nie chcę nikogo oskarżać, tylko to dosyć podejrzane. Naprawdę. - młodszy wyprostował się gwałtownie, słysząc dźwięk otwierania drzwi za swoimi plecami.

- Jin, jak tylko skończysz to przyjdź proszę do mojego gabinetu. Potrzebuję twojej pomocy przy wypełnianiu papierów. - SeokJin pokiwał głową, nie odrywając wzroku od Taehyunga. Wyglądał na przestraszonego, chociaż próbował to ukryć. Czemu bał się osoby, która weszła, nawet jeśli był to ktoś tak uprzejmy jak Hoseok? Czemu praca w tym szpitalu nie mogła być prosta i musiała wymagać rozwiązywania jakiś pokrętnych zagadek, które były zdecydowanie trudniejsze niż praca z pacjentami na studiach?

- Oczywiście. Za chwilę przyjdę, tylko skończę rozmowę z Tae. - młodszy lekarz uśmiechnął się delikatnie do Hoseoka. Starszy odwzajemnił uśmiech i opuścił pomieszczenie. Wzrok Jina z powrotem zatrzymał się na pacjencie. - Co jeszcze wiesz? Proszę, każda najmniejsza informacja może mi pomóc.

- Hmm... - młodszy zamyślił się na moment, bębniąc palcami w blat biurka. - Ojciec Yoongiego pracuje w jakiejś ogromnej firmie i z tego co wiem... Ma forsy jak lodu. Co jeszcze... NamJoon pracował w tej samej firmie ale nie miał najlepszych kontaktów ze swoim przyszłym teściem. To powiedział mi sam NamJoon. Nic więcej nie wiem, przepraszam, mam nadzieję, że przynajmniej odrobinę pomogłem. - chłopak uśmiechnął się przepraszająco, a Jin tylko pokręcił głową.

- Nawet nie wiesz jak bardzo. Chodź, odprowadzę cię do pokoju. Postaram się przyspieszyć trochę rozpatrywanie decyzji o twoim opuszczeniu szpitala. - uśmiech na twarzy młodszego na te słowa rozszerzył się jeszcze bardziej. Obydwaj wstali i wyszli na korytarz, w milczeniu idąc w stronę pokoju Taehyunga. 

Stanęli przed drzwiami, a gdy nastolatek miał wchodzić do pokoju, coś mu się przypomniało.

- Pamiętam jeszcze, że NamJoon mówił coś złego o policjantach, którzy przyjechali na miejsce. Coś o tym, że niby zamazywali ślady, że trzeba im było mówić co mają robić... Nie wiem czy to jest jakakolwiek poszlaka, w końcu Joon był w ogromnym szoku i mogło mu się po prostu wydawać. 

W głowie Jina zaczął się powoli układać jeden motyw.

Jedna droga, która mogła okazać się dobrą.

A przynajmniej na taką wyglądała. 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro