29
Weszłam do kryjówki Akatsuki . Tak jak się spodziewałam członkowie organizacji zorientowali się od razu , że tu jestem.
-[Imię]?- pokiwałam potwierdzająco głową.- Zdejmij maskę...- Deidara podszedł do mnie z wyciągniętą dłonią jednak cofnęłam się od razu. Nie chciałam ściągać maski aby nie pokazywać podpuchniętych od płaczu oczu. Nie chciałam pokazać mojej słabości.
-P-proszę... mogę tu zostać?
-Ale co się stało?- spytał się Nagato klękając prze de mną.
Spuściłam głowę i pokazałam ręką w stronę salonu. Już po tym znaku zauważyli , że to będzie długa historia.
*TRZY LATA PÓŹNIEJ*
Skakałam po drzewach uciekając przed moim chwilowym wrogiem. Włożyłam dłonie do torebek z gliną po czym wyciągnęłam małą drewnianą laleczkę. Lepki materiał włożyłam do drewnianej marionetki i pokierowałam nićmi chakry w stronę szatyna.
Marionetka wybuchła jednak Uchiha nic nie odczuł. W tedy była moja szansa. Stworzyłam wodną falę i pokierowałam ją w stronę ninja. Zanurzyłam się w wodzie i przyzwałam czerwoną katanę. Kiedy fala przeminęła wyskoczyłam z piany i przepołowiłam shinobi na pół.
Klon znikną a zza mnie wyłonił się Sasori ze stoperem.
-Dziesięć minut i dwadzieścia-osiem sekund . Brawo [Imię] pobiłaś czas o dwie minuty...
-Nie wiem czy to ja słabnę z wiekiem, czy to ty stajesz się coraz silniejsza?- przerwał mu Obito.
-No, pokonuje nasze klony coraz szybiciej. Nawet Nagato zaczyna mieć z tobą problem mod czas walki.
Uśmiechnęłam się ukazując szereg białych zębów.
Nagle prze de mną pojawiła się Konan.
-[Imię] Nagato cię wzywa.
-O wilku mowa. Już idę.
Zaczęłam się kierować w stronę bazy. Strasznie mnie ciekawiło co ode mnie chciał Lider .
Przez te parę lat bardzo związałam się z tym miejscem i z członkami Akatsuki. Nie opuszczałam terenów Bazy za często ponieważ byłam poszukiwaną Kunoichi, a nawet jeśli gdzieś się wybierałam to zakładałam maskę kota, do której się bardzo przez ten czas przywiązałam.
Zapukałam do dużych metalowych drzwi.
-Wejść!- postąpiłam jak kazał głos.
-Wzywałeś...
-Tak [Imię], nad nami wiszą czarne chmury.- mówił szybko, ale wyraźnie.- Zły miesza w planach ludzi. Musisz wrócić do Konohy i to jak najszybciej. Pokaż Naruto i reszcie to miejsce. Niech porozumieją się ze swoimi rodzinami. Nie możemy pozwolić aby diabeł z szedł na ziemię.
-Ale z kąt to wiesz?
-Jestem już stary [Imię], przez Rinnegana co dzień widzę się to z Bogiem to z diabłem. Wiem co planują. To będzie wojna na światów na ziemi. Ruszaj [Imię], my ci pomożemy, zawsze możesz nas liczyć. Leć.
-Hai.
Wyszłam z pokoju i udałam się do swojej sypialni.
Nie chciałam tam iść, bałam się spotkania z wszystkimi , a w szczególności z nim... z chłopakiem, którego nigdy nie przestałam kochać.
Podeszłam do szafy. Spakowałam jedzenie, pieniądze i ubrania.
Założyłam luźne kimono połączone z niebieską spódnicą nad kolana. Włosy spięłam w koka a maskę założyłam na twarz.
Wyszłam z kryjówki. Prze de mną pojawili się członkowie Akatsuki.
-Powodzenia [Imię] – powiedział Nagato.
Ruszyłam w drogę.
Pora było się spotkać z przeznaczeniem.
***
A oto koniec maratonu! (Chyba, że mi coś odwali i napiszę jeszcze jeden)
Mattane gwiazdeczki!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro