Lunch

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Iruka był podejrzliwy w stosunku do osoby tego białowłosego ninja. Nie okazywał tego, ale uważał na każde słowo i gest. To było dosyć męczące, chociaż polubił rozmawiać z tym człowiekiem. Okazało się, że jest całkiem niezłym rozmówca i chętnie dzielił się różnymi informacjami. Najwyraźniej lubił mówić. Początkowo były to w większości puste przechwałki, ale w końcu przestał się wygłupiać i zaczął mówić normalnej i dobrze się go słuchało, zwłaszcza, że miał przyjemny dla ucha głos. Oczywiście, kiedy tylko ten nie miał misji.

Tego dnia wrócił z kolejnej misji. Wyglądał na bardziej znudzonego niż zmęczonego. Wszedł do biura raportów w porze lunchu. Miał nadzieję, że zastanie tam tylko tego uśmiechniętego bruneta, którego imię wciąż mu się wymykało. Rozejrzał się. Dwóch pracowników właśnie wychodziło i minęli się w drzwiach. Na stanowisku oczywiście siedział, twardo, jego brunet.

- Ohayo.- rzucił podchodząc.

Iruka spojrzał na niego znad dokumentów. Uśmiechnął się i powiedział.

- Dzień dobry, Hatake jounin, jak misja?

Kakashi zarumienił się. Cieszył się, że maska skutecznie skrywa jego nieśmiały rumieniec, który z niewiadomych przyczyn pojawiał się za każdym razem, kiedy widział ten piękny uśmiech. Oprócz niego nikt tak do niego nie mówił, chociaż trochę mu się nie podobała ta oficjalność bruneta. Jednak i na to przyjdzie czas. Musi mu powiedzieć, żeby zaczął się do niego zwracać po imieniu. Mniej formalnie. Przecież już się trochę znają. Dzięki temu radosnemu ninja czuł, że naprawdę wracał do domu. Wcześniej wyruszał i wracał beznamiętnie, bez emocji, bo tak naprawdę nikogo nie interesowało jak mu poszło. Wszyscy wiedzieli, że misja musiała się zakończyć sukcesem skoro on ją wykonywał, a ten pracoholik naprawdę się tym interesował i potrafił słuchać nawet nudnych szczegółów i jego narzekań. Od tamtej pory wracał dla niego. Wracał, by kolejny raz zobaczyć ten jego ciepły uśmiech. Zapragnął go zdobyć dla siebie, jednak musiał działać ostrożnie i stopniowo. Asuma pewnie już zdążył mu nagadać niestworzonych rzeczy.

- Cieszę się, że wróciłem. Mówię, ci,  myślałem, że umrę z nudów.- powiedział podając mu swój raport.

- Taak? A co się działo, jeśli można wiedzieć.- zapytał biorąc raport, który przestał wyglądać jak szmata i czytając go.

Białowłosy rozejrzał się. Nikogo więcej nie było. odetchnał.

- Nikogo nie ma to mogę ci powiedzieć, co nieco. Sam uznasz, że wiało nudą i to przeraźliwą.- zaczął lekko ściszonym głosem na wszelki wypadek, gdyby ktoś się jednak pojawił.

- Zamieniam się w słuch.- powiedział i patrzył na niego poświęcając mu większość uwagi.

Zachęcony tymi słowami zaczął opowiadać, co robił nie szczędząc mu szczegółów i swoich narzekań. Właśnie kończył swoją opowieść, kiedy do biura weszło dwóch pracowników biura wracających z lunchu. Trochę byli zaskoczeni, że białowłosy wciąż tu jest. Pomyśleli, że pewnie Iruka znowu się czegoś czepił, choć ostatnio coś często widywano ich razem na luźnych, krótkich pogawędkach. Podeszli bliżej i usłyszeli tylko.

- .... dziękuję za twoją pracę, Hatake jounin.

Widzieli, że się uśmiecha do niego. Na jego policzkach widać było lekkie rumieńce.

Kakashi też się uśmiechnął w odpowiedzi. Postanowił zagadnąć, skoro jeszcze pora lunchu nie minęła, a w biurze były pustki.

- Pewnie nie jadłeś jeszcze lunchu.

- Nie i chyba dzisiaj sobie podaruję. Mam za dużo pracy.

- Aż tak słabo wam płacą?

- Nie twój interes.

- Oj, no dobra, a zjesz ze mną? Ja stawiam. Jedzenie samemu nie smakuje za dobrze.

Iruka już miał kolejny raz dać mu do zrozumienia, że nie jest zainteresowany propozycją, kiedy dwójka ninja wtrąciła się do rozmowy.

- Możesz spokojnie iść. Damy sobie radę we dwóch. Takiemu zaproszeniu się nie odmawia. On nie jada ze wszystkimi jak popadnie.

- Ech... widzę, że nie mam wyjścia, co? Trzech na jednego?

Kakashi tylko uśmiechnął się i czekał na niego. Iruka wziął swoją nieodłączną torbę i wyszedł zza biurka. Białowłosy tylko na to czekał. Chwycił go za rękę i pociągnął do wyjścia.

Ninja patrzyli na to z niedowierzaniem. Iruka zarumienił się i próbował zaoponować.

- Cz-czekaj. Puść mnie. Co ty wyprawiasz?

- Zabieram cię na lunch.

- Przecież idę za tobą. Nie musisz mnie trzymać za rękę.

- A za co innego?- mruknął starając się być uwodzicielskim.

- Za nic, zboku.- burknął wciąż się czerwieniąc.

Kakashi spojrzał na niego i pomyślał, że facet jest naprawdę uroczy jak się tak zawstydza.

- Znam miła knajpkę. Mają tam dobre jedzenie.

- Nie ma mowy. Pora lunchu za niedługo się kończy. Zaraz zaczną się tłumy zwalać do biura. Lepiej chodźmy do stołówki w akademii.

- Aye, aye, gdzie tylko chcesz.

Iruka zrobił obrażoną minę i ruszył przodem. Kakashi szedł za nim cicho, jakiś taki radosny, niczym wierny pies. Weszli na stołówkę i od razu skierowali się do kuchni.

- Co sobie życzysz?

- Ramen z kurczakiem wygląda obiecująco.

- Kucharzu, podaj nam dwa razy ramen z kurczakiem.

- Och. Kakashi-san. Dawno cię u nas nie było. Masz nowego przyjaciela?

- No, co poradzę, że taki rozchwytywany jestem. Tak, udało mi się zaprosić na posiłek.

- Proszę, wasz ramen.

Kakashi spojrzał na porcję dla bruneta i na swoją.

- Czemu jego miseczka jest większa od mojej?

- Sensei zawsze bierze dużą porcję. Też chciałbyś większą, Kakashi-san?

- Raczej nie,  ja tyle nie zmieszczę.- powiedział uśmiechając się.

- Smacznego.

- Dziękuję- odpowiedzieli równocześnie zabierając tace ze swoim posiłkiem.

Usiedli przy wolny stoliku naprzeciwko siebie. Iruka szybko zabrał się za jedzenie nawet nie patrząc z tym napięciem czy Kakashi zdejmie maskę, by zjeść czy nie. Kakashi uśmiechnął się zdejmując ją i zabierając się za swoją porcję. Zdecydowana większość siedziałby w napięciu patrząc czy zdejmie maskę, by tylko zobaczyć choć trochę, tego co Kakashi pod nią skrywa. Czuł się dziwnie chcąc, by Iruka zobaczył, zupełnie jakby role się odwróciły. To on chciał zrobić wszystko, by Iruka zobaczył największą tajemnice wioski, a nie odwrotnie.

- Hej, sensei.- zagadnął zwracając jego uwagę na siebie.

- Hm?- mruknął z pełnymi ustami podnosząc na niego wzrok.

- Musisz być naprawdę głodny. Gdzie ci się tyle mieści?

- Od 7 rano nic nie jadłem, a to mi wystarczy na cały pozostały dzień.- odpowiedział kiedy już przełknął udając, że nie widzi jego odkrytej twarzy.

- Aha, szacun, że potrafisz wytrzymać cały dzień bez jedzenia. Sensei?

- No co?

- Nic nie powiesz na temat jak wyglądam pod maską?

- Nie.

- Dlaczego? Jakiś dziwny jesteś, wiesz?  Wszyscy daliby się pokroić, żeby zobaczyć, a ty kompletnie nie jesteś zainteresowany. Nie rozumiem czemu?

- Jeszcze mi tylko Anbu brakowało, wiesz? Wolałbym nie znikać, chociaż pewnie i tak by nikt tego nie zauważył. Nie jestem na tyle wścibski żeby mnie obchodziło, dlaczego nosisz maskę na twarzy i robisz z tego taką tajemnicę. To twoja sprawa.

- Mmm... Anbu nic ci nie zrobi. Możesz patrzeć do woli. Jesteś uprzywilejowany. Jesteś bardzo interesujący. Wreszcie jakiś normalny człowiek.

- Czym sobie zasłużyłem na taki zaszczyt?- zapytał nieco ironicznie pakując kolejna porcję jedzenia do ust.

- Zacznijmy od tego, że tylko ty mnie traktujesz jak zwykłego człowieka, a nie żywy eksponat i chcę się z tobą zaprzyjaźnić. Polubiłem cię. Chyba źle się do tego zabrałem. Wybacz. Jestem dość niezręczny towarzysko. Zwykle to inni próbują się ze mną zaprzyjaźnić, więc tego...

- Nawet przyjemnie się z tobą rozmawia, Hakate jounin. Możemy czasem zjeść razem i pogadać jak chcesz i jak nie będziesz na misji.

- Naprawdę? Myślałem, że będziesz zły, że oderwałem cię od pracy.

- Nic się nie stało i nie było za wiele pracy. Najwyżej zostanę trochę dłużej.- powiedział uśmiechając się życzliwie.

- To może jednak teraz powiesz mi, co sądzisz o tym jak wyglądam pod maską?

- Nie dasz spokoju, co?

- Umrę z ciekawości i niepewności, bo pewnie już więcej nie będziesz chciał mnie oglądać.

- Niech ci będzie, bo jak umrzesz z ciekawości to mnie zlinczują- rzucił  żartem.- Jesteś paskudny, ale jak zamażesz tą bliznę i brak fragmentu wargi, to nikt nawet nie zauważy.

Kakashi patrzył na niego zaskoczony. Nie tego się spodziewał. Mimo tego defektu większość kobiet niemal mdlała na widok jego twarzy, więc sądził że jest wyjątkowo przystojny. Wiedział, a właściwie podejrzewał, że od niego może usłyszeć obiektywną ocenę, ale nie spodziewał się aż takiej krytyki. Zawstydził się trochę i naciągnął maskę na twarz. Milczał przez chwilę.

- Odrzuca cię mój widok? W ogóle ci się nie podobam? Zmuszasz się, żeby ze mną rozmawiać?

- Ej, co to za smutna mina? Dla mnie mógłbyś wyglądać jak najbrzydszy i najpaskudniejszy stwór a i tak bym z tobą rozmawiał. Jesteś trochę arogancki i bezczelny, ale inteligencji ci nie brakuje. W sumie.... uważam, że jesteś nawet miłą osobą jak przestajesz się popisywać. Naprawdę lubię z tobą rozmawiać i zaproszenie do wspólnych pogawędek wciąż aktualne.- powiedział nachylając się przez stół i kładąc mu dłoń na policzku. Patrzył mu w oczy.

- Naprawdę? Szkoda, że spotkałem cię dopiero teraz.- powiedział rumieniąc się i kładąc swoją dłoń na jego i niemal łasząc się do wyciągniętej dłoni.

- Teraz niestety muszę cię przeprosić. Pora lunchu się skończyła i czas wracać do pracy.- powiedział nagle orientując się, co on wyprawia najlepszego.

- Nie przepraszaj, bo to ja powinien przeprosić, że zająłem ci tyle twojego cennego czasu.

- Było nawet przyjemnie i dziękuję za posiłek.- powiedział zabierając rękę i wstając.

- Nie mogę się doczekać następnego spotkania.- powiedział uśmiechając się do niego.

Iruka tylko się uśmiechnął i lekko zarumienił. Zabrał swoją tacę i pusta miskę. Poszedł ją odnieść i wyszedł ze stołówki odprowadzony tęsknym spojrzeniem białowłosego.

Kakashi szybko dojadł swoją porcję i popędził do sali dla jouninów, gdzie spodziewał się trafić Asumę. Musi z nim porozmawiać. Spodziewał się, że ten najpierw go opieprzy, a potem coś poradzi. Jak będą sami to jakoś to przeżyje. Teraz najważniejsze, by nie spłoszyć uroczego sensei'a. Kompletnie stracił dla niego głowę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro